Rozdział 18.1 ❌

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kochani! Od soboty do wczoraj State cały czas było na pierwszym miejscu, za co nawet nie wiem jak wam dziękować. To tylko i wyłącznie wasza zasługa, bo gdyby nie wy to nikt by nie wiedział o tej historii. Jeszcze raz bardzo wam dziękuję i miłego czytania ❤️
KOCHAM NAJMOCNIEJ ❤️❤️❤️❤️
Vera__18

Do domu także wróciliśmy biegiem, ale na szczęście wolniejszym niż wcześniej, bo inaczej chyba bym nie wytrzymała.

Po wpadnięciu do domu, nie myśląc kompletnie o niczym wpadłam do łazienki, gdzie wzięłam długi prysznic, a następnie poczłapałam do pokoju. Pamiętałam, że miałam jeszcze pogadać z Davidem, ale naprawdę moje siły w tym momencie były równe zera. Padłam wykończona na łóżko i już zasypiałam, ale przeszkodził mi w tym dźwięk uchylanych drzwi.

Niechętnie otworzyłam oczy odwracając głowę w tamtym kierunku. W wejściu niepewnie stał David, przyglądając mi się z pytaniem w oczach.

- Co jest? - zapytałam

- Mieliśmy pogadać. - przypomniał.

- Jasne, chodź. - westchnęłam siadając na łóżku i opierając się o zagłówek. Miejsce obok mnie zajął brunet, w taki sposób, że stykaliśmy się ramionami.

- O co chodziło Jonesowi wcześniej?

- Wiesz jaki on jest. - westchnęłam - Nie mam pojęcia co mu strzeliło do głowy żeby ciebie o to pytać. - powiedziałam szczerze.

- A skąd się w ogóle wziął ten temat?

- Brown kazał nam się rozciągnąć, więc robiłam mostki, szpagaty, salta itp. Mówiłam ci kiedyś, że trenowałam gimnastykę, jak byłam mała, nie? - upewniłam się, a chłopak pokiwał głową - No, to się tam rozciągaliśmy, a Jones, jak to on, zapytał się Natha, jak myśli, czy w łóżku też jestem gibka i ustalili, że trzeba się spytać ciebie. Nie myślałam, że naprawdę to zrobią, więc po prostu się zaśmiałam i to zignorowałam.

- A oni naprawdę zapytali. - dokończył David, przewracając oczami.

- Przepraszam cię za to.

- Przecież nic nie zrobiłaś.- powiedział uśmiechając się do mnie ciepło, ale w jego oczach widziałam, że chce o coś zapytać, ale nie bardzo wie jak to zrobić.

- No wyduś to z siebie. - poprosiłam.

- Czyli, ty już... nie... kiedyś... robiłaś...

- Czekaj, nie do końca rozumiem o co pytasz?

- Czy ty już kieddyś... z chłopakiem...

- Nie jestem dziewicą, jeśli o to pytasz. - oznajmiłam wprost, a policzki chłopaka zmieniły kolor na czerwony.

- Ja... ymm... ja nigdy...

- Spokojnie. - powiedziałam śmiejąc się lekko. - Wiem. Ty jesteś porządny i nie pieprzysz się z byle kim.

- Ja... nie to miałem na myśli. - oznajmił chłopak, w końcu przestając się jąkać. - Nie chodzi o to, że ty nie jesteś porządna, dlatego, że już z kimś...

- Uprawiałam seks. - podpowiedziałam uczynnie

- Tak. Miałaś prawo przecież to zrobić z kimś na kim ci zależy...

Jestem pewna, że nie powinnam tego tak odebrać, ale zabolało. David nie wie, jaka byłam w przeszłości i mimo, że wcześniej wahałam się czy mu to powiedzieć, teraz już byłam pewna, że tego nie zrobię. Brunet jest porządny, a to co ja robiłam na pewno nie można określić tym epitetem. Prawda jest taka, że pieprzyłam się z kim popadnie i na pewno to nie były osoby na których mi zależało.

- Tak. - mruknęłam cicho, byle tylko udzielić chłopakowi odpowiedź na którą czeka.

Co innego miałam powiedzieć? "Sorry David, ale prawda jest taka, że jako piętnasto- i szesnastolatka potrafiłam się pieprzyć z przypadkowymi facetami. Ale nie martw się, ogarnęłam się, gdy byli przyjaciele nagrali seks taśmę z moim udziałem. Teraz już taka nie jestem." Coś mi się wydaje, że to jednak nie byłby najlepszy pomysł....

- I jak było? - zapytał

- Naprawdę chcesz słuchać o moim stosunku z kolesiem, którego nie znasz? - zapytałam z przekąsem, unosząc jedną brew do góry.

- Yyy masz rację. To chyba nienajlepszy pomysł.

- Też tak myślę. - zaśmiałam się

- A czy my kiedyś też będziemy... - zająknął się brunet - Nie to, że na ciebie naciskam, w tej sprawie, czy coś...

- David spokojnie - zachichotałam. - Oddychaj. Jak tylko będziesz gotowy na swój pierwszy raz, to ja nie mam nic przeciwko.

Gdy tylko skończyłam mówić, miałam ochotę strzelić sobie w mordę i jednocześnie zacząć się śmiać. To przecież nie tak, że w tych wszystkich książkach i filmach o bad boyach, gdy chcą zaliczyć szarą myszkę, to mówią, że poczekają, aż te będą gotowe... Chyba w życiu nie miałam takiego problemu, jak wytłumaczyć prawiczkowi, na którym mi zależy, że jak tylko będzie chciał to mogę się z nim przespać... Nawet w moich myślach to chujowo brzmi.

Ku mojemu zdziwieniu chłopak zaczął się śmiać.

- Prze...przepraszam cię, ale to tak ge...nialnie zabrzmiało. - wykrztusił między napadami śmiechu, a moje policzki oblały się purpurą. - Nie chciałem cię zawstydzić. - oznajmił, gdy zauważył moją minę. - Tylko wiesz, że to zdanie zwykle powinien gadać facet?

- Wiem. - przyznałam.

Chłopak nic więcej nie mówiąc zbliżył się i cmoknął lekko moje usta, swoimi pełnymi wargami. Odwzajemniłam pieszczotę, a po chwili pocałunek z niewinnego zrobił się bardziej namiętny. Kilka sekund później siedziałam już okrakiem na kolanach bruneta i nie przerywając pocałunku zaczęłam bawić się jego włosami. Dłonie chłopaka znalazły się na moich biodrach, które zaczął delikatnie masować, przez materiał krótkich spodenek od pidżamy co chwile wchodząc lekko palcami pod tkaninę. Co jakiś czas delikatnie ciągnęłam za włosy na karku chłopaka, przez co on seksownie mruczał mi w usta. Gdy zabrakło nam powietrza, wargi chłopaka zsunęły się na moją szyję, a jego palce zaczęły podciągać moją koszulkę coraz to wyżej, aby w pewnym momencie się jej całej pozbyć. Wzrok chłopaka momentalnie przeniósł się na moje odkryte piersi, podobnie, jak i dłonie, a ja nie pozostając mu dłużna, także pozbyłam się jego t-shirtu, a moje ręce momentalnie zaczęły krążyć po jego wyrzeźbionym brzuchu. Ponownie zetknęliśmy nasze wargi w namiętnym pocałunku, a ja jęknęłam w jego usta, gdy jego palce ścisnęły moją pierś. Chłopak wydał z siebie gardłowe mruknięcie, kiedy przez przypadek otarłam się o jego erekcję. Dłonie bruneta, przeniosły się na moje pośladki, okryte jedynie dresowymi spodenkami, które zaczął ściskać. Ponownie jęknęłam mu w usta, a przez pocałunek poczułam jak chłopak się uśmiecha.

Często się namiętnie całowałam z Davidem, ale pierwszy raz było, aż tak gorąco. Ponownie ruszyłam biodrami, ocierając się o krocze nastolatka, a on gardłowo jęknął w moje wargi.

- Cama, masz może pożyczyć... - usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a za nimi zobaczyłam teraz już zszokowaną blondynkę. - O kurwa.

- Alex, kurwa. - warknęłam. - Naucz się pukać!

- To ciebie ktoś za chwilę miał pukać, a nie mnie. - zaśmiała się.

- I pewnie by pukał, gdybyś tu nie wparowała.

- Co tak wrzeszczycie? - zapytał Jones, wchodząc do pokoju, a następnie szeroko otworzył oczy, na pozycję w jakiej nas zastał.

Mój brunet leżał na łóżku bez koszulki, ja także bez górnej części odzieży, siedziałam okrakiem na jego biodrach. W tym czasie dłonie chłopaka spoczywały na moich pośladkach, bo zawstydzony nastolatek się zawiesił.

- Ta kurwa, jeszcze więcej osób zawołajcie. - prychnęłam, zakładając koszulkę. - Wypierdalać z mojej sypialni. - mruknęłam, mimo, że byłam bardziej, niż pewna, iż za kilka dni wszyscy się będziemy z tego nabijać.

- Nie wiedziałem, że tak szybko zmienisz fakt, że jeszcze z nim nie spałaś. - oznajmił Jones, a fakt, faktem-zabolało. Chłopak chyba jednak szybko zrozumiał, jak wrednie to zabrzmiało, bo szybko się poprawił. - Yyy... ja... to znaczy... Kurwa. Cama, wiesz, że nie o to mi chodziło, prawda?

- Tak - potwierdziłam zgodnie z prawdą. Wiedziałam co miał na myśli, ale nie jest moją winą, że odebrałam to inaczej.

Słowa chłopaka mnie zabolały z dwóch powodów. Nie jest moim wymysłem, że zabrzmiało to cholernie wrednie. Mimo, że doskonale rozumiałam co chciał powiedzieć, to i tak nie mogłam nic poradzić na moje myśli. Odebrałam to tak, jakby chłopak chciał mi powiedzieć, że zależało mi tylko na seksie, żeby jak najszybciej to odbębnić. Zasada trzech "z": zaliczyć, zostawić, zapomnieć. Nie jestem święta, super dobra, miła i idealna, ale aż takim chamem nie jestem, a na Davidzie naprawdę mi zależy i nie zrobiłabym mu takiego świństwa. Zabolał mnie także fakt, że to już drugi raz dzisiaj kiedy Jonesowi udało się mnie zranić zwykłymi słowami, zresztą nie tylko mu. Słowa bruneta też mnie dzisiaj już raz zabolały... Kurwa! Mam nadzieję, że to nie okres.

***

Kolejne dni mijały szybko i schematycznie. Wstawanie, praca, powrót do domu, obiad, teoria lub ćwiczenia, kolacja i sen. Wszystko to było tak męczące, że gdy tylko nauczyciele wychodzili, pogrążaliśmy się we śnie. Nieubłaganie zbliżał się też czwartek, a co za tym idzie odwiedziny w Twenty. Bałam się tam znowu jechać, a szczególnie dlatego, że nie miałam żadnych informacji na temat planów Interpolu. Nie mam pojęcia, jak Nicolas zareaguje na wieść, że nie zrobiłam tego co chciał i jakie to będzie miało za sobą konsekwencje. W dalszym ciągu pamiętałam, jak skończyłam, gdy nie chciałam im powiedzieć na jakim stanowisku pracuję. Nie chcę powtórki z rozrywki.

W czwartek po kolejnym dniu spędzonym na torze przeszkód w siedzibie, wróciliśmy do domu, a każdy momentalnie rozszedł się do pokoi, aby móc spać. Po wejściu do sypialni, zakluczyłam drzwi, a następnie wzięłam odświeżający prysznic. Czysta i pachnąca założyłam na siebie czarne rurki i trank top w tym samym odcieniu. Na nogi włożyłam czarne sportowe adidasy i z wcześniej schowanymi kluczykami do ścigacza, wyskoczyłam przez okno w pokoju. Ulokowanie mojej sypialni jest na tyle dobre, że po przejściu przez barierkę można było przejść na drzewo, a nim bezproblemowo na ziemię. W szybkim tempie udałam się do garażu, z którego wyprowadziłam motocykl, aż do głównej ulicy i dopiero tam go odpaliłam, później już prosto pod dobrze mi znany adres, który najchętniej bym wywaliła z pamięci.

Droga minęła w zastraszająco szybkim tempie i nim się spostrzegłam parkowałam na tyłach posesji. Wzięłam kilka głębokich oddechów, a następnie zeszłam z pojazdu. Mimo, że w zasięgu mojego wzroku nie było żywej duszy, to i tak czułam kilkanaście par oczu na moim ciele. Nie byłam pewna, jak skończy się to wizyta, ale na pewno nie będzie dobrze.

Wiedziałam, że nie mogę okazywać swojego strachu, więc z wysoko uniesioną głową, podeszłam do drzwi, a po krótkim zawahaniu, zapukać czy nie, weszłam do środka. Ledwo przekroczyłam próg, a od razu przy moim boku znalazło się dwóch mięśniaków z wycelowanymi w moją głowę spluwami.

- Nowa dziwka? - zapytał jeden z nich. - Z chęcią cię przetestuję, maleńka.

- Uważaj, żebym ja nie przetestowała, jak twoją głową wali się o ścianę. - warknęłam. - Gdzie jest Nicolas?

- Prywatna dziwka szefa? - odezwał się drugi z pobłażliwym uśmiechem.

- Nie będę ci przecież zabierała fuchy.

Nic więcej nie mówiąc wyminęłam gangsterów, wchodząc do salonu, w którym zastał mnie podobny do ostatniego widok. Kilkunastu facetów siedziało na kanapach, kilku kolejnych pieprzyło dziwki na każdej płaskiej powierzchni, jaka znalazła się w zasięgu. Temu wszystkiemu przyglądał się on. Dziewiętnastoletni szatyn o ciemnych, prawie czarnych oczach. Dzisiaj swoje wysportowane ciało przykrył kruczymi jeansami i topem z logiem Nirvany. Nieważne, jakbym próbowała zaprzeczać, wyglądał cholernie seksownie i tak, wiem, że mam chłopaka, ale potrafię docenić wygląd innych. Bycie w związku nie odebrało mi wzroku.

Spojrzenie chłopaka spoczęło na mnie, a w tej samej chwili co on otworzył usta, aby coś powiedzieć, poczułam cios w plecy, przez który zatoczyłam się do przodu. Szybko odzyskałam równowagę, odwracając się w stronę, z której nadszedł atak i chyba w ostatniej chwili udało mi się zablokować cios pięścią, wymierzony w moją głowę. Błyskawicznie skontrowałam uderzenie chłopaka z wejścia, kopiąc go z pół obrotu w bok i szybko zabierając stopę, aby nie miał okazji mnie za nią złapać. Ledwo moja prawa noga stanęła na ziemi, a w jego stronę, już leciała druga. Sprzedałam chłopakowi sierpowego w nos, w odpowiedzi otrzymując cios w brzuch. Wkurwiłam się, gdy w odpowiedzi na uderzenie mojego przeciwnika rozległy się gwizdy, więc nie wiele myśląc, zaczęłam go okładać pięściami w twarz. Wykorzystując dezorientację gangstera, podcięłam mu nogi, powodując jego upadek i tylko dzięki szczęściu, przy upadku uderzył się w głowę, tak, że odpłynął.

Odwróciłam się w stronę towarzystwa, które przyglądało mi się z szeroko otwartymi oczami, a widząc ich niedowierzanie, uśmiechnęłam się pod nosem i ukłoniłam teatralnie.

- Dziękuję za uwagę. - prychnęłam w ich stronę prostując się. - A ty chyba chciałeś gadać. - zwróciłam się do szatyna. - Tu, czy gdzieś indziej.

- Chodź. -odpowiedział i za rękę pociągnął mnie w stronę głębi mieszkania. Kilka chwil później znaleźliśmy się w niewielkim pomieszczeniu z biurkiem i dwoma fotelami. Nicolas zajął jeden z nich, a gestem wskazał mi drugi, na którym usiadłam. - Nie mówiłaś, że umiesz się bić. - zauważył.

- Nikt nie pytał. - odparłam wzruszając ramionami.

- Zbędny minimalizm. - prychnął. - Co jeszcze umiesz?

- Co masz na myśli?

- Walkę nożem, strzelacie, snajperka... - zaczął wymieniać.

- Jestem w Interpolu. - zauważyłam. - Muszę to umieć.

- Strzelać umiesz, walczyć też, ścigasz się jak zawodowiec, na autach się znasz. Co ty robisz w policji?

- Pracuję. - prychnęłam

- Dobra nieważne. Lepiej wytłumacz dokładnie czemu wczoraj nie mogłaś przyjechać.

- W poniedziałek zawołał nas Simpson, szef Interpolu w Stanach i oznajmił, że w poniedziałek mamy testy policyjne, więc musimy się do nich przygotować.

- Po co wam testy policyjne?

- Kruczek prawny, żeby nas mogli zatrudnić na stałe.

- A czemu na razie nie mogą?

- Bo nie mam osiemnastu lat.

- To ile ty masz lat? - zapytał zdziwiony.

- Siedemnaście.

- Wyglądasz na starszą, no ale nie ważne. W poniedziałek macie testy, więc później będziesz miała więcej czasu. Zrobisz mi rozpiskę, jak pracujesz, ale to na następny raz. Teraz mów czego się dowiedziałaś.

- Niczego. - przyznałam, a widząc minę gangstera wstrzymałam powietrze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro