18. OUR HOME

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

enjoy :)
-yoni♡

Jimin pov

- Kiedy wraca Yoongi? - zapytał Taehyung, siedząc po drugiej stronie okienka.

Znowu byłem izolowany po drugim kursie chemii. Czułem się o wiele lepiej niż za pierwszym razem. Dopisywał mi też większy apetyt, co zdziwiło samego Taehyunga. Jedliśmy właśnie obiad, rozmawiając o wszystkim co ślina nam na język przyniesie.

- Wczoraj pisał, że dzisiaj wypisują go ze szpitala - odparłem, po przełknięciu porcji ryżu z warzywami.

- Czyli najpewniej jutro będzie miał samolot, zgadza się?

- Mam taką nadzieję. Z tygodniowego wyjazdu zrobił się miesiąc.

- Podziwiam cię, że dajesz radę - powiedział Tae, zajadając się swoim makaronem. - Nie wiem, czy umiałbym tak beztrosko żyć, gdyby nie było przy mnie Hoseoka.

- Nie jest łatwo, masz rację - przyznałem. - Ale myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. Mam tylko nadzieję, że nie będzie znowu pracował tak dzień w dzień, że w ogóle nie będziemy się widywać.

- W sumie teraz już tak jest.

- Jest teraz w Japonii, musiał się zgodzić na collab, bo CEO mu suszył głowę.

- Przecież to normalne, że nie będzie wypuszczał muzyki codziennie. Może też pracować stacjonarnie.

- Robił to już od paru miesięcy - powiedziałem, bawiąc się ryżem w misce. - Pracował nad najnowszą płytą, ciągle powtarzał CEO, że już niedługo odda do przesłuchania, ale przeze wszystko się dłużyło, więc w końcu musiał coś zrobić, aby nadal utrzymać się na listach przebojów.

Taehyung słuchał mnie w ciszy i skupieniu. Kiedy na niego spojrzałem, był smutny i nie jadł już swojego jedzenia. Również odłożyłem pałeczki i splotłem dłonie w koszyczek. Może nie powinienem tyle gadać na temat naszego życia prywatnego, szczególnie pracy Yoongiego, w końcu album, nad którym pracuje nie ujrzał światła dziennego nawet w zapowiedziach na zbliżający się rok.

- Wybacz TaeTae, może będzie lepiej, jak zmienimy temat na weselszy.

- Nie masz mnie za co przepraszać, Jimin-ah. Nie powinienem oceniać Yoongiego po sprawach z przeszłości.

- W porządku. Czasami też zdarza mi się porównywać to co było z teraźniejszością - przyznałem. - W strachu.

- Jestem pewien, że wszystko się ułoży i że Yoongi na tyle jest inteligentny, że nie popełni błędów z przeszłości.

- Tak, masz rację, nie ma co rozgrzebywać przeszłości.

Pokiwałem głową i chwyciłem za pałeczki, aby skończyć swój posiłek. Taehyung również kontynuował jedzenie i między kęsami jedzenia prowadziliśmy luźną rozmowę na temat serialu, który oglądaliśmy od kilku dni wspólnie za pomocą Teleparty. Tak wymienialiśmy się komentarzami, aż w pewnym momencie za plecami Tae stanął mężczyzna, ubrany cały na czarno z bukietem czerwonych róż w dłoni. Otworzyłem szeroko oczy, orientując się, że to Yoongi wrócił. Wstałem z krzesła, a gwałtowny ruch spowodował, że krzesło upadło z hukiem na ziemię. Taehyung uniósł brwi i w zdziwieniu spojrzał za swoje plecy, a widząc Yoongiego, uśmiechnął się delikatnie.

- Witaj, Yoongi hyung. - przywitał go Tae, a ja nadal stałem jak słup soli i tylko patrzyłem na mężczyznę po drugiej stronie szyby.

- Hej, Taehyung - odpowiedział Yoongi. - Jimin był grzeczny? Jadł?

- Jadł nawet bardzo dużo. Same pielęgniarki były zaskoczone jego ostatnim apetytem, mówiły mi, że co najmniej raz dziennie bierze dokładkę jednego posiłku.

- No proszę, jeszcze się okaże, że Park Jiminie przytyje mi w tym szpitalu i już nie będę mógł go nosić na jednej ręce, a będę potrzebował do użycia dwóch - zażartował starszy, śmiejąc się cicho.

- A ty jak się czujesz, hyung? Sam Hoseok chciał jechać do Japonii spuścić ci manto - powiedział Taehyung.

- Hoseok? Nasz Hoseok, który ucieka przed najmniejszym pajączkiem chciał mi zrobić rozróbę? - zaśmiał się ponownie Yoongi.

- Dokładnie tak, wstrzymał się tylko ze względu na napięty grafik w jego szkole.

- To dobrze, że miał dzieci do uczenia, nie chciałbym widzieć groźnej odsłony Hoseoka. Czuję się dobrze. Wypisali mnie ze szpitala dzisiaj rano, więc wsiadłem w pierwszy dostępny samolot i przyleciałem. Mam tydzień wolnego, aby odpocząć. Muszę też udać się do lekarza z wytwórni, aby sprawdzić czy na pewno mój organizm ma się dobrze, ale jestem silny.

- Tae czy mógłbyś nas zostawić? - zapytałem cicho, w końcu odzyskując głos.

- Oczywiście, pójdę do kawiarenki - rzekł, zabierając swój telefon i torbę. - Przynieść ci coś, hyung?

- Jakbym mógł prosić herbatę, mam zabronione picie kawy przez najbliższe kilka dni - uśmiechnął się niezadowolenie.

- Jasne, napiszcie mi jak już skończycie rozmawiać. - To powiedziawszy, wstał z krzesła i zrobił miejsce Yoongiemu, który od razu usiadł na wolnym miejscu. - Tylko nie kłóćcie się. - rzucił przez ramię i poszedł wzdłuż korytarza w stronę windy.

Kiedy zostaliśmy sami, podniosłem powoli krzesło z podłogi i usiadłem na nim, owijając się żółtym kocem. Patrzyłem chwilowo na swoje splecione palce, które miałem ułożone na kolanach i nie miałem pojęcia co powiedzieć. Jeszcze parę godzin temu miałem ułożone przemówienie, które chciałem zaprezentować przed Yoongim jak tylko powróci do Korei, a teraz moja głowa była pusta i nie miałem pojęcia co powiedzieć.

- Jak się czujesz, Minnie? - zapytał spokojnie.

- W porządku, tym razem czuję się o wiele lepiej - powiedziałem cicho. - Lekarz powiedział, że najprawdopodobniej nie będę musiał się martwić kolejnym kursem chemii, ponieważ moje wyniki badań z każdym dniem są coraz lepsze, mam też unormowaną liczbę białych krwinek.

- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę to słysząc, kochanie - odpowiedział szczerze, kładąc otwartą dłoń na szybie, która nas dzieliła.

Ułożyłem dłoń po drugiej stronie szyby i uśmiechnąłem się smutno, czując jak do oczu napływają mi łzy. Tak za nim tęskniłem.

- Hej, nie płacz, skarbie. Jeszcze parę dni i pojedziemy do domu. Sprzątaczka właśnie sprząta i wszystko dezynfekuje w naszym mieszkaniu.

- Miałeś na myśli twoim?

- Naszym, mieszkamy tam razem, to też twoje mieszkanie, Minnie.

- Każesz mi nie płakać, a mówisz takie rzeczy, Yoongi - powiedziałem, śmiejąc się pod nosem.

- No dobrze, Minnie, już przestanę - uśmiechnął się do mnie ciepło. - Tęskniłem za tobą.

- Ja za tobą też, Yoonie - powiedziałem, czując jak łzy napływają mi do oczu. - Bardzo.

- Nie płacz, jeszcze kilka dni.

- Masz cholerne szczęście, że jestem teraz w izolatce, Min Yoongi, inaczej dostałbyś łomot za to co się wydarzyło w Japonii - powiedziałem poważnie. - Miałeś się nie przepracowywać!

- Starałem się skończyć album - powiedział na swoją obronę. - Poza tym musiałem zająć sobie czymś myśli, żeby nie krążyły ciągle wokół ciebie.

Uśmiechnąłem się delikatnie i zabrałem dłoń z szyby, zostawiając na niej odciski moich palców.

- Jesteś głupi - mruknąłem.

- Dziękuję za komplement - zaśmiał się. - Jak podobają ci się kwiaty? - uniósł ponownie bukiet.

- Jest piękny, jak zawsze, ale nie wiem po co je kupowałeś, uschną do mojego powrotu.

- A tutaj poratuje mnie wódka! - odparł podekscytowany. - Wyczytałem w internecie, że jak się postawi kwiaty w wódce to wystoją nawet dwa tygodnie!

- Może powinieneś o to podpytać Tae? W końcu jest florystą. - Śmiałem się pod nosem z jego podekscytowania jakąś drobną ciekawostką odnalezioną w odmętach internetu.

- Czemu się ze mnie śmiejesz? To bardzo ciekawe, że alkohol tak oddziałuje na kwiaty.

- Tak się odmóżdżasz? Szukasz totalnie niepotrzebnych informacji do życia codziennego?

- A wiesz, że humbak jest najmądrzejszym zwierzęciem zaraz po ludziach?

- Czyli mam rację i co to, do cholery, humbak?

- Wieloryb, a dokładnie długopłetwiec oceaniczny. W sumie to nawet nie wieloryb tylko bardziej waleń.

- Yoongi ty naprawdę nie masz lepszych rzeczy do czytania? Na przykład polityka, czy coś w tym stylu?

- Polityka jest nudna, a takie ciekawostki mogą mi się kiedyś przydać.

- Na pewno do bycia humbakiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro