Thirty two

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Spiął się i zacisnął szczękę.
Znowu między nami zapadła cisza. Tym razem krępująca, ale również napięta. Po części zaczęłam żałować, że go o to spytałam. W końcu to nie moja sprawa, ale byłam jego dziewczyną. Chyba należały mi się jakieś wyjaśnienia.
-Zayn?
-Nic. Nic nie było między mną, a nią.
Unikał kontaktu wzrokowego.
Postanowiłam wstać. Przytrzymał mnie i westchnął.
-Dobra.
Czekałam cierpliwie aż zacznie mówić.
-Vivienne była moją pierwszą. To znaczy nigdy nie była moją dziewczyną, tylko to właśnie z nią miałem swój pierwszy raz. Nie traktowałem jej jako kogoś więcej niż przyjaciółkę.
Poczułam się nieswojo. Fakt, że jakaś inna osoba dotykała go w sposób taki jak ja, a nawet w miejscach, w których ja jeszcze tego nie robiłam, był straszny. To mnie bolało. Nie mogłam sobie tego wyobrazić. Oni tyle czasu razem spędzają.
Musiałam odetchnąć i uwolnić się od niego. To mnie przytłaczało.
-Nie. Zostań.
Uniemożliwił mi ucieczkę.
-Ona nic dla mnie nie znaczy. Nie w taki sposób jak myślisz.
-Ona cię kocha.
Mój głos drżał.
Znieruchomiał.
-To nieprawda- warknął.
-Kogo chcesz oszukać? Siebie? To widać gołym okiem. Nie potrzebowałam wiele czasu w jej towarzystwie, aby to zauważyć.
-Kurwa. Melanie, kogo to obchodzi? Ona nic dla mnie nie znaczy! Liczysz się tylko ty! Ty jesteś moją dziewczyną, nie ona! To ciebie chcę!- krzyknął.
-Ona cierpi- wyszeptałam.
-No i?- burknął zły.
-Miłość czasem boli- dodał po chwili.
Zapadła cisza. Zayn pogrążył się w myślach. Patrzył się w dal nieobecnym wzrokiem. Co jeśli on o niej myśli i postanowi mnie zostawić? Chyba popadam w paranoję. To przecież ze mną tu jest. Nie z nią.
-Zayn?
-Co?
-A to co mówił Jack? Co miał na myśli?
-Chryste, Melanie! Czemu nie możemy w spokoju posiedzieć?! Tylko musisz wyciągać stare dzieje!
-Obiecałeś mi powiedzieć, a tego nie zrobiłeś, więc nie miej do mnie pretensji- odpowiedziałam z wyrzutem.
Zmieniłam pozycję i siedziałam z nim teraz twarzą w twarz. Mierzyliśmy się spojrzeniami. To była wojna wzrokowa.
-Nie jesteś pierwszą kobietą w moim życiu.
Wstrzymałam oddech.
-Co innego mówiłeś.
W tym momencie zastanawiałam się kim jest ten człowiek przede mną. Czy on kłamał przez calutki czas?
-Powiedziałem, że jesteś moją pierwszą dziewczyną, a to prawda, bo nią jesteś. Ale zanim cię poznałem, spędzałem czas z dziewczynami.
-Spałeś z nimi?- palnęłam.
Normalnie bym się zarumieniła, ale teraz byłam prawie, że wściekła.
-Z kilkoma. Jestem facetem. To oczywiste, że mi się podobają. Lecz nie było ich tak wiele jak ty zapewne myślisz. Nie chodzę z każdą do łóżka. Co to, to nie.
Odwróciłam wzrok. Nie mogłam na niego patrzeć. Zranił mnie.
Przypływające fale mnie odprężały.
-Mel, spójrz na mnie.
Złapał mnie za policzek i nakierował na siebie.
-Powtarzam ci po raz kolejny. Jesteś tylko ty. Reszta nie ma znaczenia.
-Ale ich było tak dużo.
-Nieprawda. Przyrzekam, że to nieprawda. Nie jestem jakimś alfonsem, czy coś w tym stylu.
Jego słowa trochę mnie uspokoiły.
-Zresztą. Widzisz którąś tutaj? Tu w tym miejscu? Bo ja nie.
Patrzyłam się w jego oczy. Były pełne uczuć.
-Po co mi inne, skoro mam ciebie? Moją Mel, która jest idealna pod każdym możliwym względem. Żadna jej nigdy nie dorówna.
Słysząc te słowa, przycisnęłam swe wargi do jego.
_______________________________________
Myślę nad zmianą okładki. Uważacie, że to dobry pomysł? :)
Do zobaczenia w niedzielę ^-^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro