Kawa
Poranne słońce pozwoliło Peterowi otworzyć oczy, przyzwyczajając je do jasnego światła wypełniającego pokój.
Dziewiętnastolatek przeciągnął się i jeszcze zaspany wstał z łóżka z zamiarem rozbudzenia się. Tego dnia miał sporo rzeczy do zrobienia więc wolał się nie lenić i zacząć wszystko od samego rana.
Dłonią przetarł oczy następnie kierując się w stronę łazienki.
Przemył twarz wodą, która swoją drogą dała dosyć orzeźwiający efekt, co jeszcze bardziej zmotywowało chłopaka do działania.
Poranna rutyna została zaliczona, ale zanim miałby zabrać się za naukę i majsterkowanie wypadałoby wypić kubek kawy.
Skierował się do kuchni, w której zastał Tony'ego siedzącego przy stole z wcześniej wspomnianym napojem.
- Hej! - przywitał się z nastolatkiem, który z uśmiechem pomachał mu wymijając jego krzesło.
Włączył ekspres, a następnie podstawiając swój ulubiony kubek zaciągnął się przyjemnym aromatem kawy, którą tak bardzo uwielbiał.
- Jak się spało? - zapytał Stark podchodząc do Petera od tyłu.
- Przyjemnie, dziś będzie dobry dzień! - entuzjazm chłopaka był nadal wielką zagadką dla wszystkich Avengersów, a w szczególności dla Tony'ego, który nie miał zielonego pojęcia jak w takim kruchym serduszku znajduje się tak dużo energii.
Mężczyzna położył swoje dłonie na biodrach młodszego powoli splatając palce z przodu jego brzucha.
- Panie Stark? - nastolatek był dosyć zdezorientowany zachowaniem mentora
- Wybacz, czasem brakuje mi czegoś takiego. - geniusz odsunął się z widocznym na twarzy rumieńcem
- Czegoś takiego... czyli?
- Bliskości, zwykłego pozostania w czyichś objęciach na chociażby kilka sekund...
W kuchni rozległ się pisk ekspresu informujący o zakończeniu przygotowywania kawy.
Parker wziął do ręki kubek i upił łyk napoju bez przerwy patrząc się na twarz miliardera.
Odstawił naczycie na blat obok.
- W takim razie - zrobił krok do przodu - wystarczyło zapytać.
Peter wtulił się w ciało Tony'ego, które od razu spięło się pod wpływem jego czynności, jednak mężczyzna po chwili odwzajemnił uścisk nie chcąc wypuszczać nastolatka z ramion.
Zbyt bardzo mu zależało.
- Peter... - wyszeptał geniusz - dziękuję.
Odsunęli się od siebie po około minucie.
- Wypijemy razem? - zaproponował młodszy biorąc do ręki kawę, której tak bardzo potrzebował tamtego ranka.
- Jasne!
Obaj usiedli przy stole zajmując miejsca obok siebie.
- Właściwie to dlaczego tak bardzo brakuje ci bliskości, myślałem, że może pan mieć w sumie każdego... - Parker lekko posmutniał, co dało się wychwycić w jego głosie
- Wiesz... to nie jest tak, że brakuje mi bliskości fizycznej, chociaż od jakiegoś czasu tego też... Brakuje mi TEJ osoby. - Tony westchnął ciężko, ale zdecydował się kontynuować - jest ktoś, kto zdecydowanie mi się spodobał i od momentu kiedy to zrozumiałem, przestałem spotykać się na jednonocne przygody, czy randki.
- Haha, szczęściara! - w oczach pająka dało się zauważyć iskierkę zawodu.
- Szczęściarz... i nie wiem czy tak bardzo szczęśliwy byłby człowiek w związku ze mną. - miliarder zaśmiał się cicho odstawiając kubek na stół.
Peter wstał z miejsca uderzając dłonią w stół.
- Jasne, że byłby szczęśliwy! Przecież jest pan przystojny, mądry, czasem nawet zabawny... jesteś po prostu ideałem Tony...
- Ja... nie wiem co powiedzieć Pete - mężczyznę zatkało, czy to mogła być prawda?
- Nie musisz nic mówić. - Parker opuści głowę, jednak jego mentor wstał z miejsca i uniósł jego podbródek tak, aby mieć z nim kontakt wzrokowy.
Ich spojrzenia mieszały się w niepewności i pożądaniu, jednak któryś musiał zrobić ten krok, albo zwyczajnie uciec.
- Panie Sta - geniusz przerwał mu głębokim pocałunkiem, w którym przekazał mu wszystkie swoje najbardziej skrywane emocje.
Młodszy zassał dolną wargę mężczyzny i mruknął cicho czując jak język geniusza zahacza o jego podniebienie.
Oderwali się od siebie w ciszy. Nikt nie wiedział co powinien powiedzieć, jednak trzeba było coś zrobić. Cokolwiek.
- Kocham cię Peter. - wyznał Stark starając się uciec wzrokiem od chłopaka, na którym zależało mu bardziej niż się tego spodziewał.
- Ja... panie Stark... to było - nie wiedział co powinien powiedzieć.
Jego wszystkie wątpliwości zostały rozwiane, ale bał się, że to za wcześnie, za szybko.
- Chodzi o to, że pan też mi się podoba... naprawdę bardzo, ale z tyłu głowy cholernie się tego boję.
- Rozumiem Peter, ale skoro obaj coś czujemy to nie powinniśmy czegoś z tym zrobić? Nie musimy się z niczym spieszyć, zbyt mi na tobie zależy żeby móc stracić się w jakiś głupi sposób. - Tony chwycił dłoń nastolatka delikatnie całując jej wewnętrzną stronę.
- Dobrze, ale proszę, niech to narazie zostanie między nami okej?
- Jasne młody, masz to jak w banku!
Delikatna dłoń Starka pogłaskała włosy młodszego, który czuł ogromne szczęście. Był wręcz wniebowzięty tym, że pocałował się z Tony'm.
Jego usta były takie miękkie, żądne bliskości i odwzajemnionego uczucia.
- Dopijemy kawę? - zapytał miliarder z ciepłym uśmiechem upijając łyk napoju.
- Oczywiście, że tak. Potem mamy coś w planach?
- Ja mam wolny dzień, więc możemy przejść się gdzieś, albo pomajsterkować, mam parę projektów do zrealizowania.
- Czyli będziemy razem pracować?
- Jeśli tylko masz ochotę. - ciepły uśmiech wkradł się na usta geniusza, który delikatnie pocałował czubek głowy Parkera.
Nastolatek zrobił się czerwony, ale był wdzięczny mężczyźnie za to, że zdecydował się na tak odważny krok.
- Ja... dziękuję Tony.
- Nie masz za co pajączku. Jestem tu dla ciebie i uwierz mi, że zawsze będę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro