5. BEAUTIFUL

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

tw: suicide attempt; harm; curses
enjoy, kwiatuszki:]]
-yoni♡

Yoongi pov

Minął tydzień, odkąd Jimin zaczął chemioterapię. Z każdym dniem zaczęło się też ujawniać coraz więcej skutków ubocznych, które powodowały, że młodszy był humorzasty, smutny i przede wszystkim nie mógł znieść widoku swoich wypadających włosów. Dzisiaj przywiozłem maszynkę do włosów, którą pożyczyłem od mojego znajomego z pracy i miałem zamiar namówić Jimina na ostrzyżenie. Martwiłem się o niego, ponieważ nie jadł już tak dużo jak na początku, przez co strasznie schudł, jednak lekarze nas zapewniali, że tak będzie, a po zakończeniu leczenia, wszystko wróci do normy, łącznie z apetytem.

- Cześć, kochanie – powiedziałem, wchodząc do sali.

- Hej – wymruczał w odpowiedzi, podnosząc się powoli do siadu. – Jak było w pracy?

- Męcząco – uśmiechnąłem się i pocałowałem czoło chłopaka. – A jak twój poranek? Zjadłeś śniadanie?

- Połowę – odpowiedział, splatając nasze palce.

- Minnie, musisz jeść więcej.

- Staram się, ale te ciągłe mdłości mi w tym nie pomagają.

Pokiwałem głową, rozumiejąc problem. Może nie znałem tego uczucia, ale widziałem jego ból. Codziennie widziałem, jak się męczy, ale nadal się do mnie uśmiecha. Cały czas starałem się go wspierać, a w pracy spędzałem czas tylko wtedy, kiedy musiałem. Jimin naprawdę jest dla mnie teraz najważniejszy. Odmówiłem już kilka propozycji współpracy za co menadżer chciał mnie powiesić, ponieważ teraz kiedy moja popularność wzrasta, powinienem brać każdą propozycję jaką mi podsuną pod nos.

- Kocham cię, Jiminie – powiedziałem cicho, ściskając jego dłoń.

- Co tak nagle? – zaczerwienił się. – Coś przeskrobałeś?

- Nie – zaśmiałem się. – Chcę ci to mówić jak najczęściej, żebyś o tym pamiętał.

- Pamiętam, nie musisz mi tego powtarzać co pięć minut.

- A co jak chcę?

- Nie mam zamiaru ci tego zabraniać, skarbie – uśmiechnął się szeroko, układając dłoń na moim policzku.

Wtuliłem policzek w jego dłoń. Jego skóra była miła i delikatna. Czując ją blisko siebie, mruknąłem i zamknąłem oczy. Chciałem się do niego przytulić i już więcej go nie puszczać w obawie, że zaraz zniknie. Jednak w głębi duszy bałem się, że zrobię mu krzywdę przez to jak filigranowo i delikatnie teraz wyglądał.

- Yoonie, czemu płaczesz? – zapytał cicho, ścierając kciukiem moje łzy.

- Martwię się o ciebie.

- Yoongi, kochanie, spójrz na mnie.

Niechętnie uniosłem na niego zamazany wzrok. Chłopak posłał mi delikatny uśmiech i nachylił się, żeby ucałować moje czoło. Zamruczałem i ostrożnie owinąłem pas młodszego swoimi ramionami. Jimin również mnie przytulił i przysunął mnie do siebie bliżej. Odetchnąłem cicho i ponownie zamknąłem oczy, ciesząc się tą chwilą.

- Dream, I will be there for your creation. Until the end of your life* – zanucił, przytulając mnie do swojej klatki piersiowej i kontynuował śpiewanie.

(*fragment So Far Away Yoongiego)

Słuchając jego cichego, spokojnego śpiewania mnie uspokajało. Mimo to, łzy dalej spływały po moich policzkach i czułem się źle. Ten ostatni tydzień był dla nas ciężki, ale pocieszał mnie fakt, że został tylko tydzień i będzie mógł odpocząć. A jak pójdzie dobrze, to będzie koniec i już dłużej nie będzie musiał brać tej cholernej chemii. Miałem nadzieję, że ten najbliższy tydzień naprawdę będzie końcem jego cierpienia.

- Jeszcze tylko tydzień – wymruczałem, pociągając nosem.

- Tak. Będę mógł odpocząć i ty też.

- Będziemy odpoczywać razem – spojrzałem na niego z dołu, nadal przyciskając policzek do jego piersi.

- Oczywiście, nie widzę innej możliwości, kochanie – uśmiechnął się do mnie.

Kochałem patrzeć na jego uśmiech. Pech niestety chciał, że Jimin bardzo szybko się zawstydzał i kiedy tylko patrzyłem na niego dłużej niż minuta, zaczynał panikować i odwracał się. Tym razem jednak wyprostowałem się i przytrzymałem jego twarz, kładąc dłonie na policzkach. Chłopak nie wyrywał się i nawet nie próbował zmienić tego ułożenia. Właśnie patrzyliśmy sobie w oczy, nic do siebie nie mówiąc.

W głowie cały czas obijał mi się głos Jimina śpiewający moją piosenkę, co brzmiało nieziemsko i chciałbym to nagrać, żeby słuchać tego w kółko wszędzie, gdzie nie byłoby Jimina. Pogłaskałem jego policzek kciukiem i lekko się uśmiechnąłem.

- Jesteś piękny – szepnąłem.

- Przestań. Mam wory pod oczami takie jakbym nie spał tydzień i jestem blady jak ściana.

- Co z tego? Dla mnie zawsze będziesz piękny, nawet gdybyś miał wielką czerwoną kropkę na środku nosa, byłbyś najpiękniejszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek spotkałem.

- Yoongi!

- Na dodatek ma piękny głos i piękne ciało. Cały jesteś piękny Jiminnie. I jesteś mój, już nigdy cię nie puszczę, a jeśli miałbym to znowu zrobić, to zamiast robić krzywdę sobie – mówiąc to przeniosłem jedną dłoń na jego nadal zabandażowany nadgarstek. – Zrób ją mnie, okej?

- Wiesz, że nie potrafiłbym tego zrobić, głupku – szepnął z załzawionymi oczami.

- To naślesz na mnie Taehyunga.

- Myślę, że on by ci zrobił większą krzywdę niż byś się spodziewał.

- I dobrze. Ostatnim razem też powinien to zrobić.

- Przestań.

- Nie przestanę – powiedziałem spokojnie, biorąc głęboki wdech. – Nigdy sobie nie wybaczę tego do czego cię doprowadziłem, do jakich czynów musiałeś się posunąć, żeby otworzyć mi oczy na to jakim chujem byłem.

- Yoongi, wystarczy – szepnął, łapiąc moją dłoń w swoją. – Nie rozmawiajmy już o tym, proszę cię. Co było, to było i nie cofniemy czasu, żeby zapobiec moim głupim czynom. Ważne, że mam cię teraz obok i ten rok przerwy wyszedł nam tak naprawdę na dobre, bo mogliśmy stanąć czoła wszystkim błędom, które oboje popełniliśmy. Teraz jest najważniejsze. I mamy siebie nawzajem.

- Przepraszam.

- Wybaczyłem ci już dawno, mówiłem to kilka tygodni temu – zaśmiał się cicho.

- Kocham cię.

- Ja ciebie też, Yoongi. Ten rok pokazał mi jak bardzo cię kochałem i cieszę się, że znowu mogę ci to mówić.

- Ja również się cieszę. A teraz mam dla ciebie niespodziankę – wstałem z krzesełka, niechętnie puszczając chłopaka.

- Jaką? Kolejne kwiaty?

- Nie, ale jeśli chcesz mogę przywieźć jutro następny bukiet – uśmiechnąłem się, otwierając torbę, z której wyciągnąłem maszynkę i kilka kolorowych chustek.

- Yoongi, nie chcę nawet tego widzieć – powiedział, kiedy zobaczył co mam w dłoniach.

- A ja nie chcę widzieć twojego smutku, kiedy wyciągasz kolejne kosmyki włosów i wyrzucasz je do kosza w łazience.

- Patrzyłeś do kosza w łazience?

- Raz był otwarty po twoim wyjściu, później zacząłem to sprawdzać z ciekawości czy to jednorazowo, czy jednak robisz to codziennie.

- Nie. Nadal nie chcę tego robić, lubię swoje włosy, są ładne.

- Ja również lubię twoje włosy, lubię się nimi bawić i głaskać cię po nich, ale one odrosną zaraz po skończeniu chemioterapii. I odrosną nawet zdrowsze, znowu się przefarbujesz na rudo albo blond, zrobisz z nimi cokolwiek zechcesz, ale teraz to dla twojego dobra.

Chłopak milczał, kręcąc głową na boki. Domyślałem się, że to ciężka decyzja, jednak chciałem go jakoś przekonać.

- Przywiozłem nawet kolorowe chustki. Jest dziesięć kolorów – położyłem je na łóżku. – Jeśli te kolory ci się nie podobają, zamówię inne odcienie, zimniejsze, cieplejsze, bardziej neutralne, jakie tylko zechcesz.

- To nie chodzi o kolory chustek, Yoongi – powiedział w końcu. – Nie chcę ich ścinać, nadal jest ich dużo.

- A jednak coraz mniej. Jak teraz je zetniemy to przestaniesz zauważać coraz większej różnicy, za to będziesz widział jak ci znowu rosną.

Chłopak znowu zamilkł i na mnie nie patrzył. Swój wzrok utkwił w maszynce i chustkach, które leżały na łóżku w jego nogach. Widać było po jego minie, że poważnie się zastanawia nad decyzją. W pewnej chwili wpadłem na pomysł i chwyciłem maszynkę. Poszedłem z nią do łazienki i podłączyłem ją do kontaktu. Następnie odgarnąłem górne pasmo i wyciąłem fragment włosów, pozwalając kosmykom spadać na ziemię.

- Yoongi, co ty wyprawiasz? – zapytał, chodząc do łazienki.

- Zawsze chciałem mieć undercuts. Są seksowne, nie uważasz? – spojrzałem na niego, dokładnie wygalając włosy pod górnym pasmem.

- Menadżer cię zabije.

- Co najwyżej może mi napluć do porannej kawy, nie wywali mnie – parsknąłem, kontynuując golenie.

- Daj mi to – zabrał mi maszynkę z ręki i sam zaczął mi wycinać pasma włosów.

Uśmiechnąłem się mimowolnie i obserwowałem jego skupioną twarz w odbiciu lustra. Poświęciłem swoje włosy, więc miałem nadzieję, że teraz się zgodzi i niedługo zamienimy się miejscami.

- Dziękuję – powiedział. – Za wszystko co dla mnie robisz.

- Robię to wszystko dla twojego dobra, Minnie. Zależy mi na twoim dobrym samopoczuciu.

- Wiem o tym. Jak skończę, możesz ty mi ściąć włosy, ale nie na tak krótko jak ty masz, proszę.

- No dobrze – zgodziłem się na taki kompromis. – A kolory chustek ci się podobają?

- Tak, nie są bardzo intensywne.

- Jaką ubierzesz na dzisiejszą chemię?

- Żółtą. Będzie pasowała do mojego koca – uśmiechnął się. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro