Five

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

A więc tajemniczy nieznajomy ma na imię Zayn. Oryginalne imię tak samo jak jego uroda. Z mojej twarzy wciąż nie może zniknąć uśmiech. Ciągle czuję jego silne ramiona wokół mnie. Ten cudowny uśmiech, który powoduje u mnie dreszcze. Jego zapach był taki niesamowity. Pierwszy raz nie przeszkadzała mi woń dymu papierosowego. Może dlatego, że była zmieszana z mocnymi męskimi perfumami co dawało nieziemski efekt? W każdym razie Zayn wydaje się być idealny.
Nie sądzę, żeby miał złe zamiary. Był miły. Za pierwszym razem był arogancki. Może to była taka maska? Z resztą co ja tam wiem. Wymieniłam z nim tylko kilka zdań. Tak naprawdę go nie znam.
O Boże! Ja go pocałowałam w policzek. Tak publicznie. Ale chyba nikt na to nie zwrócił uwagi, bo moi rodzice nic nie wspominali. Johna też nie miałam okazji dzisiaj spotkać. Całe szczęście.
Maddie jak poszła tańczyć z Zaynem, tak już potem nie wróciła. Pewnie następnego dnia zda mi całą relację z wieczoru.
Teraz pozostało mi tylko myśleć o moim tajemniczym nieznajomym, aż w końcu zapadnę w sen.
...
-Cześć Melka. Zabieram cię na spacer- mówi podekscytowana przyjaciółka.
-O hey! Wybacz kochana, ale teraz jestem zajęta.
-Książką?
Leżałam na leżaku w ogrodzie, gdzie przeżywałam losy bohaterów "Wichrowych wzgórz".
-Mhm- upiłam łyk herbaty.
-Daj spokój. Czytasz to już setny raz. To się robi nudne. Poza tym masz całe wakacje.
Zamknęłam książkę, bo wiedziałam, że nie odpuści.
-Wykończysz mnie.
Przewróciła oczami i wzięła mnie pod rękę.
-Muszę ci o wszystkim opowiedzieć. Tylko najpierw wydostaniemy się z tej luksusowej klatki zwanej inaczej twoim domem.
No i właśnie dlatego ją kocham.
Kiedy byłyśmy już w miarę daleko, Maddie poruszyła temat.
-Twój przystojniaczek całkiem dobrze tańczy.
-On nie jest mój- na moją twarz wyszły wypieki.
-Nie przerywaj. Pytał się o ciebie, ale nic mu nie powiedziałam, bo wolałam, żeby się tego dowiedział od ciebie, a nie ode mnie. W każdym razie jest przystojny i masz moje pozwolenie, aby się za niego brać. A teraz czas na moje sprawy. Po tym jak skończyliśmy tańczyć ujrzałam najcudowniejszego chłopaka na świecie. Blondyn o szmaragdowych oczach. Ja też mu chyba wpadłam w oko, bo poprosił mnie do tańca i tak spędziliśmy cały wieczór. Nazywa się James Morgan. Gdybyś go tylko widziała. Chodzący ideał- opowiada rozmarzona.
Jeszcze nigdy nie widziałam ją w takim stanie.
-A co u ciebie? Wydarzyło się coś ciekawego?
-Tańczyłam z nim.
Nagle się zatrzymała.
-Z tym czarnowłosym przystojniakiem?
-Tak- kiwam głową podekscytowana.
-Jaki on jest?
-Wydaje się być... miły. Tylko tyle o nim wiem. Nie rozmawialiśmy za dużo. A no i ma na imię Zayn.
-Chociaż tyle. To musicie się poznać.
-To niemożliwe.
-John, John, John. Wiecznie ta sama wymówka. Dziewczyno, zaszalej choć ten jeden raz! A co jeśli to jest ten jedyny?
Wybuchnęłam śmiechem.
-Maddie. On nie wydaje się być typem, który planuje już życie.
Szturcha mnie.
Słyszę dźwięk motoru i przed nami pojawia się brunet z cwaniackim uśmiechem.
W moim brzuchu dochodzi do jakiegoś skurczu, a na policzkach po raz tysięczny te głupie rumieńce.
-Witaj Mel i przyjaciółko Mel.
Chichoczemy.
-Może zostawię was samych?- szepcze mi na ucho przyjaciółka.
-Nie- odwracam się do niej spanikowana.
-On chyba też podziela moje zdanie- puszcza mi oczko i całuje na pożegnanie.
_______________________________________
Miłego dnia i do jutra ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro