36.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Punkt 19 siedziałam na jednym z foteli w salonie. Pomogłam spakować się Jason'owi i przyjechałam busem. Mama i tata usiedli na kanapie i uradowani, wręczyli nam małe białe pudełka.

- Co to...? - zapytałam ciekawa.

- Zobaczcie - zachęcił ojciec, łapiąc rękę swojej towarzyszki. 

Spojrzeliśmy po sobie z bratem i otworzyliśmy w tym samym czasie.
- O CHOLERA... - powiedziałam równo z bratem. 

W środku zobaczyliśmy buty. Małe, tycie, tycie butki. Ja dostałam niebieskie, Riley różowe. Spojrzałam na prze szczęśliwą mamę, która automatycznie złapała się za brzuch. Patrzałam na nią. Szeroko się uśmiechnęłam i omal nie rozpłakałam, odstawiłam pudełko na stolik i na kolanach przeszłam do mamy. Roześmiałyśmy się i obie przytuliłyśmy. Nawet nie było widać brzuszka!

- Teraz wiadomo czemu te zapasy gumowych dżdżownic - bąknął bliźniak. 

- Wow... Jeszcze jeden mały szkrab. Oby to była dziewczynka.

- Ja też mam taką nadzieję... - powiedziała mama.
- Odsuń się Di - powiedział Riley i przytulił mamę. 

Ja podeszłam do stojącego obok ojca i dźgnęłam go palcem w brzuch.

- Ty stary... Umięśniony?! Byku - przytuliłam go.

- Tą rzeźbę zarządziła twoja matka. Mi mój brzuszek nie przeszkadzał - pożalił się ojciec.
- Który miesiąc?

- 15 tydzień - oświadczył tata.

- To czwarty miesiąc, a my jesteśmy tu prawie trzy miesiące... Wszystko jasne!
- Mama nie mogła się przemęczać. Patrząc na jej wiek i pracę, potrzebowaliśmy odrzutni...

***

Nie odzywałam się do Harry'ego przez cały tydzień. Bez wybaczenia. Wkurzył mnie. Mama poprosiła mnie, abym pojechała z nią na USG. Dzisiaj mają powiedzieć nam płeć dziecka. Mama jest w idealnym terminie. Tata wybaczył mi ten zaszczyt, był przy trzech takich badaniach. Czas na córkę z matką. 

Mama przestała ukrywać się w ciuchach. Zaczęła bardziej ukazywać swoje nowe krągłości. 

- I?! - męczyłam lekarza. 

Nie był zbytnio zirytowany moim zachowaniem, raczej był rozweselony z takiej postawy.
- Skarbie, spokojnie... - mama ścisnęła moja dłoń.

Spojrzała się na lekarza, który był bardzo przystojnym chińczykiem. Może uśmiech sam sunął mu się na twarz?

- No, więc? Chłopiec czy dziewczynka?! - spięła się mama.

Wyszłam z mamą z gabinetu. Trzymałyśmy w dłoniach telefony i uzgodniłyśmy, że powiadomimy naszych mężczyzn. Wybrałam numer brata i czekałam na połączenie.

- Kto?! - usłyszałam od razu w słuchawce.
- A jak myślisz?
- Chłopczyk... - stwierdził smutno.
- Tylko bez penisa, bo to dziewczynka!

Usłyszałam chyba płacz i mój brat się rozłączył.
- I co? - zapytała szczęśliwa mama.
- Chyba się załamał, albo wzruszył...?
Mama spojrzałam na mnie zdziwiona.
- Jedźmy do domu - zaproponowała wystraszona.
- Tak!

Dotarłyśmy do domu. Tata wyszedł po mamę. Jakie to słodkie. Wbiegłam do domu i rozglądałam się po pomieszczeniach.
- Riley! - otworzyłam drzwi do jego pokoju.

Myślałam, że już wisi na stryczku, ale go nie było.
Wbiegłam do swojego pokoju.
- Riley!
- Co?! - krzyknął u boku Styles'a.

Zamarłam widząc tą dwójkę w moim pokoju. Stałam z założonymi rękoma.
- Więc... - zaczęłam.
- Będziemy mieli siostrzyczkę! - wykrzyknął mój bliźniak i podbiegł do mnie, podnosząc mnie w uścisku.
Jego żebra nie były jeszcze w 100℅ zregenerowane, ale nie jestem taka ciężka, żeby mnie nie podnieść. Po chwili stałam na własnych nogach, a Riley pobiegł na dół.
Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie.
- Chcesz mi może coś powiedzieć? - zapytałam z ukosa.
- Taaak... - robił małe kroki w moim kierunku. - Jestem niegrzeczny... Jestem muzykiem... - wyliczał. - ... I kompletnym idiotą - stanął przede mną tak blisko, że czułam jego oddech.
- I?
- Bardzo cię przepraszam - wymruczał i zbliżył się do moich ust.
- I co teraz?
- Pocałuje moją księżniczkę - wyszeptał w moje usta.
- A ja ładnie otworze ci drzwi i poproszę, abyś znalazł sobie wyjście - wyślizgnęłam się spod jego ciała i otworzyłam przejscie.

~•~

Czekam na wasze komentarze i ★. xx.A  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro