Część X Rozdział XIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wracam do domu i wita mnie cisza. Przy drzwiach dostrzegam jednak rzeczy Kuby i Wiktorii, więc wiem, że wrócili.

Zaglądam do pokoju Kuby, ale nie ma go w środku. Idę dalej i teraz zaglądam do pokoju Sary. Kuba siedzi na łóżku dziewczynki i przytula jej pluszaki.

Do oczu napływają mi łzy. Podchodzę powoli do chłopca i siadam na rogu łóżka. Szatyn zauważa mnie i przenosi na mnie wzrok, a ja dostrzegam łzy na jego policzkach.

- Mama już ci powiedziała? - bardziej stwierdzam niż pytam.

Chłopiec skina głową i zaczyna głośno płakać. Wyciągam ręce, aby go przytulić, a on wtula się w moje ramiona.

Słysząc jego płacz sam nie potrafię się powstrzymać. Po moich policzkach spływają pojedyncze łzy.

- Tato, znajdą ją, prawda? Powiedz, że znajdą - mówi chłopiec przez płacz.

- Oczywiście, że tak, kochanie - głaszczę go po głowie.

Próbuję wesprzeć Wiktorię i Kubę, ale sam czuję się tak samo jak oni. To okropne.

- Gdzie mama? - pytam patrząc na synka.

- Jest w waszym pokoju - odpowiada i kładzie się na łóżku.

Patrzę na niego z żalem i głaszczę go po ramieniu. Przykrywam go kocem i całuję jego głowę, po czym wychodzę z pomieszczenia, i kieruję się do sypialni.

Wiktoria siedzi w rogu pokoju na podłodze z podkulonymi pod brodę kolanami, a w ręku trzyma ramkę, jak się domyślam, ze zdjęciem Sary.

Boże, niech to się już skończy. Podchodzę do blondynki i siadam obok niej.

- Gdzie byłeś? - pociąga nosem.

- U Kacpra - kłamię - Musiałem z kimś pogadać. Jak się czujesz?

- Nadal tak samo - odpowiada patrząc na zdjęcie - Boję się, że stanie jej się krzywda.

- Nawet tak nie mów, słyszysz? - przyciągam ją do siebie i przytulam, po czym cmokam czubek jej głowy - Wróci cała i zdrowa.

Lara

Po wyjściu Igora ogarniam się i także wychodzę z mieszkania. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że wiem kto za tym wszystkim stoi.

Wsiadam do autobusu 717 i wysiadam na osiedlu, na którym mieszka Igor i cała reszta.

Kieruję się do odpowiedniego bloku, po czym wchodzę na piętro i pukam do drzwi.

- Co ty tu robisz? - pyta od razu.

Wchodzę do mieszkania bez pytania przepychając go w drzwiach i idę do salonu. Po chwili on też sie w nim znajduje.

- Co tym razem wymyśliłeś? - krzyżuję ręce na klatce piersiowej.

- O co ci chodzi? - odpowiada pytaniem na pytanie.

- Nie jestem idiotką, Dawid. Wiem, że masz coś wspólnego ze zniknięciem Sary.

- Słucham? - marszczy brwi.

- Gdzie ona jest?

- Ty uważasz, że ja porwałem Sarę? - unosi brwi do góry.

- Nie wiem czy porwałeś, ale na pewno coś masz z tym wspólnego. Jestem pewna.

- Mhm. Widzę, że masz z Igorem BARDZO dobry kontakt, skoro aż ci powiedział, że Sara zniknęła - siada na kanapie - Ciekawe, czy Wiktorii się to spodoba.

- Co? Ty mi grozisz? Jesteś chory!

- Słuchaj, nie mam z tym nic wspólnego. A tobie radzę się nie wtrącać. Coś mi się wydaje, że twoja znajomość z Igorem wcale nie jest przypadkowa - mierzy mnie wzrokiem.

- Stul pysk, gówno wiesz - odpyskowuję mu.

- No nie wiem - wzdycha - Lepiej już idź.

Przewracam oczami i wychodzę z jego mieszkania trzaskając "niechcący" drzwiami.

On coś kombinuje, bankowo. Jest jakiś dziwny, strasznie dziwny.

Idę na przystanek autobusowy i wyjmuję telefon, po czym piszę do Igora.

Do: Igor
Musimy się spotkać, teraz.

Od: Igor
O co chodzi? Niedawno się widzieliśmy.

Do: Igor
Jestem na przystanku na waszym osiedlu. Możesz tu przyjść?

Od: Igor
Jestem w osiedlowym sklepie. Zaraz będę.

Chowam urządzenie do kieszeni i czekam na szatyna na przystanku, tak jak się z nim umówiłam.

Igor

Wyszedłem do pobliskiego sklepu po melisę dla Wiktorii. Od kilku godzin nie potrafi się uspokoić. Z resztą, mi też się ta melisa przyda.

Idę w umówione z Larą miejsce. Przyznam, ale trochę zaniepokoił mnie telefon od niej. Coś musiało się stać.

Mija 5 minut jak docieram na miejsce, a moim oczom ukazuje się brunetka.

- Lara? O co chodzi? - pytam, gdy do niej podejdę.

- Byłam u Dawida, jest jakiś dziwny.

- Dziwny? Co masz na myśli? - marszczę brwi.

- Wydaję mi się, że on ma coś wspólnego z porwaniem Sary.

- Ta, mi też się tak zdaje - wzdycham.

- Poważnie? Nic nie mówiłeś.

- Lara, niepotrzebnie do niego poszłaś - przymykam powieki.

- Musiałam, on coś kombinuje.

- Za dużo ryzykujemy, rozumiesz?

- Chciałam ci pomóc... - patrzy prosto w moje oczy.

- Wiem. Ale nie zastanowiłaś się nad konsekwencjami tej wizyty. To może być dziwne, że w ogóle o tym wiesz. Może zacząć coś podejrzewać.

- Przepraszam...

- W porządku. Ale następnym razem tego nie rób, bo to się robi podejrzliwe, serio... zależy mi na Wiktorii, nie chcę jej znów stracić.

- Przecież wiem - wzdycha.

- Mówił Dawid coś konkretnego?

- Nie, ale zachowywał się dość spokojnie.

- Co za chuj - syczę - Na pewno coś wie.

- Też tak uważam. Ale sam to załatw, jeśli tak wolisz.

Skinam głową. Po chwili żegnam się z brunetką i wracam do domu.

Wiktoria

Dość długo czekam na Igora. Wyszedł tylko do sklepu, ale jakoś długo go nie ma.

Nagle słyszę pukanie do drzwi. Marszczę brwi i idę je otworzyć. Gdy to robię zauważam przed drzwiami blondyna.

- Dawid? - dziwię się - Co ty tu robisz?

- Możemy pogadać?

- Igor zaraz wróci...

- Zdążymy - przerywa mi i wchodzi do środka, po czym zamyka za sobą drzwi.

- Szybko - wzdycham.

- Mam dla ciebie coś co cię zainteresuje, tak myślę.

- Co takiego? - marszczę brwi.

- Igor ma dosyć bliskie kontakty z dziewczyną, która rozbiła nasze małżeństwo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro