54.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałam na kanapie w domu Jason'a. Pakował się, chciał lecieć ze mną. Nie chciał puścić mnie samej.
- Nadal kuśtykasz... - powiedziałam obojętnie, dotykając srebrnej bransolety. - Może powinieneś zostać? Biorę leki i nie pije...
- Jadę z tobą i koniec kropka! Dwa tygodnie to mało, ale leczenie dokończę w Stanach. Daisy po co to nosisz...? - zastanowiłam się krótko.
- Bo tylko to mi po nim zostało... - mężczyzna usiadł obok mnie i przygarnął do siebie, powodując, że schowałam głowę w jego torsie.

Moi rodzice wyjechali... Gdzieś. Nic mi nie powiedzieli, po prostu spakowali swoje rzeczy, wyszli z domu i odjechali. Kiedy do nich dzwoniłam, żadne nie odebrało telefonu. Richard'a widziałam na cmentarzu, potem na stypie, jednak nie chciałam z nim rozmawiać.

Kiedy niepewnie przekroczyłam próg domu, coś uderzyło mnie powodując, że przeszły mnie czarki. Jay stał obok i trzymał mnie za rękę dając mi odwagi. Weszłam głębiej i rozejrzałam się dookoła...

Widziałam wszystkie wspomnienia z Riley'em. Widziałam jak stał i rozmawiał ze mną, jak mnie przytulał, jak mnie bił... Ale to tylko wspomnienia, po których mój uśmiech zniknął z twarzy.

Puściłam rękę Jason'a i poszłam na górę, słyszałam jak mężczyzna wzdycha widząc, że wchodzę na górę.
- Spokojnie... Chce się pożegnać -powiedziałam.

Kiedy złapałam za klamkę pokoju brata, wahałam się nad otworzeniem jego. Wiem, że nic tam nie ma, prócz jego rzeczy, ale strach ogarniał mnie całą...
Znalazłam się w środku i od razu poczułam jego perfumy, pewnie dla tego, że zbił jeden na swój dywan.
Obserwowałam każdą półkę, każdy kąt, czy szafę, aż w końcu wyjęłam z komody czarne pudełko.
- Co to? - usłyszałam za sobą.
- Pudełko... Dla Rose - odpowiedziałam odwracając się do Jason'a. - Musimy do niej jechać! - ożywiłam się.

Jason skinął głową. Podbiegłam do szafy, wyjmując z niej brązową skórę, w której Riley bez przerwy chodził. Czułam jego na sobie. To mi pomagało. Czułam pewien ból, ale czułam też, że coś mnie wypełnia.

Po zabraniu moich bagaży, pojechaliśmy pod dom Rose. Jason został w aucie, żeby nikt go nie widział. Pomimo, że nie jest już moim nauczycielem, bo oboje się "wypisaliśmy" ze szkoły, niektórzy mogą odebrać to w inny sposób. Nie jestem z nim, ja nawet nie wiem kim my dla siebie jesteśmy?
Po zapukaniu w drewniane drzwi kilka razy, po chwili otworzyła mi je Rose.

- Daisy?! - wykrzyknęła zdziwiona. - Co-co tu robisz? - zająkała się.

Była zdziwiona moim pojawieniem się, w końcu nagle zniknęłam na tydzień i błąkałam się nawet nie wiem gdzie...? Często leżałam na cmentarzu z wódką w ręce.

- Cześć... - powiedziałam lekko z uśmiechem. - Przepraszam, że po wszystkim zostawiłam cię z tym wszystkim sama... Wiem, że oczekiwałaś pomocy ode mnie.
- Nic się nie stało. Na szczęście wszystko jest w porządku.
- Mam coś dla ciebie - do ręki wręczyłam jej klucze. - Są od naszego domu, możesz tam być kiedy chcesz... - po sekundzie dałam jej pudełko -...A to od Riley'a.

Zdezorientowana spojrzała raz na mnie raz na pudełko na mojej dłoni, niepewnie zdjęła je i powoli otworzyła. Zasłoniła dłonią usta, aby szloch się nie wydał, ale jednak łzy mówiły za siebie.

- Riley mówił mi, że chciał oświadczyć się w twoje urodziny... Nie zdążył, ale wiem, że powinnaś go mieć - słabo się uśmiechnęłam.
- Dziękuję! - powiedziała ciężko.

Ucałowałam ją w policzek na pożegnanie.
- Wyjeżdżam do Kalifornii, na twoim koncie jest 200 tysięcy... Były Riley'a, a teraz są twoje. Kiedy będziesz chciała, mam pokój wolny.

Odsunęłam się od niej i odwróciłam się, zmierzając do auta.
- Remy! - krzyknęła za mną. Odwróciłam się i zdezorientowana patrzałam na nią. - Dziecko. Z Riley'em zdecydowaliśmy się na Remy...

Spojrzałam na swoje buty i się roześmiałam.Zaczęłam płakać, ale to łzy szczęścia.

- Piękne...! - podeszłam jeszcze raz do niej. - Mam prośbę, oczywiście nie musisz się godzić...
- Jaką?
- Nie myśl nad opcją, aby je usunąć...
- NIGDY!
- ...i proszę zamieszkaj ze mną i urodź w Stanach...
- Skończę szkołę i wylatuje do ciebie - uśmiechnęła się promiennie.

~•~
Komentarze i ★, mile widziane. xx.A

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro