2. ROSES

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

enjoy~♡
-yoni

Jimin pov

Czułem się jakbym zaraz miał zwrócić wszystko co dzisiaj zjadłem, a pierwsza terapia chemią nawet się nie zaczęła. Siedziałem właśnie na swoim łóżku w sali i pisałem z Yoongim, który właśnie jechał do szpitala, ale utknął w ogromnym korku. Czułem ogromny stres i dalej się zastanawiałem czy na pewno postąpiłem dobrze, podejmując się temu leczeniu. Moim głównym powodem nie było jednak to, że chcę dalej żyć, ale sam Yoongi i Taehyung, którzy są dla mnie całym światem. Dodatkowo myśl o tym, że Yoongi będzie przy mnie przy terapii mocno podnosi mnie na duchu i czuję nadzieję na prawdziwe szczęśliwe zakończenie dla mnie i Yoongiego.

Podjąłem decyzje dwa dni temu i kiedy tylko zostawałem sam w nocy, ponieważ Yoongi jechał pracować do studia, ja czytałem. Dużo czytałem psychologicznych artykułów. O manipulacji, o tym, że człowiek się nie zmienia, więc zacząłem też dużo myśleć, czy Yoongi naprawdę chce, żebym nie odchodził, bo chce wszystko naprawić, czy może zmanipulował mnie, żeby nie mieć mnie na sumieniu? Te myśli nie dawały mi spać, więc jak tylko Yoongi przyjeżdżał do szpitala przed porą obiadową, jeszcze cały zaspany i niemrawy, od razu pytał czy na pewno dobrze się czuję, bo wyglądam nie tak dobrze. Oczywiście zbywałem jego pytania, zapewniając go, że wszystko jest w porządku, a Yoongi jakoś specjalnie nie drążył tematu.

Obawiałem się, że teraz się spóźnia dlatego, że zapomniał, albo zaspał i dlatego teraz utknął w korku, albo po prostu go zmyślił, żeby nie zdążyć na moją pierwszą chemię, a dobrze wie, że boję się być tam sam. Normalnie poprosiłbym Taehyunga, żeby mi towarzyszył, ale Yoongi się uparł, że przyjedzie. A teraz się spóźnia i naprawdę nie chciałem do siebie dopuszczać tej myśli, że znowu mnie oszukuje i chce się jakoś wywinąć. Pisałem co chwilę do niego wiadomości, ale on w pewnym momencie przestał odpisywać, nawet ich nie odczytywał. Oczy zaszły mi łzami i już miałem wypinać kroplówkę wspomagającą z wenflonu, ale przerwał mi dźwięk otwierania drzwi.

Zobaczyłem Yoongiego, całego zdyszanego i z bukietem róż w ręce. Pociągnąłem nosem i odsunąłem rękę od wenflonu. Chciałem wstać, żeby podejść do starszego, jednak on był szybszy i doskoczył prędko do łóżka, obejmując mnie mocno. Przytuliłem się do niego i zapłakałem w jego ramię, pozwalając emocjom opuścić moje spięte ciało w ten sposób. Yoongi ścisnął mnie i ucałował moje czoło.

- Przepraszam, że tak długo na mnie czekałeś, kłóciłem się z jakąś starą pielęgniarką o wniesienie kwiatów na salę. – powiedział w moje włosy.

Mimowolnie się zaśmiałem i poczułem się spokojny, słysząc jego wytłumaczenie.

- Czyli korek był wymówką? – zapytałem cicho, pociągając ponownie nosem.

- Był, ale gdybym ci napisał prawdę, to pewnie byś zszedł na dół i nici z niespodzianki. – usprawiedliwił się. – Dla ciebie. – podał mi wielki bukiet, po odsunięciu się ode mnie.

- Nie musiałeś. – szepnąłem, przyjmując podarunek. Powąchałem kwiaty i zapach mnie odprężył, kocham zapach róż.

- Wiem, że pierwsza chemia będzie dla ciebie czymś ciężkim. Czytałem, że najlepiej jest odwrócić uwagę od niej czymś co się lubi. Dostałeś twoje ulubione kwiaty i będę przy tobie całą sesję.

- Kocham cię. – odpowiedziałem prosto.

- Ja ciebie też, Minnie. I przepraszam, że przysporzyłem ci tyle stresu, nie chciałem.

- W porządku, ważne, że już jesteś.

- I nigdzie nie wychodzę. Zostanę na noc dla pewności, że na pewno będzie w porządku.

- Naprawdę się starasz. – odłożyłem kwiaty na łóżko i złapałem dłoń starszego.

- Oczywiście - usiadł na krzesełku obok łóżka. – W końcu chcę cię wspierać. Szczerze.

Uśmiechnąłem się do starszego i przyciągnąłem go do ciepłego uścisku. Yoongi objął mnie ramionami i ucałował moją skroń. Odetchnąłem, opierając głowę na jego ramieniu. Czułem się spokojniejszy, o wiele. Cieszyłem się, że przyjechał i miał zamiar ze mną zostać na noc, w razie gdybym źle się czuł. To naprawdę wiele dla mnie znaczyło i chciałem mu za wszystko podziękować, jednak w głębi serca nadal czułem obawę, że mnie opuści jak tylko mi się pogorszy.

- Co jest, kochanie? – zapytał, jakby czując, że coś mnie trapi.

- Nic takiego, po prostu się boję. – odpowiedziałem, zaciskając pięści na jego czarnej koszulce.

- Będzie w porządku, cały czas będę trzymać twoją rękę, dobrze? A później znowu się poprzytulamy.

- Mm, tak?

- Oczywiście.

- Podoba mi się ten plan.

- To wspaniale, bo codziennie będziemy to powtarzać.

- A jak mi się to znudzi? – uśmiechnąłem się.

- Wymyślę coś innego. Może będę ci śpiewał?

- Będę miał darmowe koncerty?

- Nawet nie wiesz, ile osób chciałoby być na twoim miejscu, Park Jiminie. – zaśmiał się starszy, odsuwając się ode mnie, żeby nawiązać ze mną kontakt wzrokowy.

- Mam zacząć być zazdrosny, Min Yoongi?

- Nie, pod żadnym pozorem. – parsknął. – Nie miałem nikogo po tym jak się rozstaliśmy. Nie potrafiłem sobie wyobrazić być z kimś innym niż z tobą, wiesz?

- Cieszę się w takim razie. Byliśmy głupi, oboje.

- To prawda. – pokiwał głową starszy. – Ale nauczyliśmy się na swoich błędach, nie mam zamiaru cię zostawiać. Kocham cię, Minnie.

- Ja ciebie też, hyung.

Naszą chwilę prywatności, przerwała pielęgniarka. Weszła do mojej sali prowadząc wózek inwalidzki. Yoongi od razu wstał z krzesełka i pomógł mi przejść na krzesło, utulił mnie żółtym kocem, który przyniósł tu ostatnio ze swojego mieszkania i chwycił za rączki krzesła. Wyjechaliśmy z sali i skierowaliśmy się do windy, żeby zjechać na poziom niżej do sali zabiegowej, gdzie będę miał podawaną chemię wraz z innymi ludźmi. Stresowałem się, więc zaciskałem pięści na miękkim kocu. Yoongi zaczął się bawić moimi włosami, chcąc chociaż trochę odpędzić ode mnie złe myśli, jednak mało mi to dawało. W końcu złapałem jego dłoń o splotłem nasze palce, mocno je ściskając. Spojrzałem na starszego i uśmiechnął się do mnie ciepło. W ogóle nie zwracał uwagi na to jak mocno ściskam jego dłoń, na jego twarzy nie widać było cienia uśmiechu. Po krótkiej chwili patrzenia na chłopaka, trochę się uspokoiłem i trzymałem jego rękę lżej.

Wsiadając do windy, kilka osób wychodzących z niej popatrzyło na nas z niesmakiem, więc zagryzłem nerwowo wargę, spuszczając głowę. Jak na złość tym osobom, Yoongi uśmiechnął się i drugą dłoń ułożył na mojej szyi i zaczął delikatnie głaskać moją skórę, co było niesamowicie przyjemne i odprężające. Jego miękka skóra w połączeniu z zimnym dotykiem były czymś kojącym w tym momencie, więc pragnąłem, żeby ta chwila trwała wiecznie. Zapomniałem nawet o obecności innych osób w windzie, uznałem, że ich tam po prostu nie ma i jestem tam tylko ja i Yoongi.

Jednak przyszedł ten moment i Yoongi zabrał swoje dłonie, by ułożyć je na rączkach wózka inwalidzkiego i płynnie wyjechaliśmy z windy na duży korytarz z delikatnymi, zielonymi ścianami. Rozglądałem się dookoła, kiedy Yoongi mnie wiózł prosto do pokoju, gdzie miałem mieć zaraz wbitą igłę w rękę i mieli mi wprowadzać do organizmu płyn, który ma powoli zwalczać mojego raka. Wjeżdżając do pomieszczenia, zacisnąłem mocno palce na kocu i wstrzymałem oddech. A następnie poczułem się lekki. Lekki i spokojny.

Wszystkie osoby siedziały przy swoich stanowiskach z kroplówkami i uśmiechały się do osób towarzyszących, czytali książki, albo rozmawiali ze sobą. Dwie młode dziewczyny spojrzały na mnie, kiedy wjeżdżaliśmy w głąb pokoju i uśmiechnęły się do mnie delikatnie. Odwzajemniłem uśmiech i puściłem koc, prostując palce. To wcale nie takie straszne. Odwróciłem się do Yoongiego, który uśmiechnął się do mnie szczerze. Miałem ochotę go pocałować, jednak wiedziałem, że nie mogę. Przynajmniej nie teraz.

Kiedy usiadłem już na białym, skórzanym krześle, podeszła do mnie pielęgniarka i delikatnie ujęła moje ramię, jakbym był zrobiony z porcelany. Yoongi trzymał mnie cały czas za wolną rękę.

- Teraz poczujesz lekkie ukłucie – ostrzegła pielęgniarka.

Pokiwałem głową i mimowolnie ścisnąłem mocniej palce Yoongiego.

- Ile to będzie trwało? – zapytałem.

- Około godziny – odpowiedziała, wbijając mi igłę w żyłę.

Syknąłem cicho, zaskoczony i patrzyłem jak sprawnie wprowadza w pojemniczek z igłą małą rurkę.

- Możesz czuć mdłości, zawroty głowy, senność, ból w ramieniu, to normalne podczas pierwszego kursu – powiedziała delikatnym głosem. – Gdybyś źle się poczuł od razu daj mi znać, zmniejszymy przepływ płynu, żeby wolniej wpływał do twojego krwiobiegu.

- Dziękujemy – odpowiedział Yoongi.

Pielęgniarka zostawiła nas samych. Spojrzałem na mojego chłopaka i mimowolnie się uśmiechnąłem, obserwując jego delikatny wyraz twarzy. Zastanawiałem się o czym myśli i czy jest ze mnie dumny? Albo chociaż cieszy się, że jednak nie wybrałem innej decyzji?

- Co tak na mnie patrzysz? – zapytał widocznie speszony.

- Nie mogę patrzeć na mojego chłopaka? – parsknąłem w odpowiedzi.

- Możesz, oczywiście. – zaśmiał się Min, przeczesując moje włosy.

- To dobrze.

- Jesteś dzielny, Jiminie – powiedział cicho. – Kocham cię.

- Ja ciebie też, hyung – ponownie ścisnąłem jego dłoń. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro