Część VIII Rozdział XX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Budzi mnie uginające się obok mnie pod czyimś ciężarem łóżko. Po chwili ciepłe ręce owijają mnie w talii i przyciagają do siebie, do pozycji na łyżeczkę. Podnoszę głowę do góry i zauważam Dawida.

- Czemu tak późno? - pytam przecierając oczy rękoma.

- Przepraszam, impreza trochę się przedłużyła, bo ludzie chcieli biss. Potem jeszcze krótki after.. przepraszam. - poprawia kosmyk moich włosów.

- Igor tu dziś był. - wzdycham.

- Czego chciał? - pyta niezadowolony.

- Laura go oszukała. Natan nie jest jego synem.

- I niech zgadnę. Przyszedł do Ciebie po pocieszenie i nie obeszło się bez proszenia o kolejną szansę. Mam rację? - patrzy w sufit.

- Nie.. to znaczy, tak i nie. Chciał się wyżalić. Pytał, czy jest jeszcze szansa, abyśmy byli razem, ale odpowiedziałam, że nie.

- Wiedziałem. - parska - Jak ja go dobrze znam. To było do przewidzenia, że coś się spieprzy i wróci z podkulonym ogonem. To nie pierwszy raz.

- Nie żal ci go? - pytam wtulając się w jego klatkę piersiową.

- A tobie? - odpowiada pytaniem na pytanie.

- Sama nie wiem. - wzruszam ramionami.

- Wiadomo, że to przykre. Przyjaźniliśmy się, chciałbym, aby mu się ułożyło, ale nie ułoży się dopóki nie zacznie zachowywać się jak facet w jego wieku.

- Masz rację.

Dawid obejmuje mnie ramieniem i przytula do siebie.

- Śpij, jutro mam dla Ciebie niespodziankę. - całuje mnie w czubek głowy.

- Jaką niespodzianke? - unoszę głowę i patrzę na jego twarz.

- Jeśli ci powiem, to nie będzie niespodzianka. - chłopak cicho się śmieje.

- Ehh, okej, wytrzymam. Dobranoc.

- Dobranoc.

###

Budzę się rano, ale Dawida nie ma już obok mnie. Zegar pokazuje, że jest punkt 10.

Wstaję z łóżka i szybko przebieram się w czarne spodenki z wysokim stanem i hiszpankę. Zaglądam do śpiącej jeszcze Sary. Teraz śpi jak zabita, bo w nocy kilka razy mnie obudziła.

Wychodzę z sypialni, jednak okazuje się, że Dawida nie ma w domu. Zauważam otwarte drzwi do pokoju Kuby. Wchodzę do środka, ale chłopca nie ma w środku.

Łapię za telefon i wybieram numer do Dawida.

- Um, halo? No Dawid, gdzie wy jesteście? - pytam, gdy chłopak tylko odbiera telefon.

- Pojechaliśmy z Kubą na małe zakupy do centrum. - odpowiada, a w tle słyszę śmiech Kuby - Za jakieś 2 godziny powinniśmy wrócić.

- No okej. Mogliście mnie obudzić. - zauważam.

- Tak słodko spałaś. Poza tym, słyszałem w nocy Sarę. Wiem, że dała ci trochę popalić. Nie chciałem cię budzić.

- Okej, bawcie się dobrze.

- Kocham Cię.

- Ja Ciebie też. - odpowiadam i rozłączam się.

Siadam na taborecie w kuchni i stukam palcami o stół. Wpadam na pomysł, aby zaprosić Natalię. Dzwonię do niej, a ona odbiera po kilku sygnałach.

- Hej stara, zajęta jesteś?

- Hej, zaraz odprowadzam Majkę do przedszkola. Będę korzystać, że mam dziś na 14 do roboty i będę robić nic. A co tam?

- Może porobimy nic razem u mnie? Dawid zabrał Kubę do Warszawy na jakieś zakupy, bo Kuba miał jakąś wycieczkę, na którą nie pojechał, no i siedzę sama z Sarą.

- To świetny pomysł. Ostatnio spędzamy mało czasu razem, więc musimy z tego skorzystać. Będę za jakieś 20-30 minut.

- Super. To do zobaczenia.

Kończę połączenie i postanawiam wykonać poranną rutynę, czyli toaleta i makijaż.

Dawid pov

- Kuba, skup się. - śmiejemy się razem z chłopcem - Wybierz jeden, który najbardziej ci się podoba i taki, który spodoba sie mamie.

- To strasznie ciężki wybór. - wzdycha chłopiec - One wszystkie są naprawdę bardzo ładne. I takie błyszczące...

- Tak, wiem. Mi też się wszystkie podobają i dlatego, gdy byłem tu wcześniej sam nie mogłem się na żaden zdecydować, więc zabrałem ciebie. Jesteś najważniejszą osobą w życiu twojej mamy, twoje zdanie jest tutaj kluczowe.

- Tak myślisz? - pyta szatyn przenosząc na mnie swoje duże, czekoladowe oczy.

- Mhm, jestem pewny.

- Dobra, to pomyślmy jeszcze raz. - mruży oczy i błądzi wzrokiem po całej biżuterii znajdującej się pod szkłem - Ha! - oczy szatyna szerzej się otwierają - Musisz kupić jej tamten! - wskazuje palcem na jeden z pierścionków.

Jest złoty i wykładany do połowy po obu stronach małymi brylantami, z jednym wiekszym w jego centrum. Naprawdę robi wrażenie.

- Muszę przyznać, że masz gust młody. - przyznaję szczerze posyłając chłopcu uśmiech.

- To na co czekasz? - patrzy na mnie z uśmiechem i przymrużonymi oczami - Kup go.

Podchodzę do ekspedientki i proszę o biżuterię z wystawy. Po chwili płacę i razem z Kubą wychodzimy ze sklepu. Znajdujemy się teraz na jednym z pięter Złotych Tarasów.

- Spisałeś się. Co powiesz na nagrodę? - zwracam się do szatyna.

- Zabierzesz mnie na lody i naleśniki z nutellą? - składa ręce jak do modlitwy.

- Jasne, co tylko chcesz. - śmieję się i razem z chłopcem kierujemy się do najbliższej cukierni.

Poruszamy się po ruchomych schodach i po chwili odnajdujemy cukiernię. Zajmujemy jeden stolik i przeglądamy menu, choć Kuba i tak nie rozumie co jest w nim napisane. Dopiero uczy się czytać i pisać, więc pomagam mu coś wybrać.

- Dawid, czemu tak w ogóle kupiłeś mamie ten pierścionek? Chcesz jej się oświadczyć? - pyta nagle chłopiec wychylając oczy zza karty dań.

- Mmm, tak, chcę. - odpowiadam - Myślisz, że to dobry pomysł?

- Hmm, myślę, że chyba tak. - wzdycha po chwili.

- Czemu tak uważasz?

- Jeszcze do niedawna chciałem, żeby mama wróciła do taty. Lubię cię, ale to nie to samo.

- To zrozumiałe. Wiesz, ja też wychowywałem się z mamą i jej drugim facetem. Gość nie był moim tatą, tylko po prostu mężem mojej mamy. No wiesz, ojczymem. Rodzice rozwiedli się, gdy miałem 5 lat. Też było mi ciężko na początku. Ale przyzwyczaiłem się, bo widziałem, że moja mama jest szczęśliwa, a z tatą i tak się widywałem. Ty też bedziesz się widywał z tatą kiedy tylko będziesz chciał.

- Wiem. Ja też widzę, że mama jest szczęśliwa. Kocha Cię. Ostatnio tylko chyba się pokłóciliście, bo mama spała w salonie. - przypomina sobie tę sytuację.

- Taa, ale wiesz co, zrobiłem wtedy coś bardzo głupiego i nieodpowiedzialnego. Wręcz karygodnego nawet, bardzo mi z tego powodu wstyd i żałuję tego.

Naszą rozmowę przerywa kelner. Składam zamówienie, po czym kelner odchodzi.

- Dawid, moge wiedzieć co wtedy zrobiłeś?

- Zrobiłem mamie wielką awanturę o twojego tatę. Nie chciałem pozwolić jej wyjść z domu, aby sie z nim nie spotkała. - nie mówię mu całej prawdy - Rozumiesz, że nie wolno tak robić? Nie można nikomu niczego zabraniać.

- Tak, to było głupie. - przyznaje szatyn.

- Bardzo.

Kelner po chwili przynosi nasze zamówienia. Gdy kończymy jeść, płacę rachunek i razem z Kubą wychodzimy z cukierni.

- Wiesz co Kuba? Powiedziałem mamie, że pojechaliśmy na zakupy. Jeśli nagle wrócimy bez będzie coś podejrzewać. - zauważam.

- To chodźmy na zakupy! - cieszy się.

- Czytasz mi w myślach.

Razem z Kubą kierujemy się schodami na sam dół. Tam robimy małe zakupy do domu. Później Kuba namawia mnie jeszcze na zabawkę, to całkiem standardowe, ale nie protestuję, tylko z chęcią mu ją kupuję.

Po skończonych zakupach wracamy do auta i ruszamy w kierunku Piastowa.

- Pamiętaj Kuba, to nasza mała tajemnica, aż do dzisiejszego wieczora. - mrugam do niego w lusterku wstecznym, na co chłopiec skina głową.

***

Może wieczorem pojawi się kolejny❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro