18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

My zbudujemy piramidę z marzeń
I otwórz oczy na świat, zwiedzimy go razem

— Idziemy na podwójną randke!

Karl wykrzyczał rzucając mi się w ramiona
Nie zdążyłem nawet w pełni zobaczyć jego uśmiechniętej twarzy bo on od razu wparował do środka i prawie, że wyrwał drzwi z zawiasów.

Ścisnął mnie jeszcze mocniej przez co moje mięśnie jeszcze bardziej zesztywniały. Poklepałem go twardo po plecach.

— Puść mnie Karl — sapnąłem modląc się o szybki powiew wiatru bo drzwi nadal były otwarte. Dusiłem się w jego objęciach i to nawet nie przez to, że mocno mnie ściskał.

Odsunął się odemnie i uśmiechnął się marszcząc swój nos.

— Na jaką niby podwojoną ranke? — westchnąłem wymijając go i w końcu zamknąłem drzwi które zaczęły powoli szaleć na porannym wietrze.

Karl zrobił kółko w miejscu, ściągnął swoje kolorowe buty z nóg. Odwrócił się w moją stronę. Pokiwał głową na boki.

— No ja i Nick, w końcu musisz go poznać — powiedział wymachując rekoma.

No tak. Ostatnio miałem go poznać w klubie kiedy miał nas odebrać, ale skoro uciekłem stamtąd z Clay'em po ledwie dziesięciu minutach to logiczne że go nie poznałem i nawet nie zobaczyłem, bo Karl wzbrania się pokazać mi ich wspólnych zdjęć.

— Nie chce być tam na doczepkę — westchnąłem gryząc policzek od środka. Okej mogę go poznać ale wiem, że będę tam zbędny na dłuższą metę i będę tylko przeszkadzać.

Karl westchnął. Odwrócił się odemnie i poszedł do kuchni. Zrobiłem to samo. Usiadł na blacie i zaczął machać nogami jak małe dziecko.

— Złaź stamtąd — zgromiłem go wzrokiem ale on chyba sobie nic z tego nie zrobił.

— Dlatego mówię, że idziemy na podwójną randkę, Ja, Nick, ty i Clay — wywrócił oczami nadal siedząc na blacie.

Otworzyłem szerzej oczy. Jaka podwójna randka, że ja i Clay, o czym od do cholery gada?

— Bez żadnej podwójnej randki — pomachałem mu dłońmi przez oczami — Jak już to przyjacielski wypad, nie randka — podkreśliłen dwa ostatnie słowa tak żeby na pewno zrozumiał.

Westchnął głośno. Zeskoczył z blatu i złapał rekoma moje kościste ramiona. Zatrząsł mną porządnie. Głowa odskoczyła mi od przodu i tyłu a świat zawirował.

— George nie denerwuj mnie jeszcze bardziej, to będzie randka nawet jeśli tego nie chcesz — przestał mną trząść. Prawie się wywróciłem ale on dalaj mnie trzymał.

— Zawsze mogę nie iść.

— Jak nie pójdziesz, Nick uzna że jesteś sztywnym ojcem który już do końca życia będzie sam z dwójką dzieci — zabolało nie powiem że nie. Ale jestem w kropce. Muszę iść żeby poznać jego chłopaka i żeby wyjść na dobrego najlepszego przyjaciela.

— ukryta a zrobię to tylko i wyłącznie se względu na ciebie — westchnąłem. Pisnął i znów się do mnie przytulił. Zacisnąłem mocno oczy. Muszę być dobrym przyjacielem i nie wymyślać.

Poklepałem go sztywno bo ramieniu. Przestań proszę bo zaraz zemdleje.

— A kiedy? — głos miałem cichy jakby gardło się mocno zacisnęło i nie pozwalało na powiedzenie czegokolwiek głośno.

Westchnął.

Popatrzył się na mnie.

Uśmiechnął się i tym razem ja westchnąłem.

— Dzisiaj — wzruszył ramionamk — masz — spojrzał się na ekran swojego telefonu — masz pół godziny.

Co. Czy on sobie ze mnie żartuje.

— Jaja sobie robisz — prychnąłem. To żart, na pewno żartuje żeby mnie wystraszyć i zestresować jeszcze bardziej, nie ma innej opcji.

— Nie — pokiwał głową na boki — masz pół godziny, potem jedziemy po Clay'a a Nick będzie czekał na miejscu.

Mięśnie mi zdrętwiały. Myślałem że da mi chodzić dwa dni na oswojenie się z tą całą myślą i sytuacją, zdążę ogarnąć każda kwestię jaką wypowiem przy jego chłopaku, tak żeby się nie zbłaźnić. Zdecydowanie nie sądziłem że Karl tak nagle do mnie przyjedzie, jak nigdy zaatakuje mnie swoimi uściskami na powitanie i na koniec jakby nigdy nic, oznajmi że za pół gofziny jedziemy gdzieś, bi nawet w sumie nie wiem gdzie.

Super. No na prawdę super, super, skacze z radości i nie mogę się doczekać.

— A gdzie jedziemy? — zapytałem ze zrezygnowaniem. Wiem że się nie wymknę skoro tak czy siak już powiedziałem że pojade. Mam nadzieję że chociaż nie będę tam jakiś długo.

— Idziemy do kina — mruknął odrywając na chwilę wzork od telefonu, do którego szczerzył się jak głupi. Pewnie pisał z Nick'iem. Kłujący ból odwiedził mój brzucch. Chciałbym żeby ktoś uśmiechał się tak, pisząc ze mną.

— Nie mogłeś wymyśleć niczego ciekawszego — zadrwiłem z niego. Zgromił mnie wzrokiem.

— George zachowuj się — jęknął odchylając głowę do tyłu — Czas tyka zostało ci 27 minut — uśmiechnął się szyderczo stukając palcem w blat.

Szlag.

Odwróciłem sie i zacząłem iść w stronę schodów ale w ostatniej chwili się zatrzymałem. Spojrzałem się na niego. Znów zaczął się uśmiechać do telefonu.

— Nie szczerz się tak, wyglądasz jak idiota — zażartowałem.

Popatrzył się na mnie, jakby przez chwile przetwarzał to co usłyszał. Zmarszczył nos.

— Nie bądź taki hop do przodu bo chyba nie widziałeś swojej miny kiedy piszesz z Clay'em.

Cholera.

Czas na odwrót.

Czas na ucieczkę, ta rozmowa zmierza w zła stronę.

Odwróciłem się na pięcie i zostawiłem Karla z dziwnym uśmiechem. Skrzywiłem się, kiedy w końcu uciekłem od jego spojrzenia.

Co da ham. Ham i prostak.

Wcale nie uśmiecham się tak jak on, kiedy piszę z Clay'em, coś mu się przewidziało.

Zamknąłem się w pokoju. Złapałem się za głowę. Boże! Co na najlepszego wyrabiam. Serce zaczęło mocno łomotać. Muszę się uspokoić, koniecznie.

Wdech.

Wydech.

Znów wdech.

Znów wydech.

Co się ze mną dzieje.

Wstałem z podłogi. Otworzyłem szafe. Nie mam czasu na wielkie przebieranki. Wyjąłem losową koszulkę która nie wyglądała jak wyjęta psu z gardła. Prawie się wywróciłem, ściągając spodnie z akuart tej najwyższej półki.

Zmieniłem skarpetki. Założyłem spodnie. Koszulka jednak była trochę wygnieciona, powinienem założyć jakąś inną żeby zrobić jakieś lepsze pierwsze wrażenie, ale raczej nie mam na to czasu.  Ubrałem koszulkę. Była cała w jakiś paprochach. Przełknąłem pod nosem. Chyba nic nie idzie po mojej myśli.

Wypadłem z pokoju. Zbiegłem po schodach na dół i nawet nie patrząc na Karla, od razu wparowałem do łazienki. Popsikalem się perfumami i ostatni raz przejrzałem się w lustrze. Włosy sterczały mi na wszystkie strony. Złapałem w rękę różową szczotkę w niebieskie kwiatuszki i zacząłem siłować się ze swoimi włosami.

Warknąłem pod nosem. To nie fair że moje włosy wyglądają okropnie każdego ranka, a Clay nic z nimi nie robi i zawsze ładnie w nich wygląda, nawet jak są powywijane w każdą stronę!

Wyszedłem z łazienki. Karl leżał na kanapkie i grzebał coś w telefonie.

— Gotowy? — nawet nie odwrócił wzroku znad ekranu. Ciągle lekko się uśmiechał, dam sobie palce odciąć, że pisze z Nickiem.

Pokiwałem głową. Wstał. Ziewnął głośno i dopiero się na mnie spojrzał. Uśmiechnął się wystawiając dziwnie swoje zęby.

— No to idziemy, Clay będzie czekać za chwilę — podskakując podszedł do mnie i zbeształ ręką moje co dopiero ułożone włosy.

— Karl wiesz ile mi zajęło doprowadzenie ich do porządku? — jęknąłem gładząc je swoją ręką.

Zachichotał i założył buty.

— Już nie marudź, wyglądasz dobrze, jak zawsze więc nie przesadzaj.

Wywróciłem oczami. Ostatni raz upewniłem się ze mam w kieszeni portfel i telefon. Jestem gotowy na starcie z tytanem, czyli chłopakiem Karla. Nie pokona mnie!

Całą drogę przemilczeliśmy. Wrok miałem ciągle utkwiony w drodze przed nami. Jechaliśmy w nieznanym kierunku, po Clay'a. Podróż dłużyła się okropnie. Jakim cudem Clay przyjeżdżał do mnie zawsze tak szybko?

W końcu zatrzymaliśmy się pod jakimś nowoczesnym budynku. Zacząłem szukać wzrokiem Clay'a, ale nigdzie nie było. On tutaj mieszka? Ten budynek nie wyglądał jak na coś gdzie ktoś może mieszkać. Po prostu dziwnie wyglądał, nie umiem tego opisać.

Westchnąłem. Gdzie on jest?

— Czemu się spóźnia? — mruknąłem pod nosem.

Karl zaśmiał się pod nosem.

— Przecież on się zawsze spóźnia — powiedział stukając palcami w kierownicę.

Zmarszczyłem czoło. Jak to zawsze się spóźnia? To do niego nie podobne.

— Przecież nigdy się nie spóźniał kiedy do mnie przyjeżdżał — no może dlatego że prawie nigdy nie ustalaliśmy godziny o której ma przyjechać — A jak pierwszy raz do mnie przyjechał, był nawet przed czasem.

Karl posłał mi zdziwione spojrzenie. Skąd on w ogóle niby wie, że Clay się spóźnia? Ile razy spotykał się z nim i Nickiem, zanim się o wszystkim dowiedziałem? Ile on w ogóle wie?

— Wow to do niego nie podobne — wyglądał jakby gdzieś odpłynął, jakby o czymś bardzo mocno myślał. O co mu chodzi?

Odwróciłem wzrok. Znów zacząłem wypatrywać Clay'a. Na mojej twarzy pojawił sie lekki uśmiech.

— Idzie! — powiedziałem uśmiechając się jeszcze mocniej. W końcu! Ile można czekać.

Nic nie powiedział jedynie odetchnął z ulgą. Clay podszedł do samochodu i szarpnął za klamke. Samochód był zamknięty. Karl coś pstryknął. Wszedł do samochodu. Odwróciłem się w jego stronę i jakoś nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu który tak bardzo rozpychał się na mojej twarzy.

— Ile można na ciebie czekać! — fuknąłem marszcząc nos.

Clay rozpormieniał.

— Ciebie też miło widzieć George — ciepło rozlało idę po całym moim ciele. Lubiłem kiedy tal błyszczał. Odwrócił się w stronę Karla, który po cichu się nam przyglądał, jakby nie chciał przeszkadzać — Jedziemy?

Kiwnął głową. Oparłem się o siedzenie i na chwilę zamknąłem oczy.  Czułem w środku dziwnie buzujące odczucie. Taka ekscytacja, połączona ze starchem i lekką obawą. A co jeśli Nick mnie nie polubi, albo powiem coś czego raczej nie chciał bym mówić przy pierwszym spotkaniu i wszytsko zepsuje?

Zadrżałem. Nie mogę tak myśleć. Wszystko na pewno będzie dobrze nie ma co się bać! Ale łatwo powiedzieć.

Samochód się zatrzymał. Karl odpiął pasu i wyjął kluczyki ze stacyjki. Otworzyłem oczy i się na niego spojrzałem. Uśmiech miał ogromny i widziałem iskierki ekstrakcji w jego ślepiach.

Kiwnął głową i wyszedł z samochodu trzaskając drzwiami. Westchnąłem. Stres zaczął zżerać mnie od środka.

Chwyciłem klamke dłonią ale jakoś nie miałem ochoty stąd wychodzić.

— Boisz się? — Clay przerwał ciszę. Podskoczyłem. Na chwilę zapomniałem. że on też tu jest.

Zacisnąłem mocno usta i pokiwałem głową.

— Od zawsze stresowałem się czymkolwiek, a to jak Karl nagle wyskoczył z tym całym pomysłem, kompletnie zmiotło mnie z planszy. Nie spodziewałem się tego i nawet nie miałem chwili żeby oswoić się z tym, że poznam jego chłopaka — powiedziałem na jednym wdechu.

Odwróciłem się w jego stronę. Patrzył się na mnie swoim miękkim wzrokiem, jakby w pelni mnie rozumiał, chociaż nie wyglądał na takiego który się stresuje, a bardziej ekscytuje tym wszystkim.

— Spokojnie George, Nick jest świetny na pewno się polubicie. Pierwszy krok zawsze będzie trudny, potem będzie z górki. Ta zakochana parka die sobą zajmie i nie będą za bardzo się interesowali czym kolwiek innym — poklepał mnie po ramieniu.

Przeszedł mnie dziwny dreszcz. Nadal patrzył się na mnie tak dziwnie, nie wiem jak go opisać. Może nie do końca pocieszył mnie tym o czym powiedział, ale sam fakt jak na mnie patrzył, jakoś tak dziwnie na mnie zadziałał.

Podkręciłem głową. Koniec tego. Wyszedłem szyblo z samochodu, on zrobił to samo. Nie wiem ile siedzieliśmy w tym samochodzie, ale Karl chyba nie zwrócił na to uwagi bo wzrok do tej pory miał wlepiony w ekran telefonu.

Ciągle czułem dotyk Clay'a na swoim ramieniu. To ciepło i przyjemne mrowienie nie ustawało nawet kkedy weszliśmy do galerii. Szedł blisko mnie. Bardzo blisko, przez co co chwilę musiałem się lekko odsuwać w bok.

Karl krążył wzrokiem po wszystkich korytarzach, nawet zaglądał do niektórych sklepów. Czy on nie potrafił umówić się z Nickiem w jakieś wyznaczone miejsce? Będziemy się kręcić po tej galeri i w końcu nie zdążymy na film!

Clay znów się przybliżył. Nasze dłonie lekko się o siebie otarły. Wzdrygnąłem się. Dreszcz przebiegł po całym moim ciele. Mięśnie mi zesztywniały. Wcisnąłem ręce w wąskie kieszenie spodni, bo co innego miałem zrobić, złapać go za rękę?

— Jak tam miewają się dziewczyny? — przerwał ciszę która między nami zawisła. Uśmiechnąłem się.

— Dziś spędzają dzień ze swoją ciocią, więc można powiedzieć że mam wolne — zaśmiałem się pod nosem.

— To super! Uważam że częściej powinieneś mieć takie wolne — powiedział zadzierając brodę do góry.

Spojrzałem się na niego, nie potrafiąc przestać się szczerzyć. Wyglądał ładnie, nawet z tej perspektywy. Idealnie zarysowana szczęka, odstające włosy przy uszach, łagodnie zaokrąglony nos, schludnie przycięta broda. Wszystko wyglądało na nim tak ładnie. On wyglądał ładnie.

— Tak mówisz?

Pokiwał głowa. Opuścił brodę i spojrzał się na mnie. Nasze oczy się spotkały. Znów to samo uczucie, znów te piekące policzki.

— Tak, zasługujesz na wolne.

— W takim razie musisz któregoś dnia zabrać gdzieś dziewczyny. Nie pogardzę kolejnym spokojnym dniem — zaśmiałem się.

Clay otworzył szerzej oczy. Chyba wystarczył się tego co powiedziałem. Od razu pokiwał przecząco głową.

— Yy nie o to mi chodziło! Raczej miałem na myśli że zajmie się nimi ktoś inny niż ja. Ja bardziej siebie widziałbym w roli napawania się wolnym razem z tobą — powiedział unosząc brwi do góry.

— O tak się bawisz? — policzki zaczęły mnie boleć od uśmiechania się. Chyba nie pogardził bym takim dniem wolnym razem z Clay'em. Nawet bym się bardzo ucieszył, gdybym mógł znów spędzić z nim czas, nie muszą co chwilę myśleć o dziewczynach.

— Wybacz Nick za ich roztargnienie, są w sobie zbyt zakochani żeby ogarniać co się dzieje wokół nich — podniesionh głos Karla wyrwał mnie z natłoku myśli o filmowym wieczorze z Clay'em.

Zamrugałem kilka razy. Karl nie był sam. Tuż obok niego stał niższy chloapak z zasunięta ma czoło czapką z daszkiem. Miał na sobie jakąś beżowa bluzę z, w sumie nie wiem, jakaś postacią.

O boże ale wstyd! Tak zagadałem się z Clay'em, że nie zorientowałem się, że przed nami stoi chłopak Karla!

─────────────────────
١ ❛ 2175 słów

✒️  ⨾  Widzimy się dość szybko, tak! Mam nadzieję że rozdział się podoba :P

Chciałabym was tylko powiadomić, a bardziej uświadomić, że kontynuacji nie będzie . . .

Oczywiście mowa o tej sytuacji która się zadziała. Nie wiedziałam kompletnie jak ugryźć dalej temat, nie wiedziałam o czym mieli by rozmawiać, więc jest jak jest, tyle powinno wam wystarczyć 💪 a jak nie? To trudno, sami sobie możecie dopowiedzieć, co będzie się działo później :^)

Kocham was, dziękuję że jesteście, że czytacie rozdziały i je komentujecie ! Do następnego! <3

. . . ┊Melka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro