♦ 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

18:45 < las >

Teren na, którym się teraz znajdowali był zalesiony. Jednak Arcee i Viper to nie przeszkadzało - jak na roboty z kosmosu są niskie i smukłe. Gorzej z mechami - masa i budowa nie pozwala im na omijanie, roślin z taką łatwością jak femme. Oni je po prostu taranowali. Gdy udało im się dotrzeć na polankę, mech walczący z Vehiconami dostał w prawe ramię. Mimo to walczył dalej, co zaimponowało Żmii. Razem z resztą Autobotów dołączyła do małej bitwy, wspomagając Jacky'ego - tak nazwał go Bulkhead. Viper, ledwo gasząc con'a odwracała się do następnego. Jednak twarz zielonej femme, spotkała się z młotem. Uderzenie odrzuciło Żmije co najmniej na dziesięć metrów.

Dochodząc do siebie spostrzegła, że kilka metrów za nią rozciąga się kanion. Szerokość oceniła na jakieś dwadzieścia metrów, a głębokość między czterdziestoma pięcioma a pięćdziesięcioma metrami. Gdy zerknęła w dół dostrzegła tylko trochę piasku i kamienie. Wstając zakręciło jej się w głowie. Dostrzegając jedynego bota z młotem, który aktualnie walczył z Bulk'iem, puściła się biegiem. Będąc dwa metry od celu, odbiła się od ziemi i nogi uderzyła con'a, odrzucając go na kilka metrów. Ten atak można porównać do wystrzelonego pocisku, który odbił się rykoszetem od tarczy. Botka robiąc salto w tył, zgrabnie wylądowała na nogach.

Nim niebiesko-srebrny bot wstał omiotła spojrzeniem pole walki. Cee walczyła z jakimś czerwonym con'em, Bee, Bulk i ten nowy zajęli się Vehiconami, Optimus natomiast wojował z trochę wyższym od siebie mechem o szarym lakierze z filetowymi wstawkami. Gdy tylko zrozumiała z kim walczy Prime zamarła, a fala wspomnień uderzyła w nią niczym zimna fala.

Przed kopnięciem w bok ze strony srebrno-niebieskiego bota, uratował ją Bulk, uderzając napastnika swoją kulą, prosto w twarz. Zielony mruknął tylko 'On jest mój', na co botka zarówno w podzięce jak i zrozumieniu kiwnęła głową. Widząc, że dowódca nie radzi sobie z wrogiem, ruszyła biegiem w ich stronę.

Megatron stał do niej tyłem, co tylko jej pomogło. Będąc kilka metrów od lidera Decepticonów, odbiła się od ziemi. Będąc na plecach wroga, w miarę swoich możliwości oplotła jego ramiona, nogami. Uniosła ręce trochę wyżej. Czas jakby zwolnił. Ręce Viper zaczęły opadać, wymierzone prosto w optyki Megatrona. Szary bot uwolnił lewą rękę, lecz Viper transformowała nogi w ogon i oplotła wokół prawej ręki lorda. Mech lewą ręką złapał, lewą rękę Żmii, jednak prawa dalej opadała. Decepticon próbował jakoś zrzucić femme, lecz jego próby okazały się być daremne.

Środkowy i wskazujący palec prawej dłoni Zielonej, zatopił się w prawej optyce lorda. Jego ryk przepełniony bólem, gniewem i nienawiścią sprawił, że wzrok każdego walczącego powędrował na nich. Megatron wciąż próbował zrzucić z pleców Viper, jednak ta przykleiła się do niego jak rzep psiego ogona. Femme wbiła kciuk pod optykę swojej ofiary, podważyła ją, a następnie wyrwała razem z kilkoma przewodami. Con znów ryknął i tym razem skutecznie przerzucił Viper przez ramię. Gdy ta leżała na ziemi, uniósł w górę ostrze. Miał już zgasić femme, gdy wbiegł w niego Prime, odpychając go przy okazji od leżącej.

W tym czasie Viper powoli wyostrzał się wzrok, a dźwięki słyszała jakby przez tafle wody. Gdy przed oczami zamiast rozmazanych plam, widziała wyraźnie dostrzegła stojącego nad nią czerwonego con'a z, którym wcześniej walczył Arcee. Mech w dłoni trzymał swój trójzębny paralizator. Długo nie myśląc uniósł paralizator nad głowę i szybko zaczął go opuszczać. Żmija w porę przeturlała się w bok, a gdy spojrzała w lewo, trójząb był wbity w miejsce gdzie femme miała iskrę. Wstając, zaczęła się rozglądać za swoim toporem, który upuściła przy bliższym spotkaniu z młotem, niebiesko-srebrnego mecha. Dostrzegła broń niedaleko miejsca, gdzie leży najprawdopodobniej porażona prądem granatowa femme. Po raz drugi uniknęła porażenia prądem, po czym ruszyła w stronę oręża.

Gdy dobiegła do broni, od razu zamachnęła się na Vehicon'a, który najwyraźniej chciał zgasić nieprzytomną femme. Mimo, że jednak część mówiła, by skorzystała z zamieszania i uciekła, broniła Cee. Z furią wymalowaną na twarzy, pozbawiła głowy kolejnego Vehicon'a. Sama nie wiedziała dlaczego się tak zachowuje. Chociaż...jednak, wie. Znów się do kogoś przywiązała. Po chwili rozległ się dźwięk, lecącego helikoptera. Ten dźwięk zmartwił zarówno Autoboty, jak i Decepticon'y. Viper zmarszczyła brwi. Kilkumetrowe roboty z kosmosu, wystraszyły się ziemskiego helikoptera w, którym są ludzie? Coś jej nie pasowało.

Z niedowierzaniem spoglądała, jak małe, ludzkie ustrojstwo powala jednego z Vehicon'ów. Obydwie frakcje zaczęły się ewakuować przez Mosty Ziemne. Żmija została pociągnięta przez Bulkhead'a w stronę ich portalu. Gdy się odwróciła się w stronę leżącego con'a, zobaczyła jak ludzie obwiązują go łańcuchami. Zabierali go.... dopiero teraz dotarło do niej, że ci ludzie są to członkowie MECH'U. Odwróciła się z powrotem. Obok niej biegł Bee z nadal nieprzytomną Arcee. Po chwili wskoczyli do Mostu.

Gdy Ratchet miał już skanować Cee, botka gwałtownie otworzyła oczy. W sekundę Granatowa znalazła się w silnym uścisku Zielonej. Surowy wyraz twarzy Arcee złagodniał, delikatnie oddała przytulasa. Rozczulający widok. Kiedy Viper usłyszała jęk ze strony, drugiej femme, gwałtownie odsunęła ją od siebie nadal trzymając ją za ramiona. Po chwili ją puściła i podeszłą pod ścianę po, której się osunęła. Podsunęła kolana pod brodę i otoczyła je ramionami. Znów, sobie przypomniała. Nie chciała, przeżywać tego drugi raz. Nie chciała później patrzeć na ich cierpienie.

<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>.<.>

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziałów, ale chyba sami rozumiecie.... Rozdziały będą się, pojawiać trochę rzadziej ( ALE, BĘDĄ SIĘ POJAWIAĆ! ). Mam teraz sporo nauki zwłaszcza, że dochodzą mi trzy nowe przedmioty, a staram się o czerwony pasek :I ( żeby, wygrać zakład z matką XD )

A ja u was pierwsze dwa dni szkoły? :D

~ Harusiaa ♣

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro