Two

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Motocyklista popisuje się swoimi umiejętnościami przed naszą dwójką.
Skrycie przyznam, że robiło to na mnie wrażenie, ale nie chciałam tego po sobie pokazać.
W końcu się zatrzymał i zdjął kask. Był to ten sam chłopak. Seksowny i niebezpieczny.
Co ja mówię?! Przecież nie mogę tak myśleć!
Czułam jak John się spiął.
-Witaj laleczko.
Prycham. Jego arogancja mnie obrzydza. Mężczyzna powinien się odnosić z szacunkiem do kobiet, a jego teksty są żałosne.
-To jest dama, a nie jakaś "laleczka", frajerze- odpowiada mu John z wyższością.
Brunet przenosi swój wzrok na blondyna i mruży oczy.
-Wybacz przydupasie, ale nie zauważyłem cię.
Chce mi się śmiać, dlatego spuszczam głowę.
-Jak śmiesz tak do mnie mówić?! Melanie, idziemy!
-Zluzuj majtki, lalusiu. Nie chcę się kłócić ani nic. Poza tym fajne ubrania. Pożyczyłeś je od swojego dziadka?
Nie wytrzymuję i parskam śmiechem. Szybko zakrywam buzię ręką. Dostrzegam jak tajemniczy chłopak uśmiecha się dumnie.
-Idziemy!
Ciągnie mnie za rękę i prowadzi w stronę domu.
-Co on sobie w ogóle wyobraża? Nie wie do kogo mówi. Mieszka pewnie w jakimś zgniłym mieszkaniu i ma czelność mnie obrażać! Mogę sprawić, że będzie tkwił w więzieniu do końca życia!- wykrzykuje chłopak.
To jest właśnie jeden z powodów dlaczego nie przepadam za Johnem. Wywyższa się jak cała reszta.
Pośpiesznie wracamy w stronę domu.
Gdy wchodzimy do pokoju, nasi rodzice są w trakcie picia szampana.
-Spacer się udał?- odzywa się ojciec.
-Niezupełnie. Na początku było bardzo przyjemnie. Porozmawialiśmy z Melanie, ale potem przyjechał jakiś brudas na motorze i zaczął nas obrażać.
Przewracam dyskretnie oczami.
Po pierwsze, nasza rozmowa się w ogóle nie kleiła. Zresztą jak zwykle. Po drugie, on nie był żadnym brudasem. No i mnie nie obrażał. A co do Johna, mógł się nie wdawać w niepotrzebne dyskusje.
-Uspokój się, kochanie. Nie potrzebnie psujesz sobie nerwy. Jeszcze jeden taki występek z jego strony, a tego pożałuje- pociesza go rodzicielka.
-Dziękuję matko- posyła jej uśmiech.
Mam już dosyć tych ludzi. Ich problemy są absurdalne. Chciałabym się stąd wyrwać. Być wreszcie wolna, lecz póki co, muszę przebywać w środowisku rozpieszczonych ludzi.
-Będziemy się już powoli zbierać. Było nam strasznie miło- odzywa się pan Parker.
-Następnym razem zapraszamy do nas.
Znowu wszyscy się przytulamy na pożegnanie.
Na koniec podchodzi do mnie blondyn.
-To był dla mnie zaszczyt spędzać z tobą czas.
Nasi rodzice ucichli, a ich uwaga skupiła się na naszej dwójce.
-Do zobaczenia, Melanie.
Pochyla się w moją stronę i składa delikatny pocałunek na moim policzku.
Słyszę jak nasze matki wzdychają zachwycone. Ja natomiast jestem oniemiała.
Kiedy już w końcu wyszli, moi rodzice zaczynają gadać na temat Johna. Chwalą go za jego postawę. Szkoda tylko, że ja nic do niego nie czuję.
Dyskretnie wracam do swojego pokoju i kładę się zmęczona na łóżku.
Dzisiejszy dzień był pełen nowych sytuacji.
Na początku spotkałam tajemniczego młodzieńca. Potem wizyta państwa Parker i spacer z Johnem. Jego śmiały ruch w obecności naszych rodzin.
Jednak najbardziej podobają mi się chwile, w których ujrzałam przystojnego bruneta na motorze.
Jest taki męski i pewny siebie. Ma lekki zarost i łobuzerski uśmiech.
Jutro jest festyn i mam nadzieję, że spotkam tam tajemniczego nieznajomego.
____________________________________________________________________
W kolejnym rozdziale pojawią się nowi bohaterowie ^-^
Do następnego :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro