Rozdział 23.1 ❌

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie jestem pewna co mnie rano obudziło. Ciepło, światło, ból głowy, czy hałas na dole, a może kumulacja tego wszystkiego? Szczerze nie mam pojęcia. Pierwszą moją myślą było, że to moi przyjaciele szykują się do pracy, ale zaraz potem uświadomiłam sobie dwie rzeczy. Dzisiaj jest sobota, a ja na pewno nie jestem w domu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, którego ani trochę nie rozpoznawałam, ale po chwili mój wzrok zatrzymał się na osobie leżącej obok mnie.

- Kurwa. - zaklęłam cicho, widząc jeszcze śpiącego w negliżu Nicolasa. Po spojrzeniu na siebie byłam już pewna co stało się wczoraj w nocy i miałam ochotę jebnąć sobie w głowę.

Szybko wstałam z łóżka, zaczynając po podłodze szukać moich rzeczy z wczoraj. Może i nie był to jakoś zajebisty strój, ale na pewno lepszy na powrót do domu, niż brak ubrań. W sypialni chłopaka panował taki bałagan, że znalezienie tych ubrań po prostu graniczyło z cudem, ale uparcie szukałam mojej dolnej części bielizny. Bez rezultatu.

Przespałam się z tym chujem i zdradziłam Davida. Okej, już od dłuższego czasu nie zależało mi na brunecie tak jak wcześniej, ale źle się czułam z tym, że zrobiłam mu takie świństwo. Może nie tyle, mam wyrzuty sumienia, co po prostu boję się reakcji Davida gdy się o tym dowie.

- To mu nie mów. - usłyszałam głos Nicolasa, przez co uświadomiłam sobie, ze chłopak nie śpi, a ja mówiłam na głos.

- Sam się w końcu dowie. Nie jest głupi. - oznajmiłam, nie przerywając swoich poszukiwań.

- Ej, słońce? Nie to, że mi przeszkadza, gdy się wypinasz bez ciuchów, ale co ty tak właściwie robisz?

- Szukam swoich gaci. - oznajmiłam wprost

- Tych? - zapytał, kręcąc na palcu moimi stringami.

- Tak. - potwierdziłam, podchodząc do chłopaka, ale nim zdążyłam zabrać swoją własność schował rękę za plecy.

- E, e, e. - zaśmiał się. - Nie tak szybko. Kto powiedział, że ci je oddam?

Wzruszyłam ramionami i bez zakładania bielizny ubrałam wczorajsze szorty, a na stanik z ćwiekami założyłam wczorajszą koszulę, tym razem ją zapinając.

- Nie, to nie. - prychnęłam.

- No przecież w końcu bym ci je oddał. - oznajmił rozbawiony.

- W końcu, czyli kiedy?

- Po porannym numerku. - powiedział z chamskim uśmiechem skanując mnie wzrokiem.

- Śnij dalej. - prychnęłam, szukając mojej komórki.

- Jakoś wczorajszy seks nie był moim snem, a rzeczywistością. - zauważył

- A słyszałeś kiedyś o przygodnym seksie? - zapytałam kpiąco, a gdy chłopak pokiwał głową, dodałam. - No to był jeden z przykładów.

W tej samej chwili znalazłam swoją komórkę, co wywołało mój uśmiech, ale widząc osiemdziesiąt pięć nieodebranych połączeń, momentalnie zgasł.

- Co masz na myśli?

- Wiem co to jest jednorazowa przygoda i myślałam, że ty także, ale jak widać musisz się jeszcze sporo nauczyć. Dla mnie to był nic nieznaczący seks, a teraz wybacz, muszę iść. - oznajmiłam zakładając buty, a następnie bez słowa wyszłam z jego sypialni.

W dalszym ciągu nie mam pojęcia gdzie w zasadzie jesteśmy, ale dzięki mapom Google jakoś udało mi się wrócić do kryjówki Twenty, skąd zgarnęłam swój motocykl i już bez żadnych przystanków popędziłam do domu.

Droga mimo, że do najkrótszych nie należała, minęła mi błyskawicznie, bo obawiałam się pogadanki, a ona była bardziej niż pewna. Na zewnątrz było jasno i ciepło, więc domyślałam się, że jest już dobrze po południu, ale nie miałam czasu długo nad tym myśleć, bo gdy tylko zatrzymałam się pod domem momentalnie napadła na mnie wkurwiona ekipa powitalna.

- Gdzie ty kurwa byłaś?!

- Dlaczego nie odbierałaś?!

- Czemu nie wróciłaś na noc?!

- Pojebało cię, czy jak?!

- Zamknąć ryje! - warknęłam, czując jak przez te krzyki w mojej głowie zaczyna coraz bardziej pulsować. - Możecie się tak nie drzeć? Moja głowa zaraz wybuchnie.

- To my tu się kurwa o ciebie martwimy, a ty na imprezie byłaś? - warknął Jones

- Bywa. - prychnęłam, schodząc ze ścigacza. - Eri, idziesz do mnie?

- Jasne. - odpowiedziała dziewczyna i wspólnie ominęłyśmy wkurwionych przyjaciół, idąc do mojej sypialni. - Co jest? - zapytała, gdy zamknęłam za nami drzwi. - I co to za strój? - zaśmiała się. - Ćwieki ze stanika zaraz ci koszulę przebiją.

- Wybór twojego kuzyna. - prychnęłam. - Znaczy bez koszuli, ale na samym staniku nie będę wracać do domu. - wyjaśniłam kierując się do szafy i biorąc z niej jakieś normalne rzeczy, w które przebrałam się w łazience.

- Jak tam impreza? Po twoim kacu widzę, że się nie nudziłaś.

- Szczerze, nie wiele pamiętam. - przyznałam. - Ale wiesz co jest najciekawsze? Przespałam się z Nickiem.

- Co zrobiłaś?! - krzyknęła zszokowana, krztusząc się własną śliną. - Pieprzyłaś się z moim kuzynem?

- Tak, ale szczerze ci powiem, że nic z tego nie pamiętam... no może jakieś urywki.

- To skąd pewność, że z nim spałaś?

- Obudziłam się nago, obok niego. Miał moje gacie w kieszeni, na podłodze leżała zużyta gumka, a dodatkowo sam to potwierdził. - wyjaśniłam, a dziewczyna z obrzydzeniem zacisnęła oczy.

- Daruj mi szczegóły. - pisnęła, w odpowiedzi uzyskując mój śmiech. - Ty się nie śmiej. Mam teraz przed oczami ciebie i Nicka... bleeeee.

- Nie przesadzaj. - oznajmiłam rozbawiona. - Nie jest tak źle...

- No nie, ale... - zacięła się na chwilę. - Kurwa! Zdradziłaś Davida.

- Wiem. - przyznałam niechętnie

- Powiesz mu to?

- Tak, wiesz? Podejdę teraz do niego z tekstem: " Hej David, chciałam ci tylko powiedzieć, że podczas, jak ty się zamartwiałeś o mnie, ja się pieprzyłam z ... - urwałam słysząc głośno wciągane powietrze za moimi plecami.

- Co ty robiłaś? - zapytał mój chłopak.

- Kurwa. - zaklęłam głośno, odwracając się w stronę bladego bruneta. - Yyy...

- Zapytałem "co robiłaś". Odpowiedz mi. - oznajmił spokojnie chłopak.

- Pieprzyłam się z jakimś kolesiem po pijaku. - wydusiłam z siebie, widząc jak chłopak przełyka ślinę

- Czyli to był ten sekret pomiędzy tobą, Eri, Lotte i Jonesem, tak? - zapytał dalej stonowanym głosem, który nie wyrażał żadnych uczuć. - Że jesteś dziwką?

- Nie jestem dziwką.

- To zdradź mi odpowiedniejsze słowo na to. Gdybym ja cię zdradził nie nazwałabyś mnie chujem, sukinsynem, popierdoleńcem, czy jeszcze innymi epitetami? To dlaczego ja nie mogę? Jesteś najzwyczajniej w świecie puszczalską szmatą. - oznajmił, a następnie odwrócił się na pięcie. - Aha, i gdybyś miała jakieś wątpliwości, to już nie jesteśmy razem. Teraz możesz się spokojnie puszczać z kim ci się tylko żywnie podoba.

Do moich uszu dotarł dźwięk trzaskania drzwiami, najpierw moimi, a później wejściowymi, więc bez słowa odwróciłam się do Eri.

- Aua. - szepnęła dziewczyna, a następnie mnie przytuliła. - Nie przejmuj się tym, David powiedział to pod wpływem emocji i...

- Daj spokój. Obie dobrze wiemy, że miał rację. - zaśmiałam się wrednie. - Kogo ja chciałam oszukać, że jestem grzeczna i miła, a serduszka i kwiatki są dla mnie, co? Mam dość udawania grzecznej i poukładanej nastolatki. Wiesz jaka jest prawda? Tęskniłam za imprezami, alkoholem i rozrywkowym stylem życia. Lubię Davida, ale szczerze... Jest ciotą. Zawsze grzeczny i spokojny... Irytowało mnie to. On nawet jak chciał mnie przytulić, to pytał o pozwolenie!

- To co zrobisz? - zapytała dziewczyna z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Oleję to. Masz jakieś plany na dzisiaj?

- Nie, a co? Jakieś propozycje?

- Mam ochotę zrobić coś nielegalnego. - oznajmiłam zgodnie z prawdą, a w tej samej chwili dostałam wiadomość. - I chyba nawet wiem już co. - zaśmiałam się czytając sms'a.

- Co? - zaciekawiła się nastolatka.

- Pay pyta, czy nie chcę za nią wystartować w wyścigach, bo ma co innego do roboty.

- Czyli co? Jedziemy na wyścigi? - upewniła się szatynka z szerokim uśmiechem

- Dokładnie.

***

- A wy gdzie? - warknął Jones, gdy godzinę później razem z Eri minęłyśmy go i Alex w salonie.

- Wychodzimy. - oznajmiła zimnym tonem Eri, zgodnie z naszymi ustaleniami z przed jakichś czterdziestu minut.

Wspólnie z dziewczyną ustaliłyśmy, że czym mniejszy kontakt będziemy miały z resztą przyjaciół, tym mniej im zaszkodzimy. Zdawałyśmy sobie sprawę, że igramy z ogniem, gdy pod okiem Interpolu bratałyśmy się z Twenty, a jeśli zostaniemy złapane, to nie dostaniemy taryfy ulgowej. Nasi przyjaciele przy tym też by dostali po dupie, bo nie donieśli Interpolowi o ważnych sygnałach, więc pierwsza myśl jest taka, że kryli nas, a w związku z tym, także mogą zostać skazani za zdradę stanu, a żadna z nas nie chce mieć ich na sumieniu. Jedynym dobrym rozwiązaniem wydaje się odsunięcie od nich oraz zrażenie ich do nas i właśnie to mamy zamiar zrobić.

- Ty już chyba dość zrobiłaś, co Cama? - zapytała Alex z przekąsem

- Co masz na myśli?

- Davida.

- Poskarżył się wam? - prychnęłam śmiechem, ale chyba tylko Eri dała radę w nim wyczuć odrobinę poczucia winy, bo podeszła do mnie bliżej.

- A co miał zrobić? Mówiłem, że ten związek wam nie wyjdzie, a tylko zniszczy naszą przyjaźń. Teraz każdy z nas będzie musiał stanąć po jednej ze stron, bo wy nie będziecie ze sobą rozmawiać.

- Świetnie, to idźcie go pocieszać, a my spadamy, ok? - zapytałam z kpiną

- Nie uważasz, że już dość czasu spędziłaś poza domem? - odezwała się Alex

- Nie mamusiu. - prychnęłam i wspólnie z Eri wyminęłam przyjaciół.

***

- Co wy tu robicie? - zdziwił się Nick, gdy bez wahania przekroczyłyśmy próg domu. - Nie wzywałem cię dziś Ila.

- Nie jestem idiotką. - prychnęłam. - Przecież wiem, że mnie dzisiaj nie potrzebujesz.

- To co tu robisz? Zmieniłaś zdanie?

- Pay potrzebuje mojej pomocy. - odpowiedziałam, ignorując jego drugie pytanie.

- I ty dobrodusznie postanowiłaś jej pomóc? - zakpił - Ja za każdym razem muszę cię nakłaniać szantażem do pomocy, a do niej przyjeżdżasz tak z dobroci serca? To nie fair słońce.

- Nie obchodzi mnie to.

- Eri obroniłabyś ulubionego kuzyna...

- A spierdalaj. - prychnęła rozbawiona szatynka.

- To chociaż zdradźcie w czym macie pomóc Pay.

- Ma dzisiaj wyścigi i akcje. Nie rozdwoi się.

- Kurwa. - zaklął. - Zapomniałem o tym wyścigu.

- Nie bój dupy. Ila zgodziła się za mnie jechać. - powiedziała wspomniana dziewczyna, wchodząc do salonu w którym staliśmy.

W dalszym ciągu obrzydzało mnie to co się tutaj działo, ale nauczyłam się to ignorować. I chyba nie szło mi to, aż tak źle, bo odgłosy seksu zaczęły mi coraz mniej przeszkadzać, a przynajmniej dopóki nie spojrzę w tamtą stronę. Mimo wszystko, to nie było jednak moje ulubione pomieszczenie w tym budynku.

- To będzie ciekawe. - zaśmiał się chłopak - Junior będzie wami dowodził. Ja muszę to zobaczyć.

- Dlaczego? - zdziwiłam się

- Nie wiesz co to za wyścig, nie? - zapytał rozbawiony.

- No nie bardzo. - przyznałam.

- To jest wewnętrzny wyścig między Twenty, a dokładniej naszymi ludźmi z Columbii i Virginii. Każdy wystawia swojego najlepszego kierowcę, więc będzie ciekawie. - wyjaśnił chłopak. - Ale z tego co wiem ostatnio często się ścigałaś z Al i Pay, więc chyba podszkoliłaś technikę, co?

- Moim zdaniem świetnie sobie radzi. - oznajmiła Patty.

- No to może nie będzie aż tak źle.

- Ej, ale skoro to jest przyjacielski wyścig, to nie ma spiny. - zauważyłam

- Przyjacielski? - prychnął. - To będzie jeszcze gorsze niż normalny wyścig, bo wszyscy będą ze sobą konkurować.

- Nie wszyscy. - zaprzeczyła Pay. - W tym roku zrobili coś w stylu sztafety, dobierając wszystkich w pary.

- O kurwa. - zaśmiał się Nick. - Ivanowi się chyba nudzi, ta ucieczka przez więzieniem. Kogo nam przydzielili?

- King Street. - oznajmiła dziewczyna i wszyscy z wyjątkiem mnie zaczęli się śmiać, bo doskonale zdają sobie sprawę, jak bardzo lubię Eve. - Więc masz rację. Będzie ciekawie.

- Jose nie lubi przegrywać, więc pewnie niedługo wpadnie tu z Eve, aby ustalić strategię. - jak na potwierdzenie słów Nicolasa drzwi wejściowe się otworzyły, a do pomieszczenia wpadła Eve, Jose, Jake-ten komentator i kilka innych ludzi od nich, których słabo kojarzyłam.

- O, Camilla. Ciebie się tu nie spodziewałem. - zaśmiał się szef King Street na mój widok

- Uwierz mi, też najchętniej bym cię nie oglądała, ale chyba mamy coś do ustalenia. - oznajmiłam z krzywym uśmiechem.

- Co masz na myśli? - zapytał zaintrygowany.

- To po co tu przyszedłeś. - wyjaśniłam, a chłopak się zaśmiał.

- To chyba mam do pogadanie z Nickiem i Pay, a nie z tobą.

- I tu się mylisz. - oznajmił kuzyn Ericki. - Pay ma dzisiaj akcje i od nas jedzie Ila.

- Zajebiście. - prychnęła Eve, a ja jej posłałam sztuczny uśmiech.

- Będzie ciekawie. - zaśmiał się Jake.

~~~
Ile osób z was przeczytałoby książkę o kompletnej psychopatce?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro