Melanżyk hehe (18+)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tego wieczora Tony Stark pozwolił sobie na zrobienie imprezy dla najbliższych znajomych czyli dla Avengersów.

Było już po 20.00 kiedy do wieży dotarli Thor i Steve. Natasha z Clintem mieszkali na miejscu, więc nie było problemu z ich obecnością. Strange jak to Strange, miał na głowie ważniejsze sprawy niż jakaś impreza, na której prawdopodobnie i tak będzie sam striptiz. Piętnaście minut spóźniony przyjechał Bucky, ale nikt nie miał mi tego za złe, bo po co?

I tak wszyscy czekali na tą niespodziankę, którą miał przygotować Stark.

- Hej Tony, Peter przyjdzie? - zapytał Barton - ignoruje moje sms-y od rana.

- Właśnie, jest bardzo towarzyski, pokłóciliście się? - Rogers zaśmiał się pod nosem widząc karcące spojrzenie miliardera - no co?

- A wy nie macie mózgów? - odezwała się Natasha - chłopak studiuje, może się właśnie uczy...

Geniusz podszedł do kapitana i odciągnął go na bok.

- Co ty sobie myślisz?! - powiedział głośnym szeptem - daj spokój z tymi swoimi domysłami, mnie i Petera nic nie łączy...

- Stark... widzę jak pożerasz go wzrokiem, kiedy się pojawia w twojej pracowni, albo gdziekolwiek indziej zachowujesz się jakbyś mógł go zerżnąć na najbliższym stole - mężczyzna ponownie zaśmiał się widząc zdezorientowanego kolegę

- Ja...

Steve uniósł jedną brew w oczekiwaniu na następne słowa.

- To nie tak! Chłopak cholernie mi się podoba, masz rację, ale on nie jest mną zainteresowany...

- Skąd wiesz?

- Po prostu wiem, spójrz na mój wiek. Mam 31 lat, a Peter ledwo 19.

- To tylko 12 lat, nie tak dużo, są pary z większą różnicą wieku. - stwierdził Ameryka i wrócił do towarzystwa zostawiając Tony'ego przy ścianie.

Geniusz polecił sztucznej intelogencji włączyć muzykę, która już po chwili zaczęła rozbrzmiewać z głośników porozstawianych w rogach sali. Sam udał się do barku i wlał do szklanki whisky mając nadzieję, że jego nastrój po rozmowie z kapitanem się poprawi.

Tymczasem Peter w stroju pająka przemierzał Nowy York chcąc dostać się do wieży Starka. On był tą niespodzianką i cóż... stresował się tym co miało się odbyć. Miał tylko nadzieję, że połowa z Avengersów nie będzie pamiętała tego co już za moment się wydarzy.

Przy oknie na 27 piętrze zauważył Tony'ego. Zwinnie przyczepił się do szyby i podszedł do niego pukając w nią. Kiedy miliarder zauważył nastolatka od razu otworzył okno i wpuścił go do środka.

- Hej młody, jesteś gotowy?- zapytał mężczyzna

- A już się upili? - Peter zaśmiał się cicho

- Clint, Nat i Bucky raczej tak. Nie wiem jak z Rogersem i Thorem ale nimi się nie przejmuj.

Kiedy jeszcze chwilę rozmawiali zza pelców gospodarza dało się słyszeć głos Bartona.

- PETER JESTEŚ! - łucznik podbiegł do chłopaka i klepnął go w ramię - Czemu nie odpisywałeś?

- To jest wasza niespodzianka. - wtrącił się Stark i puścił oczko do dziewiętnastolatka, który delikatnie zarumienił się czując na sobie wzrok mentora.

- Jak to niespodzianka? - zapytał Bucky

Stark popatrzył na Petera, który momentalnie zesztywniał.

- Muszę? - zapytał błagalnie

- Przegrałeś zakład, lecisz! - Stark roześmiał się widząc zrezygnowanego dziewiętnastolatka zmierzającego w stronę stołu na środku pokoju.

Steve patrzył na Tony'ego pytającym wzrokiem, a cała reszta z zaciekawieniem przygladała się poczynaniom pająka.

Muzyka zmieniła się na bardziej sensualną, a Parker zaczął delikatnie poruszać biodrami w jej rytm.

- Co on robi? - zapytała Natasha

- Wykonuje zadanie za to, że przegrał zakład.

- Ale... że co ty mu kazałeś zrobić?

- Striptiz! - mężczyzna uśmiechnął się szeroko widząc jak młodszy powoli zaczyna rozpinać swój kostium odsłaniając klatkę piersiową.

Steve walnął facepalma słysząc Starka i po prostu wyszedł do pokoju. Nie miał już siły do tego człowieka.

Clint i Bucky siedzieli na kanapie oglądając przedstawienie spidermana, a Thor stał i wgapiał się w chłopaka nie do końca wiedząc co ten własciwie robi.

Natasha z założonymi rękami nie była w stanie uwierzyć, że Stark wymyślił coś takiego jednak była ciekawa jak wyjdzie studentowi.

Geniusz podszedł do stolika na którym był nastolatek i podał mu dłoń pozwalając by ten zszedł na podłogę.

Delikatnie przeciągnął dłoń po nagim boku zdezorientowanego Parkera. Chwycił jego dłoń i odwrócił tyłem do siebie. Stark przylgnął swoim ciałem do ciała nastolatka, który jęknął cicho czując zgrubienie na swoich pośladkach.

Pozbył się stroju pająka zostając w samych obcisłych bokserkach.

Clint z Bucky'm oglądali ten jakże cudowny obrazek z wymalowanym na ich twarzach pozytywnym zaskoczeniu i ogromną ciekawością.

Tymczasem Tony chwycił biodra chłopaka i delikatnie otarł się o jego pośladki.

- Tego nie było w scenariuszu. - powiedział cicho młodszy

- A chcesz żeby było?

Chłopak nie odezwał się tylko odwrócił przodem do mentora. Opuszkami palców poprowadził ścieżkę od zagłębienia szyi Tony'ego do paska jego spodni, o który zahaczył swój kciuk. Uniósł głowę i musnął usta miliardera, który z ogromną rozkoszą pogłębił pieszczotę zapominając, że nie są w tym pomieszczeniu sami.

Lekko popchnął Parkera do tyłu trafiając na ścianę. Pocałunkami zjechał na jego szyję i obojczyki zostawiając tam kilka czerwonych śladów.

Natasha siłą zabrała stamtąd wszystkich oglądających i zaprowadziła ich do pokoju Rogersa.

- Co jest? - zapytał Ameryka

- Zaraz będą uprawiać tam seks.

- Wygonili was?

- Nie, ja ich tu przyprowadziłam. I macie tu wszyscy siedzieć, zostawmy ich samych. - powiedziała Romanoff.

***

Stark skierował ich do sypialni położonej na tym samym piętrze kilka metrów dalej. Kiedy upewnił się, że drzwi są zamknięte popchnął Petera na łóżko, sam zrzucając z siebie marynarkę i koszulę.

Zawisnął nad chłopakiem, w którego oczach można było zauważyć wyraźne iskierki podniecenia.

Nastolatek rozpiął pasek geniusza i zaczął zsuwać spodnie z jego nóg. Mężczyzna pomógł mu w tym zrzucając swoje ubrania z łóżka. Naparł swoim kroczem na męskość chłopaka, jednocześnie powodując jego przeciągły jęk.

- Możesz być głośno Petey... - szepnął starszy wpijając się w szyję nastolatka - nikt nie będzie nam przeszkadzał.

Dłonie młodszego znalazły się na biodrach Starka powoli zjeżdżając na jego pośladki.

- Tony... - powiedział chłopak między pojedynczymi westchnieniami

- Hm? - miliarder nie przerywał całowania klatki piersiowej chłopaka dosłownie odpływającego pod wpływem działań geniusza.

- Proszę... weź mnie... teraz!

- Jak sobie życzysz skarbie. - na twarzy starszego pojawił się przebiegły uśmiech.

Dłonią delikatnie ścisnął przyrodzenie chłopaka przez materiał jego bokserek, które już chwilę później wylądowały na podłodze.

Stark popatrzył na erekcję młodszego wzrokiem pełnym pożądania i podniecenia. Język przeciągnął po całej jego długości, a słysząc długi, głośny jęk uciekający z ust nastolatka ponowił czynność skutkując tym samym dźwiękiem.

- Niedużo ci trzeba. - zauważył Tony biorąc członka chłopaka w swoją dłoń.

Powoli zaczął nią poruszać na górnej części penisa dziewiętnastolatka co chwilę przyspieszając tempo.

Peter zacisnął palce na pościeli, a z jego ust co chwilę uciekały przerywane jęki.

- Proszę... Tony... Już zaraz!

Jednak Stark, ku niezadowoleniu chłopaka, momentalnie odsunął się od niego.

- Nie chcę żebyś mi doszedł za wcześnie. - powiedział geniusz zsuwając swoje bokserki z ud.

- Mhm... - tylko tyle dało się słyszeć z ust młodszego.

Mężczyzna klęknął na łóżku i podniósł uda Parkera w górę. Opuszkami palców lekko podrażnił ich wewnętrzną część chcąc jeszcze raz usłyszeć ciche westchnienie partnera.

Jeden palec powoli zaczął wkładać w jego wejście, co spotkało się z cichym sapnięciem. Chłopak poruszył się niespokojnie czując lekki dyskomfort związany z działaniem Starka, jednak po chwili przyzwyczaił się, a starszy wsunął w niego drugi palec.

Delikatnie zaczął nimi poruszać, chcąc przygotować nastolatka na coś nieco większego.

Kiedy dodał trzeci palec Peter cicho jęknął z bólu. Nie było to najcudowniejsze uczucie.

- Ćśś, spokojnie Pete... zaraz będzie ci lepiej, obiecuję.

Kiedy Tony uznał, że chłopak jest wystarczająco rozciągnięty, nakierował swoje przyrodzenie na jego wejście. Jeszcze raz złożył pocałunek na ustach chłopaka pogłębiając go kiedy zaczynał w niego wchodzić.

Stłumił ustami cichy krzyk nastolatka i pozwolił mu przyzwyczaić się do tego uczucia. Peter pokiwał głową pozwalając Tony'emu na dalsze działania. Mężczyzna powoli zaczął poruszać biodrami, jednak widząc grymas bólu na twarzy Parkera jeszcze zwolnił.

Po chwili klatka piersiowa młodszego zaczęła unosić się mniej regularnie, a sam nastolatek położył obie dłonie na plecach mentora.

- Szybciej... - wyszeptał, co nie umknęło Starkowi, posłusznie wykonującemu polecenie partnera

Geniusz mruknął, samemu odczuwając ogromną przyjemność. Poruszał się w chłopaku coraz szybciej i wchodził w niego nieco gębiej z każdym, następnym pchnięciem.

W pewnym momencie Peter jęknął przeciągle kiedy Tony trafił w miejsce, w ciele chłopaka, które dawało mu największą przyjemność.

- Tak... tutaj!

Z każdym ruchem bioder mężczyzny, z ust młodszego uciekały rozkoszne westchnienia pozwalające na to aby to cudowne uczucie było jeszcze mocniejsze.

Mężczyzna poczuł jak palce młodszego zaciskają się na jego plecach, prawdopodobnie tworząc na nich kilka piekących zadrapań, ale to wcale nie przeszkadzało Starkowi, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej nakręcało go do działania.

Czuł, że jest już blisko, a po kilkunastu silnych ruchach doszedł w chłopaku z głośnym jękiem. Wykonał jeszcze kilka pchnięć pozwalając Peterowi na poczucie upragnionego spełnienia.

Obaj byli wyczerpani tym, co się wydarzyło. Właściwie nie planowali tego, nawet nie byli razem, ale żaden z nich nie żałował tego co zrobili. To było zbyt cudowne żeby móc czegokolwiek żałować.

- Tony... niech to nie będzie ostatni raz, proszę...

- Nie będzie ostatni, uwierz mi, nawet ja czasem nie jestem się w stanie powstrzymać.







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro