7. FEW MORE DAYS

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

enjoy, misiaczki~
few more days♡
yoni♡

Yoongi pov

Wyszedłem z łazienki i przetarłem twarz dłonią. Mój budzik zadzwonił już jakieś pół godziny temu i starałem się jakoś szybko ogarnąć, ale dzisiaj wyjątkowo mi się nie chciało i wolałbym zostać w łóżku do dziesiątej. Od półtorej tygodnia wstaję przed ósmą, żeby po kilku minutach przejść kilkanaście metrów i usiąść przy okienku do izolatki, w której Jimin jeszcze smacznie spał. Cieszyłem się, że przesypia całe noce, jednak wiedziałem, że robił to już z nudów. Nawet w dzień zdarzało mu się pójść na drzemkę, żeby tylko jakoś zająć swój czas. Szczególnie lubił ucinać drzemkę, kiedy pracowałem nad muzyką, siedząc nadal przy okienku.

Właśnie zabrałem wszystkie potrzebne mi rzeczy do torby i wyszedłem z pokoju dla rodziny na korytarz. Przeszedłem dokładnie siedemnaście kroków i usiadłem przed okienkiem przez które widziałem Jimina. Zacząłem wypakowywać laptopa, przenośne klawisze oraz słuchawki, po czym wszystko po kolei uruchomiłem, w międzyczasie zerkałem na młodszego dalej pogrążonego we śnie. Uśmiechnąłem się lekko i szybko zrobiłem mu zdjęcie przez szybę, po czym wysłałem je do Hoseoka.

Odłożyłem telefon i założyłem słuchawki nauszne, chcąc zabrać się do pracy, jednak zatrzymała mnie przed tym przechodząca obok pielęgniarka, która zaczęła ze mną rozmawiać na temat stanu Jimina.

- Jest osłabiony, więc to normalne, że tyle śpi, jednak wydaje się nam, że brakuje mu zajęć - powiedziała. - Jakby mógł pan przywieźć mu jakąś książkę.

- Mogę przywieźć, oczywiście - od razu się zgodziłem. - Ale czy mogłaby pani nagiąć trochę przepisy i wpuścić mnie do niego?

- Niestety nie, proszę pana - odmówiła. - To mogłoby zaszkodzić panu Parkowi.

Przeczesałem włosy i westchnąłem.

- Nawet gdybym się ubrał w ten cały kombinezon?

- Kombinezony są na użytek lekarzy i personelu.

- Naprawdę nie da się nic zrobić?

- Przykro mi, proszę pana - westchnęła kobieta. - Ale już niedługo koniec izolacji. Pewnie jutro będzie z wami rozmawiał lekarz.

- W porządku.

- I proszę nie zapomnieć o tej książce.

- Pojadę po nią jeszcze dzisiaj! - zaśmiałem się i zwróciłem się znowu do laptopa.

Zakładając słuchawki, zauważyłem, że Jimin już nie śpi, dlatego uśmiechnąłem się do niego lekko. Chłopak, przeciągnął się i podniósł do siadu, ziewając. Automatycznie zawiązał żółtą chustkę na głowie i powoli wstał z łóżka. Poczłapał do fotela przed okienkiem i opatulił się kocem. Nacisnąłem przycisk, który włączał głośniki po dwóch stronach plastiku.

- Dzień dobry, kochanie.

- Dzień dobry, hyung - szepnął jeszcze zaspanym głosem. - Już pracujesz?

- Muszę się wyrobić z albumem do końca miesiąca, menadżer nie daje mi spokoju.

- Dużo ci zostało?

- Jakieś trzy piosenki do obróbki.

- Mogę którejś posłuchać?

- Mogę, ale to będzie sama melodia - ostrzegłem.

- Jeszcze nie nagrałeś wokalu? - zdziwił się.

- Przez ostatni tydzień prawie wcale nie opuszczałem pokoju dla rodziny, więc to chyba wystarczająca odpowiedź.

- Kiedy chcesz nagrać wokal?

- Jak będę pewny, że jest z tobą okej.

- Teraz jest okej! - zaśmiał się chłopak.

- Poczekam jeszcze kilka dni, aż wyjdziesz z izolatki i będę cię mógł najpierw mocno wyprzytulać - uśmiechnąłem się.

- Jesteś uparty - prychnął Park.

- Co w tym złego? - zaśmiałem się.

Młodszy nie odpowiedział i zaczął coś wystukiwać na telefonie. Wysłałem mu melodię na maila, a gdy tylko dostał powiadomienie, uśmiechnął się lekko i pobiegł po słuchawki, z którymi wrócił na fotel i przykrył nogi kocem. Jimin włożył słuchawki do uszu i włączył muzykę, po czym przymknął powieki, a ja obserwowałem uważnie jego reakcję. Jego wyraz twarzy był owiany spokojem i odprężeniem, po kilkudziesięciu sekundach zaczął się uśmiechać i wziął głębszy wdech, mając dalej zamknięte oczy.

Po wysłuchaniu całej melodii, Jimin spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem i wyciągnął dłoń w moją stronę, jednak zatrzymała go szyba. Chłopak zagryzł wargę i widziałem jak szklą mu się oczy, jednak przyłożył dłoń do szyby, więc zrobiłem to samo, uśmiechając się do niego. Młodszy odwzajemnił uśmiech, jednak łzy nadal zbierały się w jego oczach, nie mogłem na to patrzeć.

- Jeszcze kilka dni - powiedziałem. - Niedługo zabiorę cię do siebie, Minnie.

- Chciałbym już - odpowiedział, pociągając nosem.

- Jak już uwiniemy się z twoją chorobą, będziemy mogli spędzić razem dużo czasu sami.

- Chyba, że będziesz pracować.

- Pojedziemy na wakacje - powiedziałem. - Może gdzieś za granicę?

- Walia?

- Czemu Walia?

- Wydaje mi się, że im dalej stąd będziemy tym bardziej odpoczniemy od rzeczywistości.

- W takim razie Walia - zgodziłem się.

Jimin uśmiechnął się szeroko i zdjął dłoń z szyby, po czym schował ją pod koc. Musiał zmarznąć. Temperatura w izolatce musi być stała i niższa niż w zwykłym pokoju szpitalnym, aby zapobiec rozwijania się jakichkolwiek wirusów, bakterii czy grzybów. Dlatego też przez większość czasu podczas dnia, Jimin chodzi w moich wypranych i zdezynfekowanych bluzach, które przywiozłem na jego użytek. Chłopak był początkowo zawiedziony, że nie mogą one pachnąć mną, ani być wcześniej noszone, jednak z czasem zaczęła mu wystarczać sama świadomość, że nosi moje ubrania.

Jimin po kilku minutach dostał śniadanie zapakowane hermetycznie, więc założyłem słuchawki, ale zostawiłem jedno ucho odsłonięte, co robiłem zawsze, kiedy już chłopak nie spał i siedział naprzeciwko mnie. Słuchałem jednej z melodii, do której miałem już nagrany wokal od kilku dni i mógłbym powiedzieć, że jest już gotowa do wysłania, jednakże dalej mi czegoś w niej brakowało. Zapętliłem melodię i przymknąłem powieki dokładnie się w nią wsłuchując.

W międzyczasie zerknąłem na Jimina, który właśnie zajadał się waflami ryżowymi z dżemem brzoskwiniowym. Przez izolację i osłabiony układ odpornościowy, nie mógł jeść wielu rzeczy i jego menu było mocno okrojone. Nie mógł jeść świeżych i surowych owoców, mięsa, jogurtów z żywymi kulturami bakterii, ponieważ mogłoby to doprowadzić do poważnych konsekwencji. Nie lubiłem patrzeć na to jak mało je i po kilku dniach zaczęły mu się nudzić te same posiłki jedzone dzień w dzień. Ale byłem obok, więc zjadał wszystko co dostawał. W myślach stwierdziłem, że będę kupować mu do jedzenia co tylko zechce i sobie wymarzy.

Wróciłem wzrokiem do ekranu laptopa i przedłużyłem przerwę między zwrotkami oraz zakończenie i przesłuchałem ją jeszcze raz. Wydawała się na tyle dobra, że stwierdziłem, że taką już zostawię aż do nałożenia wokalu. Wziąłem się za kolejną melodię i pracowałem tak do czasu obiadowej, kiedy zrobiłem sobie przerwę i również zszedłem do stołówki kupić sobie posiłek na wynos. Zabrałem zapakowane jedzenie i usiadłem znowu na krześle naprzeciwko Jimina, który też miał już swój obiad przed sobą.

- Smacznego, Yoongi - powiedział chłopak, otwierając swoje jedzenie.

- Smacznego - odpowiedziałem i wyjąłem pałeczki z papierka.

Jedliśmy w ciszy, co jakiś czas ją przerywając, żeby przekazać sobie jakąś informację. Jimin miał teraz dużo wolnego czasu, więc zaczął się uczyć angielskiego przez aplikację i robił kurs florystyczny online, ponieważ miał zamiar pracować w kwiaciarni Taehyunga, którą ma w planie otworzyć. Dlatego większość rzeczy o których młodszy mi opowiadał to jakieś ciekawostki ze świata kwiatów, albo chwalił się wynikami testu w aplikacji do nauki języka. Słuchałem go za każdym razem uważnie i poświęcałem mu dużo mojej uwagi, nie chciałem popełnić błędów z przeszłości.

- Pielęgniarka powiedziała, żebym ci przywiózł jakąś książkę do czytania - zmieniłem temat. - Jakieś konkretne tytuły?

- Chciałbym coś fantastycznego - odpowiedział, przeżuwając makaron. - Poproś Tae o wybór, ma ich dość sporo to ci da do przekazania.

- Tak zrobię - pokiwałem głową.

- Ale nie wiem czy będzie mi się chciało czytać.

- Wolisz się nudzić i przesypiać trzy czwarte doby? - zaśmiałem się.

- Nie nudzę się! Mogę na ciebie patrzeć jak pracujesz i w końcu wyśpię się za wszystkie czasy - parsknął chłopak. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro