10. CAT WITH RHINESTONES

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

miłej niedzieli i lektury :)
pijcie dużo wody, jest strasznie ciepło!!
ściskam, yoni-ssi^3^

Jimin pov

Po wyjściu Yoongiego z domu, zabrałem przekąski z szafki w kuchni i usiadłem na kanapie, włączając telewizor. Od razu włączyłem YouTube i wyszukałem serial, który chciałem obejrzeć od wielu miesięcy. Po zerwaniu z Yoongim, większość czasu spędzałem zamknięty w pokoju, oglądając dramy, jednak po jakichś trzech z rzędu podobnych fabułach, zaczęło mi się to wszystko nudzić i zacząłem szukać czegoś nowego. Natknąłem się na tajskie seriale w kategorii boys love i zakochałem się. Oglądałem ich już bardzo wiele, ale nadal było mi mało, więc szukałem coraz to nowszych tytułów. Jakieś pół roku temu natknąłem się na ciekawy serial o fabule z reinkarnacją - czytając jednak recenzje, stwierdziłem, że będę musiał to oglądać sam, z czystą głową, bez komentarzy wokół.

Dlatego korzystając z nieobecności mojego chłopaka, która była bliżej nieokreślona czasowo, włączyłem pierwszy odcinek. Czytałem, że historia jest bardzo poruszająca, ale nie sądziłem, że zacznę płakać już po pierwszych pięciu minutach. A jednak. Historia głównych bohaterów mnie tak wciągnęła, że nie wstawałem z kanapy ani na sekundę. Przy rozpoczęciu trzeciego odcinka przypomniało mi się, że przyniosłem sobie żelki, które dalej leżały nietknięte na stoliku przed kanapą. Sięgnąłem po opakowanie i ponownie owinąłem się kocem, dając się zahipnotyzować kolejnymi scenami dramy. Byłem pochłonięty do takiego stopnia, że nawet nie zauważyłem, kiedy Yoongi wrócił do mieszkania, dopóki nie stanął przed telewizorem, zasłaniając mi ekran.

- Hyung, zasłaniasz! - zawołałem, przechylając się na bok, żeby cokolwiek zobaczyć.

- Nawet mnie nie przywitasz?

- Witaj w domu, Yoongi, czy teraz możesz odsłonić ekran?

Odetchnąłem z ulgą, widząc ponownie cały ekran, a Min usiadł obok mnie, biorąc kilka żelków z opakowania. Między nami nadal panowała cisza, a ja nie miałem ochoty rozpoczynać konwersacji, ponieważ byłem zbyt zaaferowany akcją w serialu.

- Tajski?

- Mhm - mruknąłem.

Ponownie było słychać tylko serial. Oglądałem już wiele tajskich boys love dram, jednak ta chyba zostanie na honorowym pierwszym miejscu. Gra aktorska, muzyka i praca kamery - wszystko było idealne i zachęcało do dalszego oglądania. Cała fabuła była czarująca i nie chciało się w ogóle odchodzić od ekranu, nie mówiąc o oderwaniu wzroku na kilka sekund, w obawie, że coś ważnego może cię ominąć.

- Pamiętasz, że mamy dzisiaj randkę? - zapytał Yoongi, zajadając się żelkami.

- Jak najbardziej - odpowiedziałem. - Daj mi tylko skończyć ten odcinek.

- Dobrze, kochanie - podniósł się z kanapy i ucałował mnie w policzek. - Idę się umyć.

W odpowiedzi pokiwałem głową i nie odrywałem wzroku od telewizora. Czwarty odcinek powoli się kończył i liczyłem na przyjemne zakończenie, jednak ostatnia scena poruszyła mnie do łez, wspomnienia głównego bohatera oraz to jak potrafił zagrać cierpienie i smutek, rozłożyły mnie na łopatki. W końcu wyłączyłem telewizor i osuszyłem policzki i nos chusteczką. Kiedy wycierałem nos, do salonu wszedł Yoongi i spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem.

- Co się stało? - zapytał, siadając obok mnie.

- Nic, po prostu wzruszyła mnie scena w serialu - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.

Hyung się zaśmiał, a ja oparłem głowę na jego ramieniu i przymknąłem na chwilę powieki, żeby dać oczom odpocząć po długim oglądaniu. Yoongi objął mnie ramieniem i odetchnął z ulgą. Spojrzałem na niego kątem oka i uśmiechnąłem się lekko.

- Przeziębisz się jak nie zaczniesz suszyć włosów po prysznicu - powiedziałem cicho, jakby obawiając się, że ktoś jeszcze może nas usłyszeć.

- Wyłączyłem klimatyzację, spokojnie - odpowiedział i pocałował moją skroń. - Nie wiem, jak mogłeś siedzieć w takiej lodówce.

- Byłem zbyt pochłonięty oglądaniem, żeby się zorientować, że jest już tak zimno - powiedziałem zgodnie z prawdą. - Poza tym od czegoś mam koc na kolanach.

- Mnie mówisz o przeziębieniu, ale to ty najbardziej powinieneś uważać, twój układ odpornościowy jeszcze się odbudowuje.

- Wiem, ale biorę leki i czuję się naprawdę dobrze.

- Bardzo mnie to cieszy, a teraz leć się ogarnąć, a ja tutaj wszystko posprzątam.

- Może ci pomogę?

- Nie trzeba, skarbie - uśmiechnął się do mnie szeroko. - Dam radę.

- W porządku, pójdę się odświeżyć.

- Jasne - pokiwał głową.

Wstałem z kanapy i zostawiłem koc na kanapie. Yoongi odprowadził mnie wzrokiem do wyjścia z salonu i udałem się do naszej sypialni. Wybrałem komplet ubrań, które dostałem od hyunga, żeby nie było mu smutno, że w nich nie chodzę i zabrałem je do łazienki obok. Zamknąłem drzwi i stanąłem przed lustrem.

Miałem nadal zaczerwienione oczy od płakania i bladą twarz. Moje kości policzkowe nadal były bardzo widoczne, a włosy na głowie robiły się coraz dłuższe na co się uśmiechnąłem. Na początku myślałem, żeby kupić perukę i w niej chodzić, jednak i tak nie wychodziłem nigdzie poza mieszkanie, chyba, że była to wycieczka do szpitala. Wydawanie pieniędzy na perukę byłoby bez sensu. Poza tym zaczynają odrastać, a wszyscy w moim otoczeniu mówili, że im to nie przeszkadza.

Wziąłem szybki prysznic, osuszyłem się ręcznikiem i ubrałem czyste i pachnące ubrania. Wyszedłem z łazienki, zabierając za sobą parę, która powstała po moim gorącym prysznicu i zatrząsnąłem się z zimna. Yoongi miał rację, że zrobiłem lodówkę z mieszkania. Gdybyśmy dzisiaj oboje tutaj umarli to nasze ciała utrzymałyby się bez zmian jeszcze przez najbliższych kilka dni.

Wróciłem do salonu i zastałem tam niemałe przemeblowanie. Yoongi przesunął kanapę bardziej pod ścianę, stolik kawowy został przeniesiony pod okno i leżały na nim różne produkty i napoje, a w jego miejsce został rozłożony duży koc w czarno-czerwoną kratę. Uśmiechnąłem się, widząc postawiony w jego rogu zamykany koszyk wiklinowy, który miał robić za atrapę.

Telewizor był ponownie włączony i właśnie leciała z niego jakaś playlista, która była mi o dziwo bardzo znana z nazwy. Zaraz do pomieszczenia wszedł ponownie Yoongi i posłał mi lekki uśmiech. Postawił misę z owocami na stoliku i podszedł do mnie, obchodząc koc.

- Niespodzianka - powiedział.

- Nigdy nie robiłem pikniku w domu - zaśmiałem się. - Ale w parku i innych miejscach w plenerze już tak i nie chcę wychodzić na mądralę, ale jedzenie chyba powinno leżeć na dywanie i koszyku.

Yoongi zaśmiał się, kręcąc głową i złapał moje dłonie, które ścisnął.

- Czepiasz się drobiazgów, Park Jiminie - parsknął. - A tak naprawdę to chciałem to wszystko poukładać razem z tobą.

- To urocze, z chęcią ci pomogę.

- Ale najpierw mam dla ciebie prezent - powiedział.

- Dwie niespodzianki jednego dnia? Co to za święto?

- Nasza pierwsza randka od bardzo dawna, poza tym nie potrzebuję żadnej okazji, żeby dawać ci prezenty.

- No dobrze, ale ja nic dla ciebie nie mam i mi głupio.

- To dasz mi na następnej randce, dobrze?

- W porządku - pokiwałem głową. - To co to za prezent?

Yoongi puścił moje dłonie i sięgnął do tylnej kieszeni spodni. Wyciągnął z niego średniej wielkości żółte kwadratowe pudełeczko i mi je podał. Uniosłem lekko brwi i spojrzałem na niego zaskoczonym wzrokiem. On jednak się nie odezwał ani słowem, jedynie posłał mi spojrzenie, mówiące żebym otworzył pudełko. Ściągnąłem cienką wstążkę, która otulała pudełko i je otworzyłem, a moim oczom ukazała się delikatna srebrna bransoletka z drobną przywieszką kota. Uśmiechnąłem się lekko i wyciągnąłem bransoletkę z opakowania, które odłożyłem na kanapę za sobą. Spojrzałem na Yoongiego i wyciągnąłem wymownie do niego moją prawą dłoń.

- Pomożesz?

- Oczywiście - odpowiedział od razu i zabrał ode mnie bransoletkę, żeby ją zapiąć na moim nadgarstku.

- Jest piękna - oznajmiłem, kiedy Yoongi zapinał łańcuszek.

- Cieszę się, że ci się podoba, kochanie - powiedział, zwracając na mnie swoje kocie oczy. - Jak ją tylko zobaczyłem to od razu pomyślałem o tobie. Musiałem ją kupić.

- To kochane.

Uśmiechnąłem się i spojrzałem na bransoletkę, zdobiącą mój nadgarstek. Wyglądała ślicznie, a kotek, który zamiast oczu miał dwie malutkie cyrkonie, wyglądał jeszcze bardziej uroczo. Popatrzyłem ponownie na starszego i posłałem mu szeroki uśmiech.

- Dziękuję, hyung, będę ją nosił codziennie - powiedziałem.

- No ja mam nadzieję, wygląda na tobie jeszcze lepiej niż to sobie wyobrażałem - odrzekł, splatając nasze dłonie.

- Nawet nie sądziłem, że to możliwe.

- Ja też, dopóki nie zobaczyłem tego na własne oczy.

- Dobrze, Romeo, a teraz poukładajmy jedzenie na kocu i zabierajmy się za jedzenie, jestem głodny i ty pewnie też, a wszystko wygląda bardzo apetycznie.

- Co tylko sobie życzysz, Julio.

Zaśmialiśmy się i wzięliśmy się do pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro