ROZDZIAŁ 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

“Jej uśmiech – jego lekarstwem na wszystko”


ody chłopak biegł ulicą tak szybko, jak tylko pozwalały mu na to nogi. Za nim pędził wielki pies, który co chwilę warczał i szczekał. Szatyn odwrócił głowę, widząc, że zwierzę go dogania, przyspieszył. Skręcił w pierwszy zakręt i pobiegł na główny rynek, chcąc zgubić w tłumie straszną bestię. Jego plan się powiódł, uciekł psu i mógł chwilę odsapnąć. Zatrzymał się, próbując złapać oddech. Gdy opanował szybsze bicie serca i trochę się uspokoił, ruszył w swoją stronę, jednak zatrzymał go czyjś głos.

- Iruka-kun! - krzyknęła wesoło [kolor] włosa dziewczynka, podbiegając do Umino. Rzuciła mu się na szyję i mocno go przytuliła.

- [I-imię]-chan - lekko zakłopotany i zarumieniony, objął dziewczynę i szeroko się uśmiechnął.

- Widziałam twoją ucieczkę! Coś ty znowu wymyślił? - zganiła go, odsuwając się nagle i zmieniając ton głosu na poważniejszy.

Czarnooki podrapał się niezręcznie po karku, odwracając głowę. Za wszelką cenę chciał uniknąć spojrzenia tych [kolor] tęczówek, potrafiących go przyprawić o szybsze bicie serca i pieczenie na policzkach.

- No, dalej, przynajmniej się przyznaj - powiedziała dziewczyna, wbijając w niego swój przenikliwy wzrok.

- No bo... razem z chłopakami chcieliśmy porzucać sobie do puszek... Potem oni mnie namówili, żebym spróbował trafić w budę tego psa - mruknął mniej pewnie szatyn. - No i trafiłem... W jego tyłek - przyznał.

[Klan] zakryła usta dłonią, cicho chichocząc. Spojrzała na niego rozbawiona i zaczęła się śmiać. Po chwili jednak się opanowała.

- Baka, przyznaję, to pewnie było śmieszne, ale - tu znów wybuchła śmiechem. - Ale mogło ci się coś stać - dokończyła spokojniej.

- Nie martw się! Nic mi się nie stanie - zapewnił, wypinając dumnie pierś.

- Yhm, to samo mówiłeś, gdy chodziłeś po kłodzie i w pewnym momencie wpadłeś do rzeki - odparła.

~***~

Dziewczyna siedziała w ławce, patrząc na leżący przed nią ołówek, gdy nagle do klasy wbiegła jej koleżanka.

- Nē! Słuchajcie! Biją się! - oznajmiła ciężko dysząc. [Klan] natychmiast wstała i pobiegła z przyjaciółką oraz kilkoma innymi uczniami na dwór. Zauważyła nieopodal sporo grupkę osób, które stały i krzyczały, dopingując walczących.

[Imię] podeszła bliżej i zaczęła się przeciskać przez tłum. Stanęła jak sparaliżowana, widząc leżących na piachu Irukę i jakiegoś chłopaka ze starszej klasy. Szarpali się, tarzali po ziemi i uderzali nawzajem pięściami.

[kolor] oka nie mogła dłużej na to patrzeć. Widząc, że inni nie mają zamiaru zareagować, stworzyła cztery klony, które pomogły jej rozdzielić obu chłopaków. Obaj próbowali się wyrwać i dalej ze sobą walczyć, gdy nagle pojawił się nauczyciel. Kazał się rozejść uczniom, a dwójka walczących miała iść z nim.

~***~

- Ałć! - syknął Umino i odsunął głowę, odruchowo zakrywając się rękami.

- Teraz to niby cię boli? To po coś się z nim bił? - spytała wkurza [Imię], która próbowała opatrzyć jego rany powstałe w wyniku bijatyki.

Szatyn wbił wzrok w drewnianą kłodę, na której siedzieli. Zacisnął mocno pięści i zamknął oczy, przypominając sobie powód walki.

- On powiedział, że cię poderwie, żeby wygrać zakład ze swoimi kolegami - oznajmił nagle i spojrzał na dziewczynę z iskierkami troski w oczach. - Nie mogłem pozwolić, aby cię skrzywdził.

- Baka, wiesz, że mogło się to skończyć dużo gorzej, gdyby nauczyciel w porę się nie zjawił? - powiedziała surowo dziewczyna.

- Wybacz, [Imię]-chan. Ja tylko chciałem...- nie skończył ponieważ poczuł coś na swojej dłoni. Spojrzał w dół, a jego policzki stały się lekko różowe, gdy zobaczył rękę [kolor] włosej, która przykryła jego odpowiedniczkę.

- Daijōbu - uśmiechnęła się promienie, zamykając oczy. Szatyn w jednym momencie poczuł, że ból zniknął, a w jego sercu pojawiło się dziwne ciepło.

~***~

Umino stał przed kamieniem, na którym wyryte były imiona jego rodziców. Jego oczy lśniły, a po policzkach spływały słone, gorące łzy.

Pochłonięty rozpaczą nie usłyszał cichych kroków [Imię], która powoli do niego podeszła. Stanęła za nim i wyciągnęła rękę, jednak zawahała się. Nie była pewna, czy chcę to zrobić. Widziała jak Iruka cierpi, pragnęła mu jakoś pomóc. Niepewnie położyła dłoń na jego ramieniu. Czarnooki podskoczył zaskoczony i odwrócił się do niej.

- [I-imię]?! - pisnął, natychmiast wycierając łzy. Dziewczyna popatrzyła na niego ze współczuciem i zrobiła krok w jego stronę.

- Iruka-kun - szepnęła i objęła chłopaka, kładąc dłonie na jego plecach. Wtuliła twarz w miejsce między jego szyją, a ramieniem.

- T-To nic... T-to ze szczęścia... Wiem, że moi rodzice oddali życie za wioskę. Zginęli, aby inni mogli żyć... Jesteś z nich dumny...to łzy radości - oznajmił cicho, łamiącym głosem.

[Klan]  jedynie wzmocniła uścisk.

- Nie musisz się tłumaczyć. Wiem, że czujesz się samotny. Robisz dobrą minę do złej gry... Ale nikt o zdrowych zmysłach nie przetrwa, jeśli będzie sam. Człowiek potrzebuje innych ludzi.

- A-arigatō... - odparł niepewnie chłopak i oddał uścisk, zamykając oczy. Gdy je otworzył i odsunął się od dziewczyny, ujrzał jej zniewalający uśmiech skierowany właśnie do niego.

Poczuł się dziwnie. Znajome ciepło wypełniło jego wnętrze, a uczucie samotności zniknęło, gdy zrozumiał, że przecież nie jest sam.

~***~

- Co za niefart - mruknął niezadowolony szatyn, patrząc na dziurę w koszulce. Spadając z drzewa musiał zahaczyć o jakąś gałąź, przez co jego ubranie się rozdarło.

- A ty znów coś sobie zrobiłeś? Nie rozumiem, czemu ty się tak ciągle popisujesz. Kiedyś zrobisz sobie krzywdę, zobaczysz - burknęła [Klan] i spojrzała na niego spod byka.

- Oj, [Imię]-chan, nie złość się na mnie. Jestem ninja, muszę ryzykować! - powiedział poważnie, uśmiechając się dumnie.

- Jeszcze nie jesteś, poza tym, serio chciałeś zaryzykować życie dla jakiegoś kota, który w przeciwieństwie do ciebie wie, jak się wspinać po drzewach?

- Myślałem, że to ci się spodoba - usprawiedliwił się czarnooki.

- Oczywiście, że mi się spodobało, ale musisz zrozumieć, że nie możesz się tak narażać. Poza tym, wystraszyłeś mnie, baka! - krzyknęła dziewczyna, krzyżując ręce przed sobą.

- Gomenasai! - odparł szatyn i zaczął się przed nią kłaniać. [Imię] zaczęła się śmiać, a jej złość nagle gdzieś wyparowała.

Chłopak zerknął na nią i delikatnie się uśmiechnął.

- A teraz zdejmij tę koszulkę, to ci ją zszyję - oznajmiła. Szatyn otworzył szerzej oczy, czerwieniąc się na twarzy. Niepewnie zdjął bluzkę i podał ją [Imię].

- Oj, tylko mi nie mów, że się wstydzisz - powiedziała wciąż radośnie.

- N-nieprawda, ja tylko... Agh, nie ważne - mruknął czarnooki. Po chwili jednak wpadł na świetny pomysł. - Ale chętnie zobaczę twoją zawstydzoną twarz.

Powiedziawszy to, rzucił się na przyjaciółkę, pchając ją na trawę. Wierzba płacząca, pod którą się znajdowali, była idealnym miejscem spotkań. Nikt ich tu nie widział przez długie, cienkie gałązki, które ich otaczały.

Iruka zawisł nad [Klan], patrząc jej głęboko w oczy. Ich [kolor] barwa wydawała mu się niezwykła. Taki kolor oczu miało wiele osób, ale tylko ona miała TAKIE oczy – zawsze pełne radości i zrozumienia oraz ciepła.

Chłopak wpatrywał się w twarz rówieśniczki, nie zwracając uwagi na znacznie szybsze bicie serca i pieczenie na twarzy. Jednak nie mógł przeoczyć delikatnych, a przy tym niezwykle uroczych rumieńców [kolor] włosej.

Iruka spojrzał na zdjęcie jego i [Imię], stojących przed budynkiem Akademii Ninja. Na jego twarzy mimowolnie zagościł uśmiech. Dzięki fotografiom miał okazję powspominać dawne czasy. Teraz był więcej niż pewien, że musi powiedzieć kobiecie o swoich uczuciach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro