Część XI Rozdział XXXVIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

No to jeszcze raz #2 😁😁

Maja, Sara, Natan i Kuba zajęli się swoimi prezentami, a my nadal dyskutujemy przy stole.

- Tato, pod choinką jest jeszcze jeden prezent - zauważa Sara.

- Faktycznie - odpowiadam i wyciagam torbę prezentową spod choinki - Dla Adriana? - dziwię się, po czym wzruszając ramionami podaję niedużą torbę brunetowi.

- Że co? - marszczy zszokowany brwi okularnik.

- No otwórz - ponagla go ze śmiechem Grucha.

- To wasza sprawka tak? - rzuca Borowski w kierunku śmiejącego się Dawida i Kacpra.

- Nie gadaj, tylko otwieraj - dodaje Musiał.

Borowski wyjmuje z torby prezent, który zapakowany jest jeszcze w papier świąteczny. Gdy go rozrywa, wszyscy, dosłownie wszyscy, wybuchamy śmiechem. Nawet Adrian zaczął się śmiać.

- O stary! - komentuję nie mogąc powstrzymać śmiechu.

- Jesteście nienormalni - stwierdza brunet - Mini domek dla lalek? Serio?

- No co? Jesteś ulubionym wujkiem wszystkich tu zgromadzonych dzieciaków, do tego kochanym tatusiem swojej jedynej córeczki. Idealna z ciebie niańka i ogólnie masz dobry kontakt z dzieciakami, więc chcieliśmy to jakoś pokazać - wyjaśnia Kacper - To ode mnie i Dawida.

- Czemu nie mógł być wielki pluszowy miś? - pyta załamanym głosem udając, że zaraz się popłacze.

- Przestań, bo kurwa nie wytrzymam - uderzam go lekko w tył głowy zwijając się ze śmiechu.

- Nie wiedziałam, że mam tak kreatywnego chłopaka - przewraca oczami Sonia, też się śmiejąc.

- Może ty też sobie kogoś znajdziesz? - proponuje Lara patrząc na Dawida.

- Może tak - wzdycha - Może już znalazłem.

- Co?! - to dziwne, że to pytanie pada jednocześnie z ust prawie wszystkich tu obecnych? Chyba tak.

- Jaja sobie robisz? Kim ona jest i czemu jej tu nie ma? - dopytuje Adrian.

- Wyluzuj, to nic poważnego póki co. Dopiero się poznajemy - wyjaśnia.

- Chcę wiedzieć jako pierwszy - wtrącam się.

- Nie, bo ja - dodaje Musiał.

- Dobra, póki co to nic takiego. Laska mi się podoba i tyle. A co z tego wyjdzie, to się zobaczy.

Kolejna dobra wiadomość. Tylko Dawid jest singlem w naszym towarzystwie. W sensie, nie licząc Laury. Chodzi mi o naszą paczkę. Laura jest po prostu znajomą.

W sumie, to też jestem singlem. Przecież oficjalnie nie jestem z Larą. Może w krótce coś z tym zrobię?

***

- Dziękuję wam, że byliście. Naprawdę było wspaniale - wyznaję, żegnając się z gośćmi.

- Luz stary. Może drugiego dnia świąt powtórka? Chociaż nasza czwórka, męski wieczór? - proponuje Adi patrząc na mnie, Dawida i Kacpra.

- Jasne, zgadamy się jeszcze - odpowiadam.

- Super - zbijamy grabę - A za rok u nas - dodaje.

Żegnam się z całą resztą, Lara tak samo. Wszyscy wychodzą, a zostaje tylko Laura z Natanem.

- Zaraz pokażę wam pokój, w którym przenocujecie - rzucam do blondynki.

- Igor, naprawdę mogliśmy wrócić do domu - upiera się.

- Daj spokój, przecież ustaliliśmy wcześniej to, że nie będziecie wracać tyle kilometrów do domu po nocy - przypominam.

- Uh, okej - odpuszcza - Dziękuję - uśmiecha się szczerze.

Odwzajemniam jej gest i zaprowadzam ich na górę. Wcześniejszy pokój Natana - to tutaj będą dziś spać.

- Ładnie - stwierdza blondynka rozglądając się po pokoju - To stary pokój Natana?

- Tak - odpowiadam - Urządziliśmy go z Wiktorią specjalnie dla niego - na to wspomnienie robi mi się przykro. Blondynka jednak wyrywa mnie z zamyślenia.

- Jeszcze raz wielkie dzięki. Za zaproszenie i za to też. Dzięki tobie mieliśmy normalną wigilię - wyznaje.

- Cieszę się, że przyjechaliście - uśmiecham się do niej - Dobranoc.

- Dobranoc.

Przytulam Natana i wychodzę z pokoju. Schodzę na dół i sprzątam ze stołu.
Kończę sprzątać i wkładam ostatnie naczynia do zmywarki.

Pomagam Sarze w kąpieli,  po czym wołam Kubę, by teraz on się poszedł umyć i poszedł już spać.

Chwytam Sarę za rękę i prowadzę do jej pokoju. Dziewczynka wskakuje do swojego łóżka i przytula swojego misia, a ja przykrywam ją kołdrą.

- Fajnie dziś było - zaczyna nagle.

- To prawda - uśmiecham się.

- Chciałabym, aby mama tu była - wyznaje, a w moim gardle pojawia się gula i czuję łzy w oczach - Brakuje mi jej.

- Śpij już - zmieniam temat, a po moim policzku spływa łza - Dobranoc - cmokam blondynkę w czoło i wychodzę by nie zauważyła moich łez.

Od razu je wycieram i powtarzam sam sobie, że to minie, że daje radę, i nie załamię się znów.

Zaczynam się zastanawiać gdzie jest Lara. Nie widziałem jej odkąd wszyscy wyszli. To dziwne, że tak po prostu zniknęła.

Kieruję się w stronę jej pokoju i pociągam za klamkę, ale drzwi są zamknięte.

- Lara, jesteś tam? - odpowiada mi cisza - Lara? - po chwili słyszę dźwięk klucza w zamku i drzwi się otwierają, a w nich staje smutna brunetka - Co się stało?

- Nic szczególnego - wzrusza ramionami nawet na mnie nie patrząc.

- Hej, przecież widzę - chwytam jej twarz w swoje dłonie, ale ona się odsuwa - Lara? O co chodzi?

- Widziałam jak ona na ciebie patrzy - wzdycha patrząc wszędzie, tylko nie na mnie.

- Kto? Laura?

- Do tego przytulała cię przy stole... tak o, po prostu bez powodu.

- Żartujesz? Przecież to nie było nic takiego - wyjaśniam.

- Nie protestowałeś - przeciera ramiona dłońmi - Wiem, że kiedyś byliście razem. To widać, że nadal coś do ciebie ma.

- To nie prawda, jest tylko znajomą, zaprosiłem ją tu ze względu na Natana. To tylko dziecko, nie chciałem, żeby spedzali sami święta, kocham go jak własne dziecko.

- Dla mnie też Natan jest ważny i nie mam nic przeciwko jego obecności tutaj, wręcz przeciwnie. Cieszę się. Nawet ona mi nie przeszkadzała. Ale chyba powinieneś spytać mnie, lub chociaż poinformować, że ona tu zostanie - rzuca z pretensją.

- Tylko na jedną noc, miałem puścić ją samą z dzieckiem? W środku nocy? - marszczę brwi rozkładając bezradnie ręce.

- Mogła tu zostać. Ale mogłeś chociaż coś powiedzieć, a nie zachowywać się jakby mnie tu nie było.

- To nie prawda, ja...

- Zachowałeś się jakby moje zdanie się dla ciebie nie liczyło. Stawiasz mnie przed faktem dokonanym i to jeszcze TAKIM - naciska na słowo - Myślałam, że jesteśmy kimś więcej, Igor - po tych słowach zamyka mi drzwi przed nosem.

Brawo, jak zwykle zjebałem. Zawsze tak było. Uderzam w ścianę i osuwam się po niej na podłogę.

W takich chwilach po raz kolejny mam wątpliwości, czy jestem gotowy na nowy związek.

Zastanawiam się, czy jestem odpowiednią osobą dla niej. Nie chcę jej ranić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro