2. New York - New Friends

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Z samego rana spakowana i niewyspana wsiadłam do taksówki.

- Gdzie Pani sobie życzy? /Wymamrotał wąsaty taksówkarz ostro ruszając sprzed mojego domu.
- Na lotnisko św. Jadwigi /Odparłam zaspanym głosem.



- Pani Portman /Odparła lotniskowa kasjerka mierząc mnie wzrokiem gdy po raz trzeci skaner nie uznał mojej rezerwacji / - Nie mogę sprzedać Pani tego biletu, dane są nie zgodne. 

Wzięłam głęboki oddech i odparłam z wymuszonym spokojem:

- Setny raz Pani powtarzam, że ten lot oddała mi moja koleżanka z pracy ale wszystkie dane są już zmienione na moje. /Wyciągnęłam z torebki swój dowód i położyłam koło kartki z rezerwacją. -Proszę zobaczyć: moje imię się zgadza, nazwisko, wiek i narodowość również, wiec w czym jest problem? /Poczułam jak zaczyna mi się robić gorąco.

- Pani Port...

- Tak rozumiem, coś się nie zgadza /zagarnęłam włosy za ucho/ - ale proszę zobaczyć. Blokujemy tą kolejkę już dłuższą chwile, ludzie zaczynają się niecierpliwić, zaraz cały lot się opóźni a to wszytko przez to jedno miejsce, którego nie chce mi pani sprzedać. 

Obróciłam się by zerknąć na ludzi za mną. Mężczyzna w garniturze wbijał we mnie morderczy wzrok, który czułam na sobie już dłuższa chwile, a dziewczyna w czerwonym sweterku nerwowo zaciskała spódniczkę w garści.
- Dobrze, proszę udać się do centrum pomocy, tam dostanie pani specjalny bilet. Samolot i miejsce bez zmian.
Odetchnęłam głęboko.
- Dziękuje pani bardzo /Zgarnęłam dokumenty do torebki i opuściłam kolejkę. Powietrze zeszło ze mnie jak z balona a gorące rumieńce powoli chłodniały. Dlaczego moje ciało zdradza mnie za każdym razem gdy próbuje ukryć emocje?



W końcu dostałam się na pokład samolotu. Zapakowałam walizkę do szafki przy suficie i bezwładnie opadłam na fotel. Przymknęłam oczy i poczułam jak cale moje ciało się odpręża a myśli odpływają powoli coraz dalej.

 Z błogiej drzemki wyrwał mnie mocny zapach miodowych perfum. Otwarłam oczy, przede mną znajdowała się dziewczyna w czerwonym sweterku z brzuchem tuż przy mojej twarzy. Stała na palcach i starała się jak tylko mogła wsadzić walizkę na górna półkę. Jej drobna postura ciała nie ułatwiała sprawy a nikt nawet nie wstał by jej pomóc. Jako że sama jestem dość wysoka i ze swoją walizką nie miałam problemu postanowiłam że ja to zrobię. Westchnęłam głęboko i podniosłam się z fotela. W tej samej chwili walizka zsunęła się z półki wprost na moja głowę. Wypadła z niej sterta kolorowych ubrań. Zszokowana dziewczyna uniosła brwi i zasłoniła usta dłońmi.



- Przepraszam, pani uderzyła się chyba w głowę? /Odparła widocznie zakłopotana.

- Ja się uderzyłam? /Odparłam ściągając niebieski t-shirt z głowy/ -Mogła pani sprawdzić czy walizka jest zamknięta, zanim zaczęła ja pani wpychać nad moja głowę.

- Walizka była zamknięta, a pani mogła chwile poczekać z tym wstawaniem, to nie takie proste samemu tam załadować bagaż.

- Chciałam pani pomóc. /Odparłam z wyrzutem.

- Średnio to wyszło /Odparła dziewczyna zbierając ubrania i wpychając je na siłę do pechowej walizki.

- Chyba nie do końca rozumiem /Odparłam nie dowierzając że właśnie zostałam skrytykowana za chęć pomocy.

- Mogła by być pani odrobinę cierpliwsza.

- Moja cierpliwość ma swoje granicę. /Odparłam siadając z powrotem na swoje miejsce, poirytowana całą tą sytuacją.

Dziewczyna ewidentnie nie chciała się kłócić, ponieważ zignorowała mój komentarz i kontynuowała zbieranie rzeczy. Patrzyłam na nią ukradkiem, byłam pewna że gdzieś już ją widziałam. Niskiego wzrostu brunetka w mniej więcej moim wieku, duże oczy i czerwony sweterek. Wtedy mnie olśniło, to dziewczyna z kolejki.

- Siedzisz tu? /Spytałam w końcu, pokazując placem na miejsce obok mnie.

- Tak / Brunetka pokiwała głową i po raz kolejny zabrała się za ładowanie walizki, lecz tym razem pomógł jej straszy pan.

- Czyli cały lot przed nami /Powiedziałam do siebie.

Dziewczyna westchnęła głęboko i zaczepiła przechodzącą stewardesse.

- Przepraszam czy jest możliwość zmiany miejsca? / Zapytała.

- Proszę dać mi chwilkę, zapytam koleżanki/ odparła kobieta i zniknęła za zasłonką.

- Aż taka straszna jestem? Nie gryzę przecież. /Uśmiechnęłam się by jakoś poprawić atmosferę.

- Słuchaj, jestem zmęczona a te cholerną walizkę pakuję już po raz trzeci. Nie mam ochoty na kłótnie.

- Ja nie chcę się kłócić, tylko sama widzisz z tą walizką jest coś nie tak. Coś często lubi się otwierać. /Zaśmiałam się.

- Dobrze rozumiem, wszystko to moja wina. Nie możemy zakończyć tematu!? I tak prawdopodobnie już się nie zobaczymy.

- Niestety, wszystkie miejsca zajęte, proszę popytać pasażerów może któryś się z panią zamieni /Odparła stewardessa wychylając się zza zasłony.

- Obawiam się że jesteśmy na siebie skazane /Odparłam.



Pierwsza godzina lotu minęła okropnie, atmosferę między nami można było kroić nożem a w powietrzu wisiała kłótnia. Mimo to nieustannie czułam na sobie wzrok dziewczyny. W końcu zdecydowałam się odwrócić. Popatrzyłam prosto na nią, a brunetka tylko zmrużyła oczy i powiedziała:

- Czy my się już nie spotkałyśmy?

- A pamiętasz te denerwująca blondynę przez którą stałaś tyle w kolejce po bilet? To byłam ja.

Na twarzy dziewczyny pojawił się lekki uśmiech który z każda chwilą robił się coraz większy, aż w końcu brunetka parsknęła śmiechem.

- Jestem Peony /wyciągnęła do mnie rękę jakby na zgodę.

- Vivian / Uśmiechnęłam się i odwzajemniłam gest.

Reszta lotu zleciała mi jak 10 minut. Okazało się że mamy wiele wspólnego. Obie lecimy do NY w ważnych dla nas sprawach, jesteśmy prawie rówieśniczkami (Peo jest rok młodsza ode mnie), obie jesteśmy singielkami, obie pracujemy i obie lubimy czerwone wino. Nawet ulubiony film mamy wspólny, "Pretty Woman" to dla nas świętość.

Niesamowite jak czasem życie potrafi zaskoczyć. Ani ja ani Peo nie spodziewałyśmy się że znajdziemy wspólne tematy a co dopiero że się polubimy.

I mimo że po wylądowaniu nasze drogi się rozeszły, to miałam pewność że jeszcze się spotkamy. Tą pewnością był numer Peo zapisany w moim telefonie.




                       DOCZYTAJ!!!

.......................................................

JAK JUŻ WIECIE JEST TO POWIEŚĆ ŁĄCZONA Z DRUGĄ, WIĘC TA SAMA SYTUACJA JEST PRZEDSTAWIONA

W KSIĄŻCE "STILL TOGETHER - Oczami Peony" AUTORSTWA hip-hopashley

W ROZDZIALE 2.

JEŚLI CHCECIE LEPIEJ POZNAĆ PEO TO WBIJAJCIE DO NIEJ JUŻ TERAZ I CZYTAJCIE CO NAPRAWDĘ MYŚLAŁA O VIVIAN :)











Kolejny rozdział już niebawem... 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro