sugar daddy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Peter siedział z tyłu samochodu razem z Tony'm przeglądającym telefon.

Młodszy co chwilę bez słowa kierował swój wzrok na starszego mając nadzieję na to, że w końcu zwróci na niego uwagę, ale wiedział, że nie powinien się odzywać.

To nie było tak, że się bał. Wszystkie zakazy, nakazy i zasady były dla niego jak najbardziej przyjemne, bo wszystko co robił wiązało się z tym co miało się dziać wieczorami.

Ich relacja była niezrozumiała dla części ludzi, ale obaj czuli się w niej cudownie. Nic nie przekraczało niczyich granic, bo razem doszli do tego w jaki sposób wszystkim będzie komfortowo.

Samochód zatrzymał się, a kierowca poinformował Starka, że są już na miejscu.

Ten w końcu schował telefon i popatrzył na Petera. Złapał jego podbródek i uśmiechnął się widzac jego radość z uwagi, którą mu poświęcił.

- Musimy kupić ci parę rzeczy. - powiedział mężczyzna składając krótki pocałunek na ustach swojego partnera, pozwalając mu następnie opuścić pojazd.

Parker złapał dłoń trzydziestoczterolatka splatając ze sobą ich palce. Tony tylko się uśmiechnął pozwalając mu na to, samemu zaciskając palce na tych dwudziestojednolatka.

Weszli do pierwszego sklepu, oczywiście niezwykle drogiego, a Peter w środku czuł ogromne wyrzuty sumienia, że Tony tyle na niego wydaje.

- Szukamy kilku garniturów, granatowy, czarny i bordowy. - powiedział Stark trzymając dłoń partnera

Ekspedientka popatrzyła na nich z uśmiechem i zaprowadziła do odpowieniej alejki.

- Tu wiszą te z najwyższej półki, robimy też gatnitury na miarę jeśli byliby państwo zainteresowani.

Tutaj Tony przez chwilę zastanowił się nad propozycją.

- Powiedzmy, że się zgodzę, wtedy mogę wybrać markę, czy macie konkretną szwalnię?

- Oczywiście, że może pan wybrać markę, współpracujemy ze wszystkimi, które mamy na sklepie. - odpowiedziała z uśmiechem kobieta

Peter tylko stał cicho wpatrując się w garnitury na wieszakach. Były ładne, ale przy okazji cholernie drogie.

- W takim razie kiedy macie przymiarki?

- Choćby od zaraz. - ta szybka odpowiedź usatysfakcjonowała Starka

- Więc chodźmy.

Peter posłusznie nie puszczając dłoni Tony'ego pokierował się do pomieszczenia, do którego prowadziła ich ekspedientka.

Czekał tam już mężczyzna, którego Tony dobrze znał.

- O, cześć Kyle - powiedział formalnym tonem mężczyzna podając mu wolną dłoń

- Tony! Dawno się nie widzieliśmy! Co cię tu sprowadza?

- Garnitury dla Petera, możesz go zmierzyć? Musi dostać najlepszy jaki tylko może być. - uśmiech zawierający w sobie coś podobnego do dominacji sprawił, że Parker delikatnie nabrał czerwieni na policzkach.

Lubił być tak traktowany. Może po części jak własność, ale bardzo mu to odpowiadało.

Samo mierzenie zajęło nieco mniej niż pół godziny.

- Wybierz materiał. - polecił Tony trzymając chłopaka w talii

- Ja... nie znam się na tym, możesz powiedzieć co będzie najlepsze? - popatrzył na niego przepraszającym wzrokiem.

- Jasne skarbie. - Tony wybrał odpowiednią firmę i z góry zapłacił za szybsze wykonanie.

Ze sklepu wyszli ponownie trzymając się za ręce.

- Chcesz iść gdzieś jeszcze?

Młodszy spojrzał na niego jakby bił się z myślami.

- Możemy iść na kawę? Po prostu chcę spędzić z tobą trochę czasu. - wyznał mocniej zaciskając palce na dłoni starszego

- Dobrze wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko. - powiedział mężczyzna i pocałował krótko jego usta.

Nikt, kto widział ich razem nie odważył się powiedzieć ani jednego złego słowa. Stark budził respekt. Nie tylko w swojej branży, ale także wśród zwyczajnych ludzi.

Weszli do Starbucks'a i co dziwne nie było w nim aż tak ogromnych kolejek.

- Poproszę małe latte. - Peter uśmiechnął się delikatnie do ekspedientki

- A dla pana? - ta zwróciła się do Tony'ego

- Dużą czarną - powiedział, następnie przykładając kartę do terminala

Czekanie nie zajęło im dużo czasu, bo już po chwili napoje były gotowe.

- Wracamy? - zaproponował Stark jakoże obaj mieli kubki na wynos

- Mhm - Parker pokiwał głową i poszedł zaraz za swoim partnerem.

***

W domu obaj usiedli obok siebie na kanapie. Wpatrzeni w ekran telewizora, jednocześnie wtuleni w swoje ciała.

- Dziękuję Tony, cieszę się, że cię mam

- Słońce, jesteś dla mnie najważniejszą istotką na tym całym świecie. Kocham cię

Mężczyzna złozył pocałunek na czole młodszego i zwrócił się do niego jeszcze raz.

- Byłeś dzisiaj bardzi grzeczny, wiesz, że czeka cię za to nagroda? - uniósł jeden kącik ust, a dłonią delikatnie ścisnął udo Parkera

- Mmm, dziękuję... - szepnął chłopak

Zmienił swoją pozycję tak aby móc wpić się w usta Anthony'ego i następnie rozliczyć z całego dnia.

Sory trochę chujowe, ale na nic lepszego nie wpadłam jeśli chodzi o ten kafelek :((

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro