Część VIII Rozdział XV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wchodzimy z Kubą do mieszkania. Dawida i Sary nie ma, przez co jestem zaskoczona. W kuchni na blacie zauważam kartkę.

Jestem u Adriana. Wziąłem ze sobą Sarę. Nie martw się. Kocham Cię ❤
- Dawid

Wzdycham pod nosem uśmiechając się lekko. Przechodząc do sypialni opieram się o framuge drzwi do pokoju Kuby. Patrzę na chłopca, który akurat coś rysuje. Uśmiecham się na ten widok.

Wchodzę do sypialni i siadam na łóżku. Opieram się rękami do tyłu i nachodzi mnie myśl.

Schylam się i spod łóżka wyjmuję cukierkowe pudełko. Zdejmuję jego wieczko, a moim oczom ukazują się zdjęcia i wszystkie inne rzeczy lub bardziej drobiazgi, które przypominają mi o Igorze.

Wyjmuję pierwszą rzecz - to jest chyba najcenniejsze. Wkładam pierścionek z powrotem na palec i przyglądam mu się. Do oczu cisną mi się łzy, ale co da mi to, że będę ryczeć.

Po chwili zdejmuję pierścionek i wkładam go z powrotem do pudełka.

Przeglądam wszystko po kolei. Stwierdzam, że muszę się od tego odciąć, raz na zawsze.

Wychodzę z pudełkiem z pokoju. Wrzucam wszystkie rzeczy do worka i wrzucam je do śmietnika.

Muszę się od tego uwolnić. Muszę. To jedyne wyjście.

Igor pov

Po powrocie ze studia Laura nie chciała ze mną rozmawiać. Nie dziwię się. Jestem w sypialni, gdzie Natan słodko śpi w swoim łóżeczku.

- Tata nieźle nabroił, wiesz? Zresztą, nie tylko tym razem. Zawsze potrafię coś zepsuć. Mam nadzieję, że nie pójdziesz w moje ślady. - prowadzę monolog, gdy chłopiec ściska w rączce mój palec wskazujący.

Wychodzę z pomieszczenia, a następnie z domu. Idę do najbliższej kwiaciarni i sklepu, po czym po kilku minutach wracam do domu.

Wchodzę po cichu do kuchni, gdzie dziewczyna pisze jakiegoś sms'a. Podchodzę do niej trzymając w ręku bukiet róż i czekoladki.

- Przepraszam za to co powiedziałem. - wyznaję szczerze - To naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Chcę być tylko z tobą. Z nikim innym.

Dziewczyna patrzy to na mnie, to na kwiaty. Bierze ode mnie wszystko. Do wazonu nalewa wody i wstawia do niej róże.

- Są... bardzo ładne. - stwierdza przenosząc na mnie wzrok - Była tu dziś Wiktoria.

- Wiem. - wzdycham.

- Rozmawiałam z nią. - oznajmia, na co marszcze czoło bo nie rozumiem do czego zmierza - I przykro mi to mówić, ale raczej nie masz na co liczyć, jeśli myślisz, że ci jeszcze kiedykolwiek wybaczy. - kontynuuje to zdanie z wyczuwalnym sarkazmem - Nie wyglądała jakby zamierzała zmienić zdanie.

- Ale ja dobrze o tym wiem. - odpowiadam - Ja i Wiktoria to już koniec. Nie interesuje mnie ona w tym słowa znaczeniu.

- Tak? A skąd ta nagła zmiana zdania?

- Przemyślałem wszystko. Dotarło do mnie, że muszę się skupić teraz na tym co ważne, czyli na tobie i Natanie. Kocham was. - wyznaję szczerze patrząc jej w oczy - Wybaczysz mi?

Blondynka patrzy na mnie chwilę bez słowa. Jej kąciki ust lekko unoszą się do góry. Przybliża się do mnie i wtula w moją klatkę piersiową.

- Ja też cię kocham, nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiada, na co kładę dłonie na jej plecach i przyciskam ją mocniej do siebie.

- Obiecuję, że ograniczę z nią spotkania. Będę spotykał się tylko z Kubą i Sarą. - dodaję.

- Dziękuję. - szepcze.

Po chwili odklejamy się od siebie. Patrzę jej w oczy i składam pocałunek na jej ustach, który ona odwzajemnia i pogłębia. Zaciskam dłonie na jej pośladkach. Po chwili podnoszę ją na ręcę i zanoszę do sypialni. Kładę ją na łóżku, a sam zawisam nad nią. Błądzę rękami po jej nagiej skórze pod koszulką. Po chwili pozbywam się jej ubrań zostawiając ją w samej bieliźnie. Sam rozbieram się, a następnie odnajduję zapięcie od jej stanika i pozbywam się go. Zdejmuję z niej dolną bieliznę i szybkim ruchem wchodzę w nią.

Jeśli chodzi o mnie, pewne rzeczy nigdy się nie zmienią.

###

Budzę się w środku nocy. Laura śpi wtulona w moją klatkę piersiową. Podkładam jej pod rękę poduszkę, aby się nie obudziła, po czym wstaję z łóżka. Schodzę na dół do kuchni. Na blacie leży telefon Laury. Musiała go tu zostawić.

Jednak najbardziej dziwię się, gdy urządzenie wydobywa z siebie dźwięk sms'a, no bo kurwa... kto smsuje o godzinie 3 w nocy?

Wiem, że nie powinienem, ale teraz się nad tym nie zastanawiam. Po prostu biorę urządzenie do ręki. Odblokowuje je, a na ekranie wyświetla się jakiś niezapisany numer. Wchodzę w rozmowę, jednak jest ona najwidoczniej usunięta. Znajduję się tam tylko wiadomość sprzed chwili.

- NIEZNANY
Chcę znać wyniki. Od razu. Najlepiej pojadę tam z tobą. I nie chcę słuchać, że masz coś przeciwko. Muszę wiedzieć.

Nic nie rozumiem. Jakie wyniki? O co chodzi? Laura jest chora? Robiła jakieś badania i nic mi nie powiedziała? I kim jest ta osoba z sms'a? Czemu numer nie jest zapisany? To dziwnie.

Jestem idiotą. Dzieje się z nią coś złego, a ja jak zwykle odpierdalam jakieś sceny. Muszę z nią o tym porozmawiać rano.

Tymczasem wracam na górę. Wsuwam się po cichu pod kołdrę i czule obejmuję dziewczynę, po czym zasypiam.

###

Budzę się, gdy za oknem jest już jasno. Laury nie ma obok. Zauważam, że Natana też nie ma w łóżeczku. Schodzę na dół, a tam zauważam ich oboje.

- Hej. - witam się z Laurą całując jej policzek - Od dawna nie śpicie?

- Jakieś pół godziny. - wzrusza ramionami i wraca do jedzenia jajecznicy - Zrobiłam ci śniadanie. W kuchni na stole.

- Jesteś najlepsza. - uśmiecham się co ona odwzajemnia.

Biorę z kuchni talerz i wracam do salonu. Zajmuję miejsce obok blondynki. Po głowie ciągle chodzi mi ten sms. Postanawiam ją o niego spytać.

- Laura, ty nic przede mną nie ukrywasz?

- Jasne, że nie. Czemu takie pytanie?

- Słuchaj, nie powinienem, wiem, ale w nocy dostałaś dziwnego sms'a. Ktoś napisał, że czeka na wyniki i jedzie z tobą.

- Um, czytałeś moje sms'y? - marszczy czoło.

- Przepraszam. Po prostu zdziwiło mnie to, że ktoś pisał do Ciebie o 3 w nocy. - tłumaczę się - Wszystko okej?

- Nie chciałam ci mówić, aby cię nie martwić. Ostatnio dużo gorzej się czuję. Nie moge spać w nocy, wymiotuję, mam duszności... poszłam do lekarza. Podejrzewa u mnie... raka. - gdy to słyszę coś jakby we mnie pękło.

Ona nie może umrzeć. Nie może. Znów zostanę sam, nie poradzę sobie.

- D-dlaczego mi nie powiedziałaś? - do oczu napływają mi łzy.

- Przepraszam, nie chciałam siać niepokoju, to nie jest jeszcze nic pewnego. - wyjaśnia, a po jej policzku spływa łza.

Przyciągam ją do siebie i zamykam w szczelnym uścisku.

- Będę przy tobie. Zrobię wszystko, aby cię ratować. Jeśli bedzię trzeba wyciagnę ostatnie pieniądzę na operację. Ale miejmy nadzieję, że to pomyłka.

- Igor, ja nie chcę umierać. - szepcze załamanym głosem.

- Nie umrzesz. Poradzimy sobie, obiecuję.

***

Hmhmhmm, co tu się dzieje? 🤔

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro