Fourteen

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Jesteś niesamowita.
Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam jak mi się przyglądał. W jego twarzy widać było podziw. Tylko dlaczego?
-Masz kuszące usteczka.
Założył mi pojedyncze kosmyki włosów za ucho.
-Przestań mnie zawstydzać!
Zakryłam się dłońmi, bo znowu te straszne wypieki pojawiły się na mojej twarzy.
Wybuchnął śmiechem.
-Oj Bella, Bella. Moja słodka mała Mel. Chyba czas się zbierać. Robi się już ciemno.
Nagle zrobiło mi się przykro. Nie chciałam się z nim rozstawać.
Podniósł się pierwszy i podał mi rękę. Gdy już wstałam, skradł mi szybkiego całusa. Na jego twarz wypłynął cwaniacki uśmiech, kiedy próbowałam udawać oburzoną.
-Niestety nie mam przy sobie kurtki, aby ci ją nałożyć, żebyś nie zmarzła.
Posadził mnie na siedzeniu, po czym do mnie dołączył. Odpalił silnik i zwrócił się w moją stronę.
-Trzymaj się mocno, mała.
Posłał mi swój czarujący uśmiech, który z chęcią odwzajemniłam i ruszył przed siebie.
Obięłam go mocno ramionami w pasie i przytuliłam głowę do jego umięśnionych pleców. Z mojej twarzy wciąż nie zniknął uśmiech. Włosy powiewały we wszystkie strony. Oglądałam mijających ludzi, domy, pola. Aż wreszcie się zatrzymaliśmy niedaleko mego domu tak, aby nikt nas nie widział.
-To co, do jutra?- spytał.
-Do jutra.
-W naszym miejscu?
-Tak.
-Będę czekał o dziesiątej, bo zamierzam spędzić z tobą calutki dzień, Bella.
W moich oczach pojawiły się iskry podekscytowania.
-W takim razie dostanę buziaka na dobranoc?
Wskazał palcem swój policzek.
Rozbawiona, pokręciłam głową i złożyłam krótkiego całusa we wskazanym miejscu.
Jego uśmiech się poszerzył.
-Uważaj na siebie, Mel. Słodkich i kolorowych snów, księżniczko.
Z tymi słowami odjechał, a ja jeszcze długo patrzyłam za nim.
Pełna pozytywnej energii wracałam do domu. Tak jakby nic się wcześniej nie stało. Kompletnie zapomniałam o sytuacji z wczoraj.
Przekroczyłam próg i od razu zostałam zaatakowana przez rodziców.
-Gdzieś ty tyle była?! I co ty w ogóle masz na policzku?!- spytała zdenerwowana matka.
Ojciec dotknął go i wytarł z brudu.
-Czy to smar?
Momentalnie zrobiło mi się gorąco.
Będąc z Zaynem, kompletnie zapomniałam, że muszę się kontrolować. Zignorowałam fakt, że jest brudny po pracy.
Przełknęłam nerwowo ślinę.
-Byłam z Maddie tak jak mówiłam- odpowiedziałam ostrożnie.
-Do tej pory?! Przedtem nie wychodziłaś na tak długo! Nie mówisz nam prawdy, Melanie!- zagrzmiał głos ojca.
-Ja naprawdę nie kłamię!
-No więc jak wytłumaczysz to coś czarnego na twej twarzy?!
Zamilkłam. Próbowałam coś na szybko wymyśleć, ale byłam tak zdenerwowa, że nic nie przychodziło mi konkretnego do głowy.
-My...yyy... po prostu chodziłyśmy tu i tam. Nawet nie wiedziałam, że jestem już brudna, bo zrobiło się ciemno.
Ich twarze wyrażały nicość. Trudno mi było coś z nich odczytać.
-Idź do pokoju- rozkazał ojciec, a ja z wielką chęcią to uczyniłam.
Usłyszałam tylko jeszcze głos mamy jak mówiła do taty.
-Ta dziewczyna ma na nią zły wpływ. Stała się pyskata. Jak tak dalej pójdzie, będziemy musieli zabronić jej się z nią spotykać.
Stanęłam w bezruchu.
Oni nie mogą mi tego zrobić!
Maddie jest jedyną osobą w moim otoczeniu, która nie jest "zepsuta". Wspiera mnie i radzi. Jest przy mnie zawsze.
Wchodząc do łazienki, wzięłam szybką kąpiel. Następnie położyłam się do łóżka, gotowa na spanie.
Już zapomniałam o incydencie kilkanaście minut temu.
W mojej głowie była tylko jedna myśl. A był nią Zayn. Jego czekoladowe oczy i słodkie usta. To właśnie dziś był ten magiczny dzień, ponieważ przeżyłam w nim swój pierwszy pocałunek z chłopakiem, do którego zaczynałam powoli coś czuć i miałam nadzieję, że tak już będzie zawsze.
_______________________________________
Około siedemnastej pojawi się trzeci :)
Miłego dnia i smacznego obiadku ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro