Część IX Rozdział XXVIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Igor

Siedzę w salonie Kacpra patrząc na kartkę z niedowierzaniem. Nie jestem do końca pewny, czy dobrze widzę. A może mi się wydaje? Lub zasnąłem na tej kanapie, a to wszystko, to pieprzony sen.

- Gapisz się w tą kartkę już jakieś 15 minut. Co tam masz? - pyta Musiał wchodząc do salonu z dwoma piwami, jedno stawia przede mną na stole.

- Wiktoria rozwodzi się z Dawidem. - wyjaśniam zgodnie z prawdą.

- Co do cholery? Poważnie? - pyta patrząc na mnie bez ruchu.

- Sam zobacz. Zostałem wezwany jako świadek. - podaję mu papier do ręki - Już Dawid postara się o to, abym wystąpił tam jako główny winny całemu rozpadowi ich małżeństwa

Kacper bierze ode mnie kartkę i czyta uważnie, co jest na niej napisane.

- Racja. - odpowiada oddając mi kartkę - Ale nie przesadzasz mówiąc od razu, że Dawid cię za wszystko będzie obwiniał?

- Stary, jestem tego pewny. - mówię z przekonaniem - Zaczęło się od tego, że Wiktoria wyprowadziła się od niego, bo był chorobliwie zazdrosny o nasze spotkania, kumasz? Ciągle się kłócili.

- Dziwisz mu się? - brunet unosi brwi do góry - Spędzałeś z nią dużo czasu.

- Musiałem, Kacper. Dobrze wiesz.

- Wiem, Igor. - wzdycha - Ale fakt faktem, że szczerze mówiąc, to odrobinę namieszałeś między nimi.

- Nie kazałem mu przespać się z tamtą dziewczyną. - bronię się, chociaż tak naprawdę tylko ja wiem, że tak jakby wsadziłem mu tą laskę do łóżka.

- No tak, jasne. - przyznaje - Ale przyznaj, trochę wjebałeś się między wódkę, a zakąskę.

- No masz trochę racji. Sorry na chwilę.

Wyjmuję telefon z kieszeni i zaczynam pisać wiadomość.

~ Do: Lara
Musimy się spotkać. Mam wiadomość.

~ Od: Lara
Chodzi o tą sprawę z Dawidem?

~ Do: Lara
Tak

~ Od: Lara
Gdzie i kiedy?

~ Do: Lara
Stara grota, za 20 minut.

~ Od: Lara.
Będę 😚

- Muszę wyjść. - informuję wstając z kanapy.

- No okej. - patrzy na mnie zdziwiony Kacper - To coś ważnego?

- Nie, znaczy tak. Kumpel poprosił mnie o pomoc. Dobra, potem ci wytłumaczę, o ile w ogóle interesują cię takie rzeczy. Siema.

Wychodzę z mieszkania i kieruję się w umówione z dziewczyną miejsce. Docieram kilka minut przed czasem. Gdy wybija godzina spotkania, Lara pojawia się obok mnie.

Podoba mi się, że zawsze jest punktualna, wykonuje dobrze swoje zadania i do tego jest dyspozycyjna.

- Cześć, chciałeś się spotkać. O co chodzi?

- Wiktoria złożyła pozew. Rozwodzi się z Dawidem.

- To świetnie. - przyznaje - Przecież o to ci chodziło, tak?

- Tak, ale musisz jeszcze się pokręcić obok niego.

- Po co?

- Może to dziwne, ale... zaczął pić. Ktoś musi mieć na niego oko.

- Czemu akurat ja? - patrzy na mnie niezadowolona.

- Słuchaj, zapłacę ci pół teraz, a drugą połowę jak tylko Wiktoria się z nim rozwiedzie. Wtedy cała sprawa zostanie zamknięta. - tłumaczę i wyjmuję papierosa z paczki, po czym częstuję dziewczynę - Palisz? - skina głową i wyjmuje jednego. Odpalam używkę sobie i jej, po czym zaciągam się dymem.

- Ile?

- Dwa tysiące.

- Dwa? Przecież to będzie gorsze zadanie niż wskoczenie mu do łóżka. - parska brunetka.

- Dlaczego?

- Proszę cię. Nie wiem co twoja była w nim widziała. Chociaż... może kwestia gustu.

Uśmiecham się szeroko i znów zaciągam używką.

- On nie musi ci się podobać. To tylko praca. Tyle.

- No nie wiem, czy chcę to dalej ciągnąć.

- Dobra, cztery tysiące. Stoi? - patrzę prosto w jej oczy.

- No dobra, zrobię to tylko dla ciebie, bo mnie prosisz.

- Dzięki mała. - uśmiecham się do niej.

- Co jak nie będzie chciał ze mną gadać?

- Jezu, poradzisz sobie. Znasz się na tym. Płacę z góry. - wyjmuję portfel z kieszeni - Na razie tylko tysiąc, na tyle byłem przygotowany. Resztę dostaniesz po rozprawie.

Dziewczyna patrzy na mnie i przyjmuje ode mnie pieniądze.

- To jesteśmy dogadani? - pytam, aby się upewnić.

- Tak Bugajczyk, jesteśmy. - odpowiada chowając pieniądzę do stanika - Ale odpowiedz mi na jedno pytanie. - zaciąga się ostatni raz używką i wyrzuca ją - Dlaczego aż tak chcesz pogrążyć tego całego Gruszeckiego? Przecież masz co chciałeś.

- Tak, ale on dalej kombinuje. Będzie chciał ją odzyskać. Gdy dostanie pozew, wścieknie się. Na bank do niej pójdzie. Musisz jakoś go zająć, może przekonać, że warto dać sobie spokój. Zrozum, muszę odzyskać Wiktorię, naprawdę jestem już cholernie blisko dzięki tobie. Potrzebuję tylko jeszcze twojej małej pomocy.

- Dobra, dobra. Nie chcę nic już wiedzieć. - unosi ręce w geście obrony - Ale muszę przyznać, że jesteś walnięty.

- Tak uważasz? - śmieję się i gaszę używkę.

- Mhm, albo jesteś niezrównoważony psychicznie, albo zakochany do szaleństwa.

- A co jeśli jestem niezrównoważony psychiczne z miłości do szaleństwa?

- Cóż, to tylko gorzej dla ciebie.

- Czemu gorzej?

- Miłość to gówno, jest przereklamowana.

- Też tak kiedyś myślałem. - przyznaję przenosząc wzrok przed siebie.

- I? Co się zmieniło?

- Poznałem ją. Tą, za którą teraz flaki sobie wypruwam.

- W sumie nigdy mi o was nie opowiadałeś.

- Potrzeba dnia i nocy, aby o tym mówić. - parskam - Nawet sobie nie wyobrażasz ile mamy za sobą, ile przeszliśmy. W głowie by ci się to nie zmieściło.

- W sumie... chętnie posłucham. Nie wiem czemu, ale cholernie intryguje mnie twoja osoba, Igorze.

Przenoszę na nią wzrok. Ja chyba wiem czemu.

- Chcesz słuchać opowieści, która rozciąga się 10 lat wstecz?

- Czemu by nie? Wyglądasz na doświadczonego faceta, po przejściach. Powiedziałabym raczej, że zachowujesz się zupełnie inaczej niż wyglądasz.

- To znaczy?

- Pozory stwarzasz inne. Twardy gość, któremu lepiej nie podskakiwać. Kto by pomyślał, że masz drugą twarz zakochanego kundla, który lata tyle lat, za jedną i tą samą suczką, zamiast znaleźć sobie inną.

- To naprawdę długa historia. Kiedyś właśnie tak bym zrobił.

- To jak? Masz dziś wolną noc? Opowiesz mi o tym?

Przyglądam jej się uważnie dłuższą chwilę.

- Okej, niech będzie. Ale będziemy potrzebować wódki, dużo wódki.

- Nie ma problemu. - odpowiada z uśmiechem - Załatwię to.

- Okej, napiszę ci wiadomość, gdzie i o której się spotkamy.

- Gdzie to już wiem. U mnie. Mieszkam sama, nie będzie obaw, że ktoś nas zobaczy.

- Dobra, w takim razie wyślij mi adres sms'em.

Dziewczyna zgadza się, a po chwili żegnamy się i upewniając się, że nikt nas nie widzi, rozchodzimy się w swoje strony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro