Część IX Rozdział XX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niesprawdzony.

- Jesteś pewna, że chcesz zostać tutaj sama? - pyta szatyn odstawiając moją walizkę na podłogę.

- Nie mam innego wyjścia. - wzdycham.

- Porozmawiamy? - pyta troskliwie patrząc na mnie wyraźnie zmartwiony.

- Wejdź. - zapraszam go do salonu. Po chwili przychodzę do pomieszczenia z kubkiem i butelką wody - Wybacz, ale nie mam na tą chwilę nic innego.

- Nieważne. - posyła mi lekki uśmiech, po czym klepie wolne miejsce obok siebie na kanapie.

Wzdycham lekko i po chwili siedzę blisko Bugajczyka na sofie.

- Nie wiem czy dam radę o tym mówić. - zauważam, gdy ponownie czuję łzy w oczach.

- Spokojnie. Co on ci zrobił? - pyta przyglądając mi się uważnie.

- Zdradził mnie. - wyznaję.

Podnoszę wzrok na Igora. Wpatruje się we mnie zszokowany.

- Ty chyba nie mówisz poważnie.

- Wyglądam na kogoś, kto ma ochotę na żarty? - unoszę brwi do góry.

- Wiedziałem... widzisz, od początku byłem pewien, że on kurwa nie jest taki święty, na jakiego wyglądał. - odpowiada pewny swoich słów.

- Dzięki, jedyne czego teraz potrzebowałam to "a nie mówiłem". - robię znak cudzysłowiu w powietrzu.

- Przepraszam Wiki, ale nie mogę tego zrozumieć. Jak on mógł do chuja ci coś takiego zrobić?

- Przypominam ci, że rozwiedliśmy się z tego samego powodu. - gaszę jego "przejęcie" - Jesteście siebie warci.

Szatyn patrzy na mnie bez słowa ze smutkiem na twarzy. Widzę, że zabolały go moje słowa.

- Żałuję tego, dobrze wiesz. - odpowiada szczerze półszeptem, patrząc na mnie.

- Dawid też. - parskam - Teraz masz idealny przykład, Igor. - zauważam - Wściekasz się za to, co zrobił Dawid, ale on zrobił dokładnie to samo co ty. Nie widzisz, że jesteście do siebie podobni? I teraz się zastanów. Powinnam mu wybaczyć?

Bugajczyk zaciska usta w wąską kreskę i głośno wzdycha.

- Nie.

- Czyli sam widzisz czemu jeszcze ci nie wybaczyłam. - odpowiadam patrząc mu w oczy.

- Nie rozmawiajmy teraz o nas. - prosi, po czym kładzie rękę na moim karku i przyciąga mnie do siebie, i zamyka w swoich ramionach - Przepraszam. Jestem egoistą, wiem. - zaczyna się tłumaczyć - Ale mam ochotę zabić każdego, kto cię skrzywdził. I wiem, że musiałbym zacząć od siebie, bo najwięcej krzywd ci wyrządziłem.

Leżąc głową na jego torsie zadzieram głowę tak do góry, że teraz idealnie widzę jego twarz z dołu. Patrzę mu prosto w oczy i zastanawiam sie nad jednym.

Czemu on zawsze jest obok, gdy coś się dzieje?

- Po co przyszedłeś do Dawida? - zmieniam temat przypominając sobie, że przecież już tam nie mieszkałam.

- Chciałem z nim pogadać. - wzdycha - Nie czuję się dobrze z tym, że mamy takie relacje, ale teraz po tym co ci zrobił... to jeszcze go zabiję. - jego szczęka zaciska się, a dłoń ma wplecioną w moje włosy i przeczesuje je palcami.

- Powiedz mi tak szczerze... czemu jeszcze nie znalazłeś sobie kogoś? Przecież wiesz, że między nami to już koniec. - podnoszę się do pozycji siedzącej, odklejając się od niego.

-Moim problemem chyba jest to, że nie umiem się z tym pogodzić. Nadal liczę, że jeszcze będziemy razem.

Patrzę na niego chwilę bez słowa.

- Wiesz co... chyba powinieneś już iść. Muszę odebrać dzieciaki... a chcę pobyć jeszcze sama.

- Tak, chyba masz rację. - przyznaje.

Wstaje z kanapy, a ja odprowadzam go do wyjścia. Żegna się ze mną mówiąc przy tym, że zawsze mogę na niego liczyć, zadzwonić, gdy będę go potrzebować, itd.

Wychodzi i zostaję sama. Wracam do salonu i rzucam się na kanapę, po czym zaczynam płakać w poduszkę.

Igor pov

Wracam do mieszkania Musiała i zamykam się z trzaskiem w pokoju. Po chwili słyszę pukanie do drzwi.
Pozwalam Kacprowi wejść.

- Co jest stary? - pyta wchodząc do środka.

- Nic. - kłamię patrząc w okno.

- Przecież widzę. Co się stało? - nalega.

- Dawid zdradził Wiktorię. - przyznaję.

- O kurwa. Poważnie? Szok.

- Tak. Najlepsze jest to, że mam szansę zrobić coś jeszcze, aby ją odzyskać, ale z drugiej strony... cholernie cierpi z tego powodu, a jest mi jeszcze gorzej, gdy pomyślę, że też ją tak skrzywdziłem.

- No wiesz.. - wzdycha brunet - Zapomnij o tym. Liczy się tu i teraz.

- Sorry, muszę zadzwonić. - rzucam w jego stronę, a on skina głową i wychodzi. Wyciągam telefon i wybieram odpowiednu numer.

- Lara?

- Zrobione. Tak jak chciałeś.

- Spotkajmy się.

***

Pojawiła się nowa postać 😉 Możecie zobaczyć ją w obsadzie, przed chwilą została tam dodana 😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro