Część VIII Rozdział XIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tradycyjnie niesprawdzony 😁

Wiktoria pov

Naprawdę nie sądziłam, że ten dzień będzie spędzony w tak miłej atmosferze. Cieszę się, że poprawiły się moje relacje z Igorem. W końcu kiedyś był, i jest, dla mnie kimś ważnym. Bez względu na to co zrobił.

Miałam kiedyś już podobny dylemat co teraz. Kochałam dwóch facetów na raz - Fabiana i Igora. Dziś zastanawiam się, czy mogę jednocześnie kochać Dawida i Igora.

Brzmie jak jakaś niezdecydowana nastolatka.

Nie pozostaje jednak żadnym wątpliwościom, że bardziej już przyzwyczaiłam sie do tego, że nie jesteśmy razem, niż przestałam go kochać. Bo nie przestanę nigdy. Zawsze będzie kimś ważnym, ważniejszym niż reszta. Po prostu uczę się żyć bez niego, a uczucia się nie zmieniają.

Podobno czas goi rany. To prawda. Ale nawet jeśli kogoś bardzo kochasz, czas tego nie zmieni. Nie przestaniesz kochać swojej prawdziwej miłości, tej jedynej, która stworzona jest właśnie dla Ciebie i już do końca życia będziesz czuć pustkę będąc z kimś innym. Przebywając w jego towarzystwie, leżąc razem w łóżku, całując się, będziesz sobie wyobrażać, że to właśnie ta osoba. Bo chciałbyś, aby to była ona.

- Mamo, mogę pojechać dziś do taty na noc? Proszę, proszę, proooszę! Pro-szęę! - chłopiec praktycznie błaga.

- Kuba, nie. Nie wiem czy to dobry pomysł. Igor, co ty mu nagadałeś? Że pojedzie do ciebie? Nie. Przypominam ci, że nie mieszkasz sam. Ta dziunia nie będzie go buntować, koniec tematu. - biorę Kubę za rękę i ciągnę w stronę klatki.

- Ale mamo! - chłopiec krzyczy prawie płacząc.

- Wiktoria, poczekaj. - Igor łapie mnie za rękę i pociąga w swoją stronę - Kuba wejdź na chwilę do samochodu, chcę porozmawiać sam z mamą. - zwraca się do syna - Posłuchaj mnie. - kładzie dłonie na moich ramionach - Kuba sam mnie spytał, czy może jechać ze mną. Jeśli się nie zgodzisz, okej. Ale nie uważasz, że to nie ma sensu? Kuba to mój syn, to normalnie w takich sytuacjach, w jakiej się znajdujemy, że ojciec zabiera swojego syna do swojego domu na weekendy, nawet jeśli ma...nową rodzinę. Nie mówię, że akurat ja mam, ale...

- Właśnie, że masz. - przerywam mu - Masz dziecko z inną kobietą, mieszkasz z nią, mam pozwolić, by on na to patrzył? Jak ją dotykasz, przytulasz? Żartujesz chyba.

- Wiki, wiem, że to boli, ja bardzo tego żałuję wszystkiego...

- Nie, nie boli mnie nic. Nic już nie czuję rozumiesz? Nie obchodzi mnie to. - rzucam, choć dobrze wiem, że to kłamstwo - Okej, niech Kuba śpi u Ciebie. Ale jeśli Laura zacznie coś kombinować, to ją rozszarpię.

- Uspokój się, nie pozwolę na coś takiego, obiecuję ci. Zaufaj mi. - patrzy mi prosto w oczy.

- Zaufaj? - parskam i spuszczam wzrok - Tyle lat ci ufałam i jak na tym wyszłam? - podnoszę wzrok i patrzymy sobie chwilę w oczy. Patrzy na mnie z żalem, nie uzyskuję odpowiedzi - No właśnie. Cześć. - rzucam mu, po czym otwieram drzwi auta.

Oznajmiam Kubie, że może jechać, po czym się z nim żegnam. Wymijam bez słowa już Igora. Pcham wózek, w którym leży Sara i wchodzę do budynku.

Jestem w szoku, gdy wchodzę do domu i okazuje się, że Dawid już wrócił.

- O, już jesteś? - pytam zaskoczona wchodząc z Sarą na rękach do sypialni - Nie widziałam Twojego samochodu przed blokiem.

- Okazało się, że odwołali jedną imprezę. - wyjaśnia opierając łokcie na kolanach - Gdzie byłaś? I gdzie Kuba?

- Um, wiesz, wzięłam dzieciaki i poszłam do Natalii i Adriana. Teraz przyjechał Igor i zabrał Kubę do siebie na noc.

- Nie kłam. Dzwoniłem do Adriana, bo nie odbierałaś telefonu. Nie było cię u nich, nie wiedział gdzie jesteś. Czemu to robisz? Czemu zaczynasz kłamać? Byłaś z nim cały dzień, prawda?

Cholera jasna. Ale mnie zaskoczył. Wygląda na to, że nie mam wyjścia, muszę mu powiedzieć.

- Ehh, Dawid, to nie tak.. - wzdycham, po czym odkładam śpiącą Sarę do łóżeczka i siadam obok blondyna - Kuba nie poszedł dziś do szkoły i chciał spotkać się z Igorem. No więc zadzwoniłam do niego. On chciał też spędzić trochę czasu z Sarą, więc poszłam z nimi. Tylko tyle.

- Nie musiałaś kłamać.

- Nie musiałam? Uważasz, że po tym co ostatnio zrobiłeś nie musiałam kłamać? - pytam z naciskiem patrząc mu w oczy.

- Okej. Wiesz przecież, że mnie wtedy poniosło. Żałuję tego, że cię wtedy uderzyłem. Kocham cię i chcę, żebyś była szczęśliwa, nie mogę cię stracić, rozumiesz? - łapie za moją dłoń - Zrozum, że wiedząc co było między wami, czuję się...

- Zagrożony? - przerywam mu - Od kiedy? Dobrze wiedziałeś, że między nami już nic nie ma.

- Inaczej było, gdy nie było go w twoim życiu. Wiedziałem, że nie ma o co się martwić. Ale gdy znów się pojawił... zacząłem się po prostu bać.

Patrzę mu chwilę w oczy bez słowa. Przysuwam się do niego, kładę dłoń na jego policzku, drugą na jego karku i przyciągam go do swojej klatki piersiowej. Obejmuje mnie w talii przyciskając do siebie.

- Przepraszam. - szepcze zaciskując dłonie na moich plecach - Wybacz mi.

- Nie rób tego więcej. Nie chcę, żebyśmy musieli się rozstawać, ale zrozum, że jeśli zrobisz to jeszcze raz, zabiorę dzieci i odejdę.

- Nie zrobię tego nigdy więcej.

Wzdycham i składam pocałunek na jego czole. Chcę dać mu szansę.

Igor pov

- Tato, jak mam mówić do twojej nowej dziewczyny? - pyta Kuba, gdy wysiadamy z auta i idziemy w stronę wejscia do domu.

- Myślę, że po prostu Laura. - odpowiadam lekko się do niego uśmiechając.

Otwieram drzwi i wchodzimy do środka. Nie uprzedziłem Laury, że będzie ze mną Kuba.

- Igor, to ty?! - słyszę wołanie z salonu.

- Tak! - odkrzykuję - Przywiozłem niespodziankę. - dodaję wchodząc do pomieszczenia z Kubą.

Dziewczyna odwraca się w naszą stronę, a na jej usta od razu wdziera się uśmiech.

- Hej. - mówi podchodząc do nas - Ty pewnie jesteś Kuba. Ja jestem Laura. - wyciąga w jego kierunku dłoń.

- Wiem. - odpowiada ściskając jej dłoń - Tata mi mówił, że mogę mówić do pani po imieniu. Mogę?

- Jasne. - uśmiecha sie do niego szczerze - Zostajesz u nas?

- Mhm, do jutra. - potwierdza.

- Kuba chciał przyjechać na noc, nie mogłem mu odmówić. - wtrącam się z uśmiechem.

- Oczywiście, zawsze jesteś u nas mile widziany. - kieruje swoje słowa do Kuby.

- Chodź, pokaże ci twój pokój. - łapię chłopca za rękę.

- To mam swój pokój? - dziwi się.

- No jasne. - potwierdzam - Pokaże ci.

Wchodzimy na piętro i otwieram drzwi do pokoju, po czym wchodzimy z Kubą do środka.

- Wooow!

- Podoba ci się? - pytam z uśmiechem patrząc na synka.

- Jest ekstra! - odpowiada podekscytowany tapetą z samochodami na ścianie i siadając na łóżku.

Ten pokój co prawda przygotowany jest dla Natana, gdy podrośnie, ale do tej pory może zajmować go Kuba, gdy będzie tu przyjeżdżał.

- Jest tylko mały problem. - siadam obok chłopca - Nie mamy żadnych twoich ubrań.

- Mamy. - otwiera swój plecak i wyjmuje z niego koszulkę, spodenki, skarpetki i bokserki typowo chłopięce.

- Co? Skąd to masz? - dziwię się.

- No z domu, a skąd. Od początku wiedziałem, że będę tu spał. - mruga patrząc na mnie.

Mrużę na niego oczy i otwieram usta ze zdziwienia.

- Zaplanowałeś to? - bardziej stwierdzam niż pytam - Ty mały łobuzie! - przyciągam chłopca do siebie, po czym czochram jego włosy i przytulam go do siebie.

- No co? - śmieje się.

- Nic. Kocham cię. - całuję czubek jego głowy.

- Ja ciebie też tato.

- To rozgość się, a ja zrobię ci coś do jedzenia. - posyłam mu uśmiech, a Kuba zgadza się ruchem głowy.

Wychodzę z pokoju i nadal nie mogę powstrzymać śmiechu. To najbardziej inteligentne dziecko na świecie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro