25. Nowina

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czarodzieje pracowali prawie cały dzień, więc już późnym popołudniem zasłużyli sobie na odpoczynek. Ron i Hermiona zasnęli niemal od razu, lecz Harry jak zwykle nie dał rady szybko tego zrobić. Dręczyło go wszystko, co było niewyjaśnione. Zasypywał sobie głowę pytaniami. Czy wyrzucić album? Czy na pewno jest pełen czarnej magii? Dlaczego Percy tak długo się nie odzywał? Dlaczego najwięcej zabezpieczeń znalazło się w jego pokoju? Harry, powtarzając w myślach wszystkie pytania, już prawie zasypiał, lecz po chwili coś go obudziło... nie, to był ktoś.

- Harry... Harry. Harry! HARRY! - szeptał co raz to głośniej damski głos.

- Kto to...? - jęknął Harry, niby przez sen, a niby już naprawdę.

- Obudź się! - syknął głos. Po chwili ten ktoś popukał się po głowie i dodał - Znaczy otwórz oczy!

- Ginny? - szepnął Harry, rozbudzając się nieco. - To ty? Co ty tu robisz?

- Chodź do mojego pokoju, tylko szybko.

Harry niechętnie zsunął się z łóżka, złapał Ginny za rękę i pokierował się nieprzytomnie powolnym krokiem do drzwi. Oczywiście musiał po drodze nadepnąć na szeleszczące pergaminy, po czym obaj stanęli jak wryci patrząc na Rona obracającego w łóżku. Całe szczęście, że się nie obudził. Gdy Ginny z Harrym znaleźli się w pokoju dziewczyny, ona położyła mu ręce na ramionach i wyszeptała:

- Wiem, co robił Percy, gdy go z nami nie było.

- Co?! - zdziwił się Harry.

- Nie tak głośno, bo ktoś nas usłyszy. - warknęła Ginny. - Chwilę po tym, jak wszyscy poszli spać, on poprosił mnie o rozmowę. Zawsze na ważne tematy rozmawiał ze mną, bo uważał, że skoro jestem najmłodsza, to nic nikomu prędko nie powiem...

- ...tak, właśnie to widzę. - mruknął Harry z uśmiechem.

- Dobra, w każdym razie nie zawsze. Tylko mu nic nie mów. - poprosiła dziewczyna. - Powiem krótko: Percy ma narzeczoną.

- Och! - Harry zasłonił usta ze zdziwienia, nie mogąc wymówić ani słowa. Bynajmniej nie było jak tego skomentować. Zapytał tylko - Czy to Penelopa Clearwater?

- Właśnie nie. - przyznała Ginny. - To Audrey Whitestar...

- Whitestar?

- Tak, a co?

- Na siódmym roku Hogwartu jest teraz Monica Whitestar. To Gryfonka. - rzekł Harry.

- Aaaach, no tak... Monica to młodsza siostra Audrey. A co z nią nie tak? - spytała Ginny.

- Tylko nikomu nie mów. Ona wpadła w oko George'owi. - odparł Harry.

- Naprawdę? - zachichotała Ginny. - To śmiesznie wyszło.

- No dobra, ale nie o tym. Ma narzeczoną i co? To dlatego nie było go tak długo? - zapytał drwiąco Harry.

- Oni planowali ślub, wesele, wszystko! Chcieli zrobić nam niespodziankę! A jak powitaliśmy Percy'ego? Jakbyśmy się nigdy z nim nie pogodzili! Potraktowaliśmy go jak nieproszonego gościa. Pamiętasz te wrogie spojrzenia Rona i George'a? Czy tobie to czegoś nie przypomina? - zapytała Ginny z przekąsem.

- No tak... - przyznał Harry, przypominając sobie swój drugi i piąty rok w Hogwarcie.

- Właśnie. Nawet jego własny ojciec go nie powitał jak należy. Jedyny Bill był mądry i normalnie go potraktował. Najstarszy i najbardziej dojrzały! A wyobrażasz sobie jak on musiał się czuć?

- Tak, ale mógł powiedzieć wcześniej...

- Z jednej strony tak, ale jaka by to była niespodzianka? Nijaka. Dlatego owszem, po części mamy usprawiedliwienie swojego zachowania, ale w małej części. I tak nie mieliśmy powodu do takiego potraktowania, bo przecież już się z nim pogodziliśmy. Po prostu chciał zrobić nam niespodziankę, rozumiesz?

- Tak... rozumiem. - odparł Harry zbity z tropu.

- A zatem gdy będzie nam o tym mówić, to nie sprawiaj wrażenia, że już o tym wiesz, tak?

- No jasne. - odrzekł Harry, będąc trochę złym na Ginny, która nie dała mu przeżyć niejakiej niespodzianki... podwójnej, a nawet potrójnej! Po pierwsze: Percy się żeni, to jasne. Po drugie: żeni się z dziewczyną, której młodsza siostra uczy się teraz w Hogwarcie. Po trzecie: jej siostra wpadła w oko George'owi. Zabawne, a jednocześnie ciekawe.

Harry chętnie przeniósł się z powrotem do pokoju, gdzie niemal od razu zasnął z mniejszym niepokojem, niż przedtem. Tym bardziej, że rano może się spodziewać głośnej rozmowy. Ginny wspomniała, że Percy zamierza powiedzieć przy śniadaniu o ślubie. Jeżeli nie będzie się bał reakcji wszystkich...

* * *

Rano, gdy Harry się obudził, ujrzał przed sobą dwa puste, niezaścielone łóżka. Czy to znaczy, że i on nie powinien teraz wylegiwać się w najlepsze? Na wszelki wypadek chłopak przeciągnął się ospale, wsunął stopy w kapcie i powoli wstał z łóżka. Jednak zanim otworzył drzwi, usłyszał głosy z jadalni. Po cichu przyłożył ucho do drzwi i zaczął nasłuchiwać. Pierwsze co, to rozległ się donośny głos pana Weasleya.

- Znamy ją chociaż?

- Nie do końca... ale pozwól mi coś powiedzieć, nie denerwuj się! - zawołał Percy.

- Jestem oazą spokoju, synu. Chciałbym tylko się dowiedzieć kim ona jest?

,,Aha" pomyślał Harry. ,,Mówią o tej Audrey. Percy już powiedział" Po czym udając, że ziewa i wcale nie słyszy tego, o czym rodzina rozmawia, wszedł do kuchni. Ron i Hermiona od razu zawołali go wzrokiem.

- Co się dzieje? - szepnął do nich Harry udając, że o niczym nie wie.

- Percy ma narzeczoną. - odparł Ron. - Może się wreszcie dowiemy, czy ją znamy. I jak on ją poznał.

- Nazywa się Audrey Whitestar. Jej siostra... - zaczął Percy.

- Whitestar? - zdziwił się George. - Czy ona jest starszą siostrą Moniki Whitestar?

- Tak. Domyślam się, że znacie ją z Hogwartu? - mruknął Percy.

- Znamy... - rozmarzył się George.

- W każdym razie pewnie niedługo ją poznacie. Przybędzie tu z rodziną dwa tygodnie przed weselem. - rzekł Percy.

- Zaraz, zaraz... to kiedy wy chcecie zrobić ten ślub? - odezwał się Ron.

- Pod koniec miesiąca. Chyba wam to nie przeszkadza? - upewnił się Percy.

- Percy, kochanie! - zawołała nagle pani Weasley zrywając się z miejsca. - Dlaczego nam miałoby w ogóle przeszkadzać to, że nasz syn bierze się ślub? To ojciec wypytuje cię tutaj o to, jak się nazywa twoja miłość zamiast ci pogratulować... Artur, wstydziłbyś się!

- Ja tylko... - zaczął pan Weasley - ...znaczy... przepraszam cię, synu.

- Dlaczego? Za co? - zapytał Percy wyraźnie zmieszany.

- Jak to: za co? Ty przychodzisz do nas z wesołymi nowinami, a ja tak cię potraktowałem... możemy o tym zapomnieć? - mruknął pan Weasley podając Percy'emu rękę.

- Jasne, nic się nie stało. - uśmiechnął się dwudziestopięciolatek, odwzajemniając uścisk dłoni.

- Czyli...? Mam rozumieć, że... - zaczął Ron z lekkim uśmiechem.

- Czas rozsyłać sowy do rodziny, znajomych, do wszystkich... - roześmiała się pani Weasley - Szykuje się kolejny ślub!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro