2. Rozdział 48

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z budynku wybiegliśmy wrzeszcząc i się śmiejąc, a większość pracujących tu ludzi była zbyt zszokowana, żeby jakkolwiek zareagować. Ci co mieli jednak na tyle oleju w głowie, by próbować nas zatrzymać zostali szybko uciszeni. Nasza ucieczka była zdecydowanie głośna i ryzykowna, bo wiele policjantów po prostu nie zdołało zarejestrować co się dzieje, gdy my już odjeżdżaliśmy kilkunastoma pancernymi autami. Osobiście siedziałam w jednym z większych aut z Ri, Jonesem, Juniorem, Nickiem, Pay i Coxem. Szczerze żałowałam teraz, że w nich zwątpiłam. Uratowali nas i to z jaką brawurą. Nawet nie wiem kto jechał w pierwszym aucie, ale bez zawahania rozjebali szlaban, a w pościg za nami ruszyło kilka policyjnych aut.

- Cox i Ila - zaczął Nick - na tyle koło siedzenia Jonesa są ciuchy na przebranie, bo ten pomarańczowy jebie po oczach.

- Załapaliśmy - powiedziałam, przedostając się między fotelami w odpowiednie miejsce, ale nim złapałam tam równowagę Junior gwałtownie skręcił, przez co wyjebałam się jak długa, śmiejąc głośno.

- Żyjecie? - zapytał Junior.

- Jest w porządku. 

Tym razem już na siedząco odpięłam pomarańczowy kombinezon, najpierw zastępując go czarną bokserką, a po pozbyciu się całego więziennego uniformu i założeniu moich zwyczajnych ubrań wróciłam na swoje miejsce.

- Kurwa jak dobrze - westchnęłam, wywołując śmiech przyjaciół.

- Jak powiecie jeszcze, że macie coś normalnego do żarcia, to chyba wyznam wam miłość - oznajmił Cox, a ja szybko pokiwałam głową.

- Potwierdzam. 

- Niestety - zaśmiała się Pay - ale zamiast tego mamy waszą broń.

- Dobre i to - mruknął Cox, a gdy dziewczyna podała nam naszą własność, zawiniętą pewnie przez któregoś z kretów, szybko umiejscowiliśmy ją we właściwym miejscu.

- Tęskniłam za tym - przyznałam, a Cox się ze mną zgodził.

- Dobra teraz się nie wkurwiać, ale muszę o to zapytać. Ile im powiedzieliście? - zapytał Nick, a ja w tej samej chwili przypomniałam sobie o mojej umowie z Simpsonem i o przewidywalnej reakcji Nicka.

- Nic im nie powiedziałem, a poza tym przesłuchiwali mnie jacyś praktykanci, którzy nie wiedzieli co z czym się je i srali na samo moje spojrzenie - prychnął Cox, a spojrzenie przyjaciół skupiło się na mnie.

- Mnie przesłuchiwał Simpson i Clemark - oznajmiłam, zarabiając zszokowane spojrzenie Jonesa i Ri, oraz nierozumiejące reszty. - Szef Interpolu i szef działu do przeciwdziałania gangom na terenie USA.

- Kurwa - zaklął Nick. - Powiedziałaś im coś?

- Mam z nimi pewną umowę, ale wyjaśnię to później, bo Killer też musi wiedzieć, ok? - zapytałam.

- Sprzedałaś im nas? - walnął prosto z mostu Junior.

- Nie - oznajmiłam szczerze. - Nie zdradziłam nic o Twenty.

- A o kim? - syknął Nick. - Nie wierzę. Jak mogłaś nas zdradzić?! Ty?

- Nie zdradziłam was! - krzyknęłam wkurwiona, chociaż mogłam się spodziewać takiej reakcji. - Raczej wykorzystałam ich naiwność i głupią wiarę w moje dobro. Jestem z Twenty i nie mam zamiaru tego zmieniać.

- To czemu nie chcesz powiedzieć o co chodzi? - zapytała Pay.

- Powiem, tylko nie chcę się powtarzać, więc zaczekam, żeby powiedzieć to jednocześnie przy Killerze, ale naprawdę was nie zdradziłam.

- Dobra, wierzę ci - oznajmił Nick. - mam też dobrą wiadomość. Wracamy do Waszyngtonu.

Swoje spojrzenie przeniosłam na Cox'a, który z kolei patrzał na mnie.

- Ale odwieziecie mnie do Nowego Jorku? - zapytał.

- Tu się sprawy komplikują - powiedziała cicho Ri.

- Dlaczego?

- Bo twojej kliki tu z nami nie ma - oznajmił Nick. - Władzę przejął Nath, a gdy Killer się dowiedział, że specjalnie wam przecięli opony, żeby gliny cię złapały, trafił do K2. On nie żyje, ale wasi ludzie się zbuntowali. Kliki NYC już nie ma.

- Część twoich starych ludzi dołączyła do nas, część do Killera, inni zostali w Nowym Jorku, a jeszcze inni zwiali.

- Kurwa - zaklął Cox. - Szkoda, że Killer zajął się tym kutasem. Sam bym to z przyjemnością zrobił.

- Killer kazał ci przekazać, że jak chcesz, to możesz dołączyć do NE - oznajmiła Ri. - Wybór należy do ciebie.

- Skorzystam z oferty, bo raczej nie miałbym co z sobą zrobić - oznajmił brunet. - Ja pierdole, zajebałbym kutasa - syknął.

***

Przez to, że wróciliśmy do stolicy, droga do domu nie zajęła nam długo, a gliniarzy szybko zgubiliśmy, chociaż moim zdaniem raczej dostali tai rozkaz od Simpsona, ale nie mam zamiaru się nad tym zastanawiać.

Wszyscy ludzie, którzy pomagali przy akcji pojechali do kliki Killera, aby wszystko ogarnąć.

- Killer - ucieszyłam się na jego widok, przez co większość ludzi posłała mi zdziwione spojrzenia.

- Ila - mężczyzna sparodiował mój ton, wywołując śmiech zebranych, a w tym mój. - Jak tam pierwsze zatrzymanie?

- Nie pierwsze - prychnęłam. - Tylko tym razem kaucja nie wystarczyła. W ogóle mam ważną sprawę głównie do ciebie i Nicka, ale to dotyczy wszystkich.

- Nie mów, że sypnęłaś im - oznajmił mężczyzna.

- Mówi, że wykorzystała ich naiwność, ale nie mam pojęcia co to znaczy - przyznał Nick.

- Dobra idziemy do mojego gabinetu.

Zgodnie z poleceniem czarnoskórego O.G. ruszyliśmy w odpowiednim kierunku, a chwilę później całą czwórką: Cox, Nick, Killer i ja siedzieliśmy w gabinecie mężczyzny, a ja zaczęłam swoją historię.

- Moje przesłuchania w sumie nie wyglądały jak przesłuchania, bo sobie normalnie gadałam z Simpsonem przy kawce, jakby to wcale nie było tak, że jestem aresztowana za zdradę stanu i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Rozmawialiśmy, jakbym po prostu wróciła z dłuższego urlopu. Opowiadał mi o jakichś sprawach, radził się w sprawie zatrzymanych Scorpionsów i tak dalej. Zresztą większość starych pracowników, których znam i dowództwa, traktowała mnie tak samo. No wyjątkiem jest suka Alex, z której nawet wpierdoliłam, a zawieszona za to została ona. Mi nawet słowa nie powiedzieli...

- Czekaj, czekaj - przerwał mi Nick. - Chcesz powiedzieć, że mimo, iż siedziałaś w pudle, to traktowali cię jakbyś dalej tam pracowała?

- Dokładnie - potwierdziłam. - Zresztą Cox widział, że jak robiłam jakieś akcje, żeby wkurwić tą blondi, to szef więzienia ją opierdalał.

- To prawda - potwierdził Cox. - Ona nawet przekonała jakiegoś typa, żeby mi przyniósł kartkę od niej, że mam zrobić rozróbę.

- Po co? - dopytywał Killer.

- Bo siedziałam w lepiej strzeżonych celach, żebym nie sprawiała kłopotów, a chciałam pogadać z Coxem. Jak ktoś robił dymy, to trafiał tam gdzie ja siedziałam.

- Dobra, kontynuuj.

- Przedwczoraj w końcu zapytałam Simpsona o co mu chodzi, a on mi podał teczkę ze statystykami dotyczącymi przestępstw. Wynikało z nich, że gorsi są Scorpions, bo zabijają cywili, a my głównie ich. Simpson zaproponował mi, żebym wróciła do policji, a on zapewni mi czystą kartę

- Co do chuja? - krzyknął Nick. - Nie mów, że się zgodziłaś!

- Oczywiście, że nie. Wyśmiałam go - oznajmiłam, a Nich odetchnął z ulgą. - Zaczął mi grozić, że to jest dobra alternatywa do kary śmierci, która mnie czeka, ale znowu go wyśmiałam. Kazał mi to jeszcze przemyśleć, a ja wróciłam do celi. W tedy przenieśli Coxa, a mi za obstawę dali stażystów, którzy się mnie bali i woleli w ogóle się nie odzywać, więc nie miałam co robić, a moją głowę zaprzątały słowa Simpsona, który powiedział, że możemy jeszcze po negocjować następnego dnia. Wymyśliłam swoją wersje tego ich układu.

- Jaką? - zapytał Killer.

- I dlaczego w ogóle postanowiłaś na jakikolwiek układ z ich strony się zgodzić.

- Żeby wyjść z pudła - mruknęłam. - Szczerze to chciałam oszukać Interpol byleby się uwolnić i jak najwięcej na tym skorzystać. Simpsonowi powiedziałam, że o ile wypuści mnie i Cox'a oraz da mi stały dostęp do policyjnej bazy danych, z możliwością zmieniania zapisów w kartotekach, to raz na jakiś czas, gdy ja to uznam za stosowne będę mu wysyłała jakieś nazwisko, ksywę, czy cokolwiek. Oczywiście nie miałam zamiaru mu nic wysyłać, a jedynie wyczyścić nasze akta.

- Jaka była jego reakcja?

- Nie zgodził się - przyznałam - ale koniec końców wynegocjowaliśmy jakieś warunki. Ja mam dostęp do baz i raz w tygodniu wysyłam Lott lub Millerowi jakieś nazwisko, czy inną rzecz. 

- Chwila - przerwał mi Nick. - Temu Millerowi?

- No Damonowi Millerowi - powiedziałam, będąc zdziwiona jego reakcją. - Był moim nauczycielem w State, a później razem pracowaliśmy. A skąd ty go znasz?

- Jest naszym szpiegiem - wyznał Killer.

- Co kurwa? - zdziwiłam się. - Miller spiskuje z Twenty?!

- Co w tym dziwnego? - zapytał Nick. - Ty robisz to samo.

- Ale wracając do twojej historii. Wychodzi na to, że jeszcze dzisiaj możesz usunąć całe nasze kartoteki i ot koniec układu z glinami, tak? - zapytał Killer.

- Nie do końca. Jest jeden haczyk. W bazach mogę zmieniać tylko jedną rzecz dziennie, bo mi zablokują dostęp i przywrócą wszystko. Po usunięciu czegoś, przez tydzień jest przechowywane na zapasowym dysku. Jeśli nie podam namiarów, to przywrócą te dane.

- Kurwa - skomentował Cox.

- Ale jest jeden ogromny plus. Nasze kartoteki są prawie puste. Usunięcie zawartości kartotek najważniejszych ludzi z China i NE zajmie mi najwyżej dwa-trzy tygodnie, a to są tylko trzy nazwiska Scorpionsów. Podam nazwiska jakichś mało znaczących dilerów od nich, a gdy wyczyszczę nasze kartoteki, będzie koniec i nawet jeśli nas zatrzymają, to po czterdziestu ośmiu będą musieli zatrzymać nic na nas nie mając.

- A co z Jonesem, Ri i tobą? - zapytał Cox. - Wy zawsze będziecie ścigani.

- Nie koniecznie. Mogę też zamieszczać nowe informacje.

- I co w związku z tym? - zaciekawił się Killer.

- Z fałszuję nasze wypowiedzenia, cyfrowo podrobię podpis Simpsona i zamieszczę w ich bazie. Nie ma zdrady stanu, gdy najpierw złożyliśmy wypowiedzenia - zauważyłam.

- Zdecydowanie jesteś po odpowiedniej stronie - zaśmiał się Cox. - W życiu bym sam na to nie wpadł.

- Bo jesteś tępy - syknął Nick. - Nie wiem co wy widzicie w tym planie! Ila spiskuje z glinami, żeby uratować swoją dupę i to jest wszystko co ja zauważyłem.

- Słuchaj kurwa. Gdybym chciała uratować tylko swoją dupę, to bym się zgodziła na pierwszą opcję Simpsona, a się nie zgodziłam.

- Po co w ogóle się zgadzałaś?

- Bo nie wiem czy wiesz, ale siedziałam trzy pierdolone tygodnie w klatce!

- Zauważmy, że żyjąc jak pierdolona królewna! I nie żeby coś, ale ja też siedziałem! Wiem jak to jest!

- Siedziałeś pierdolone kilka godzin! I jasne każda pierdolona królewna jest molestowana, nagabywana, wyzywana, obrażana i wdaje się w bójki, prawda?! Zajebiste królewskie życie!

- Powtórz kurwa!

- Co mam powtórzyć? Że siedziałeś kilka godzin? Jeszcze pamiętam jak Jose mnie zmusił do uwolnienia twojej dupy!

- Mówię o tym molestowaniu - oznajmił, a ja nie mając zamiaru mu nic wyjaśniać wzruszyłam ramionami.

- Alex przyszła po Ile, żeby zaprowadzić ją na przesłuchanie, ale ta ją zignorowała, więc jakichś dwóch typków zaproponowało pomoc. Przewalili ją na glebę, skuli ręce i zaczęli obmacywać - wyjaśnił Cox, czym zarobił mój piorunujący wzrok.

- A ty dlaczego jej kurwa nie pomogłeś! - wrzasnął Nick na Coxa.

- Może kurwa dlatego, że siedział w klatce obok i jedyne co mógł robić to się gapić! - krzyknęłam. - Kurwa nikt mi nie potrafi tak zjebać humoru, jak ty! I czy ci się to podoba, czy nie. Klamka zapadła i umowa z glinami jest zawarta, a ty mnie możesz cmoknąć w dupę. Idę do reszty, bo jakoś nie mam ochoty nawet cię oglądać.

- Czekaj Ila - poprosił Killer, gdy zbliżałam się już do wyjścia. - Masz już dostęp do tej bazy?

- Najprawdopodobniej - oznajmiłam, a mężczyzna w moją stronę przesunął komputer.

Bez wahania podeszłam do niego i wpisując w wyszukiwarce znany mi na pamięć numer IP strony z Interpolową bazą danych i w odpowiednich rubryczkach wpisałam mój stary kod i hasło, a po zalogowaniu w wyszukiwarce wpisałam słowo "Killer". Weszłam w profil sprawcy, skąd usunęłam wpis o przynależności do Twenty, a następnie wpisałam "Twenty" i tam z członków, także usunęłam nazwisko Killera, a następnie posprawdzałam jeszcze, na jego profilu, czy w kartotece nie ma zapisanej jakiejś akcji Twenty, ale nic takiego nie było.

- Od dzisiaj w świetle prawa nie należysz do Twenty - oznajmiłam, wylogowując się z bazy i oddając komputer mężczyźnie.

- Usunęłaś dwie rzeczy, a nie jedną - zauważył.

- Nie, usunęłam jedną rzecz zapisaną dwukrotnie. To dalej się liczy jako jedno usunięcie, bo usunęłam twoje bezpośrednie powiązanie z Twenty. 

- Podoba mi się ta umowa. Można ją nieźle wykorzystać. Dobra robota Ila, a jak poznasz nazwiska tych gliniarzy, to wiedz, że ci pomożemy.

- To będzie tylko i wyłącznie moja zabawa.  

- Ale zdajesz sobie sprawę, że podejrzenia od razu spadną na ciebie? 

- Zdaję - przyznałam - ale to tylko podejrzenia. Dowodów nie ma.

- Jak chcesz - powiedział Killer z uśmiechem.

- Dobra ja spadam. Kurwa dałabym się pokroić za jakiegoś fast food'a - mruknęłam, a Cox potwierdził ruchem głowy.

- Wyślę jakiego nowego po pizze - obiecał Killer, a moja twarz wykrzywiła się w szerokim uśmiechu.

- Jesteś najlepszy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro