Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dipper nie wiedział do końca, dlaczego spojrzenie czarnowłosej kobiety tak go zaniepokoiło. Czy dostrzegł w nim błysk szaleństwa? Czy po prostu nie chciał, aby blondyn opuszczał go nawet na kilka minut? Nie wiadomo.

Gdy Sari stanęły w ten upalny dzień w progu ich domu i powiedziała, że chce porozmawiać z Billem szatyn w ostatniej niemalże chwili chwycił go za dłoń. Blondyn, który już prawie wyszedł z kobietą zmarszczył brwi i spojrzał na zaniepokojoną twarz bruneta.

- Co się stało?

- Nie idź - z ust Dippera wydobył się jedynie szept. Sari westchnęła, zniecierpliwiona.

- Bill, nie mamy całego dnia...

Blondyn zignorował jej słowa i uniósł głowę sieroty, uśmiechając się delikatnie.

- Niedługo wrócę. Obiecuję.

Zostawił na ustach chłopaka pożegnalny pocałunek. Czarnowłosa tylko prychnęła i stanowczo pociągnęła go za sobą. W oczach Dippera pojawiły się łzy. Dlaczego Bill go nie posłuchał? Czy naprawdę ufał opiekunce gwiazd? W zasadzie nie miał wyboru. Tylko ona znała jego prawdziwą tożsamość.I w końcu była przyjaciółką.  No właśnie. Była.

                                                                                                         ***

W pałacu panował zamęt. Książę wpadł w jakąś dziwną furię. Miotał się po korytarzach, wrzeszcząc i płacząc na przemian. Przerażona służba trzymała się od niego jak najdalej.

- Magnus oszalał...

- Co z nim nie tak?

- Zwariował do reszty.

Kobiety z jego haremu chichotały, zerkając z pobłażaniem. Kilku dzieciom udało się uciec. Mężczyźni starali się uspokoić księcia.

 - Oddajcie mi go! - wył Magnus, miotając się po pomieszczeniu.

- To idealny moment  - szepnęła Sari i zerknęła na zaciskającego usta blondyna. - Na co czekasz? Jesteś Gwiazdą Przynoszącą Zmianę czy nie?

- Jestem - odpowiedział cicho Bill. - I mam za zadanie uratować to miasto.

- To na co czekasz? Chodź i obalimy jego rządy raz na zawsze.

- Ale Sari...

- Nie marudź.

Czarnowłosa kobieta stanowczo pociągnęła go za dłoń. Blondyn niechętnie ruszył za nią. Prawdę mówiąc był zły na samego siebie, że dał się zaciągnąć do pałacu. Mógł posłuchać Dippera i zostać z nim. Jednak teraz było już za późno.

- Przyprowadziłaś go... - książę przystanął i zerknął na jasnowłosego z lubieżnym uśmieszkiem.

- Co?

- Twoja zapłata - książę rzucił czarnowłosej worek monet. Kobieta z uśmiechem przyjęła go. 

- Sari... -blondyn spojrzał z niedowierzaniem na opiekunkę. - Ty... Okłamałaś mnie.

Magnus zbliżył się do Billa. Oblizując się, chwycił go w pasie. Blondyn gwałtownie wyrwał się i już miał użyć swojej mocy do ucieczki, kiedy...

- Nie radzę -szepnęła czarnowłosa. - No chyba że chcesz, aby twojemu Dipperowi coś się stało...

- Dipper... - szepnął jasnowłosy. Przed oczami stanęły mu brązowe oczy chłopaka, łzy zawstydzenia w jego oczach...

Zarumienione policzki i te dwa słowa, które całkowicie zmieniłyby bieg wydarzeń.

Jaki jestem głupi. Dlaczego z nim nie zostałem? Dlaczego?

Blondyn spojrzał z wściekłością na kobietę. Mięśnie drżały mu od powstrzymywanego gniewu. Magnus ujął jego podbródek i połączył ich usta w namiętnym pocałunku, a czarnowłosa nagle zdała sobie sprawę z swojego czynu. Czar Hijo przestał działać. Kobieta wybiegła z pałacu, a worek pełen monet brzęczał u jej pasa, przypominając o popełnionym grzechu.

                                                                                                                  ***

Brunet czekał dalej. Dochodziła już północ,a Billa dalej nie było. Dipper coraz bardziej się denerwował. Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie i do pokoju wbiegła kobieta.

Chłopak poderwał się i chwycił ją za ramiona, prawie szlochając.

- Gdzie jest Bill?! - wrzasnął. Czarnowłosa spojrzała na niego z przestrachem i upadła na kolana.

- W-wybacz mi...- objęła jego nogi swoimi dłońmi. Brunet poczuł jeszcze większy niepokój. Po kilku minutach czarnowłosa uspokoiła się i westchnęła:

- I tak już zrobiłam wiele złego... Musisz poznać prawdę.

- Prawdę? Jaką prawdę?!

Dipper wstrzymał oddech. Sari otworzyła usta, jednak nie padło z nich żadne słowo. Kobieta nagle zaczęła się krztusić własną śliną. Brązowowłosy patrzył w przerażeniu, jak Sari dusi się.

Po kilku minutach dziewczyna już nie żyła. 

                                                                                                         ***

Hijo tańczyła, uszczęśliwiona. Inne gwiazdy patrzyły na nią z przerażeniem.

- Jak można być tak okrutnym? - szeptały.

Nikt jednak nie był w stanie jej się przeciwstawić. Granatowowłosa obserwowała z uśmiechem Stars Town. Boska krew jej brata tak pięknie pryskała i plamiła posadzkę, a szaleństwo w oczach Magnusa było cudowne. Jak to dobrze, że Sari powiedziała mu o tym, kim naprawdę jest rzekomy "szejk". Jak to dobrze, że była tak słaba...

A ten biedny Dipper przerażony płacze nad zwłokami zdrajczyni. Teraz trzeba byłoby i w nim zasiać ziarno niepewności...

- Pożałujesz - szepnęła gwiazda, a jej oczy niebezpiecznie błysnęły.

- Pożałujesz, że pokochałeś śmiertelnika...




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro