Pożegnania czas

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Spotykali sie przez jakiś czas. Po tym jednak Paweł musiał się przeprowadzić... jego rodzice byli nieubłagani. Tłumaczył im, że tutaj, na bagnach, mieszka jego jedyny przyjaciel... nie słuchali. Smutno więc przybył nad Wisłe po raz ostatni. Wielkimi smutnymi oczami spojrzał na biegnącego Bosa.
- Hej Laka! Nie zgadniesz co właśnie znalazłem. Nowe miejsce na naszą bazę! O wiele lepsze niż to stare drz-
- D-dominik, posłuchaj - przerwał mu Paweł z olbrzymim bulem serca. Czuł, że jeśli nie zrobi tego szybko to chyba się popłacze. - Jutro już się nie spotkamy. Wyjeżdżam. Nie wiem nawet gdzie... nie zapomnij o mnie przyjacielu - i obrócił się nagle, gotów uciec. Zatrzymała go jednak żelazna dłoń Dominika. Zimne palce przeszyły ciało do kości.
- Pawle. Nie uciekaj - zażądał, obracając go siłą z powrotem ku sobie. Laka ze strachem spojrzał na twarz Awięca. Nigdy wcześniej nie widział go takiego wyniosłego. - Też pamiętaj o nas. O Lakarnumie i Awięcu. Kiedyś będzie o nas głośno. Znajdziemy się, tak? Prędzej czy później - stwierdził hardo, równie nieugięcie przyciągając do siebie Pawła i przytulając. Młodszemu zaszkliły się oczy, kiedy odwzajemniał męskiego przytulasa.
- Zawsze nosisz żółta czapke z tym dziwnym chomikiem. Miałem ci dać na urodziny, ale możesz wziąć sobie teraz - odezwał się ponownie Awięc, kiedy się od siebie odsuneli. Po chwili podał kumplowi kartę z Pikaczu.
- Ja... dziękuję, Dominik. Jesteś super. Będę tęsknić - wyszeptał do niego Paweł, przyjmując prezent i ocierając tłoczące sie łzy z twarzy. Chociaż czuł się źle, o dziwo to pożegnanie pozostawilo po sobie słodki posmak. Podali sobie jeszcze ręce i odeszli w swoje strony, sami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro