Rozdział 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tymczasem na Pierwszym Homeworldzie, klejnot będąca pod opieką Diamentowej Matki, sprawdzała co dzieje się na pozostałych Homeworldach. W żadnym przypadku nie przypominała swoich sióstr. Inaczej wyglądała, inaczej się zachowywała. Odstawała od reszty. Na Pierwszym Homeworldzie to właśnie Diamentowa Matka sprawowała władzę. Wszystkie stworzone przez nią Diamenty to jej córki, a członkinie Diamentowych Rad, są jej wnuczkami. Natomiast klejnoty powstałe na tym Homeworldzie, no cóż. Można by rzec, że Diamentowa Matka wszystkie klejnoty traktuje jak swoje dzieci.

Poza dawno zmarłą Różową Diament, żaden inny klejnot nie ma w sobie tyle miłości i zrozumienia co właśnie Diamentowa Matka.

- Gwiazdeczko.- powiedziała Matka.

- Tak, moja Diament?- spytała klejnot, salutując.

- Mogłabyś proszę sprawdzić jak miewają się moje córeczki z Egipskiego Homeworldu?- odparła Matka.

- Oczywiście moja Diament. Już się za to biorę.- odpowiedziała klejnot.

- Dziękuję.

Klejnot szybko wysłała wiadomość do Egipskich Diamentów z zapytaniem jak się miewają. Wszystkie cztery odpisały, że bardzo dobrze.

- Moja Diament. Twoje córki miewają się bardzo dobrze.- zakomunikowała.

- Bardzo się cieszę.

Klejnot wróciła do swoich spraw. To nie jest pierwszy raz gdy Matka prosi ją o coś i jej dziękuje, ale ilekroć te dwa słowa padają z ust Diamentowej Matki, młodo wyglądająca klejnot odbierała to tak jakby Matka była jej za wszystko wdzięczna. Tak proste słowa, a tak niepasujące do Diamentu.

- Gwiazdeczko, a powiedz nie bolą cię nogi od ciągłego stania?- nagle Matka spytała.

- Nie, moja Diament. Nie bolą mnie nogi. Ale doceniam troskę.- odpowiedziała klejnot.

- Jednak ja nie mogę patrzeć jak non-stop stoisz i nadwyrężasz nogi. Powinnaś usiąść.- odparła Matka.

Po tych słowach za młodą klejnot pojawił się wysoki stołek, na którym ona usiadła. Nie chciała robić przykrości Diament, która otoczyła ją taką troską.

- Tak lepiej.- powiedziała zadowolona matka.

Młoda klejnot czasem miała wrażenie, że Diamentowa Matka aż nader się o nią troszczy. Jakby to właśnie na nią przelewała całą swoją matczyną miłość. Jakby nie patrzeć, wszystkie Diamenty przez nią stworzone są już dorosłe i same o siebie dbają. Wtedy nadeszło połączenie od jednej z Diamentów.

- Moja Diament, Onyksowa Diament dzwoni.- zakomunikowała.

- Onyksowa? No dobrze, odbierz.- odparła Matka.

Klejnot tak zrobiła. Odebrała przychodzące połączenie od jednej z młodszych córek Diamentowej Matki.

- Onyks, o co chodzi dziecko? Czemu dzwonisz?- spytała matka.

- Dzwonię, ponieważ Alabastrowa mnie namówiła. A chodzi o to, że Karmazynowa mi się pochwaliła, że ten naukowiec z Homeworldu Białej co tą Oczyszczającą Esencję Klejnotów stworzył do niej jako pierwszej przyleci i jej młodego naukowca będzie uczył.- odpowiedziała Onyks.

- Znowu? Co za chwalipięta z niej się zrobiła.- odparła Matka.

- No powiedziałam jej dokładnie to samo! Jednak ona mi powiedziała, że dziewczyna imieniem Tami przyleci na jej Homeworld, ponieważ może być córką Jasnobłękitnej Diament! I tam mają wyjaśnić jakim cudem przeniosła się z jednej planety na inną, w dodatku oddaloną miliony lat świetlnych od siebie. Moim zdaniem to żadne usprawiedliwienie.

- Onyks, córeczko uspokój się. Słyszałam o tym zaginięciu, jednej z bliźniaczek. Nie powinnaś się tak denerwować. Jeśli uważają, że na Homeworldzie Karmazynowej znajdą więcej wskazówek i odpowiedzi na poszczególne pytania, to tak zapewne będzie.

- Jednak uważam, że to nie fair! Każda z nas powinna zostać odwiedzona chronologicznie! Według kolejności stworzenia!

- Chyba nie próbujesz mi powiedzieć, że jesteś zazdrosna.

Wtedy zaczęło przychodzić kolejne połączenie.

- Moja Diament, Biała Diament dzwoni.- zakomunikowała klejnot.

- Odbierz.- odparła Matka.

Klejnot przytaknęła i odebrała połączenie od Białej.

- Cześć Mamo. Och, cześć Onyks.- powiedziała Biała.

- Hej, siostra!- odparła Onyks.

- Witaj, Biała. W jakiej sprawie dzwonisz?- odparła Matka, po czym spytała.

- Właśnie rozmawiałam z Karmazynową i obie doszłyśmy do wniosku, że będzie najlepiej jak jej naukowiec zostanie u mnie i będzie się uczył od Cody'ego. A na jej Homeworld polecą Tami, Kamiley i drużyna Obsydianów.- odpowiedziała Biała.

- Biała, a kim jest Kamiley?- spytała Onyks.

- Kamiley jest córką Jadeit. Jednej z wojowniczek Żółtej.- Biała odpowiedziała młodszej siostrze.

- Och, to muszę ją koniecznie poznać!- odparła entuzjastycznie Onyks.- No i bardzo się za tobą stęskniłam.- dodała.

- Aww, jakie to słodkie. Niestety mam bardzo dużo obowiązków jako władczyni, więc nie miałabym jak i kiedy się z tobą zobaczyć, Onyks. Och, Żółta i Niebieska mnie wołają, muszę kończyć.

- Pozdrów ode mnie ciocię Żółtą i ciocię Niebieską!

- Hehehe, pozdrowię. Pa, kocham was.

- My ciebie też.

I Biała się rozłączyła. Niestety, władanie jej własną planetą, pilnowanie porządku wśród klejnotów i zapewnienie im bezpieczeństwa to ogromna odpowiedzialność.

- No widzisz, Onyks. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Może nawet będziesz mogła wysłać swojego naukowca do Białej by uczył się od Cody'ego.- powiedziała Matka, do młodszej córki.

- No wiem, mamo. Tylko znając Białą, będę musiała z nią jeszcze sporo ustalić.- odparła Onyks.

Matka uśmiechnęła się ciepło i czule do córki.

- No nic, też muszę kończyć. Sama też mam jeszcze sporo do załatwienia.- powiedziała.

- Rozumiem córeczko. Trzymaj się i zadzwoń jeszcze kiedyś.- odparła matka.

- Postaram się. Pa mamo, kocham cię.

- Ja ciebie też kocham.

I Onyks również się rozłączyła. W wielkiej sali tronowej zapanowała głucha cisza. Młoda klejnot nawet nie odważyła się odezwać. Jednak przez głowę przeszła jej myśl. Skoro Diamenty mają swoją matkę, to czy Perły też ją mają? Czy w ogóle istnieje Perłowa Matka? Klejnot wiedziała jedynie o istnieniu Rafy, miejsca gdzie tworzono Perły dla Diamentów i innych wysoko postawionych w hierarchii społecznej klejnotów.

- Powiedz mi, moja mała Gwiazdeczko, czy ty też czasami masz wrażenie, że ten czas płynie zbyt szybko?- spytała matka, spoglądając na klejnot.

- Czasami, tak, moja Diament.- odpowiedziała klejnot.

- Więc doskonale wiesz co czuję.

W międzyczasie, nasi bohaterowie przygotowywali dużą salę lekcyjną, gdzie młodsi naukowcy z innych Homeworld'ów będą mogli pobierać nauki od Cody'ego.

- Przyznam ci szczerze Kam, że jak do tej pory nie widziałem się w roli nauczyciela.- powiedział.

- A teraz widzisz się w tej roli, co? To akurat żadna niespodzianka. Ja na przykład nie widziałam siebie w roli bohaterki, a nią jestem.- odparła kobieta.

- Może z czasem będziesz kimś więcej niżeli bohaterką.

- Doprawdy? A kim mogłabym być twoim zdaniem?

- Żywą legendą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro