1. "Przebukowalismy pania ..."

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Peo pośpiesz się spóźnisz się jak zwykle- krzyczy mama z kuchni. Zbiegam po schodach i zabieram kanapke z rak mamy, caluje w policzek. - masz 24 lata a zachowujesz sie jak dziecko- kontynuuje a a ja patrze na nia usmiechnieta

-mamo ile razy ci tlumacze ze fakt jestem spozniona ale zawsze trafiam na czas niewiem jakim cudem ale taka jest prawda- robie duze kęsy kanapki i wycieram lze splywajaca mamie po policzku-mmm pyszna kanapka mamus i nie placz bo sie rozmarzesz- smieje sie i zmierzam w strone korytarza pospiesznie ubierajac buty i nakladam sweter.

Walizki spakowalam juz godzine temu do samochodu by nie targac ich przed wyjsciem bo byloby straszne zamieszanie. Mama i przyjaviele najczesciej nazywaja mnie Peo zdrobnienie od Peony. Lubie swoje imie, nie ukrywam.

Slysze jak ktos wjezdza na parking i po chwili rozlega sie dzwiek dzwonka. Zamyslona zmierzam do drzwi i naciskam na klamke.

- Peo!!- rzucila sie w moje ramiona Oli i pocalowala w policzek.- ty juz wyjezdzasz?

- taki mam zamiar- smieje sie i patrze na zegarek.

Chwile z nia rozmawiam i zadzwonil mi telefon, szybko po niego siegnelam i odebralam, nie patrzac kto dzwoni.

- Dzien dobry. Czy rozmawiam z Peony Carter?
- Tak to ja, o co chodzi?
- Z tej strony Amanda Collins, dzwonie w sprawie lotu nr.9 do Nowego Yorku. Lot zostal odwolany ale przebukowalimy Panią na lot o 12.30
- Dobrze dziękuję za informacje
- wysłaliśmy na Pani maila potwierdzenie nowej rezerwacji
- dziekuje

Rozlaczylam sie i od razu weszlam na swoja poczte, by odebrac rezerwacje.

Sciagam buty i ide do kuchni zrobic sobie cos do picia i jakis deser. Dosiadam sie do mamy i rozmawiam z nia zywo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro