y

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z samego rana, gdy tylko Felix się obudził, nawet nie raczył opuszczać boku Hwanga. W głowie wciąż miał słowa starszego z wczoraj i nie chciał, żeby ktokolwiek myślał, że już mu nie zależy na swoim chłopaku.

Kochał Hyunjina nad życie. Dosłownie mógł umrzeć dla niego i nawet nie myślał sobie, że ktoś pomyśli inaczej.

A skoro jego najlepszy przyjaciel tak sądził to musiało być w tym ziarenko prawdy. Przynajmniej tak właśnie myślał.

─ Hej, Felix ─ przywitał się białowłosy wchodząc do sali.

Pierwszy raz był tu sam na sam z piegowatym od tej pamiętnej nocy, którą tak bardzo chciał wyrzucić z głowy.

─ Hej, Jeongin ─ przywitał się, ale dalej nie odwracał wzrok od swojego chłopaka.

─ Spotkałem lekarza po drodze ─ zaczął po chwili ciszy. Dopiero wtedy Lee raczył na niego spojrzeć.─ Jego szansę na wybudzenie się znacznie się powiększają. Przypuszczają, że obudzi się już niedługo. Niestety, jeśli wystąpią jakieś powikłania to może będziemy czekać dłużej, ale... To zawsze coś, prawda?

─ On... On może się niedługo obudzić ─ powiedział cicho jakby niedowierzając. Tak rzeczywiście było, ponieważ powoli tracił wszelkie nadzieje. Wstał z krzesła i rzucił się na szyję młodszego w przypływie euforii.

Miał szansę. Duże szanse.

★★★


─ Naprawdę muszę? ─ spytał zrezygnowany Felix gdy Yang powiedział mu o zaplanowanym spotkaniu.─ Nie mam ochoty nigdzie wychodzić, ja-

─ Felix, proszę. Nie chcę iść sam ─ przekonywał go.─ Jeśli nie będziesz czuł się komfortowo, pójdziemy stamtąd i zabiorę cię na czekoladę a potem możemy nawet wrócić do sali Hyunjina. Tylko proszę, chodź ze mną ─ mówił błagalnie.

─ Niech będzie ─ westchnął a jasnowłosy uśmiechnął się szeroko.─ Ale nie będę tryskać optymizmem. Nie mam na to siły.

─ Spokojnie, rozumiemy to ─ zapewniał go wyciągając chłopaka z mieszkania. Trochę zajęło mu namawianie go do tego, ale nie chciał się poddać. Chciał wreszcie wyciągnąć go do ludzi. Do kogoś kto nie jest z ich paczki, lub nie jest Kevinem z którym ostatnio spędzał czas.

Mieli spotkać się z Seungminem, przyjacielem Jeongina. Felix znał się z nim, ponieważ Kim spotykał się już z ich całą paczką. Nigdy do nich nie dołączył, lecz to przez to, że mieszkał w innym mieście i mieli mało czasu do spotykania się. Mieli dobre kontakty, ale nie można ich było nazwać przyjaciółmi.

Weszli do małej kawiarni. Felixowi nie kojarzyła się ona najlepiej przez wspomnienia zza czasów gdy tam pracował, lecz i tak ją odwiedzał. Często spotykał się z Jacksonem, który dalej pracował tam dorywczo, mimo swoich niedawno zaczętych studiów. Nieco się zakumplowali gdy ze sobą pracowali, więc teraz często rozmawiali w przyjacielskiej atmosferze.

─ Jeongin! Felix! ─ usłyszeli nagle przy jednym ze stolików. Uśmiechnięty Kim podszedł do dwójki chłopaków, żeby się przywitać.─ Hej! Słuchajcie, wiem, że nie ostrzegałem, ale mam wam kogoś do przedstawienia. Spotykam się z nim już jakiś czas i pomyślałem sobie, że-

─ Czekaj, spotykasz się z kimś a ja o tym nie wiem? ─ przerwał mu Yang. Brunet roześmiał się i pociągnął ich za sobą w stronę wcześniej już zajętego przez niego stolika.

─ Changbin? ─ Felix nagle zatrzymał się gdy tylko zauważył dobrze znanego mu chłopaka.

Po liceum nie chciał go już spotkać. Miał naprawdę zły wpływ na Hyunjina przez co wiele wycierpiał. Gdy tylko zerwali kontakt, Hwang powoli wracał do bycia dawnym sobą bez udawania kogoś kim nie był, z czego piegowaty się cieszył. Nie chciał nawet myśleć co mogłoby się tym razem stać gdyby znów zaczęliby się zadawać. Nie chciał ograniczać swojego chłopaka, ale jednak wizja tego, że to wszystko mogło wrócić, nie była dla niego najlepsza. Wolał nie wracać do wydarzeń z przeszłości już nigdy w życiu.

─ Oh, Felix ─ Seo wydawał się być wyraźnie zdziwiony. Zresztą, kto by nie był? Spotkał się z nimi tylko ze względu na to jak bardzo Seungminowi zależało, ale zaczynał już żałować.─ Wiesz, ja- ─ zaczął, lecz blondyn tylko go minął i zajął swoje miejsce. Chciał tak wyraźnie zaznaczyć, że nie chce zaczynać z nim żadnej rozmowy.

Dlatego później atmosfera była bardzo napięta.

Felix siedział cicho przez resztę spotkania. Nie miał siły na siedzenie z nimi gdy tylko wychodził z domu a teraz to się tylko spotęgowało. Changbin próbował włączyć się do rozmów, lecz także nie miał ochoty tam być. Naprawdę chciał zamknąć tamten rozdział w swoim życiu, ale piegowaty siedzący naprzeciwko niego, uniemożliwiał mu to. Miał kochającego chłopaka, dobrze płatną pracę, wszystko zaczynało się powoli układać. Musiał być wielkim pechowcem.

─ Będziemy się już zbierać, niedługo mamy autobus ─ powiedział Kim sprawdzając godzinę.─ Skoczę jeszcze tylko do toalety ─ dodał i poszedł w stronę łazienek.

Nastąpiła cisza między nimi. Dosyć niezręczna.

─ A więc ─ zaczął Seo ─ jesteś dalej z Hyunjinem? Słyszałem, że nieźle wam się układa.

Felix zacisnął swoje piąstki pod stołem.

─ Tak. Układa nam się świetnie ─ odpowiedział dopiero po jakimś czasie. Musiał naprawdę uważać, żeby się nie rozpłakać na myśl o swoim chłopaku.

─ To dobrze. Pozdrów go ode mnie w takim razie ─ odparł dopijając swoją herbatę.─ Ach, i możemy spotkać się w czwórkę, lub nawet w szóstkę, jeśli Jeongin i Chan chcieliby dołączyć. Och, i z Minho! Dalej masz z nim kontakt, prawda? Pogadalibyśmy i wyjaśnili parę spraw. No i nie ukrywając, tęsknię trochę za Hyunjinem. Z tego co widziałem na jego instagramie to naprawdę dobrze wam się układa i chciałem spytać o niego- gdzie idziesz? ─ spytał zdezorientowany gdy blondyn wstał i zabrał swoje rzeczy. Naprawdę myślał, że dobrze mu idzie w pokazaniu mu, że się zmienił.

─ Felix, poczekaj! ─ zawołał za nim Yang i pobiegł za przyjacielem. Wszystko widział Seungmin, który westchnął głośno podchodząc bliżej do stolika.

─ Co zrobiłem nie tak? ─ zapytał Seo podnosząc wzrok na swojego chłopaka stojącego obok niego.

─ Hwang leży w szpitalu. Miał wypadek i jest teraz w śpiączce. Może tego nie przeżyć, więc pewnie to gadanie o nim go bolało. Obwinia się za to wszystko ─ wytłumaczył mu. Czarnowłosy jeszcze raz zerknął na piegowatego za oknem nieco dalej od wejścia, który trwał w uścisku Yanga tonąc we łzach.

─ Nie wiedziałem ─ mruknął tylko.─ Nie chciałem mu zepsuć tego spotkania, ja tylko-

─ Wiem. Spokojnie, Binnie, wyjaśnią to sobie i wszystko będzie dobrze ─ uśmiechnął się słabo. Gestem ręki pokazał mu, żeby się zbierał, co też chwilę później uczynił. Chciał już stąd wyjść, jak najszybciej najlepiej.

Wszystko zepsuł po raz kolejny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro