Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Weszłam do mieszkania, a moim oczom ukazał się okropny bałagan w salonie. Walizka, rozwalone ubrania, opakowanie od pizzy, papierki od słodyczy, butelki i dwoje blondynów na kanapie przed telewizorem. Zostawiłam ich na zaledwie 6 godzin, a oni już zrobili z mojego salonu pole bitwy. Jeśli tak ma być codziennie, to ja dziękuję.

- Michael, co to do cholery jest? - zapytałam, patrząc na przyjaciela. Chłopak się zaśmiał i wyciągnął na kanapie.

- Taki artystyczny nieład. Podoba ci się? - pokiwałam przecząco głową i skrzyżowałam ręce. - Spokojnie, posprzątamy. Pamiętaj, że to też mój dom.

- Czasami zaczynam żałować, że zamieszkaliśmy razem... - mruknęłam i udałam się do kuchni, aby nalać sobie szklankę soku.

- No coś ty, Adelaide! Nie wytrzymałabyś bez mnie nawet jednego dnia! - krzyknął Clifford.

- Zamknij się i sprzątaj, bo zaraz zmienię zdanie, co do tego dupka tutaj - odkrzyknęłam do chłopaka.

- Halo, jestem tutaj - jęknął Luke, włączając się do konwersacji.

- Szczerze? Mam to w dupie, Hemmings - warknęłam, opierając pupę o blat kuchenny. Wypiłam do końca swój sok pomarańczowy i wróciłam do chłopców. Powoli zbierali śmieci z podłogi, więc zadowolona usiadłam na fotelu i przyglądnęłam im się.

- Będziesz teraz tak na nas patrzeć? - zachichotał Mike. Spojrzałam na niego z uśmiechem i skinęłam głową. - Pomogłabyś nam.

- Mam pomóc chłopakom, którzy nie zostawili mi nawet kawałka pizzy? Przepraszam, ale mam swoje zasady.

- Męczennica Adelaide się znalazła - odparł, podnosząc ostatnie butelki z ziemi.

- Pieprz się, Michael - prychnęłam, ponownie stając na nogi. - Idę wziąć długą kąpiel. Jak tu wrócę, ma lśnić - pokazałam przyjacielowi język i wyszłam.

Dotarłam do łazienki, gdzie napuściłam ciepłej wody do dużej wanny. Nalałam swojego ulubionego olejku, aby nadać tej kąpieli jakiś klimat. Na pobliskiej szafce położyłam swój telefon, w razie gdyby ktoś chciał się ze mną skontaktować. Tak, prawdopodobnie będzie to tylko anonim.
Gdy telefon zawibrował, sięgnęłam po urządzenie i niechętnie spojrzałam na ekran. O dziwo nie otrzymałam wiadomości od tego świra.

Ashton: adelaide, słonko, ty moja jedyna nadziejo!

Ja: czego chcesz?

Ashton: powiedz, tym dupkom, żeby w końcu ruszyli dupy i do mnie przyszli

Ja: michael nie odbiera?

Zachichotałam pod nosem i przeczytałam odpowiedź Irwin'a.

Ashton: nie, idiota pewnie znowu zgubił gdzieś telefon

Ashton: to jak?

Ja: okej, powiem im

Ashton: a jak szybko?

Ja: godzina?

Ashton: proszę, szybciej! kupię ci lody

Ja: biorę kąpiel

Ashton: nagaaa?

Ja: nie, w stroju kąpielowym

Ashton: to może dołącze ^^

Ja: dobra, powiem clifford'owi, tylko skończ

Ashton: jesteś najlepsza! wiedziałem, że jedyna mi pomożesz

Ashton: a jak noc z Lukey'em? rozmawialiście?

Ja: ashton, luke to ostatnia osoba, o której chcę rozmawiać, jeśli tak bardzo ci zależy to przyjdź

Odłożyłam z powrotem telefon i zasłaniając swoje ciało gęstą pianą, zawołałam Clifford'a.

- Michael! Chodź tu na chwilę! - krzyknęłam.

Chłopak śmiejąc się, uchylił drzwi.

- Dostałaś okres, czy chcesz żebym do ciebie dołączył? - uśmiechnął się, a ja prychnęłam, mierząc go wzrokiem.

- Ashton każe ruszyć wam tyłki do swojego domu - oznajmiłam.

- Wam?

- Tobie i temu dupkowi.

- Czyli?

- Luke'owi.

- Czyli

- Zamknij się i wychodź - warknęłam.

- Na pewno nie chcesz, żebyśmy dołączyli?

- Nie w tym życiu, Michael.

- Szkoda - mruknął i ponownie zniknął za drzwiami.

Ponownie wygodnie ułożyłam się w wannie. Zamknęłam oczy i rozluźniłam się. Niestety mój spokój nis trwał długo… Znowu usłyszałam wibracje. Westchnęłam, wytarłam ręce i chwyciłam za telefon.

Anonim: co robisz, piękna?

Ugh, to znowu ten dziwak.

Ja: aktualnie biorę kąpiel, świrze

Anonim: mogę dołączyć?

Ja: nie w tym życiu

Ja: co was dzisiaj wszystkich wzięło na dołączanie do cudzych kąpieli?

Anonim: brutalna

Ja: dziękuję

Anonim: to nie był komplement

Ja: co jest ze wszystkimi facetami? ugh mam was dość

Anonim: jak konflikt między tobą, a dupkiem w twoim mieszkaniu?

Ja: ignoruję go

Anonim: dlaczego? co on właściwie ci zrobił?

Ja: nie chcę o tym gadać, anonimie

Anonim: okej

Ja: okej

Anonim: okej

Ja: przestań już

Anonim: nie złość się, ślicznotko

Ja: irytujesz mnie

Anonim: cieszę się

Anonim: *wysłano załącznik*

Otworzyłam przysłany plik i z niedowierzaniem spojrzałam na otrzymane zdjęcie. Zobaczyłam zdjęcie budynku, w którym mieszkam. Co ten pieprzony stalker sobie myśli? Psychol będzie mnie śledził i męczył sms'ami? Mam dość. Jeśli dostanę jeszcze jedno zdjęcie, idę z tym na policję.

Od autorki: Zapraszam na "Okładki" dostępne na moim profilu, robię okładki na zamówienie.

Również zapraszam na fanfiction @Galaxysa, między innymi na świetnie zapowiadające się opowiadanie "He for she", które startuje już w maju!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro