16. Golem. To musiał być wielki, lodowy golem!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rany, ten kombinezon od Harry'ego jest świetny! Nie uwierzycie, jak dobrze zachowuje ciepło.
A dzięki tej substancji z Oscorpu moje sieci nie zamarzają w locie. Mogę się nimi nawet podpisać na śniegu!

Oczywiście mój najlepszy kumpel nie wie, że to wszystko przydaje się bardziej Spider-man'owi niż Peterowi Parkerowi, bo inaczej przeżyłbym długi i zapewne głośny wykład o tym, że pomagam "przestępcy", za którego mnie uważa.
To znaczy tego "mnie", którym jestem teraz. Nieważne.

Jeśli chcecie wiedzieć, to podążam teraz śladami gościa, który chyba nie lubi, kiedy przyrównuje się go do zamrażarki. (Choć ksywa z użyciem tego słowa świetnie do niego pasuje).

W każdym razie nie jest to zbyt trudne, szczególnie że policja nie ma oporów przed mówieniem, w jaką stronę udał się przestępca, który zamroził im auta do szpiku... przewodów?

Cóż, na pewno nie byłoby im tam cieplej niż w komisariacie, do którego się udali, żeby wypić ciepłą kawusię.

Powiedzcie szczerze: Skąd oni biorą na to wszystko kasę?

                  ***

- No dobra - mówiłam do siebie, pocierając zmarznięte policzki. - Zaraz powinnam go znaleźć.

Być może dziwicie was fakt, że wiem gdzie szukać Blizzarda, albo to, że jeszcze nie zamarzłam na kość. Tak, wiem, że wszyscy o tym marzycie, ale kostium od szanownego (wyczujcie ten sarkazm) pana Osborna przeciwdziała temperaturze.

Jeśli chodzi o Mclina, to podsłuchałam rozmowę dwóch policjantów, którzy wywnioskowali, że zmierza on w okolice Time Square. W tym samym czasie powstrzymywałam się od tego, żeby nie wyrwać im kubków z kakałkiem czy co oni tam mieli!

Ale nie czas teraz na to. Może po jakimś czasie sama sobie takie sprawię (albo zawitam na komisariat. Myślicie, że przywitają mnie tam z kubkiem czy sama muszę sobie przynieść?)

Słabym punktem gościa, którego teoretycznie mogłabym się postarać załatwić, jest to, że bez lodowego działa nie zrobi on za wiele.

Pozostawało już tylko mu to działo odebrać.

Albo zastanowić się czy w ogóle warto się mieszać - dopowiedział wewnętrzny głos, który zaraz próbowałam uciszyć.

"Mam załatwić złego gościa i kropka!" - wyartykułowałam, uderzając pięścią w otwartą dłoń.

Dla drugiego złego gościa? Ależ to bohaterskie...

W głowie zaświtał mi obraz Hammerhead'a krzyczącego, żebym wykonała to zadanie, po którym mi zapłaci.
Nie zamierzałam jednak wracać do niego za jakiekolwiek skarby świata. Nie tylko dlatego, że wybitnie działał mi na nerwy.

Po prostu to, co tam powiedziałam, było zagrywką i tyle.
Zresztą nie zdążyłam nawet zdezerterować na piśmie od jednego pracodawcy, a co dopiero od drugiego i to takiego, który jest bossem... o wiele większym niż ten Młotogłowy świr.

                   ***

- No dalej, jeszcze tylko ostatni fragment - mruknąłem do siebie, włączając końcowy element do obwodu mojego wynalazku.

Dokładnie w momencie zakończenia mojej pracy usłyszałem skrzypnięcie drzwi, przez co wypuściłem szczypce elektryczne prosto na podłogę.
Głuchy odgłos ich uderzenia dokładnie odwzorowywał to, co działo się teraz między mną, a stojącym kilka metrów dalej moim ojcem.

- Hej tato - przywitałem się, przestając opierać o biórko.

Nie chciałem jednak odsłaniać tego, co leżało za mną, przez co on spojrzał wzrokiem typu: "Hej, nie podniesiesz tych szczypiec?"

Nie odezwał się jednak, więc ich sprawę pominęliśmy milczeniem.

- Dobrze, że wziąłeś się poważnie za swoją pracę - stwierdził, zbliżając się o parę kroków.

Próbowałem nie dać po sobie poznać, że to jedyna taka sytuacja, w której jego obecność nie jest mi na rękę.

Zwykle, kiedy chcę spędzić z nim czas, muszę poczekać aż on sam o tym zdecyduje. A teraz mam go na wyciągnięcie ręki.

- Tak, ja... - zacząłem się pospiesznie tłumaczyć, jak gdybym miał w ogóle z czego - to mój drugi prototyp. - Te słowa akurat były prawdą.

Choć myślę, że gdybym musiał przed nim ściemniać, to i tak przejrzałby mnie na wylot. W końcu ocena ludzi jest częścią jego pracy.

- Tym razem wszystko będzie, jak trzeba - oznajmiłem, próbując zapchać czymś narastającą ciszę.

- To dobrze. Być może zobaczysz mnie tych zajęciach, więc...

- Naprawdę? - przerwałem mu, nie mogąc uwierzyć.

Ojciec uśmiechnął się tak, jakby codziennie można było zobaczyć go w Akademii, a ja dopiero teraz się o tym dowiedziałem.
Wolałbym być głupkiem w ten sposób, niż wiecznie czekając na moment uwagi zapracowanego ojca-biznesmena, który nigdy nie nadchodzi. Ale mówi się trudno.

- Nie zawiodę cię. - Chwyciłem urządzenie do ręki, chowając je do tylnej kieszeni.

Jeżeli wszystko pójdzie, jak trzeba, to będzie ze mnie dumny o wiele wcześniej niż na tych zajęciach.

                   ***

Golem. To musiał być wielki, lodowy golem! A co by innego?

Blizzard nie zamierzał się ograniczać, ale chyba razem z połową miasta zmroziło mu też część mózgu, więc co się dziwić?

Gość rzucał policjantami, jak lotkami do tarczy, którą wyjątkowo nie był Spider-man.
W zasadzie trudno stwierdzić czy złoczyńca ma jakiś konkretny cel czy miota ludźmi na oślep.

Randy - bo takie najpewniej było jego prawdziwe imię - wyglądał, jakby połowę jego włosów pokrył szron.
Do tego w obrębie rękawicy pojawiły się sople lodu, przez które można było spekulować, czy urządzenie nie zrozło się z jego ręką na stałe.

"Ciekawe, co wtedy zrobiłby Pajęczak..."

Jak narazie bohater posadził na ziemi niezastąpionych stróżów prawa i teraz chyba sam weźmie się za ich robotę.
Tak przynajmniej myślałam, zanim do gry nie wkroczył niezapowiedziany zawodnik.

- Harry? - Spidey idealnie wyraził swoje, jak i moje zdziwienie. - Co ty tutaj robisz? Powinieneś...

- Lepiej się odsuń Spider-man'ie. - Chłopak zabrzmiał, jak gdyby jego słowa nie dawały możliwości wyboru.

Gdybym stała obok, na pewno zamurowałoby mnie tak, jak pozostałych.

- Wziąłeś mój sprzęt, a teraz ja ci go odbiorę! - zwrócił się do Blizzarda, ignorując wszystkich wokół.

W odpowiedzi ze strony wielkiego golema posypał się grad lodowych sopli, z którymi Harry poradził sobie lepiej niż policyjne auta, których szyby wzbogaciły się o kilka nowych dziur.

Na widok ognistego miecza dzierżonego przez Osborna moje oczy stały się dwa razy większe.
Nigdy nie wyobrażałam go sobie z taką bronią.

Jak widać to miejsce jeszcze nieraz mnie zaskoczy, choć wolałam raczej, by zostało przewidywalne tak, jak do tej pory.
Niestety nie wszystko w życiu się wybiera.

- Sprawdźmy, kto jest teraz silniejszy!

W tej chwili Harry skoczył na wysokość, której nie powstydziłby się prawdziwy olimpijczyk. Nabrał rozmachu, by zadać potężny cios.

W moim pokręconym umyśle już kreował się obraz, na którym wielka lodowa "dłoń" odpada z plaskiem w stertę śniegu i nie nadaje się do niczego innego, jak tylko powieszenia na szyldzie dobrej knajpy z lodami.

Umysł płata jednak różne figle. Mój niestety aż za często, dlatego to czym mnie omamił, oczywiście nie stało się prawdą.

Jeden palec golema wystarczył na to, by odepchnąć Harry'ego z powrotem na ziemię oraz rozdzielić go z niewiele w tej chwili znaczącą bronią. Obu upadkom zapobiegł Spider-man, który mimo wcześniejszego zrugania, czuwał nad wszystkim tak jak zawsze.

- I co chłopcze, który z nas wygrał? No powiedz! - zaśmiał się Blizzard i gdyby nie zranił mojego kumpla, (który jeszcze nie wie, że jest moim kumplem), to pewnie śmiałabym się razem z nim.

No co? Nic nie poradzę na to, że jestem wesoła, gdy ktoś obok się śmieje!

Zapomniałaś chyba, że masz POKONAĆ Blizzarda!

No tak, wewnętrzny głos jednak na coś się przydaje.
Postukałam się kilka razy w czoło, żeby powrócić do rzeczywistości.

Ogień nie jest złym pomysłem, tylko miecz wygląda na mikry w porównaniu z dwudziestometrową, lodową machiną.

Czy to już czas, by przygotować się na globalne ochłodzenie? Bo ja, szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko.

No więc wróciłam po wakacyjnym urlopie z nowym rozdziałem!

Takie pytanko: Wolicie, kiedy perspektywa jest jasno określona (typu "POV. Spider-man) czy chcecie się domyślać, czyimi oczami spogląda się na opowieść (tak jak zmuszam was do tego teraz xd)?

No i najważniejsze - czego udało wam się dokonać przez miesiąc wakacji?
Bo ja wykąpałam się w morzu i przytyłam 800 gram, a tak poza tym, to chyba niewiele.

(20.05.21r.)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro