Część XI Rozdział XX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Igor - dwa tygodnie później

Dzisiaj są 30 urodziny Wiktorii. Z tej okazji chcę wyprawić jej przyjęcie niespodziankę, na którą przyjdą wszyscy nasi znajomi i jej tata.

Jest godzina 8 rano. Blondynka jeszcze śpi, a ja ogarniam się powoli do wyjścia po jakieś zakupy. Po około godzinie piszę kartkę dla Wiktorii, że jadę załatwić coś w studiu, po czym wychodzę z mieszkania i dzwonię do Kacpra.

- Siema stary, gotowy? - pytam, gdy odbiera, wsiadając do auta.

- No pewnie, czekam na ciebie.

- Luz, to schodź na dół, będę za minutę - rzucam, po czym się rozłączam.

Kacper ma mi pomóc w przygotowaniu całej niespodzianki. Tylko my zdajemy sobie sprawę z tego, że to będą jej ostatnie urodziny. Postanowiliśmy nikomu nie mówić jaka jest prawda. Wiem, że dla wszystkich to będzie szok, ale Wiktoria nic nie mówiła, że chciałaby, aby wiedzieli.

Gdy o tym myślę, do moich oczu napływają łzy. Mrugam kilka razy, a w tym momencie po moim policzku spływa łza, a ja zaciskam mocniej dłonie na kierownicy.

Nadal nie mogę pogodzić się z prawdą. Dalej nie potrafię okiełznać tego bólu, nie umiem go przełknąć.

Wycieram łzę z policzka i odpalam silnik, po czym ruszam w kierunku bloku Musiała. Gdy podjeżdżam pod blok, przyjaciel już na mnie czeka. Po chwili pojawia się w aucie.

- Siema - wita się i zbijamy pionę.

- Siema - odpowiadam.

- Plan nadal ten sam? Wiktoria niczego się nie domyśla?

- Wszystko bez zmian - skinam głową ruszając w stronę galerii warszawskiej - Nic nie wie, wszystko pod kontrolą.

- Jak się czujesz tak w ogóle? - zmienia temat.

- A jak mam się czuć? - parskam - Moja żona jest śmiertelnie chora, umiera, a ja nie mogę jej pomóc, niedługo umrze, a ja zostanę sam z trójką dzieci - kontynuuję, mając ogromną gulę w gardle, jednak staram się nie rozkleić.

- Stary, nie ma takiej opcji, że zostaniesz sam. Pomożemy ci - zapewnia - Od tego ma się przyjaciół.

- To nie to samo - zauważam.

- Jasne, masz rację. Doskonale cię rozumiem, że cierpisz. Ja cholernie to przeżywam, nawet nie chcę sobie wyobrażać co ty musisz czuć.

- Chcę, aby ten dzień był jednym z najlepszych w jej życiu, musi być wyjątkowo.

- Będzie - utwierdza mnie w przekonaniu - Zobaczysz, że będzie.

Dojeżdżamy pod galerię i parkuję auto na wolnym miejscu. Wysiadamy i wchodzimy do budynku centrum handlowego. Robimy spore zakupy na całą imprezę. Następnie udajemy się w poszukiwaniu prezentu dla blondynki. Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia co jej kupić. Na pewno jakąś biżuterię, ale nie jest to zbyt oryginalne, dlatego muszę wymyślić coś jeszcze.

Wchodzimy do Apartu i tam wybieram dla dziewczyny coś specjalnego. Po chwili wychodzimy i wzdycham zatrzymując się na środku alejki.

- Nie mam pojęcia co jeszcze.

- Połazimy i poszukamy, chodź - pociąga mnie za ramię.

Idziemy wzdłóż korytarza. Nagle mijamy biuro podróży, a moją uwagę przykuwa wywieszone na szybie ogłoszenie o wycieczce do Hiszpanii, dokładnie Madrytu. W tym momencie przypominam sobie, że przecież Wiktoria kocha Hiszpanię i zawsze marzyła, by tam polecieć.

- Stój - zatrzymuję bruneta.

- Co? - skupia swój wzrok na mnie.

- Spójrz na to - wpatruję się w ogłoszenie.

- Wycieczka do Madrytu?

- Zajebiście, co nie?

- To wcale nie taki głupi pomysł - zauważa Musiał.

- Chodź - kiwam głową i wchodzimy do środka.

Podchodzę do biurka i siadam na wolnym miejscu. Od razu dopytuję o szczegóły i bez zastanowienia kupuję dwa bilety. Chcę, abyśmy polecieli tam we dwoje. Wylot jest już za dwa dni, a pobyt trwa i tak tylko tydzień.

Wychodzę zadowolony z biura.

- Teraz możemy wracać - klepię przyjaciela po ramieniu i razem wracamy do samochodu.

***

W drodze powrotnej odczytałem wiadomość od Wiktorii, z której wynikało, że dziewczyna zabiera dzieciaki i wybiera się do Natalii. Czyli plan działa, dała sie namówić Natalii na plotki. Mam więcej czasu na przygotowanie, więc zabieram Kacpra do siebie. Przyjaciel pomaga mi w przygotowaniu niespodzianki.

Około godziny 16 wszystko jest przygotowane i schodzą się pierwsi goście. Obecni są już Dawid, Adrian, Maksym, Lara, Kacper, który jest tu ze mną od początku. Teraz czekamy tylko aż Natalia przyprowadzi Wiktorię z dzieciakami i Majką.

Mija kilkanaście minut, gdy słyszymy dźwięk otwierających się drzwi. Zapada cisza, a po chwili dziewczyny wchodzą do salonu.

Wiktoria otwiera szerzej oczy i usta ze zdziwienia. Po chwili na jej twarzy pojawia się uśmiech.

- Wszystkiego najlepszego! - wykrzykują wszyscy.

- Wiedziałaś o tym - stwierdza z uśmiechem odwracając się w kierunku Natalii.

- No wiedziałam, oczywiście, że wiedziałam - odpowiada przez śmiech.

Podchodzę do Wiktorii i wręczam jej pierwszy z prezentów - biżuterię.

- Wszystkiego najlepszego, kochanie - całuję jej czoło.

- Już myślałam, że zapomniałeś - przyznaje przenosząc wzrok w moje oczy.

- Nie mów tak, nie mógłbym zapomnieć - odpowiadam szczerze, poprawiając jej włosy za ucho.

- Dziękuję - przyciągam ją do siebie i mocno przytulam co dziewczyna odwzajemnia - Kocham cię, Igi.

- Ja ciebie też kocham - odpowiadam, po czym całuję jej usta.

Odrywamy się od siebie i wtedy wszyscy po kolei składają blondynce życzenia i wreczają upominki.

Mam nadzieję, że jej się podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro