11. DUMMY

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

dobry wieczór i dobranoc♡
wypoczywajcie dużo!!
-yoni♡

Yoongi pov

Po zakończeniu pikniku, który odbył się w naszym salonie, położyliśmy się w łóżku i na laptopie odpaliliśmy jakiś film. Leżałem oparty o zagłówek łóżka, a młodszy chłopak miał ułożoną głowę na mojej klatce piersiowej. Jimin był bardzo skupiony na filmie, z którego głośno się śmiał, ja jednak nie potrafiłem zebrać myśli po dzisiejszym spotkaniu w wytwórni z moim menadżerem i producentem.

Kiedy dołączyłem do wytwórni nie byłem jakoś wyjątkowo traktowany, natomiast jak już zdobyłem sławę i sporą ilość fanów, wszystko zaczęło się robić problematyczne. Lubię produkować muzykę, lubię pisać melodie i teksty, w których wyrażam siebie i swoje myśli. Jednak od kilku ostatnich miesięcy jest ciężej z współpracą. Jeszcze ciężej się zrobiło, kiedy zacząłem się ponownie zajmować Jiminem, jednak to nie on sam był ciężarem, tylko moje wszystkie obowiązki, które posiadałem w wytwórni.

Dzisiejsze spotkanie nie było zwykłe. Ponieważ ostatnio nie wypuszczałem nowej muzyki i odmówiłem wielu artystom współpracy, teraz nie miałem wyjścia jak się w końcu zgodzić na jedną współpracę. Dostałem kilka propozycji do wyboru i wybrałem tę, która była najbliżej nas, czyli w Japonii. Lot trwa niecałe dwie godziny, więc gdyby miało się coś wydarzyć to mógłbym szybko wrócić. Na pewno szybciej niż z Los Angeles czy Londynu, gdzie leci się koło dwunastu godzin.

Nie wiedziałem jak mam zacząć temat i powiedzieć o tym Jiminowi. Będę musiał poprosić Taehyunga, żeby zajął się Jiminem podczas mojej nieobecności, żeby na pewno ktoś miał na niego oko. Czułem jak mnie skręca w żołądku na samą myśl o rozmowie z Taehyungiem na ten temat. Już nawet rozmowa z Jiminem nie stresowała mnie tak samo jak z Tae. Westchnąłem pod nosem i przymknęłam oczy, przytulając Jimina mocniej.

- Wszystko w porządku, hyung? – zapytał zmartwionym głosem Jimin, zatrzymując film na laptopie.

- Tak, po prostu jestem zmęczony po dzisiejszym spotkaniu.

- Było aż tak źle?

- Nie ująłbym tego w ten sposób – mruknąłem i przetarłem oczy palcami. – Bardziej nie poszło coś po mojej myśli.

- Co się stało?

Popatrzyłem na chłopaka i uśmiechnąłem się smutno. Przysunąłem go ponownie do swojej piersi i ucałowałem w czubek głowy. Obecność Parka działała na mnie jak penicylina na chorego – uśmierzająco. Potrzebowałem Jimina obok siebie, żeby oddychać i żyć w spokoju i harmonii z samym sobą. Żeby się uśmiechać i czerpać radość z każdej drobnej wykonanej pracy. Patrząc na niego czułem bezwzględną miłość do niego i do siebie, ponieważ wiedziałem, że on mnie kocha mimo moich wszystkich wad i błędów jakie popełniłem w życiu do tej pory.

- Martwisz mnie, Yoongi – szepnął Jimin, ale nadal przytulał policzek do mojej piersi i nie ruszał się nawet na centymetr.

- Przepraszam, Jiminie – odpowiedziałem.

- Okej, dość – chłopak podniósł się do siadu, odklejając się ode mnie. – O co chodzi?

- Pewnie będziesz zły, ale muszę ci od razu powiedzieć, że nie miałem na to większego wpływu i wybrałem najlepszą opcję jaka była.

- Tłumaczysz się, a to znaczy, że znowu chodzi o pracę i musisz pewnie gdzieś jechać – powiedział przyciszonym głosem. – Tylko błagam powiedz mi, że to nie jest żadna trasa, ani nic podobnego.

- Nie, kochanie, nie – zaprzeczyłem od razu, siadając naprzeciwko niego. – Żadna trasa koncertowa nie wchodzi w grę, spokojnie.

- W takim razie gdzie jedziesz?

- Niedaleko, do Japonii – odrzekłem, splatając nasze dłonie razem. – Na kilka dni, dostałem propozycję współpracy z tamtejszym artystą i muszę tam polecieć.

- Okej, rozumiem – powiedział, ściskając moje dłonie. – I nie jestem zły, trochę smutny, bo będę musiał zostać sam, ale myślę, że Tae chętnie ze mną zostanie i się mną zajmie.

- Przy okazji wyszarpie mi organy wewnętrzne, słysząc to, że wyjeżdżam, ale tak, pewnie z tobą zostanie bez zbędnych kłótni.

- Nic ci nie wyszarpie, przestań być taki dramatyczny – parsknął chłopak.

- Jestem w stu procentach poważny, Taehyung już kilka razy mi groził, teraz na groźbach może się nie skończyć.

- Yoongi, Taehyung zrozumie, że to po prostu praca – powiedział spokojnie Park. – Zlecenie od szefa. To jest normalne. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i rozumiemy takie sytuacje.

- Może lepiej by było, gdybym zmienił pracę na coś bardziej stacjonarnego, bez wyjeżdżania, z pracą zdalną w domu, żeby spędzać z tobą więcej czasu – pomyślałem na głos.

- Ani się waż, Min Yoongi! – Jimin pacnął mnie w ramię z otwartej dłoni. – Kocham patrzeć jak pracujesz nad muzyką, układasz teksty, spędzasz czas z nosem w laptopie, naprawdę. Więc nawet o tym nie myśl, żeby zmieniać pracę. Kocham twoją muzykę. I ciebie też kocham, dlatego nie chcę, żebyś rezygnował z marzeń tylko z mojego powodu.

- Dobrze kochanie – pokiwałem głową. – I ja ciebie też kocham, nawet nie wiesz jak bardzo.

- Myślę, że mogę się domyślić, chciałeś rzucić muzykę dla mnie.

- Dla ciebie mógłbym zrobić wszystko o cokolwiek mnie poprosisz. Pamiętaj o tym.

- Zapamiętam, na pewno – parsknął śmiechem i ponownie się do mnie przytulił.

Odwzajemniłem uścisk i pocałowałem czubek jego głosy, czując kłucie na wargach. Włosy Jimina zaczęły wolno odrastać, z czego młodszy ogromnie się cieszył, ponieważ bardzo na to czekał i bardzo dobrze pamiętał ile się natrudziłem, żeby namówić go do zgolenia włosów.

- Jak tylko urosną mi włosy to idę do fryzjera i farbuję je na blond – powiedział Jimin.

- Będą ci pasować – wymruczałem. – Jak zawsze.

- Brakuje mi włosów.

- A pytałem czy chcesz perukę.

- Peruka jest niewygodna i bez sensu, hyung. I tak mi już odrastają, więc to byłaby też strata pieniędzy. Ale przydałaby mi się jakaś nowa chustka, bo te mi się znudziły.

- Zamówimy rano nowe, dobrze? – zaproponowałem zaspanym głosem. – Znajdziemy jakieś nowe kolory.

- Dobrze, a teraz chodźmy spać, bo ty już tutaj przysypiasz.

- Ten dzień mnie wykończył emocjonalnie – szepnąłem, tuląc mojego chłopaka do siebie.

- Domyślam się. Ja też robię się senny.

- Skończymy film jutro, okej?

- Jasne – chłopak pokiwał głową i wyłączył laptopa.

Odkładając urządzenie na stolik nocny, Jimin musiał się ode mnie odsunąć, więc mruknąłem niezadowolony, otwierając ciężkie powieki, żeby spojrzeć na swojego prywatnego anioła. Park po kilku sekundach leżał z głową na poduszce zaraz naprzeciwko mojej twarzy i uśmiechał się do mnie słodko. Odwzajemniłem lekko gest i otuliłem go ramionami w pasie, przysuwając bliżej do siebie. Odetchnąłem w końcu ze spokojem, czując jak cały stres spowodowany rozmową z młodszym ze mnie ulatuje i zostawia mnie w spokoju.

Nie spodziewałem się tak pokojowej reakcji od młodszego, wręcz się bałem, że spakuje swoje rzeczy i pojedzie do Taehyunga, żeby pokazać jak bardzo jest zły na mnie, że znowu go zostawiam. A jednak zaakceptował to. Miałem za to wrażenie, że to mimo wszystko jeszcze nie koniec tematu i coś się jeszcze wydarzy. To nie był jeszcze koniec tego aspektu, jednakże byłem już zbyt zmęczony, żeby o tym myśleć, dlatego pozwoliłem sobie zamknąć powieki.

- Jeszcze raz cię przepraszam, Minnie – wyszeptałem, zapadając w wyczekiwany przez cały dzień sen.

- Nie przepraszaj głuptasie, tylko śpij – odszepnął, szczupłymi palcami przeczesując moje czarne włosy.

Zamruczałem i słuchając kołysanki śpiewanej przez Jimina dałem się zabrać w objęcia Morfeusza. Śniłem o spokojnym życiu naszej dwójki. Jeździmy w różne zakątki świata, śpimy w tanich motelach, albo w samochodzie, oglądamy zachody i wschody słońca, kąpiemy się w jeziorach lub morzu. Siedzimy w lesie, wsłuchując się w odgłosy natury lub na środku pagórka, oglądając błyszczące gwiazdy z podręcznikiem konstelacji na kolanach i latarką w dłoni. Szkoda, że to były tylko sny. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro