Część XI Rozdział XXXV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hej, tu znowu STAY 😂❤
Jakieś maratony, huhuhu #2dziś

Wracam do domu w towarzystwie Lary. Przez cała drogę zastanawiałem się nad tym, co brunetka chce mi pokazać.
Parkuję na podwórku i wchodzimy do domu.

- Chodź - dziewczyna chwyta za moja dłoń i ciągnie mnie po schodach na górę. Zgodnie ruszam za nią, a po chwili znajdujemy się już w jej pokoju - Usiądź - zostawia mnie przy łóżku i podchodzi do narożnej szafy.

- Zaczynam się bać tego, co zaraz zobaczę - komentuję i siadam, tak jak prosiła.

Dziewczyna posyła mi tylko spojrzenie, przez co, okej, ale zaczynam się serio bać.

Lara wyjmuje pudełko z dna szafy. Podnosi jego wieczko i wyciąga ze środka kopertę. Podchodzi do mnie i gdy wyciągam rękę po przedmiot, brunetka odsuwa kopertę. 

- Zanim zobaczysz co to - zaczyna i siada obok mnie - chcę, żebyś mi coś obiecał.

- Tak?

- Nie będziesz na mnie zły - marszczę brwi i skinam głową.

- Obiecuję.

Brunetka wkłada mi kopertę do ręki. Patrzę chwilę na nią i po chwili ją otwieram. W środku znajduje się jakaś kartka. Rozwijam ją i gdy czytam pierwsze zdanie, aż mnie zatyka. Do tego to pismo...

- Nie wierzę... - szepczę, czując łzy na policzkach.

Czytam całą zawartość kartki. Jestem w szoku. Nie mogę w to uwierzyć, że Wiktoria wymyśliła coś takiego.

- Dostałam ten list od jej ojca, już po jej śmierci - wyjaśnia Lara - Ale już przy pierwszym spotkaniu, gdy do was przyszłam ją poznać, wyznała mi, że chciałaby, abyśmy po jej śmierci zostali parą i, żebym zajęła się tobą i dziećmi. Bała się, że się załamiesz...

- I miała rację - przerywam jej, a z moich oczu wypływają łzy - Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałaś?

- W tym liście Wiktoria to wyjaśniła. Wyraźnie napisała, że nie chciała, abyś go zobaczył. Chciała, aby to była nasza tajemnica, moja i jej.

- Więc dlaczego postanowiłaś mi go pokazać? - przenoszę na nią wzrok.

- Słuchaj... ja nie jestem w stanie nawet pojąć miłości, która was łączyła - wzdycha - Byłam w szoku, gdy poprosiła mnie, bym cię w sobie rozkochała... dla mnie to było nie do przyjęcia... a z drugiej strony cholernie ją podziwiałam, no bo... dopiero, gdy to przemyślałam, zrozumiałam dlaczego ona to zrobiła. Ona tak bardzo cię kochała, że nie chciała zostawiać cię samego, chciała, abyś miał kogoś, przy kim będziesz szczęśliwy... pokazałam ci ten list, bo gdy spytałeś, czy to fair wobec Wiktorii zrozumiałam, że musisz się dowiedzieć o tym, że to była jej ostatnia wola. Pytanie tylko, czy jestem w stanie dać ci to, na co ona liczyła.

- Jezu - chowam twarz w dłoniach - Przepraszam cię, po prostu... nie zrozum mnie źle, ja naprawdę jestem w ogromnym szoku - wzdycham głośno - Nie sądziłem, że ona poprosi cię o coś takiego...

- Ja też nie - zgadza się ze mną - Ale zrobiła to.

- Dobrze, że mi pokazałaś ten list - przyznaję - Teraz przynajmniej wiem, że ona byłaby szczęśliwa, widząc nas dzisiaj - wycieram łzy.

- Igor - kładzie dłoń na moim policzku i przekręca moją głowę tak, że patrzymy sobie w oczy - Ja wiem, że bardzo ją kochałeś. Dlatego zrozumiem, jeśli teraz powiesz, że potrzebujesz więcej czasu.

- Lara, powiedziałem ci dziś, że traktuję cię poważnie i tak jest. Być może nie mogę nazwać tego jeszcze miłością, jest za wcześnie... ale zależy mi na tobie cholernie i potrzebuję cię. Nawet nie wiesz jak bardzo - opieram swoje czoło o jej i bez zastanowienia całuję jej usta.

Dziewczyna kładzie dłoń na moim karku i przytula mocno do siebie, gdy się od siebie odklejamy.

- Nigdy cię nie zostawię samego, Igi, obiecuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro