Wciągnięci do gry.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Grives zgasił miecze. To samo zrobił Dooku oraz Darht Maul. Nikt się nieodezwał. W holu panowała cisza. Nawet niektórzy jedi zbiegli na dół zobaczyć co się stało że jest tak niezręcznie cicho.
- Co tu się dzieje???- Pyta Windu patrząc jak zwykle na mnie. DLACZEGO ZAWSZE CAŁA WINA MUSI SPADAĆ NA MNIE!!?!???
- Nooo... Yyyyy... Ponieważ... Negocjujemy...- Odpowiedziałam.
- To dlaczego masz taką czerwoną szyję jakby ktoś cię dusił?- Zapytał Plo Koon.
- To były agresywne negocjacje...- Powiedziałam zasłaniając ciałem Maula.
- Porwaliście Asaji!!- Wyrywa się Grives.- Gdzie ona jest?!?! Gadaj prawdę!- Przytyka mi miecz świetlny do twarzy.
- Kiedy mówię! Porwał ją rozbrajacz wojenny!- Odpowiadam.
- Rozbrajacz wojenny????!!! Kto to?!- Pyta się szereg Jedi.
- To ta sama osoba która wysadziła wczoraj lokal.- Powiedziałam. Nagle coś spadło i uderzyło mnie w głowę. To było coś małego.- Aauuuu!! Co to?!- Zapytałam i podniosłam z podłogi małe pudełko. Obejrzałam z każdej strony. Postanowiłam je otworzyć. Gdy je otworzyłam, tam leżał... Jakiś mikroczip.
- Co to jest?- Pyta Barissa wyjmując z pudełka czip. Nagle Maceowi zaświeciły oczy.
- Nie! Padawanie rzuć to!- Krzyknął Mace Windu. Jednak było już zapóżno. Czip eksplodował w ręku Bariss i wydobył się z niego dym. Jedi i Sithowie zaczeli się krztusić. Bo to był gaz TRUJĄCY!!!
- Wstrzymać oddech!!- Krzyczę i wstrzymuję oddech. Grives ma fajnie, nie musi wstrzymywać oddechu! Długo walczyliśmy ze śmiercią zatykając sobie ręką usta lecz w końcu niewytrzymaliśmy i zemdleliśmy. W świątyni Jedi teraz leżało mnóstwo uśpionych jedi. Obudziliśmy się po kilku godzinach. Nie byliśmy w świątyni. Leżeliśmy na trawie w ciemnym lesie. Wybiła północ. Wstałam i zabrałam się za polewanie Jedi i sithów wodą żeby się nareszcie ockneli! Gdy wszyscy stali na nogach poszliśmy się rozejrzeć.
- Gdzie my jesteśmy?- Zapytał Kit. Jak na zawołanie zobaczyliśmy leżącą na podłodze kartkę. Podniosłam ją i przeczytałam na głos.
- Witam na planecie Kortoja! Jest to planeta na samym krańcu galaktyki. Nie mieszka tu żadna rasa chyba że rasa Korotów- Kanibali. Mam nadzieje że sobię poradzicie bo tu nigdy nie ma słońca! Hahahahahahahahaha!!!
Rozbrajacz Wojenny.
P.S. Jak myślicie gdzie wasze miecze?- Po przeczytaniu kartki wszyscy Jedi i Sithowie sięgneli do kieszeni. NIE MIELI MIECZY!!! Po prostu niebyło ich tam gdzie zwykle były. Nagle poczułam Asaji... No to już wiedziałam co się z nią stało!!- Poczułam Asaji...

Hej!! Niestety będe musiała rzadziej pisać bo muszę się wziąść za naukę ale będe starała się pisać jak najczęściej. Dzięki za Vote!😺😺. A! I jeszcze jedno! Sory że taki krótki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro