Niewyrównane porachunki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na zewnątrz było cicho jakby nic nigdy się nie wydarzyło. Żadnych strzelających droidów, ani przecinających niebo myśliwców sępów. Lecz kto tak myślał, bardzo się mylił. W rzeczywistości w bazie Separatystów rozlegało się przeraźliwe wycie syren. Panowała tam potworna wrzawa. Roboty biegały po korytarzach, otrzymując nowe rozkazy. Grupy gaśnicze były w zbrojowni i walczyły z płomieniami.
Jacyś intruzi -najprawdopodobniej łowcy nagród- wtargnęli bezceremonialnie na teren wojskowy Konfederacji Niezależnych Systemów. I mieli czelność zniszczyć eksperymentalne działa ciemnej materii. Hrabiemu Dooku się to nie podobało.
Zmarszczył swoje brwi widząc napływ raportów na wyświetlaczu o uszkodzeniach wywołanych przez wybuch. Stał teraz w centrum dowodzenia, analizując to wszystko. Eksperymentalna broń mogła odwrócić losy wojny. Przynieść zwycięstwo Separatystom. Uwolnić od parszywej i skorumpowanej Republiki, która za wszelka cenę chce wchłonąć Konfederację z powrotem w swoją ciemną czeluść.
Jedi myśleli, że zapewnią bezpieczeństwo jej mieszkańcom. Pokój. Ale tak naprawdę są zbyt zadufani w sobie i samolubni. Dawno przestali ufać Mocy, czuć ją. Mieli zbyt mało wrogów, albo ich wrogowie zbyt dobrze się ukrywali, więc przestali się przejmować jakimkolwiek zagrożeniem. Dooku ich ostrzegał, przed zbliżającą się mroczną poświatą ciemnej strony Mocy. Wyczuwał to. Ale Jedi go nie słuchali. Wtedy pojął, że się zagubili, przestali myśleć racjonalnie, nie widzieli tego co nadejdzie - a powinni. Republika była skończona. To właśnie wtedy Hrabia postanowił zgłębić arkany ciemnej strony (bo co innego mu pozostało?), odejść z Zakonu i stworzyć własny, lepszy odpowiednik zgubionej już - Republiki. Co oczywiście jej się nie spodobało. I jak zwykle to robi, tak i teraz chce narzucić Separatystom swoje jarzmo.
- Mizernie im to wychodzi - mruknął do siebie.
Uśmiechnął się na te słowa.
Z zamysłu wyrwał go robotyczny głos droida:
- Sir! Pożar w zbrojowni ugaszony. Czy mam wysłać oddział w pościg za intruzami?
- Nie. Dajcie im odlecieć - przerwał na chwilę, po czym dodał. - Przyczepcie nadajniki do ich statków, tylko d y s k r e t n i e.
- Rozkaz, rozkaz - potwierdził robot.
Mimo tego, że nowa broń została zniszczona, starty pozostały niewielkie w porównaniu z tym co obecność łowców zdemaskowała przed Hrabią Dooku. Ktoś kto uważany był za umarłego... żył.

***

- Szybciej Tajron - ponaglała go Darkest. - Ruszaj tymi nogami.
- Jak bym mógł, to bym biegł szybciej ale nie mogę!
- Możesz, możesz - powiedziała i pociągnęła go mocniej do przodu.
- Ciężko uciekać gdy prawie nie czuje się kończyny - zripostował.
- Spokojnie, dopóki odczuwasz ból, noga ci nie odpadnie - odpowiedziała jakby od niechcenia.
Twi'lek wybałuszył na nią oczy.   - Jak to odpadnie?!
Darkest zaśmiała się widząc wystraszoną miną towarzysza.
-Aha, czyli to takie śmieszne nabijać się z rannego?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odparła pokonując ostatnie metry dzielące ją od miejsca, gdzie ukryli statki.

Steel biegł za nimi przez całą drogę odwrotu, zabezpieczając tyły w razie ataku. Teraz zahamował ostro i przystanął przy maszynach.
- Nie sądzisz, że to dziwne... - zaczął Tajron, gdy rampa jego transportowca się otwierała.
- Co dziwne? - zapytała Xantarianka.
- Nie gonili nas - odparł. - Nie wysłali pościgu. To nie podobne do Dooku.
Przez myśl Darkest przemknął obraz osłupiałego Steela stojącego przed Hrabią, lecz szybko odsunęła go na bok.
- Widocznie są w zbyt wielkim chaosie, żeby wydawać jakiekolwiek rozkazy albo już zastawili na nas pułapkę. Tylko czekają na odpowiedni moment.
- No to mnie uspokoiłaś - odpowiedział z sarkazmem.
- Nie narzekaj tylko właź do środka - wskazała ruchem ręki wnętrze transportowca. - Opatrzę ci nogę i zmywamy się stąd. Nie mamy wiele czasu, być może już po nas idą. A ty musisz być zdolny do lotu, jeśli zostawimy którykolwiek ze statków znajdą nas. Steel - zwróciła się do mechanicznego kota - idź do "Light" i czekaj tam na mnie. Zaraz odlatujemy.
Steel kiwnął głową i wbiegł przez wcześniej otwartą klapę "Light".
Darkest zniknęła w statku Twi'leka.
- Siadaj - rozkazała.
Tajron posłusznie usiadł w kokpicie na fotelu pilota. Xantarianka wyjęła za schowka pakiet medyczny. Szybko podała mu środki przeciwbólowe. Oczyściła ranę i sprawnie zaczęła zakładać opatrunek samogojący.
- Dlaczego akurat ta misja? Miałeś milion innych do wyboru.
Zbity z tropu Tajron dopiero po chwili zrozumiał o co zapytała.
- Wybrałem tą bo miałem do wyrównania stare porachunki - uśmiechnął się szelmowsko.
- I to rozumiem - pokiwała głową z aprobatą. - Jak prawdziwy łowca głów. Od dzisiaj nosisz honorowy tytuł łowcy nagród - klepnęła go porozumiewawczo w nogę.
Tajron skrzywił się z bólu.
- Wybacz, zapomniałam - przeprosiła i puściła mu oko.
Nagle usłyszeli szum silników a przez iluminator zobaczyli lecące ku nim cztery droidy sępy.  Darkest zaklęła.
- Startuj! - rzuciła wybiegając z kokpitu.

Wpadła do "Light" i odpaliła silniki. Uruchomiły się z charakterystycznym dźwiękiem. Na ustach Darkest pojawił się cień uśmiechu. Steel stanął obok niej. Zaryczał gdy poderwała statek w górę. Sępy przeleciały nad nimi, zawróciły ostro po dwa w prawo i lewo, lecąc w ich kierunku trajektorią ataku.  Rozpoczęły ostrzał dwójkami na każdy statek. Xantarianka wymieniła pierwsze strzały nagrzanej plazmy. Tajron radził sobie nie gorzej od niej. Równie sprawnie wymieniał salwy.
- Leć kursem dwa-dziweięć-zero. Weźmiemy myśliwce w ogień krzyżowy - z głośników wydobył się głos Tajrona.
- Jasne - potwierdziła przyjęcie współrzędnych.
Rozpoczynała manewr, gdy dostała porcję czerwonych, blasterowych błyskawic prosto w rufę. Jadnak skaner stanu pokładu nie wykazywał żadnych uszkodzeń.
- Dziwne. Osłony wytrzymały taką porcję energii - pomyślała ze zdumieniem.
- Oberwałem - usłyszała pełen napięcia głos Twi'leka.
- Trzymaj kurs, zaraz będziemy ich mieć na celowniku - powiedziała i z wysiłkiem pociągnęła stery do siebie, omijając kolejną salwę.
Nagle sępy zapikowały, przegrupowały się i zmieniły kierunek lotu. Przyrządy na konsoli pokazały Darkest, że niedaleko jest większa grupa wrogich myśliwców. Tajron też ich zauważył, przeładował lasery i zbliżył transportowiec do "Light".
- Tajron mają posiłki! Wylatuj z atmosfery! Lecę za tobą. Wejdź w nadprzestrzeń zaraz po znalezieniu się w próżni. Zrobię tak samo.
- Zrozumiałem. To do zobaczenia. Skontaktuję się z tobą najpóźniej za tydzień.
Darkest oczami wyobraźni niemal widziała jak Twi'lek się do niej uśmiecha. Wysłała mu potwierdzenie odbioru z załączoną wiadomością "Powodzenia i Niech Moc będzie z Tobą."

Steel nadal stał u jej boku. Lustrując uważnie swoim jednym, czerwonym ślepiem błękitną poświatę nadprzestrzeni. Xantarianka spojrzała na niego.
- Czas się trochę rozerwać. Co ty na wyścigi generacji? Dźwięczny odgłos pędzących myśliwców, ścigających się o pierwsze miejsce, brzmi nieźle.
Steel wyszczerzył swoje kły w dużym uśmiechu. Jemu ten pomysł również przypadł do gustu.

Brawa dla @Shadow_Hunter_777, który odgadł tożsamość zakapturzonej postaci :D

GeneralGrievous85

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro