część 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Per.Ron

Jest 2 w nocy, strażnik sprawdza czy jestem...
- Ej ty!- Ja
- Czego?- Strażnik
- Wiesz co? Kajdanki mi się poluzowały- Ja
- Ta jasne...- Strażnik
- No patrz!- Pokazałem mu ręce na których były luźne kajdanki

Po chwili ten głupiec podszedł, wykorzystałem moment i mu przywaliłem skrzydłem, padł na ziemię, ja w tym czasie zdjołem kajdanki, podeszłem do strażnika sprawdzić czy żyje.... Żyje, wziąłem klucze i wyszłem z celi, po cichy kierowałem się do wyjście z podziem,

Gdy wyszłem, byłem bardzo cicho bo kręci się tu straż, udało mi się przemknąć do drzwi, a teraz szybko otworzyć, zrobiłem to co myślałem, gdy znalazłem się na dworze, jak najszybciej rozłożyłem moje wielkie skrzydła i uniosłem się w powietrze żeby jak najszybciej stąd uciec

(Time skip: 15 min później)

Jestem już na miejscu, przed  chwilą wylondowałem, Monia już czekała z końmi,

- To co do zamku?- Ja
- Tak paniczu- Monia
- Mówiłem nie lubię być tak nazywany, po prosty Ron ;-;- Ja
- Dobrze *zachichotała*- Monia
-To jedziemy- Ja i wchodząc na konia, po chwili Monia weszła, ruszyliśmy konie,

Wyjechaliśmy do lasu, będziliśmy galopem do mojego zamku, jeszcze godzina i jesteśmy! Już rozpoznawałem okolice bo to moje tereny, a zamek mój był schowany w lesie, bo inaczej bi mi go zniszczyli, jechaliśmy po polach, polnych drogach, małe lasy żeby nas nikt nie widział, za 30 minut będziemy na miejscu a za 15 minut w lesie, widać go już na horyzońcie, jechaliśmy teraz cwałem po polach, jedyne co było słychać to kopyta koni, tą niby ciszę przerwała Monia

- Ron?- Monia
- Tak?- Ja
- A co jeżeli prosto że uciekliśmy zrobią krzywdę dziewczynom?- Monia
- im? One się nie dadzą, szybciej to one im zrobią krzywdę, tym bardziej jak we dwie się wkurwią ;-;- Ja
- No dobrze- Monia

Po 16 minutach już byliśmy w lesie, jechaliśmy powoli kłusem, już na niedługo będzie widać zamek.... Nareszcie, konie są już trochę zmęczone, jechaliśmy w ciszy i spokoju, słuchaliśmy śpiewu ptaków, które siedział na drzewach, jak spokojnie...

- Nareszcie czyje się jak w domu...- Monia
- Nie tylko to moja droga- Ja
- Ehh cudownie- Monia
- Jeszcze 10 minut i zamek,- Ja

( Time skip; 10 mini później) 

Siadamy z koni, bo jesteśmy na miejscu, weszliśmy przez otwartą bramę, poszliśmy do stajni by odstawić nasze konie i wejść do środka, po chwil poszliśmy do zamku, moje rodzeństwo czekało w moim gabinecie, weszliśmy na górę i szliśmy w stronę mojego gabinetu, przed wejście było słychać moje rodzeństwo.

- A co jeżeli mu się nie udało?- PPP
- Nie pleć bzdur braciszku, Ron? On zawsze da radę tak jak my!- Polska
- Właśnie!- RPL

Złapałem za klamkę drzwi i je otworzyłem, moje rodzeństwo stało i wpatrywali się w mnie, u Polski było widać że jej oczy zaczęły się szklic, ledwo co weszłem do pomieszczenia, to Polska na mnie się żuciła i mocno przytuliła, ja jedynie odwzajemniłem i ją optuliłem skrzydłem

- Tęskniłam!- Polska
- Ja też- Ja
- A wy co?- Ja do RPL i PPP
-Nic....- Oni
- Już do mnie- Ja
- Ni..- RPL i PPP
- Jesteście pewni?- Polska
- ;-;- RPL i PPP
- A tak to z wami- Ja nadal optulając Polskę moimi skrzydłami, po chwili Polska się już przestała tulić i zaczęła patrzeć na jej rodzeństwo morderczym wzrokiem
- Jezus marja nie morduj!- PPP
- dobra bo trzeba powstalać- Polska
- Macie zdjęcia od dziewczyn?- Monia
- Tak- Polska

Po 30 minutach mieliśmy ustalone kiedy atakujemy, w jakie miejsca wysyłamy żołnierzy, i w którym miejscu wygram... Dziewczyny dostały nasz plan, bo Polska im to wysłała, wszystko idzie zgodnie z planem, a ci głupcy się nawet nie spodziewają.......

Per. Mgiełki12

- Czyli już za kilka dni uciekamy bo plan trochę się zmienił?- Ja
- Tak, już za 2 dni- Nesiaczek pakujące swoje rzeczy
- to świetnie, Wiktoria wie?- Ja.
- Nie, nie wie ;-; Jasne że wie - Nesiaczek
- XD idziemy do ogrodu?- Ja
- Łoki- Nesiaczek
Wstałyśmy z łóżek na których siedziałyśmy, wyszliśmy z pokoju i kierowaliśmy się do ogrodu,

Gdy znaleźliśmy się w ogrodzie, zauważyliśmy Prusy, co on tu robi, poszedł gdzieś za drzewa,

- Choć trzeba zobaczyć co knuje- Ja
- Dobra- Nesiaczek

Po cichu poszliśmy za Prusami, schiwałyśmy się w krzakach, Do Prus przyleciał jego głupi zwiadowaca ;-; miał ze sobą jakiś list... Prusy go od niego zabrał, rozwiną i zaczął czytać, po chwili na jego twarzy było widać złość....., popatrzył na ptaka który siedział na pobliskim drzewie, i powiedział:
- Wiedziałem! Mówię IR że Ron ucieknie ale nie! Bo po co mnie słuchać!- Prusy

A ptak jedynie na niego spojżał
XD, Prusy zawrócił i kierował się do zamku, szczęście że nas nie widział uffff, pp chwili wyszłyśmy z krzaków i poszliśmy do piesków,

- Mam dosyć tu siedzenie w tym zamku- Nesiaczek
- Uwierz ja też...- Ja
- Heh dobrze ze uciekamy- ja szeptem
- Nom- Nesiaczek
- Hał xD- Pies
- A ty masz być cicho ok?- Nesiaczek
- okej Hał xD- Pies
- XD dziękuję że nas kryjesz- Ja
- Nie ma sprawy- Pies
- UwU a tak to jak ci na imię?- Ja
- Fafik- Fafik
- Uciekasz z nami?- Nesiaczek
- Dobra xD- Fafik

*****************

806 słów

Macie krótszy xD sorry jestem leń

Sorry za błędy!!!

Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro