s t a r

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Opowiem wam historię, po której całkowicie inaczej spojrzycie na świat.

A dokładnie na oblicze piękna.

Historia ta będzie inna, a zarazem całkowite zwyczajna, spotykana na co dzień.

Przeciętna.

Jednak jest w niej coś wyjątkowego. Coś, co nie pozwala mi już powiedzieć, że gwiazdy to byt najpiękniejszy na tym świecie.

Bo kto uważa, że jest inaczej? Kto uważa, że istnieje coś różnie pięknego? Ja sam kiedyś uważałem, że nie ma nic bardziej doskonałego od gwiazd.

Skupisko małych magicznie świecących punkcików znajdujących się na beztroskiej granatowej strefie zwanej niebem jest zjawiskiem zdecydowanie najbardziej wyjątkowym na tej szarej Ziemi.

Gwiazdy żyją w nicości, zdała od siebie, a jednak tworzą wspólną ścieżkę, która ściera sen z oczu istot ludzkich. Tworzą coś, czego człowiek nigdy nie będzie w stanie. Tworzą coś pięknego. Coś niepowtarzalnego.

Patrząc w nie, mogłem porzucić wszystkie zmartwienia i pozostać beztroski. Żyć w iluzji człowieka wolnego i szczęśliwego. Mogłem zatracić się w tym pięknie i odrzucić brzydotę świata.

Jednak może zacznę od początku..

Nazywam się Lee Yongbok, ale ograniczona grupka moich znajomych składająca się z dwóch osób, nadała mi ksywkę Felix. Jestem przeciętnym chłopakiem, który co wieczór wymyka się z domu, aby na jednym z wyższych dachów w okolicy móc oglądać niebo; krainę wiecznego szczęścia.

Odkąd sięgam pamięcią, uciekałem od rodziców, którym niewychowany bachor, jakim rzekomo byłem, był zbędny. Niepotrzebny.

Jeżeli własny dom nie był miejscem wypełnionym pięknem rodzinnego ciepła, to czym było to miejsce? Gdzie mogłem znaleźć tę miłość, którą wtedy tak desperacko potrzebowałem?

Nigdzie.

Do czasu..

Szczęście odnajdywałem na dachu budynku do rozbiórki, wśród starych zakurzonych kocy przy ciepłej herbatce, wpatrzony w nieboskłon.

Czy byłem wtedy żałosny? Całkiem możliwe. Jednak nie przejmowałem się tym. Nigdy nie patrzyłem na opinię publiczną. Nie raz przekonałem się, że słowa ludzkie potrafią ranić bardziej niż sztylety.

Ale ta historia nie jest o podłości ludzkiej, z jaką miałem do czynienia, a o niewyobrażalnym szczęściu, które niespodziewanie pojawiło się na mojej drodze.

To historia o czymś piękniejszym niż gwiazdy.

Dochodząc jednak do konkretów..

Mieszkałem, jak się można domyśleć w biednej okolicy z dość dużą patologią w pobliskich domach. Policja nader często pojawiała się i sprawdzała, czy nie dochodzi tu do jakichś przestępstw. Mimo to wieczorami i tak wychodziłem i nie przejmując się złowrogim spojrzeniem swoich sąsiadów, docierałem do celu.

Do starego budynku do rozbiórki.

Choć nie było to miejsce nawet w jednym procencie ładne to to, co skrywało, było niesamowite. Mówi się, że niebo wszędzie jest takie samo, jednak z tamtego miejsca wydawało mi się jeszcze piękniejsze.

I tego dnia też miało być równie piękne.

Lecz nie było..

Tamtego dnia zrobiłem wszystko dokładnie tak samo, jak poprzedniego. Gdy rodzice się kłócili, ja niespostrzeżenie wymknąłem się z domu i skierowałem się do swojego ulubionego miejsca. Do swojej utopii. Chciałem znów pooglądać te cudowne migoczące punkciki na niebie. Chciałem odrzucić od siebie złe myśli i ujrzeć spadającą gwiazdę, która niosła ze sobą tyle nadziei.

Choć żadne z moich życzeń się nie spełniło, gdzieś tam głęboko w moim sercu istniała malutka iskierka głupiej naiwności, że może jednak tym razem..

Ja w to wierzyłem. Wierzyłem w lepszą przyszłość. Wierzyłem w gwiazdy..

I może to właśnie one pozwoliły mi dostrzec coś piękniejszego? Coś, co na zawsze zmieniło moją definicję piękna?

Tego się nie dowiem. Zawsze, gdy pytam, gwiazdy milczą.

Jednak czy było to zwykłym zbiegiem okoliczności, że w najpiękniejszą noc w roku na starym dachu pojawił się on? Czy był to zabieg okoliczności, że w najpiękniejszą noc w roku nasze spojrzenia się spotkały? Czy był to zwykły zabieg okoliczności, że w najpiękniejszą noc w roku dostrzegłem coś piękniejszego?

Nie wydaje mi się.

Choć wtedy jeszcze nie byłem tego świadomy.

Tamtego dnia Seo Changbin był intruzem w mojej utopii. Zakłócił swoją obecnością wszystko, co do tamtej pory zbudowałem. Zakłócił mój spokój, moją wolność, moją samotność.

Zakłócił blask malutkich punkcików znajdujących się w mojej krainie szczęścia.

Tamtego dnia Seo Changbin stał się osobą, którą całym sobą chciałem się pozbyć.

Jednak im bardziej tego pragnąłem, tym bardziej uzależniłem się od jego obecności.

Nawet nie zauważyłam, jak z biegiem czasu oglądanie w samotności gwiazd stało się nieprzyjemne.

Gwiazdy straciły swój blask.

Straciły swoje piękno.

A ja zorientowałem się dlaczego..

Gwiazdy już nie były dla mnie najpiękniejsze.

To Seo Changbin był.

On i jego oczy, w których odbijał się ich blask.

Seo Changbin intruz, który zawładnął moim sercem. Zwykły, przeciętny chłopak, który miał siłę przezwyciężyć ciało niebieskie.

To on był w stanie uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem.

Od tamtej pory Seo Changbin stał się moim wiernym towarzyszem na starym dachu budynku do rozbiórki.

Od tamtej pory oglądałem gwiazdy jedynie w jego oczach.

Od tamtej pory to on dla mnie świecił najpiękniej.

Seo Changbin stał się moją nową definicję piękna.

~~~

Mam nadzieję, że nie zawiodłam!

Ten one shot jest dla cudownej osóbki ; @cuteHansol ♡♡♡
Mam nadzieję, że ci się podoba ♡

Miłego dnia!

Fighting!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro