Sabine powraca na jasną stronę.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ahsoka Tano POV

Czekałam aż przybędą wojska. Mam nadzieję że wezmą ich dużo, ponieważ wojsko śmierci Sabine jest gigantyczne i ciągle go przybywa! Jej droidy produkują się w gigantycznych fabrykach, obok jej 'świątyni'. Na Cyrri jest strasznie dziwnie. Żadna istota tam nie mieszka, a powierzchnia planety jest piaszczysta i skalista. Obok świątyni Sabine jest gigantyczna przepaść bez dna. To tam Wren zrzuca jej przeciwników. A co do droidów, wyglądają koszmarnie! Opancerzone, na dłoniach mają blastery i działa ogłuszające. Mają maski gazowe, dzięki którym mogą oddychać pod wodą i w kosmosie. Trudno będzie je pokonać, ale spróbujemy. Nie mogę się skontaktować jeszcze raz z radą Jedi, bo na tej idiotycznej planecie nie ma kontaktu. Trudno, teraz mogę tylko siedzieć i oczekiwać na przybycie moich przyjaciół. Siedzę w moim nowym pokoju, gdy nagle wchodzi Stel.

- Widzisz, jednak warto było wybrać ciemną stronę mocy.- powiedział Twi'lekan. Miałam ochotę podejść do niego i mocno uderzyć go w twarz. Ale tego nie zrobiłam. Przecież na czas kiedy nie ma Jedi, nie wolno mi atakować.
- Tak! Ciemna strona mocy rządzi!- powiedziałam. Ale wcale tak nie uważałam.
- Teraz możemy być już razem.- odpowiedział.- pozwolisz?

Usiadł na łóżku i zaczeliśmy się całować. Niech to tylko Lux zobaczy! Nie wiem ile trwały te pocałunki, ale w końcu Stel wyszedł. Lepiej nie wspominać już więcej o tym. Nagle usłyszałam pukanie w okno. Uchyliłam firankę. To był Jansen. Czyli sygnał dla mnie. Atakujemy! Wziełam miecze i wybiegłam z pokoju. Zabrałam przygotowane już bomby i pobiegłam je porozstawiać. Gdy wszystkie bomby były zamontowane, wybiegłam w te pędy ze świątyni Sabine. Poszłam w umuwione miejsce spotkania. Stali tam wszyscy Jedi, oraz kilka batalionów żołnierzy.

- Reszta batalionów, przyleci lada chwila.- powiedziała Leia, jakby odgadła o czym myślę.
- Mam nadzieję. Zamontowałam już bomby.- powiedziałam.
- Kiedy wybuchnął?- zapytał Zeb.- nie mogę się doczekać, aż te rdzawe kubły dostaną po ryjach!
- Gazarebie Oreliosie! Trochę więcej cierpliwości!- zganiła go Hera. Zupełnie nie wiem, o co jej chodzi. Też nie mogłam się doczekać aż te ,,rdzawe kubły" dostaną po głowie.
- Odpowiadając na pytanie Zeba, bomby wybuchnął na moją komendę.- powiedziałam wyjmując czerwony przycisk, który aktywował wszystkie bomby.
- Ale cacko!- zachwycił się Jansen. Chciał sięgnąć po przycisk, ale mu zabroniłam.
- Nie wolno się tym bawić, Jansen!- powiedziałam zabierając mu z przed rąk przycisk.
- No to kiedy wysadzamy świątynie?- Zeb coraz bardziej się nie cierpliwił.
- Możemy teraz. - nacisnełam przycisk, i w jednej chwili cała świątynia zazioneła ogniem. Na zewnątrz wybiegła Sabine, Stel i kilka ocalałych droidów. Popatrzyli się na nas.
- Wiedziałem że zdradzisz!- krzyknął Stel. Wyjął miecz i zaczął biec w moim kierunku. Drogę zastąpił mu Lux.
- Ręce precz od mojej dziewczyny!- krzyknął i odpalił mu w łeb kamieniem. Wtrąciła się Sabine.
- Chcecie wojny? Nie ma sprawy!- powiedziała Wren i wyjeła komunikator.- wszystkie droidy uwolnić z fabryki. Powtarzam, wszystkie droidy uwolnić z fabryki!

Z fabryk powychodzili wojacy śmierci. Większość była skończona, ale znalazły się też takie które były jeszcze w częściach. Jak widzę, przyszła koza do woza.

- Atak!- krzyknełyśmy z Sabine jednocześnie. Rozpętała się krwawa bitwa. Droidów przybywało. W końcu doczekaliśmy się posiłków, w kanonierkach republiki przybyły całe bataliony żołnierzy. Nagle usłyszałam głos.
- Te! Ahsoka! Chodź i walcz!- krzykneła do mnie Sabine. Rozłorzyła dwa miecze świetlne, jeden w kolorze pomarańczowym, a drugi w fioletowym. Ciekawe czy zostały specjalnie zrobione, aby przypominać kolor włosów Wren. Decyzja, była bardzo szybka. Wyjełam moje miecze świetlne, zielony i żółty. Następnie zaczełam walczyć z Sabine. Skoczyłam przed nią i się zamachnełam mieczem świetlnym, ona odbiła mój cios, fioletowym mieczem, a pomarańczowym próbowała odciąć mi nogę. Hola, hola! Straciłam rękę, nie zamierzam stracić i nogi! Obroniłam się drugim mieczem. Odskoczyłam od Sabine i cisnełam w nią kulą ognia. Uchyliła się w porę, zaczeła biec w moim kierunku, ale użyłam mocy, stworzyłam pole siłowe, i ją odepchnełam. Wtedy przeciwniczka krzykneła.- żadnej mocy! Chyba że się boisz!

Zdjełam pole siłowe, dając do zrozumienia, że przyjmuję warunki. Skoczyłyśmy na siebie. Uderzałyśmy w powietrzu mieczem świetlnym o miecz. Gdy wylądowałyśmy Sabine rzuciła we mnie mieczem świetlnym. Odskoczyłam, a Sabine rzuciła drugim. Też w porę uciekłam. Sabine nie mogła ich przyciągnąć, bo wtedy złamała by własne słowa. Wziełam jej miecza i przywiesiłam przy pasie. Wydawało mi się wtedy, że mam ją w szachu, ale niestety się myliłam. Sabine podbiegła do mnie i uderzyła mnie nogą w twarz. Krzyknełam z bólu. Następnie uderzyła mnie w klatkę piersiową. No tak, ona musi się nieźle bić bez mieczy. Nigdy nie potrafiłam się tak bronić. No dobra, czasami tam kogoś mocno kopnęłam, ale lepiej tadzę sobie z mieczem świetlnym i mocą niż z takimi chwytami. Wren atakowała nieustannie. Raz w głowę, raz w brzuch, raz w klatkę piersiową i wszystko. Cud, że jeszcze mi zęba nie wybiła, albo nie złamała mi ręki. W końcu wyjełam dwa miecze świetlne i ruszyłam na Sabine. Ale ona tylko mocno kopneła mnie, i wyrwała mi oba miecze świetlne. Błyskawicznym ruchem wyjełam drugie dwa miecze świetlne. Myślałam że dziewczyna ruszy na mnie, ale ona zrobiła coś czego się nie spodziewałam. Zaczeła uciekać w te pędy. Zaczełam biec za nią, nie wiedząc gdzie ona mnie prowadzi. W końcu, dotarłyśmy do tej słynnej przepaści. Przepaści bez dna.

- Przegrana, tam zrzucona zostaje. Wygrana na górze zostaje.- pięknie wyrecytowała Sabine.
- Wow! Widzę że znalazła się poetka. Przyjmuję warunki.- odpowiedziałam.
- Świetnie.- mrukneła. Wyjmując miecze świetlne. Zrobiłam to co ona. Zaczełyśmy walczyć. Rzuciłam się na nią, gdy ona się obroniła, przeskoczyłam na drugą stronę i zaatakowałam ją od tyłu. Ona też się obroniła, i co więcej popchneła mnie nad przepaść. Stałam już na krawędzi przepaści i gruntu. Spojrzałam w dół, zobaczyłam że trochę w dół, jest skalista platforma, na tyle mocna aby utrzymać jedną osobę.
- Na każdego przychodzi kiedyś koniec...- powiedziałam i rzuciłam się w przepaść. Sabine stała jak zbaraniała. W końcu gdy byłam na platformie, odbiłam się od niej i poleciałam z powrotem na ziemię. Zaskoczyłam Sabine od tyłu, walnełam ją w brzuch i pchnełam nad przepaść. Myślałam że spadła. Spojrzałam nad przepaść. Sabine jeszcze żyła. Trzymała się ostrej krawędzi skały. Jej miecze spadały w przepaść, aż w końcu znikneły we mgle przepaści.
- Pomóż mi!- krzyczała Sabine.
- Pomyśl ile istot skrzywdziłaś! Ile ludzi którzy nawet teraz oddali by za ciebie życie! Skrzywdziłaś Ezrę, Kanana, Zeb'a, Choppera i... Herę. A po za tym, rzuciłaś chłopaka, który NAPRAWDĘ cię kochał, na rzecz chłopaka który chciał zostać pomszczony. I ty chcesz abym cię ratowała?!
- Ja się zmienię!
- Alen!

Z pola bitwy wyłoniła się Alen Secura.

- Co jest?
- Przeczytaj tej miłej pani, czy naprawdę przechodzi na jasną stronę mocy.- powiedziałam wzkazując na Sabine. Alen zaczeła czytać w myślach. Po krótkiej chwili oświadczyła.
- Sabine, mówi prawdę. Wraca na jasną stronę mocy.- powiedziała. Podałam Wren rękę. Ona się wspieła i mnie przytuliła. Nadal byłam jednak czujna.
- Dobra, musimy wyłączyć te droidy.- powiedziałam.
- Nie ma sprawy!- powiedziała uśmiechnięta Sabine i wyjeła komunikator.- wszystkie droidy mają się wyłączyć w tej chwili!

Dotarłyśmy na pole bitwy. Wszystkie droidy leżały na ziemi, oraz leżał Stel z dziurą w klatce piesiowej. Obok niego Lux, tańczył swój taniec zwycięstwa i krzyczał.

- Nigdy nie zabierzesz mi dziewczyny lalusiu. Ahsoka jest moja, moja i tylko moja!!! - wrzeszczał Lux do trupa Stel'a. Uśmiechnełam się pod nosem. On i te jego odpały. Wszyscy Jedi wiwatowali, a gdy usłyszeli że Sabine wróciła na jasną stronę, cieszyli się jakby Republika zwyciężyła nad Separatystami.
- Wracajmy do świątyni, nic tu po nas!

No i jak? How deep is your love- Calvin Harris. Jeśli chcecie się dowiedzieć, to droidy Sabine wyglądały dokładnie tak jak roboty profesora Peryklesa z serialu ,,Scooby Doo i brygada detektywów". Zgooglajcie sobie ;). A! Właśnie! Co myślicie o stworzeniu książki w której będziecie mogli się dowiedzieć więcej o postaciach które wymyśliłam? Piszcie w komentarzach i dawajcie vote! Do następnego rozdziału!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro