8. POPCORN

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

enjoy~
-yoni♡


 

Jimin pov

- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że wyrwałem się ze szpitala - powiedziałem, obserwując przez okno zmieniający się krajobraz.

Właśnie jechaliśmy do mieszkania Yoongiego, ale jechaliśmy jak najdłuższą trasą się da. Szpital, w którym spędziłem ostatnie kilka tygodni znajdował się na południowych obrzeżach Seulu, więc postanowiliśmy skorzystać z tego, że byliśmy prawie na wyjeździe z miasta i opuściliśmy jego granice. Dawno nie wyjeżdżałem ze stolicy, dlatego napawałem się widokami z nosem przyklejonym do szyby.

- Też się cieszę, Minnie - odpowiedział starszy.

Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się lekko. Wyglądał na naprawdę zmęczonego i powinien odpocząć, jednak jak to Yoongi, upiera się, że czuje się wyśmienicie i nic mu nie jest. Ale to on potrafił siedzieć prawie trzy czwarte doby przed izolatką, by być pewnym, że nic mi się nie stanie.

Mój szpik kostny zaczyna pracować prawidłowo, dlatego wypuścili mnie ze szpitala po dwóch tygodniach przebywania w izolatce. Będąc zamknięty tam w tych czterech ścianach, czytałem dużo historii na różnych portalach dla osób chorujących na białaczkę i zazwyczaj po pierwszym kursie ludzie wychodzili po co najmniej trzech tygodniach izolowania się od świata zewnętrznego. Ja byłem szczęściarzem.

- Mamy jakieś plany na wieczór? - zapytałem, wracając wzrokiem za okno.

- Nie, a chciałbyś porobić coś konkretnego?

- Obejrzyjmy jakiś film, albo kilka. I chciałbym zjeść pizzę!

- Powoli, kochanie - zaśmiał się Min. - Film jak najbardziej, musimy jednak pamiętać co powiedział lekarz i mamy powoli wprowadzać znowu inne składniki do diety, pamiętasz?

Skrzywiłem się i wywróciłem oczami. Zaczyna się nadopiekuńczość.

- Mój szpik kostny i układ odpornościowy mają się już dobrze, Min Yoongi.

- Nie wątpię w to, skarbie - spojrzał na mnie ukradkiem. - Jednak nie chcę, żebyś wracał po dwóch dniach rewizji do szpitala. Ty też pewnie tego nie chcesz.

- No nie - mruknąłem zrezygnowany.

- No właśnie. Zakupy mamy zrobione na najbliższe kilka dni i będę ci gotował.

- Trzeba było tak od razu - spojrzałem na niego podekscytowany. - Brakowało mi twojego gotowania.

- Będziesz mnie miał dostępny przez cały czas i ugotuję ci wszystko co będziesz chciał, oczywiście w granicach rozsądku.

- Dobrze, tato - burknąłem.

- Park Jiminie, nie wiedziałem, że lubisz daddy kink - parsknął starszy.

- Cicho tam - zachichotałem pod nosem. - To twoje dziwne poczucie humoru nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.

- No słuchaj, musisz się znowu do niego przyzwyczaić.

Pokręciłem głową i reszta podróży zleciała nam na cichej jeździe. Nie potrzebowaliśmy na razie wymiany milionem informacji na raz. Yoongi i tak musiał się skupić na drodze, a ja dalej oglądałem widoki przez okno. Kiedy w końcu dojechaliśmy pod budynek, w którym mieszkał starszy, zaparkował samochód na swoim miejscu na parkingu podziemnym i wysiedliśmy z pojazdu. Chłopak od razu powiedział, żebym założył maseczkę, którą aktualnie miałem na brodzie, jednak udałem, że go nie słyszę.

Yoongi wyciągnął nasze torby z bagażnika i podszedł do mnie. Sam założył mi maseczkę, a ja tylko wywróciłem oczami co spotkało się z dużą dezaprobatą ze strony starszego. W końcu udaliśmy się do windy, w której Yoongi nacisnął guzik z numerem 9 i maszyna ruszyła. Min trzymał mnie za rękę i pilnował, żebym ani nie ruszał poręczy, ani ludzie, którzy wsiadali do windy, nie zbliżali się do mnie za bardzo. Nie podobało mi się to.

Przed opuszczeniem szpitala dostaliśmy całą listę rzeczy, której nie mogłem robić, co powinienem unikać, a co jest w stu procentach dla mnie bezpieczne i mogłem robić nawet i codziennie. Yoongi postawił sobie za punkt honoru dopilnowania wszystkiego co powiedział lekarz. Nie lubiłem ograniczania. W każdej możliwej postaci. Odkąd wyprowadziłem się z miasta rodzinnego do stolicy uważałem na osoby, które miałyby mnie ograniczać.

Kiedy już weszliśmy do mieszkania, zabrałem swoje torby i ruszyłem do sypialni starszego, gdzie rozłożyłem się na jego łóżku. Zdziwiłem się, że chciało mu się w ogóle tyle siedzieć w szpitalu, skoro miał tak wygodne łóżko. Przewróciłem się na plecy i przymknąłem powieki.

- Drzemka? - zapytał Yoongi, wchodząc do swojej sypialni.

- Ty na pewno jej potrzebujesz - odpowiedziałem, podnosząc się do siadu.

- Skąd taki pomysł?

- Myślisz, że nie wiem, że codziennie spałeś może jakieś trzy, maksymalnie cztery godziny przez ostatnie dwa tygodnie?

- Po prostu musiałem mieć pewność, że z tobą wszystko w porządku - odpowiedział spokojnie, siadając obok mnie.

- Pielęgniarki też tam były, Yoongi - westchnąłem.

- Dobrze, ale nadal wolałem sam widzieć na oczy co się dzieje. Dlatego przeniosłem pracę po kilku dniach do szpitala.

- To kochane Yoongi, ale ile straciłeś przez to wolnego czasu.

- Jimin, powoli zaczynam nie rozumieć - powiedział, patrząc na mnie poważnym wzrokiem. - Chciałeś, żebym cię wspierał i zajmował się tobą, tego też oczekiwał ode mnie Taehyung swoją drogą. Ja też chciałem pokazać, że potrafię być odpowiedzialny i dotrzymuję słowa, a tobie coś przeszkadza.

- Chcę, żebyś był słowny i pomagał mi na co dzień, ale nie kosztem swojego czasu osobistego i nie w sposób, jakbym sam nie potrafił utrzymać pałeczek w dłoni! To denerwujące.

- Czyli czego ode mnie oczekujesz? - zapytał opanowanym głosem, ale po zaciśniętych dłoniach w pięści wiedziałem, że jest zdenerwowany.

- Tylko odrobiny swobody - westchnąłem. - Znam zalecenia lekarza, w końcu to ja podpisywałem wszystkie dokumenty i jestem bardzo świadomy zagrożeń. Nie spodobało mi się to jak pilnowałeś w windzie, żebym ani nie łapał się poręczy, ani obcy ludzie się do mnie nie zbliżali. Gdybym dotknął poręczy, umyłbym od razu dłonie po przekroczeniu progu mieszkania. Gdyby ktoś się za bardzo do mnie przysunął, poprosiłbym o przesunięcie się o kilka centymetrów, a nie posyłał im zabójcze spojrzenia!

- Wcale nie posyłałem zabójczych spojrzeń! - obronił się Yoongi. - Okej, przepraszam - mruknął, kiedy zobaczył moje wymowne spojrzenie, które miało go uświadomić, że moja wypowiedź się jeszcze nie skończyła.

- Do tego sprawa maseczki. Mogłeś mi już odpuścić i dać odpocząć od tych wszystkich wymagać sanitarnych, których musiałem przestrzegać w szpitalu, bo nie byłem jedynym chorym i roznoszącym własne zarazki na oddziale. Postaw się na moim miejscu i pomyśl czy ciebie by nie wpieniło to, że ktoś pilnuje cię ze wszystkim jak małe dziecko, które dopiero uczy się chodzić.

Chłopak przez chwilę mnie obserwował, nie wypowiadając żadnego słowa. Domyślałem się, że mógł się poczuć zdezorientowany faktem, że pomimo poświęconego czasu miałem do niego jeszcze jakieś "ale", jednak nie chciałem kłamać, że wszystko jest pięknie, ładnie, bo utknąłbym w błędnym kole zdenerwowania tą nadopiekuńczością.

- To wszystko? - dopytał.

- Tak, na razie nie mam więcej uwag - powiedziałem ciszej i mniej pewnie.

Ponownie między nami zawisła cisza, jednak tym razem Yoongi usiadł bliżej mnie i złapał mnie za ręce. Westchnąłem cicho pod nosem i ścisnąłem jego dłonie, spuszczając z niego wzrok. Starszy przyciągnął mnie do mocnego uścisku, który od razu odwzajemniłem. Wtuliłem nos w materiał jego bluzy i przymknąłem powieki.

- Wszystko przyjąłem, okej? - zaczął spokojnie. - Nie chciałem ci robić na złość, ani sprawiać ci przykrości. Po prostu starałem się robić wszystko, żebyś był bezpieczny. Chciałem mieć tę pewność, że wszystkiego dopilnuję i nie pomyślałem o tym jak ty możesz się z tym wszystkim czuć. Dobrze, że zacząłeś ten temat.

- Bałem się, że zaraz zaczniemy się znowu kłócić.

- Na szczęście jesteśmy w jednym pomieszczeniu i rozmawiamy ze sobą w sposób w jaki robią to dorośli, poważni ludzie.

- W ponad rok zrobiliśmy takie postępy? Jesteśmy na dobrej drodze, żeby zostać parą idealną, która może udzielać porad na Instagramie - zaśmiałem się.

- Może aż tak się nie zapędzajmy - parsknął starszy.

- Na szczęście mówiłem to totalnie żartobliwie.

- To dobrze – Yoongi odsunął się ode mnie i pocałował moje czoło. - To co, film?

- I popcorn?

- Popcorn też będzie.

- W takim razie ja poszukam film, a ty zrób popcorn. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro