Rozdział 21.3 ❌

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Cześć chłopaki, dobrze was widzieć.- oznajmiła Eri po wejściu do pomieszczenia, w którym siedziała cała zatrzymana trójka i Jose. - No z jednym wyjątkiem. - dodała, posyłając chłopakowi z Zachodniej Virginii zabójcze spojrzenia, a następnie przytuliła się do swojego kuzyna.

- A ty mnie nie przytulisz? - zapytał z cwanym uśmiechem, gdy Eri się od niego oderwała.

- Wystarczająco dużo dla ciebie zrobiłam. - prychnęłam. - Gdzie Abbie?

- Spokojnie, jest z Pay i Le, a my musimy pogadać. - odparł

- Czyli w tłumaczeniu. Ty będziesz gadać, a ja mam się przymknąć i słuchać? - upewniłam się, a on ze śmiechem pokiwał głową. - Średnio podoba mi się ten plan, ale jak musisz to gadaj.

- Jose doniósł Ivanowi, że jako kret nie powiedziałaś nam o akcji. Ivan kazał mu zrobić z tym porządek i dopilnować, żeby Killer jak najszybciej wyszedł. Jose wiedział, jak cię zmotywować do działania, więc to zrobił.

- Tylko kurwa, że to nie była Interpolowa akcja, a samowolka policji! - warknęłam. - A jeśli mojej siostrze spadł chociaż włos z głowy, to osobiście cię wykastruję tępym nożem. - oznajmiłam Joseowi, w odpowiedzi otrzymując jego śmiech.

- Kochanie jesteś na to za łagodna. - stwierdził tym samym wywołując teraz mój śmiech.

- Zakład?

- Oboje skończcie pierdolić. - warknął Nick. - Twojej siostrze nic nie jest, a co do ciebie, to dzięki za uwolnienie.

- Tak trochę nie miałam wyjścia. - zauważyłam

- Wiem.

- Mogę już po nią iść i tak mnie wrobiliście w tydzień zajmowania się nią.

- Współczuję, miałem okazję już ją poznać. - zaśmiał się Junior. - Jak będzie wkurwiać wyślij ją tutaj. - uśmiechnął się wrednie. - My już ją nauczymy porządku.

- Nie pozwalaj sobie. - warknęła w jego kierunku Eri.

- Zamknijcie się. Kurwa, jak nie ta dwójka, to wy. Jeszcze raz któreś z was się odezwie to obetnę mu język.

- Ty też się przymknij i mów co chcesz, bo na prawdę spędzanie z wami czasu nie jest moim ulubionym zajęciem. - oznajmiłam

- Podaj nazwisko tego chuja, który nadzorował wczorajszą akcję. - westchnął

- Po co ci ono? - zainteresowałam się

- To chyba oczywiste. Żeby się zemścić.

- Daniel Saters. Możesz go ode mnie pozdrowić. - powiedziałam z chamskim uśmiechem.

- Co zrobił? - zaciekawił się Killer

- Powiedzmy, że prosił o wycofanie mojego głosu, w dość nieadekwatny sposób.

- A po naszemu? - jęknął Junior

- Groził mi, że jak nie cofnę głosu o naganie dla niego i odrzuceniu wniosku o jego posadę w Interpolu, to się zemści i pokarze mi jak wygląda "prawdziwy, ostry seks", który mi się nie spodoba, ale "kto tam wie, co takiej małej dziwce siedzi w głowie". - prychnęłam

- Czyli krótko mówiąc chcesz się zemścić? - zapytał Nick

- Dokładnie.

- Ale wiesz, że on już z magazynu nie wyjdzie? - upewnił się

- Nie domyśliłabym się. - odparłam sarkastycznie.

- I nie obchodzi cię to, że go zabijemy, a wszystko dzięki temu, że nam podałaś jego dane?

- Nie, a powinno? - odezwałam się po chwilowym zastanowieniu, czy na prawdę mam na to wyjebane, ale tak, naprawdę.

- Raczej tak. - zaśmiał się James

- No to coś nie pykło, bo mnie to nie obchodzi. Dobra, jeśli to wszystko możemy już iść?

- Tak, ale przyjedź jutro po pracy.

- Bo jeden dzień użerania się z wami to za mało. - prychnęłam

- Nie dramatyzuj. A teraz możecie już iść, bo boję się, że Pay i Le długo nie wytrzymają z tą twoją siostrzyczką. - oznajmił Nick. - Dziewczyny mają jej walizki z ciuchami. Do jutra.

Razem z Eri opuściłyśmy pomieszczenie i skierowałyśmy się w stronę pokoju dziewczyn, a gdy tam ich nie zastałyśmy poszłyśmy do garażu.

- Kurwa, przymknij się wreszcie idiotko. - warknęła Pay, po czym rozszedł się głośniejszy histeryczny płacz mojej siostry na co mimowolnie Eri przewróciła oczami. - Zaraz ci właduję kulkę. Może wtedy się zamkniesz.

- Pay. - mruknęłam ostrzegawczo, wchodząc do pomieszczenia tak, że dziewczyny mogły mnie zauważyć.

- Ila! Nareszcie! - westchnęła dziewczyna z ulgą. - Masz wkurwiającą siostrę.

- Nie przesadzaj i weź ją rozwiąż do cholery.

- Psujesz zabawę. - prychnęła, ale faktycznie zaczęła odplątywać sznury, którymi związane były kostki i nadgarstki nastolatki, a także zerwała taśmę, zakrywającą jej usta.

- Cama! - pisnęła przerażona dziewczyna, rzucając mi się w ramiona, gdy tylko była wolna. - Zabierz mnie stąd, proszę. To są wariatki, one chciały mnie zastrzelić, a jacyś ich przyjaciele mnie porwali. Byłam zamknięta w jakimś pokoju. Aresztuj ich. - krzyczała przez łzy.

- Uspokój się. - poprosiłam. - Wszystko już jest w porządku. Za chwilę ty, Eri i ja pojedziemy do domu, ale musisz się uspokoić, rozumiesz? - zapytałam, a dziewczyna skinęła głową. - Moi przyjaciele nie mogą wiedzieć, że tu byliśmy, że ja ich w ogóle znam, ani że ciebie porwali.

- Dlaczego?

- Bo to się źle skończy dla twojej siostry, a tego chyba nie chcesz, co? - zapytał Nick, wchodząc do pomieszczenia.

- Nieee.- wyjąkała nastolatka.

- Jesteś grzeczna i słodka. Jakim cudem jesteście spokrewnione?

- Poważnie mam ci tłumaczyć jak dwójka ludzi robi dwójkę dzieci? - zapytałam

- Wolę praktykę od teorii, więc możesz mi zaprezentować. - oznajmił z przebiegłym uśmiechem.

- Spierdalaj.

- I tak wskoczysz mi jeszcze do łóżka. - zaśmiał się

- Jak świnie zaczną gadać.

- Młoda, powiedz coś.

- Alle coo? - wyjąkała nastolatka

- Świnia zaczęła gadać. To co idziemy się pieprzyć? - zwrócił się ponownie do mnie

- Sorki skarbie, musi ci starczyć twoja rączka. - prychnęłam i obejmując Abbie w pasie wyminęłam chłopaka, który oczywiście nie mógł sobie darować klepnięcia mnie w tyłek. - Kurwa!

- Tak będziesz krzyczeć, kiedy w końcu w ciebie wejdę.

- Lecz się.

- Nie muszę. Do jutra słońce. - zaśmiał się

- Pierdol się.

- Z tobą zawsze i wszędzie.

- Uważaj bo skorzystam. - prychnęłam.

Nie doczekałam się już odpowiedzi, bo razem z siostrą i przyjaciółką opuściłyśmy pomieszczenie. Kiedy ja trzymałam dalej rozhisteryzowaną Ab, Eri wzięła jej dwie walizki i już po chwili siedziałyśmy w aucie w drodze do domu.

- Abbie, posłuchaj mnie teraz uważnie. Moi przyjaciele myślą, że z Eri pojechałyśmy po część do ścigacza i ma tak zostać. Jak coś, gdy byłyśmy z Eri w sklepie zadzwoniła do mnie matka, że jesteś na lotnisku i mam się tobą zająć przez tydzień. Wcześniej nic o tym nie wiedziałam, a ty byłaś pewna, że matka to ze mną załatwiła. Staraj się nie drążyć tematu, ale jeśli oni będą pytać to odpowiadaj, bo inaczej się skapną, że kłamiesz. Jak masz opowiadać na przykład lot to rób to z szczegółami, ale bez przesady. Wymyśl, że nie wiem... siedziałaś przed dzieckiem które cię kopało w fotel, albo coś w tym stylu. Jeśli będziesz przekonująca to może nie będą wypytywać, ani sprawdzać, więc wszystko powinno być w porządku. - instruowałam siostrę

- Skąd będą wiedzieć, że kłamię? - zapytała

- Na psychologii uczyliśmy się naturalnych zachowań ludzi, gdy kłamią, więc teraz słuchaj uważnie. - oznajmiła Ericka. - Nie unikaj kontaktu wzrokowego, ale też nie utrzymuj go na siłę, nie wypowiadaj przesadnie długich zdań, a mów tak jak zazwyczaj mówisz. Uważaj na mowę ciała, nie wierć się, nie zakrywaj twarzy, nie baw się palcami. Nawet jak coś nie pójdzie po twojej myśli, nie broń usilnie swojego stanowiska. Bądź pewna tego co mówisz, nawet jeśli wiesz, że to kłamstwo, ale nie staraj się usilnie ich do tego przekonać. Jak o coś się ciebie zapytają, popatrz w górę w lewą stroną zanim odpowiesz, absolutnie nie w prawo i nie pocieraj co chwilę oczu.

- I ja mam to zapamiętać? - zdziwiła się dziewczyna

- Jeśli nie chcesz narobić nikomu z nas problemów, to lepiej postaraj się. - powiedziałam. - Szczególnie pilnuj się przy Lotte, ona jest jakimś pieprzonym wykrywaczem. - zaśmiałam się. - No, ale dobra. Więcej cię nie nauczymy przez te kilkanaście minut. Jest coś co koniecznie chcesz wiedzieć?

- Gdzie będę spać?

- Tu się zaczynają robić schody, bo nie miałam pojęcia, że przyjedziesz, a w domu nie mamy żadnego wolnego pokoju.

- Mamy jeden. - zaprzeczyła Ericka - Kilka dni temu Lotte się przeniosła do pokoju Nathana.

- Naprawdę? - zdziwiłam się

- Gdzie ty żyjesz? - zaśmiała się. - Przecież od kilku miesięcy o tym gadali, bo nie mogli się zdecydować do którego pokoju się przenieść.

Sama bym chciała wiedzieć, gdzie ja żyję. Ostatnio byłam tak zaabsorbowana tymi wszystkimi wydarzeniami, że nie miałam pojęcia co się wokół mnie dzieje i zaniedbałam przyjaciół. Nie dość tego całego zamieszania z Twenty, to ostatnio była jeszcze ta spina z Eri. W dalszym ciągu nie jestem do końca pewna Ericki, ale już jest to na pewno w większym stopniu, niż jeszcze wczoraj. Tą swoją dzisiejszą pomocą dziewczyna udowodniła mi, że mogę jej znowu ufać, a w razie komplikacji mi pomoże, ale ponownie zaufać komuś kto cię zawiódł wcale nie jest tak łatwo. Najbardziej chyba żałuję tego jak bardzo odsunęłam się od reszty, skoro nawet nie wiem co się u nich dzieje.

- Chyba ta cała sprawa z Twenty tak mnie... - przerwałam szukając odpowiedniego słowa

- Rozproszyła? - podpowiedziała szatynka, a ja pokiwałam głową. - Wiem co masz na myśli. Czyli młoda najprawdopodobniej będziesz spała w starym pokoju Lotte, czyli obok Camy i na przeciwko Alex. Jeszcze jakieś pytania?

- Tak. Wy codziennie pracujecie od rana do wieczora, tak? - zapytała, więc pokiwałyśmy głowami - A w weekendy macie lekcje?

- Co drugi. - sprostowałam. - W tym tygodniu mamy, ale za tydzień jest wolne.

- To co ja mam robić cały tydzień w mieście, którego kompletnie nie znam?

- Szczerze nie mam pojęcia. - przyznałam. - Na lekcje będziesz mogła raczej chodzić z nami, a słyszałam, że się pogorszyłaś w nauce, więc ci to na dobre wyjdzie. Ale przez czas, który spędzimy w pracy, to nie mam pojęcia co ty masz robić. Do Interpolu cię na pewno nie wpuszczą, więc albo będziesz siedziała sama w domu, albo nie wiem... zapiszemy cię na jakieś kursy, czy coś. Może praca wakacyjna?

- Na tydzień? - zastanowiła się.

- Jakieś roznoszenie ulotek, czy coś.

- W sumie... Odłożyłabym sobie trochę kasy, żeby nie musieć rodziców o nie prosić.. Odkąd ty zostałaś tym puroczniakiem...

- Porucznikiem. - poprawiłam ją

- Cokolwiek. No to gdy zostałaś tym czymś, rodzice po prostu oszaleli na twoim punkcie. Mam cały czas brać z ciebie przykład i być kropla w krople taka jak ty. Zapisali mnie nawet na jakiś kurs z informatyki, ale jedyne czego mnie tam nauczyli, to obsługi Worda i Excela. - oznajmiła, a ja prychnęłam.

- To jest ktoś kto tego nie umie? - zdziwiła się Ericka

- Nie jestem pewna, czy ten nauczyciel to potrafił, bo wszystko kazał nam szukać.

- Może Miller młodą czegoś nauczy? - zastanowiła się szatynka.

- Kto? - zdziwiła się moja siostra. - I czemu mówicie na mnie młoda skoro jestem tylko rok od was młodsza?

- Bo odzwyczaiłyśmy się od przebywania z ludźmi młodszymi od nas. A Miller był naszym nauczycielem ze State, a teraz jest kolegą z pracy, który w weekendy robi za nauczyciela. - wyjaśniłam.

- Dobra jesteśmy. Cama w schowku jest tarcza sprzęgła, weźmiesz? - zapytała Eri

- Jasne. Młoda, jesteś gotowa?

- Jasne, poradzę sobie. - stwierdziła

- To lecimy. - oznajmiła dziewczyna. - Ty dasz radę wnieść tą walizkę po schodach?

- Raczej nie. - przyznała nastolatka, rumieniąc się lekko

- To weź od Camy tarczę, a my weźmiemy twoje bagaże. Zabierz też ten kask co leży na tyle i torbę. - zarządziła siedemnastolatka.

- Jasne. - zgodziła się Ab i po chwili już w trójkę kierowałyśmy się do domu.

- Hej wszystkim! - krzyknęłam od progu. - Mamy gościa, więc jak znowu latasz bez gaci Jones, to się ubierz.

- Tym razem nie mam tylko koszulki! - odkrzyknął. - A kto przyszedł?

- Moja siostra przyjechała do nas na tydzień. - oznajmiłam, wchodząc do salonu

- Znowu ona? - mruknął Jones. - A liczyłem na jakąś niezłą laskę, a nie to uparte dziecko.

- Morda. - warknęłam. - Ab, Jonesa znasz. To jest jego siostra Lotte, jej chłopak Nath, mój chłopak David, ta blondi na sofie to Alex - zaczęłam przedstawiać przyjaciół, którzy z ciekawością przyglądali się - A obok niej siedzi George.

- Miło was poznać. - odezwała się Abbie z uśmiechem.

- Bez wzajemności. - odezwał się Jones.

- Jones! Weź się kurwa przymknij. - warknęłam

- Czemu w ogóle zaprosiłaś tu tą wredną szmatę bez konsultacji z nami? Z tego co wiem to miałaś w ogóle z nią nie gadać, po tej całej aferze u ciebie.

- Ale wyszło, że się pogodziłyśmy i już gadamy ze sobą, więc wyluzuj.

- Dobra, ale jak znowu się pokłócicie, bo młoda po raz kolejny pokaże co potrafi, to nie przychodź się do mnie wyżalić, bo też ci karzę się przymknąć. - warknął Jones i wymijając mnie w progu, poszedł na górę.

- Nie przejmuj się tym, przejdzie mu w końcu. - powiedziałam Abbie, a następnie zwróciłam się do czerwonowłosej. - Lotte, te twój pokój na dole jest wolny, nie?

- Tak. - potwierdziła dziewczyna. - Może tam zamieszkać na razie młoda.

- Dzięki.- powiedziałam szczerze.

- Ale później przychodzisz nam opowiadać co tu ta młoda robi. - zarządziła Alex, więc ze śmiechem pokiwałam głową.

- Tak jest! - ironizowałam, wywołując śmiech blondynki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro