Courusant na polowaniu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak jak podejrzewałam... Zdjęcie Luxa znalazło się w gazecie. Jestem wściekła! A nie koniec na tym. Wszystkie systemy teraz tropią Annabelle. Jedna misja, tyle zamętu. Nie możemy dać jej umrzeć! To padawanka. Niewinna padawanka, którą opętały złe moce. Nic więcej. Jednak Hildings gdzieś znikneła i nie wiadomo gdzie jest. Jedi robią wszystko aby ją znaleźć. Ale nigdzie jej nie ma. Dzisiaj zobaczyłam na ulicy cały tłum ludzi wieszających plakakty gończe. Będzie źle. Patrzyłam na tłum istot, gdy obok mnie pojawiła się Alen.
- Nie jest dobrze. W końcu ją odnajdą. Annabelle może jest groźna, ale nie da rady w pojedynkę na cały tłum. - powiedziała.
- Chociaż raz się z tobą zgodzę. Może ta Hildings chciała mi kota udusić i mnie zabić, to i tak jest w niej dobro...- mruknełam.
- Miemy nadzieję że Jedi ją odnajdą zanim zrobi to tłum wściekłych obywateli. Posłali wielu Jedi na różne planety. Każdy ma jeden cel - odnaleźć demona. Wracajmy do świątyni.- poszłyśmy razem z Securą do pokoi. Wziełam książkę i zaczęłam czytać.
***
Właśnie myłam zęby, kładłam się spać. Gdy zbliżałam się do łóżka - szklana butelka trafiła w moje okno i je wybiła.
- Co do cholery jasnej?- wychyliłam się przez okno.- hej!! Płacicie mi odszkodowanie!!!
W tej chwili zamilkłam. Na ulicy było mnóstwo istot z pochodniami, widłami, blasterami i czosnkiem. Domyśliłam się o co chodzi. Zbiegłam na dół gdzie stała rada Jedi. Przybiegłam do Alen i Sha Dow.
- Kompletnie im odwaliło.- mruknełam.
- No właśnie! Czosnek jest na wampiry a nie demony!- powiedziała Dow. Spojrzałyśmy na nią unosząc brwi.
- Chodzi mi oto że polują na Annabelle. Na niewinną padawankę.- poprawiłam. Wtedy wyczułam Hildings w pobliżu. Niewiele myśląc pobiegłam tam pociągając za sobą Alen, Shę i Herę. Pobiegłyśmy w kierunku, gdzie czułam dziewczynę. Z trudem przedarłyśmy się przez tłum ludzi. Byłyśmy przy opuszczonej fabryce, gdy poczułam ją jeszcze mocniej. Była w fabryce.
- Ona jest tutaj.- powiedziałam. Podeszłam do drzwi. Były zamknięte na zamek szyfrowy odporny na moc. Uklękłam przy nim.- niech to szlag! Złamanie tego kodu może zająć mi dobre dwie godziny, najkrócej.
- Ahsoka. Ja wiem co zrobić.- podeszła do mnie Hera i wyjeła jeden ze swoich blasterów. Odsunełam się a Syndulla strzeliła prosto w zamek, który opadł na ziemię.- gotowe. Możemy wchodzić.
Pchnęłam drzwi i weszłyśmy do środka. Było ciemno. Wyjełyśmy miecze a Hera oba blastery. Trzymałyśmy się razem i nie odłączałyśmy. Nagle Hera krzyknęła.
- Jezu! O nie! Nie!- Twi'lekanka zasłoniła dłońmi usta. Patrzyła na przerażającą scenę. W kącie leżał trup Annabelle. Odcięta głowa wisiała za włosy na sznurku. Ręce wystawały z kosza na śmieci, a reszta ciała była poćwiartowana. Na podłodze było mnóstwo krwi. Popłakałam się. Ona była niewinną, młodą dziewczyną. Wiedziałam, kto za tym stoi. Znowu wyczułam że ktoś za mną stoi. I ja dokładnie wiedziałam kto to.

- Wiem, że tam jesteś Lux! Nie musisz się chować.- powiedziałam nawet nie obracając się.
- Bystra jesteś. Zawsze byłaś.- powiedział za moimi plecami.
- A ty nadal tego nie wiesz? Nie wkułam ci jeszcze tego do głowy?
- Jakoś nie!- wtedy się obruciłam. Lux leciał na mnie z mieczem. Tak jak podejrzewałam. Odbiłam atak. Alen i Sha zaczeły go atakować ale on wyjął wtedy drugi miecz i odbił ich cios. Hera zaczeła strzelać w jego kierunku. Ale nasz Sith odbijał i jej strzały. Po chwili Lux posłał w kierunku Hery, falę kamieni. Odepchnełam Twi'lekankę mocą i pokierowałam falą kamieni w Luxa. Odskoczył w porę i rzucił we mnie kamieniami. Nie zdąrzyłam się obronić i dostałam nimi prosto w głowę. Upadłam na ziemię i słyszałam już tylko uderzanie miecza o miecz, strzały z blasterów, krzyk Sha Dow i złowieszczy śmiech Luxa...

Czy wiecie kiedy zdarza się najwięcej samobójstw? W koniec wakacji 😒. Wakacje się kończą! Właściwie... To się już skończyły. W następnym akcja się mocno rozkręci.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro