20.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od 5:45 jesteśmy na lotnisku w Kalifornii. Bez żadnego problemu dolecieliśmy do stanu. Na powitanie oczywiście czekał mój kolega James. Jeśli nawet na te miano zasłużył... Nie wystroił się. Szare dresy, bluza bejsbolowa, całkowicie nieogarnięty. Jeszcze zdarzało mu się ziewnąć. Podeszliśmy zmarnowani do chłopaka, który jak mówił może nam pomóc.
- No nic - zaczęłam. - Poświęcenie.

Miałam na myśli jego ziewanie. Było wcześnie, a musiał wstać i po nas przyjechać. Oczywiście mógł po nas wysłać jakąś taksówkę czy limuzynę, jeśli mu aż tak dobrze się wiedzie.

- Cześć mała... - przywitał mnie z ciepłym, ale zaspanym głosem. Nawet dostrzegłam mały cień uśmiechu.
- Zabierz nas do łóżka - powiedziałam kładąc mu się na ramieniu. Objął mnie w talii i położył swoją głowę na mojej.
- Harry! - powiedział nieco groźniej lokowaty z wysuniętą ręką czekającą na mocne 'uściśnięcie' dłoni przyszłego producenta.
- James - chłopak chwycił podawaną mu dłoń. - Kumam. Nie zgrywałaś się mówiąc, że kogoś masz. Stary rozluźnij się. Ja tylko przytulam swoją przyjaciółkę.
- Ta... Przyjaciółkę. Ja cię uważam za... - nie miałam żalu do James'a za to co się stało. Szczerze mówiąc "Było-minęło". - Staraj się to będziesz kimś więcej - mruknęłam pod nosem.
Wszyscy zdążyli się już zapoznać, a ja zdałam sobie sprawę, że znów jestem w gronie seksownych chłopaków. Jednak miałam już plan, który za wszelką cenę muszę spełnić i nie będzie dotyczył chłopców.


Ułożyłam się wygodnie na hotelowym łóżku i poczułam jak ktoś kładzie się obok mnie, kładąc rękę na moim pośladku, nie musiałam patrzeć, żeby wiedzieć, że to zazdrośnik Harold. Olałam go i zamknęłam oczy, wtulając policzek w miękkość wypychanej puchem poduszkę.

- Musimy wstać...? - powiedziałam zmarnowana podnosząc telefon, aby wyłączyć wkurzający dźwięk budzika w telefonie.
- Tx hsghj sjiah... - usłyszałam w odpowiedzi.
- Co do cholery? - podparłam się na rękach i spojrzałam na Harry'ego.
Był całkowicie nagi. Stanął w rozkroku przede mną, pozwalając aby jego penis latał w tą i wewte, gdy tylko się ruszy. Jego jedynym odzieniem była bandanka we wzorze amerykańskiej flagi na głowie, a w ustach trzymał szczoteczkę. W końcu wyjął ją, aby mi odpowiedzieć.
- Powiedziałem... Że my już dawno wstaliśmy. Tylko ty tak długo śpisz. Mniej więcej...
Pokazałam mu środkowy palec, zaś on się nachylił i skradł całusa z moich nieświeżych ust.
- Nie myłam zębów - dodałam.
- Nie obchodzi mnie to - zaśmiał się i znów położył swoje usta na moich. Wspiął się na łóżko i przywarł mnie swoim nagim ciałem do materaca. - Nadal jesteś słodka.
Leżeliśmy tak chwilę bawiąc się włosami. Ja kręciłam jego końcówki przy szyi, on kosmykami wziętymi z mojego czoła.
- Wstajemy, kochani - zawiadomił nas Liam, który bezpośrednio wszedł i przeszedł przez cały pokój, aby odsłonić nam żaluzje. - Ubierz się Harry i nie napastuj przyjaciółki - skarcił go Payne, klepiąc go ręcznikiem po tyłku.
Oczywiście takie wejście kogoś do naszego pokoju i zastanie nas w takiej pozycji, rozbawiło mnie, ale moje poliki poczerwieniały do samej czerwoności. Kiedy ostatecznie widziałam jak drzwi się zamykają, zrzuciłam z siebie Harolda i poszłam do toalety. Przez cały dzień będę się dziwnie czuła w obecności chłopaków z zespołu.
Nie kłamał mówiąc, ze lubi chodzić nago. Tak czy inaczej nie ma co się użalać, trzeba teraz działać.

~•~
Kurczę to wyszło... 
Czekam na Wasze komentarze i ★. xx.A

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro