Rozdział 14.2 ❌

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po około półgodzinnej drodze razem z chłopakiem zatrzymaliśmy się przed szlabanem broniącym dostępu do miejsca w którym odbywała się cała impreza.

- Zgaście silniki i zdejmijcie kaski. - krzyknął jakiś chłopak siedzący przy bramie.

Posłusznie, choć nie do końca chętnie wykonałam polecenie, a widząc mnie mięśniak gwizdnął, na co ledwo zauważalnie przewróciłam oczami.

- Nie znam was. - oznajmił, gapiąc się na moje cycki.

- Dziwię się, że jesteś tego pewny skoro nawet pół minuty nie poświęciłeś na spojrzenie na twarze. - prychnęłam nie mogąc się powstrzymać.

- Spokojnie maleńka. - zaśmiał się - Jestem Eth.

- A co mnie to? - zapytałam

- Lisa. - warknął Jones w moim kierunku, a ja przewróciłam oczami.

- No to miło poznać twoje imię księżniczko.

- Cokolwiek. - mruknęłam. - Możemy wjechać? - zapytałam już milej.

- Zależy.

- Od czego?

- Macie jakieś papiery? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Zależy. - powtórzyłam jego wcześniejsze słowa

- Od czego? - zaśmiał się

- Po co ci one?

- Muszę sprawdzić, czy nie jesteście z psiarni, albo nie macie jakiegoś powiązania z wrogami Twenty. - wyjaśnił, najprawdopodobniej nie widząc sensu w zatajaniu tej informacji, więc już bez słowa podałam mu moje podrobione prawko, podobnie jak Jones. Mięśniak przepisał jakiś ciąg znaków w dziwne urządzenie, a później powtórzył tą czynność ponownie, aż w końcu oddał nam dokumenty. - Jesteście czyści, a przynajmniej teoretycznie. Tyle razy być złapani za jazdę po pijaku i przekroczenia prędkości? - zaśmiał się

- Nie oceniaj. To co możemy w końcu wjechać?

- Pod jednym warunkiem. Dasz mi swój numer skarbie.

- Może jak będziemy wracać. - sztucznie się zaśmiałam, a po chwili mogliśmy wjechać na ogromny plac.

Powiedzieć, że było to królestwo każdego kto kochał szybką jazdę, byłoby kosmicznym niedopowiedzeniem. Tu było po prostu zajebiście. Setki szybkich aut, ścigacze, ryk silników, zapach palonej gumy, triki wykonywane na motocyklach, drifty sportowymi autami. To jest jak inny świat. Ale jakże zajebisty inny świat.

Zaparkowałam obok Jonesa i wspólnie zeszliśmy z naszych pojazdów, zdejmując kaski.

- Tu jest świetnie. - powiedziałam, rozglądając się po otoczeniu oczami zapewne w kształcie ogromnych monet.

-Wiem. - stwierdził chłopak. - Ale nie jesteśmy tu niestety prywatnie. Tam stoją. - dyskretnie ruchem głowy wskazał mi odpowiedni kierunek.

Zerknęłam w tamtą stronę i faktycznie moim oczom ukazały mi się znane ze zdjęć osoby.

-Widzę, a ta reszta od nich to kto? Kojarzę ich, ale na pewno nie z tych zdjęć.

- Nie no, ja ich nie znam. - stwierdził Jones, po krótkim zastanowieniu, ale w tej samej chwili mój telefon zaczął wibrować, więc wyjęłam go z kieszeni i po przesunięciu zielonej słuchawki przyłożyłam do ucha.

- No?

- Camillo, obok ludzi z King Street są też osoby z Chinatown od was. - usłyszałam głos Clemarka. - Więc bądźcie ostrożni.

- Jasne.

Nic więcej nie mówiąc się rozłączyłam, a następie przekazałam Jonesowi nowe informacje, które on skomentował jedynie skinięciem głowy.

- Dobra, jak to robimy? - zapytał

- Musimy jakoś się tam zbliżyć, ale nie mam pojęcia jak. - powiedziałam ponownie patrząc w tamtą stronę, ale gdy złapałam wzrok tej całej dziewczyny szefa kliki z King Street, błyskawicznie odwróciłam wzrok, skupiając go na blondynie. - Powiedz kurwa, że ona tu nie idzie. - poprosiłam.

- Idzie. - powiedział.

- Kurwa mać. - przeklęłam cicho.

- Ej! Ty! Ruda! - usłyszałam damski głos, więc przewracając uprzednio oczami spojrzałam w tamtą stronę.

Dwa kroki przede mną stała właśnie ciemnowłosa dwudziestolatka, pokryta mnóstwem tatuaży i piercingiem.

- No? - zapytałam

- Przeszkadzamy ci w czymś kurwa, że tak się nam przyglądasz? - warknęła

- Nie. Podziwiam...

- Co kurwa podziwiasz? Jak zachciało ci się widoczki obserwować, to trzeba było obraz kupić. - prychnęła

- Podziwiam maszyny. - dokończyłam, a wzrok dziewczyny od razu się zmienił, ale nie umiem określić czy na lepsze, czy gorsze.

- Maszyny podziwiasz? - prychnęła. - Bo mam uwierzyć, że takie coś jak ty zna się na motoryzacji

- Żebyś się kurwa nie zdziwiła.

- Czy ty wiesz kim ja jestem?! - wkurzyła się

- A czy ty wiesz jak bardzo mnie to obchodzi? - zapytałam spokojnie.

- Jestem Evelyn S. Slayton. - powiedziała wolno i wyraźnie, a ja nabrałam głośno powietrza ze świstem je wypuszczając.

Widząc zadowoloną z mojej reakcji dziewczynę zaczęłam się śmiać.

- A ja Lisa A. Raymo i co w związku z tym? - zapytałam rozbawiona tym jak łatwo można wyprowadzić ją z równowagi.

Nazwijcie mnie głupią, bo miałam jej nie prowokować, ale kłócenie się z nią jest zbyt ciekawe, aby tego nie robić.

- Nie wkurwiaj mnie gówniaro. - warknęła - Nie wiesz z kim zadzierasz.

- Już się boje babciu. - prychnęłam. - Ty weź lepiej tą swoją dokładnie znającą się na motoryzacji dupę kilka metrów ode mnie, ok?

- Bo jak nie to co? - tym razem to ona zaśmiała mi się w twarz, a moje pięści momentalnie się zacisnęły.

- Lisa spokojnie. - odezwał się Jones, a ja poluzowałam swój uścisk.

- Właśnie posłuchaj swojego kochasia.

- A spierdalaj. - mruknęłam. - Twoi znajomi mają dość twojej przebrzydłej gęby, to musisz szukać nowych znajomych, czy jak? A może mają dość tej twojej pewności, że na autach i ścigaczach znasz się najlepiej mimo, iż to kompletne bzdury.

Dziewczyna bez słowa złapała mnie za nadgarstek ciągnąc w stronę swoich przyjaciół, a za nami poszedł Jones.

- Puść mnie do cholery. - warknęłam próbując wyrwać nadgarstek z jej uścisku, ale bezskutecznie, bo dziewczyna tylko powiększyła siłę z jaką miażdżyła moje kości. - Jak mnie zaraz nie puścisz, to ci wpierdolę.

Moje słowa wywołały jedynie śmiech brunetki.

- Co jest Eve? - zapytał jeden z chłopaków od nich, jeśli się nie mylę to ma na imię James. - Kto to jest?

- Lila. - oznajmiła jedynie dwudziestolatka

- Jesteś, aż tak głupia, że nie możesz spamiętać jednego imienia? - prychnęłam w jej stronę, po czym zwróciłam się do chłopaka. - Jestem Lisa.

Moje słowa sądząc po oczach Evelyn odniosły pożądany efekt, bo dziewczyna miała w nich jedynie wściekłość.

- Lila, Lisa, na jedno wychodzi. - prychnęła, przybierając na twarz maskę opanowania, ale zdradzały ją właśnie oczy.

- Cokolwiek, co sprawi, że będziesz mogła spać spokojnie. A teraz mi kurwa wytłumacz po jaką cholerę mnie tu przyciągnęłaś?

- Skoro podważasz wszystko co ja wiem o autach, to domyślam się, że wiesz cokolwiek o nich.

- Ty myślisz? - prychnęłam udają zdziwienie. - Jeszcze mi powiedz, że świnie mówią ludzkim głosem... - przerwałam na chwilę, skanując ją wzrokiem. - O kurwa. Jednak mówią.

Twarz dziewczyny zrobiła się czerwona z wściekłości, a jej pięści zacisnęły się tak, że miałam stu procentową pewność, iż paznokcie wbijają się w skórę.

Schowałam dłonie do kieszeni skórzanej kurtki, aby pokazać, że jej zirytowanie mnie bawi, chociaż tak na prawdę chodziło mi o coś całkiem innego. Pod palcami wyczułam nadajniki, które złapałam delikatnie w dłoń, dalej nie wyciągając ich z kieszeni.

- Trzy auta. - powiedziała wkurzona brunetka. - Zobaczymy jak się znasz na nich.

Nie czekając na moją odpowiedź podeszła do najbliższego auta, podnosząc maskę i opierając się obok niego.

- Mam cię doszkolić? Nie ma problemu. - zaśmiałam się podchodząc do niego i z kieszeni wyciągając jeden nadajnik.

Nachyliłam się nad maską, dokładnie przyglądając się silnikowi mimo, że to auto znałam prawie na wylot. Niepostrzeżenie wrzuciłam nadajnik, a po chwili mogłam się wyprostować, przybierając na twarz niepewną minę.

- I co? Już nie jesteś taka pewna siebie? - zapytała

- Oczywiście, że jestem. - prychnęłam, uśmiechając się z wyższością. - Myślałaś, że zaimponujesz mi Veyronem? A może sądziłaś, że nie rozpoznam silnika po tuningu, co?

- Wow rozpoznałaś model i fakt, że jest przerobiony. - ironizowała. - Każdy nawet zielony w motoryzacji sobie z tym poradzi.

- Mam ci zacząć sypać szczegółami technicznymi, które możesz przeczytać wszędzie?- zaśmiałam się. - Proszę bardzo. Bugatti 16.4 Veyron. Sześćdziesięcio cztero zaworowy silnik, cztery katalizatory, tyle samo turbosprężarek i zaworów na cylinder, bezpośredni wtrysk paliwa i układ wydechowy wykonany z aluminium. Do stówy rozpędza się w dwie i pół sekundy, ale twój model jest tak nagazowany, że mała iskierka, a auto i najbliższa okolica wyleci w powietrze.

Wyprostowałam się patrząc na nią z rozbawieniem, a ona bez słowa pociągnęła mnie do kolejnego auta, którym było SSC Tuatara, a na końcu do mało znanego modelu, ale jednocześnie najszybszego na świecie Hennessey Venom GT. Do każdego z nich udało mi się podrzucić nadajnik tak, że żadne z gangsterów się nie zorientowało.

- To wszystko? - zapytałam ziewając teatralnie.

- Nie. - warknęła. - Jesteś tu motocyklem, prawda?

- Yeah i co w związku z tym?

- Ścigaj się ze mną. - powiedziała, w odpowiedzi otrzymując mój śmiech.

- Pojebało cię. - stwierdziłam

- A co? Boisz się, bo dobrze wiesz, że teorią nie wygrasz, co? - zaszydziła

- Mądre zagranie. - zaśmiałam się. - Próbujesz mi wpłynąć na ambicję. Ale przykro mi słoneczko, to nie działa.

- Ta, to czemu nie chcesz się ścigać?

- Bo przyjechałam tu tylko oglądać, a przez ciebie już i tak straciłam widowisko.

- Hajsu z domciu nie wzięłaś? - prychnęła

- A nawet jeśli, to co z tego?

- Nie zależy mi na twojej kasie.

- To o co chcesz się niby ścigać. Bo nawet nie licz, że o pojazdy.

- Nie. Jeśli przegrasz to nie chcę cię nigdy więcej widzieć.

- A co jeśli mnie zobaczysz? - prychnęłam

- Zastrzelę. - powiedziała wzruszając ramionami, co wywołało mój pobłażliwy uśmiech.

- A jeśli nie wygrasz?

- Zyskasz wstęp i informację o każdym jednym wyścigu, w tym Vipowskie.

Zastanowiłam się chwilę nad tym. Teoretycznie po tej akcji miałam nigdy więcej nie spotkać ludzi z King Street, ale z drugiej strony, jeśli udałoby mi się wygra zyskalibyśmy dostęp do nich od wewnątrz, a dzięki temu znalibyśmy ich fakty. Spojrzałam pytającym wzrokiem na Jonesa, a on mi jedynie posłał wzrok "pojebało cię", który postanowiłam zignorować.

- Umowa stoi.

Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła, a następnie zamachała do chłopaka na podwyższeniu, który robił za komentatora/DJ. Gdy tylko zobaczył, że dziewczyna coś chce ściszył muzykę, a następnie odezwał się do czegoś na wzór megafonu.

- EJ, EJ, EJ! - krzyknął powodując ciszę wśród zebranych. - Chyba znalazła się naiwna osoba myśląca, że pokona Eve. - oznajmił wskazując w naszą stronę. Cały tłum spojrzał na nas, a konkretniej na mnie, zaczynając się śmiać, albo uśmiechać z pobłażaniem, jak na widok małego dziecka, które coś nabroiło. - Panie, zapraszamy na start.

Z wysoko uniesioną głową, skierowałam się w stronę mojego motocykla, a ludzie robili dla mnie miejsce. Odpaliłam swoją maszynę i w akompaniamencie gwizdów i średnio miłych komentarzy podjechałam do miejsca, gdzie jest centrum całej zabawy.

Na miejscu stał już ścigacz z brunetką na nim oraz koleś, który wcześniej nazwał mnie "naiwną osobą".

- Jesteś pewna, że wiesz co robisz? - zapytał mnie wspomniany wcześniej chłopak, który mam wrażenie, że go skądś znam.

- Nie, tylko mi się wydaje. - zakpiłam, w odpowiedzi otrzymując śmiech chłopaka i prychnięcie Evy.

- Lubię cię ruda. -powiedział. - Nie zabij się tylko.

- Skończ pierdolić. - odezwała się Evelyn. - Lepiej powiedz czy miałeś jakiś kontakt z Ri.

- Nie odzywała się od ostatniego telefonu. - odpowiedział chłopak, a ja dam sobie rękę uciąć, że skądś znam ten pseudonim, ale nie mam pojęcia skąd.

Nie miałam jednak czasu, żeby długo się nad tym zastanawiać, bo kilka minut później wyścig się rozpoczął.

Widząc stającą na torze, kawał przed pojazdami blondynkę, założyłam kask, opuszczając jego szybkę w dół. Blondynka podniosła do góry ręce, w odpowiedzi Eve dogazowała, co ja powtórzyłam, nie wiedząc co innego mam robić. Blondynka opuściła ręce do wysokości barków. Spojrzałam na konkurentkę, która nachyliła się nad maszyną, przygotowując do szybkiego startu, kolejny raz powtórzyłam jej ruchy, w odpowiedzi usłyszałam śmiech i prychnięcia publiki.

Nie przejęłam się za bardzo, a jedynie skupiłam na swoim zadaniu. Jednego, czego byłam pewna, to tego, że gdy blondynka opuści ręce muszę ruszyć i jak najszybciej wyjechać przez bramę, drogą 495 jechać do najbliższego miejsca, gdzie można zawrócić i tą samą trasą wrócić tutaj.

Dzięki Jonesowi mogłam być pewna, że trasa, którą będę jechać jest dobra, bo zaprogramował ją w swoim telefonie, a tym samym w moim kasku. Sama droga liczyła około dziesięciu kilometrów w jedną stroną, więc dystans był spory, a dodatkowym utrudnieniem byli zwykli uczestnicy ruchu.

Skoncentrowałam się na moim zadaniu, a gdy tylko blondynka kucnęła błyskawicznie ruszyłam z miejsca, wymijając dalej kucającą dziewczynę. Nie miałam zamiaru rozglądać się, więc nie miałam też pojęcia, gdzie jest brunetka. Jechałam najszybciej jak mogłam, wymijając każdy napotkany samochód, a w moim organizmie krążyła adrenalina w najczystszej postaci. Nawet nie wiem, w którym momencie brunetka mnie wyminęła, więc jedynie przyspieszyłam, aby być jak najbliżej niej.

Chcąc, nie chcąc muszę przyznać, że dziewczyna prowadziła naprawdę świetnie, szybko, agresywnie, ale znakomicie.

Dodatkową przewagę zyskała na zakręcie, gdzie w przeciwieństwie do mnie udał jej się bezbłędny drift w idealnym momencie, podczas gdy ja odrobinę się zagapiłam, robiąc go kilka sekund później, ale to wystarczyło, aby zyskała prowadzenie.

Rozpędziłam mojego ścigacza do maksa, pędząc, tak, że gdyby teraz ktoś mi wtargnął pod koła, za nic w świecie bym nie wyhamowała. Mimo wszystko w dalszym ciągu prowadziła brunetka, a ja siedziałam jej na ogonie, właśnie zbliżałyśmy się do miejsca z którego wyjeżdżałyśmy.

Dziewczyna ograniczyłam lekko prędkość, aby spokojnie wyrobić na zakręcie, a ja wiedząc, że mogę zaprzepaścić taką szansę, nie zrobiłam tego. Nie zmniejszając liczb na liczniku, skupiłam się aby zrobić idealny drift, co przy mojej obecnej prędkości praktycznie graniczyło z cudem.

Mimo wszystko w zakręt udało mi się wjechać prawie bezbłędnie, ale przy takiej prędkości nawet najmniejszy błąd może być tragiczny w skutkach. Niewielka dziura w drodze. Motocykl zaczął się niebezpiecznie trząść, przez co byłam prawie pewna, że za chwilę się wyjebię. W ostatnim momencie udało mi się wyprostować maszynę, a tym samym na metę dojechałyśmy w jednej sekundzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro