9. HOODIE

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

witam po dłuższej przerwie
miłej lektury:)

Yoongi pov

W moim mieszkaniu jesteśmy już od trzech dni. Chciałem go dzisiaj zabrać na randkę, ale wiedziałem, że przez nadal osłabiony układ odpornościowy Jimin nie mógł nigdzie wychodzić, chyba, że miałaby to być wycieczka do szpitala, a tam raczej nie chciałby mieć randki. Kilka razy przyłapałem się na przeglądaniu restauracji w okolicy, a kiedy sobie przypominałem nasz problem, myślałem co w takim razie zaplanować.

Zacząłem szukać więc pomysłów na randki w domu w internecie i znalazłem nawet kilka ciekawych pomysłów, ale obawiałem się, że może się coś mu nie spodobać, więc wiedziałem, że musiałem bardzo dobrze przemyśleć swój wybór. Myślałem też, żeby wybrać kilka możliwości i dać zadecydować Jiminowi, jednak wiedziałem, że skończy się to na tekście „obojętne mi" z jego strony. Zerknąłem na spokojnie śpiącego chłopaka przy moim boku w łóżku i uśmiechnąłem się delikatnie.

Odłożyłem telefon na stolik nocny po mojej prawej i objąłem ramieniem Jimina, który od razu się we mnie wtulił, mrucząc coś pod nosem. Naciągnąłem na niego kołdrę, żeby nie zmarznął i przymknąłem powieki, jednak nie chciałem iść spać. Była środa i powinienem się stawić na spotkaniu w wytwórni, chociaż totalnie nie miałem na to ochoty. Wolałbym wylegiwać się cały dzień w łóżku z Jiminem, oglądać po raz siódmy Pamiętnik, ale bylibyśmy razem.

Zauważyłem, że ostatnio ciężko mi było się rozstać z Jiminem chociażby na kilka godzin, kiedy miałem zrobić zakupy, a teraz miałem wrócić do pracy w studiu. Długo rozmawiałem z moim menadżerem, starając się go przekonać, żebym nadal pracował w moim domowym studiu, jednak nie zgodził się, twierdząc, że trwa już zbyt długo. Ta zakichana wytwórnia tak naprawdę dzięki mnie wyniosła się na wyżyny rynku muzycznego, a traktowali mnie jakbym był co najmniej jakimś zaczynającym artystą.

W rok zdobyłem sławę, pieniądze, a wytwórnia, która mnie wypromowała - chwałę. Bardzo dobrze wiedziałem, że nie mogłem sobie teraz pozwolić na żadne wolne albo przerwy, ponieważ to dopiero mój początek, a do szczytu jeszcze kilka lat. Ale teraz, kiedy miałem przy sobie znowu Jimina nie potrzebowałem już tego wszystkiego. Starczyłoby mi to co już mam.

- Yoongi, wstawaj - mruknął Jimin, kręcąc się obok mnie. - Spóźnisz się do pracy.

- Nie mam wyznaczonej godziny, o której mam się stawić - odparłem spokojnie i przeczesałem jego włosy.

- A nie sądzisz, że lepiej pojechać wcześniej i wrócić jak jeszcze będzie jasno na zewnątrz?

- Jaki to ma związek? - parsknąłem mimowolnie.

- Nie lubiłem, jak wracałeś późno. Nie mieliśmy wtedy dla siebie czasu.

Chodzi mu o przeszłość. Kiedy zaczynaliśmy dopiero ze sobą chodzić. Nocowałem u niego często, jednak wracałem późnym wieczorem, więc nie mieliśmy czasu na nic innego jak przytulanie i spanie. Ale teraz już było inaczej, nie musiałem siedzieć całymi dniami w studiu, mam dużo napisanych piosenek na najbliższe lata.

- Spokojnie - szepnąłem. - I tak wróciłbym wcześnie, mamy dzisiaj randkę.

- Naprawdę? - rozbudził się na tę informację.

Jimin podniósł się do siadu i zaczął wstawać z łóżka, jednak ja złapałem go w pasie i ponownie wciągnąłem go na miejsce obok mnie, chowając nos w jego karku. Wziąłem głęboki wdech i znowu zamknąłem oczy, a chłopak siedział w bezruchu, delikatnie gładząc moje dłonie, które były ułożone na jego brzuchu.

- Wszystko w porządku, Yoongi? - zapytał cicho.

- Tak - odparłem po chwili. - Chciałem cię przytulić. Tęskniłem za tobą.

- Wiem, mówisz mi to od dwóch dni - zachichotał, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem.

Odsunąłem się w końcu od niego i powoli wstałem z łóżka. Podszedłem do szafy i zacząłem przeglądać ciuchy, myśląc w czym jechać do studia. Musiałem jeszcze się umyć i zrobić śniadanie dla Jimina. Westchnąłem cicho i wyciągnąłem czarne spodnie z przetarciami i pierwszą lepszą bluzę.

- Nie bierz tej bluzy! - Jimin zagrodził mi drogę.

- A to czemu? - uśmiechnąłem się lekko.

- Chciałem ją dzisiaj ubrać - zmarszczył uroczo nos.

- A co z ubraniami, które ci ostatnio kupiłem? Gryzą?

- Są piękne, ale... - przerwał na chwilę. - Wolę twoje ubrania. Pachną tobą.

Chłopak był cały czerwony na twarzy, co wyglądało cholernie słodko. Patrzył teraz w bok, unikał mojego spojrzenia zawstydzony. Zaśmiałem się i podszedłem do niego bliżej. Jimin spojrzał tym razem na mnie i uśmiechnął się delikatnie, pokazując swoje urocze zęby. Oddałem mu bluzę, którą chciał i zabrałem z wieszaka inną.

- Dziękuję, Yoonie!

- Jeszcze tylko zapłata za wypożyczenie - powiedziałem, zachowując poważną minę i zmniejszyłem między nami odległość.

- Zapłata? - zdziwił się.

- Jak myślisz, co to może być, Minnie?

Park obserwował mnie przez dłuższą chwilę w ciszy, aż w końcu go oświeciło. Zarzucił swoje ręce na mój kark i zbliżył się. Powoli zmniejszał między nami odległość, aż w końcu jego usta musnęły mój policzek. Zmarszczyłem brwi, patrząc na niego uważnie.

- Więcej będzie na randce, obiecuję - uśmiechnął się znowu i uciekł z pokoju.

Uśmiechnąłem się szeroko i przetarłem twarz dłonią. Ewidentnie lubił się ze mną droczyć. Poszedłem do łazienki, która była wolna i wykonałem swoją poranną rutynę. Założyłem wybrane wcześniej ubrania i wyszedłem z łazienki na korytarz. Udałem się od razu do kuchni, gdzie zastałem Jimina siedzącego przy stole ubranego w moją bluzę. Wyglądał w niej słodko. Uśmiechnąłem się pod nosem i podszedłem do lodówki.

- Co chcesz zjeść? - zapytałem, oglądając zawartość lodówki.

Jak kiedyś moja lodówka świeciła pustkami przez brak chęci do stworzenia czegokolwiek w mojej nowocześnie urządzonej kuchni, tak teraz lodówka była pełna jedzenia i gotowałem dla Jimina. Wiedziałem, że jego dieta musi być teraz wzbogacona o dużą ilość węglowodanów, jednak miała się opierać na warzywach, dlatego pierwszego dnia, kiedy przyjechaliśmy do domu, poszedłem na zakupy, które starczyłyby na jakieś kilka tygodni dla jednej osoby.

- Omleta - powiedział po chwili zastanowienia.

- Dobrze.

- Ty też coś zjedz.

- Spokojnie, dla siebie też zrobię - uśmiechnąłem się. - Skoro już gotuję to nie będę później wydawał jeszcze kolejnych pieniędzy na gotowce.

- No ja mam nadzieję.

Odwróciłem się do niego przodem i zauważyłem, że patrzy na mnie uważnie. Podszedłem do niego i ukucnąłem przy jego krześle. Jimin zerknął na mnie z lekkim uśmiechem, który odwzajemniłem. Złapałem za jego dłonie i ucałowałem wierzch jednej, a później drugiej.

- Przestań, wstawaj - zaśmiał się Park.

- Kocham cię - odpowiedziałem, nie ruszając się nawet o centymetr.

- Ja ciebie też - odpowiedział, czerwieniąc się. - A teraz wstawaj.

- Będę zawsze z tobą - kontynuowałem.

- Wiem, Yoongi.

- I już nigdy cię nie zostawię.

Jimin patrzył na mnie przez dłuższą chwilę, a ja uśmiechałem się delikatnie, nadal trzymając jego dłonie w swoich. Park zsunął się nagle z krzesła i przytulił się do mnie. Dla bezpieczeństwa usiadłem na podłodze i przyciągnąłem go do siebie bardziej, ściskając go w ramionach. Wyrządziłem mu wiele krzywd, a teraz miałem szansę naprawić każdy błąd, który wcześniej popełniłem i nie miałem zamiaru jej zmarnować.

- Jak bardzo groził ci Taehyung? - zapytał nagle chłopak, a ja zaśmiałem się głośno.

- Można by powiedzieć, że wystarczająco, żebym dwa razy myślał zanim coś powiem albo zrobię.

- Nie przejmuj się nim tak bardzo.

- Nie przejmuję, po prostu Tae ma rację w wielu kwestiach i nie mam zamiaru doprowadzić znowu do kłótni między nami.

- To kochane - mruknął chłopak.

- Dobrze, a teraz śniadanie.

- A poprzytulamy się jeszcze przed twoim wyjściem?

- Jak najbardziej, co tylko zechcesz.

Jimin powoli się ode mnie odsunął i wstał z podłogi. Ja również się podniosłem i otrzepałem spodnie z kurzu. Podszedłem znowu do lodówki i wyciągnąłem wszystkie składniki, które były mi potrzebne. W dwadzieścia minut zrobiłem dwie porcję omleta z awokado i pomidorami, które położyłem na stoliku. Usiadłem naprzeciwko Jimina i podałem mu widelec i nóż. Chłopak cicho podziękował za śniadanie i zabraliśmy się za jedzenie. Zaczęliśmy dobrze dzień. Uśmiechnąłem się do siebie, obserwując zadowolonego Parka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro